Debata o domu ekologicznym - relacja
Pokłosiem naszego Konkursu na dom ekologiczny była dyskusja uczestników i publiczności z jurorami. Postawiono zasadnicze pytanie: Ekologiczny, czyli jaki?!
Czwartek, 20 października 2011 roku. Siedziba Stowarzyszenia Architektów RP w Warszawie. Spotkanie rozpoczął Jerzy Grochulski, prezes SARP-u, stwierdzając, że duża liczba prac (aż 94) to dowód, jak na czasie jest temat domu ekologicznego. Tylko co to właściwie znaczy, „ekologiczny”? Jury miało problem - przyznał prezes - z wyborem wzorca takiego domu, stąd aż cztery nagrody, pokazujące raczej kierunki myślenia.
W tle było widać nagrodzone prace. Czy ekologiczny jest dom budowany i użytkowany z wielką dbałością o środowisko? Czy może dom energooszczędny? A może dom, który - jak jedna z prac - chce zniknąć pod ziemią, by nie naruszać ekosystemu? - Uniwersalnego wzorca nie znaleźliśmy – potwierdziła Anna Wrońska, redaktor naczelny „Muratora” zachęcając uczestników debaty do podzielenia się swoimi przemyśleniami. - Czy dom w ogóle trzeba nazywać ekologicznym?! Każdy współczesny budynek powinien być eko, bo takie są wyzwania czasów – stwierdził jeden z uczestników i zapytał: - Gdyby ogłosić konkurs na dom współczesny, a nie ekologiczny, prace byłyby inne? Prezes SARP-u poparł ten głos. - Nie ma jednoznacznego rozróżnienia na dom eko i inny. W przyszłości wszystkie domy będą ekologiczne. Jerzemu Grochulskiemu wtórowała arch. Aleksandra Poźniak-Wołodźko: - Kto nie przestawi myślenia na „eko”, ten zbankrutuje...
Co daje eko
Głos z sali: - Wszyscy państwo wiecie, że tysiące ludzi budują i mieszkają w zupełnie innych domach, niż te konkursowe. Zatem co właściwie konkurs miał pokazać? Co ekologia może zaproponować architektom i inwestorom, by chcieli z jej dorobku skorzystać? Anna Wrońska wymieniła cztery wartości, definiujące dom ekologiczny. Warto i trzeba budować: - Dom nowoczesny, uwzględniający oczekiwania ludzi XXI wieku; energooszczędny, korzystający też z odnawialnych źródeł energii; przyjazny dla otoczenia – taki który nie szkodzi środowisku; dom zdrowy dla jego mieszkańców, ciepły, jasny i sprzyjający harmonijnym relacjom rodzinnym i społecznym. Ewa Porębska, redaktor naczelny „Architektury-murator” stwierdziła, że chodzi o dom do szczęśliwego życia rodziny, w zgodzie z przyrodą i z poszanowaniem energii. Konkurs popularyzuje tę ideę. Dla Anny Kamińskiej, redaktor naczelnej grupy tytułów Muratora wartości domu eko to: niskie zużycie energii, użyte materiały przyjazne środowisku, wysoka jakość życia. - Dom ekologiczny to ambitne zadania dla architektów i inwestorów – podsumowała Anna Wrońska. - A konkurs pokazał że idea jest inspirująca.
Dla przyrody czy dla człowieka?
Jeszcze jeden temat wybił się w dyskusji. Jury nagrodziło domy wyposażone w skomplikowane urządzenia do produkcji energii. Pytano dlaczego nie wyróżniono prac, które propagują rozwiązania naturalne: słomę, glinę, drewno, spalanie biomasy? I podobna wątpliwość: Dlaczego nagrodzono domy głównie za energooszczędność, a nie na przykład za relację budynku z otoczeniem? Architekt Paweł Detko, członek jury, bronił decyzji sędziów. - Nie mogliśmy propagować rozwiązań low-tech, porzucenia cywilizacji, powrotu do życia w lepiance, bo zerwalibyśmy kontakt z przeciętnym odbiorcą. Celem konkursu jest użyteczność! Nie stawiamy tylko na energooszczędność, czego dowodem jest fakt, że nie nagrodziliśmy żadnego domu wyłącznie za standard pasywny. Braliśmy pod uwagę różne aspekty zrównoważonego rozwoju, a projekt jako całość. Z dalszej dyskusji wyłoniła się myśl: dom ekologiczny ma służyć przede wszystkim człowiekowi, wygodzie jego życia, a dopiero potem przyrodzie. Z drugą częścią tej tezy publiczność nie chciała się zgodzić.
- Czy budowa domu może w jakikolwiek sposób służyć przyrodzie? Produkcja materiałów budowlanych jest nieekologiczna! Świat jest tak zanieczyszczony, że nie ma już żadnych standardów eko. - Styropian i wełna mineralna, ich produkcja, są szkodliwe. Co to ma wspólnego z ekologią? – to głosy z sali. - Budowa w zgodzie z przyrodą za miastem? – rozważał architekt Piotr Trębacz, autor jednej z nagrodzonych prac. - Ja oszczędzam 30 tys. zł rocznie na niespalonym paliwie, tylko dlatego że przeprowadziłem się z rodziną do miasta i nie musimy dojeżdżać dwoma samochodami. Kiedy wydawało się, że idea domu ekologicznego zostanie podważona i obalona, głos zabrał prof. Leszek Laskowski z Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. - Są dwie grupy: jedni chcą coś zrobić, a inni mówią: „Jest tak źle, że nie róbmy nic”. – Przypomniał, że już w 1994 roku SARP ogłosił konkurs na dom energooszczędny. Wtedy też nie przyznano nagrody głównej, a kilka wyróżnień. - Jednej nagrody przyznać się nie da – mówił profesor. – Można wciąż na nowo opisywać ideę rozwoju domu. To jest dorobek konkursu.
I ostatni temat dyskusji. W konkursie zabrakło kryterium dostępności. Śladem wielu konkursów „Muratora” na mały dom, także ten ekologiczny mógłby być projektem domu taniego. Dom dostępny ekologiczny? - może w następnym konkursie. (atp)