Aranżacja wnętrza: białe ściany z cegieł, a między nimi hamak
Można powiedzieć, że projektantka wnętrza włożyła w swoje dzieło serce. W trakcie urządzania minimalistycznej kawalerki zakochała się w zleceniodawcy. Gdy poprosił, by z nim została, wypełniła chłodną przestrzeń sztuką i kolorem. Jest to więc historia o tym, jak uczucia wpływają na architekturę. Oto aranżacja niezwykłego wnętrza, w którym uwagę przykuwają nie tylko ściany z białych cegieł i hamak.
Autor: Marcin Czechowicz
W mieszkaniu pozostały ślady dawnej architekury. Drewniana podłoga została odnowiona i pokryta półmatowym lakierem, a sufity są minimalnie obniżone, żeby ukryć instalację elektryczną
Podjeżdżamy od strony „Monciaka”. Sto metrów stąd odbywają się prestiżowe zawody tenisowe, kilkaset metrów za kortami wznosi się Grand Hotel, za nim jest już morze. Zaniedbana klatka schodowa w starej kamienicy. Drzwi od mieszkania oplatają pajęczyny – to tutaj, ale wchodzi się od podwórza, wejściem dla służby – informuje nas przez telefon projektantka wnętrz Marta Sikorska.
Można podjechać samochodem pod same schodki wiodące na ganek. Wejście prezentowałoby się skromnie, gdyby nie okno do samej ziemi. Nie ma firanek, a po szybie, od wewnątrz, ślizga się strumień światła z lampy halogenowej. Światło eksponuje białą cegłę w podłodze. Fragment muru ze znakami i literami wskazuje na niemieckie pochodzenie budynku. No tak, kiedy budowano te kamienicę, Sopot był przecież niemieckim kurortem…
W bezbarwnym podwórzu okno bez firanek przyciąga uwagę, budzi ciekowość. Właściciel, wychodząc z domu, zostawia w tym miejscu włączone światło, żeby także na zewnątrz czuło się radość mieszkania. W zasadzie o takie szczegóły dba projektantka. Także teraz, po zakończeniu inwestycji. Marta przyznaje, ze w trakcie prac, gdy mnożyły się kłopoty z wykonawcami, ona i Sylwester (inwestor) zakochali się w sobie. Dlatego mieszkanie, które miało służyć jednej osobie- rozrywkowemu mężczyźnie ceniącemu wygodę życia w pojedynkę – służy teraz dwojgu.
WIDEO: Białe ściany stały - trend w aranżacji wnętrz
Z ganku przez czarno – srebrną zasłonę wydzielająca sionkę wchodzi się do kuchni. Właściwie to wchodzimy do kuchni. Wita nas duża wyspa zdolna ogarnąć zarówno urządzenia i półki kuchenne, jak i stół w jadalni. Wyspa zagradza drogę do wnętrza. Blat skłania do rozłożenia na nim tego, co się tu wnosi. To jakby dyspozytornia, w której dokonuje się selekcji zakupów; filtr albo raczej falochron dla bałaganu, który nie ma prawa przedrzeć się w głąb mieszkania.
Dalej jest już pokój dzienny. W tej samej przestrzeni, co kuchnia, zaznaczony jedynie sosnową wiekową, (ale odnowioną) podłogą. Drewno łączy się z gresem wzdłuż linii, na której kończy się jurysdykcja kuchni, a zaczyna święty spokój. W salonie dominuje pięćdziesięciocalowy ekran plazmowy. To generał dowodzący armią głośników, które wychylają się ze wszystkich ścian. Dodajemy wygodną kanapę, biblioteczkę oraz szeroką półkę z płytami DVD (dużo miejsca zajmują koncerty). To miejsce ma zdefiniowany charakter: całe jest kinem domowym i domową salą koncertową. Jest to wizytówka właściciela.
Sylwester proponuje by usiąść w hamaku, który Marta zawiesiła w nadprożu, na wprost plazmy. Okazuje się, że to najlepsze miejsce do relaksu audio-wideo. Samo centrum mieszkania. Wtulając się w płótno hamaka, można zawęzić pole widzenia jedynie do szerokości ściany z ekranem telewizora, ale można też kontrolować przestrzeń, począwszy od strefy wejścia, a skończywszy na sypialni. Hamak oddziela strefę TV od części prywatnej. Jest oryginalna przegrodą.
Tam, gdzie wisi hamak, były dawniej dwuskrzydłowe drzwi. Świadczy o tym architektura ściany, z której projektantka zdjęła tynk. Do belek obmurowanymi cegłami przybita była ościeżnica, Jest też drewniane nadproże. Przed stu laty elementy konstrukcyjne pozostawione na wierzchu budziłyby politowanie. Dziś ściana grubości 45 cm wyglądająca jak potężny mur w sercu domu jest po prostu piękna.
- Sopocki styl życia charakteryzuje spowolnienie czasu – mówi Sylwester. A Marta dodaje: - Ja go rozumiem. Jest sopocianką od urodzenia, wychowałam się trzy domy dalej. Zieleń ulic, ogródki przy każdej kamienicy oraz drewniane werandy – wszystko to sprzyja celebracji życia.
Siedząc w gabinetowej niszy, przed ceglanym murem, Sylwester widzi kątem oka ekran plazmy w pokoju dziennym. Druga plazma miała zawisnąć w sypialni, ale sprzeciwiła się temu Marta. Teraz w ścianie przed łóżkiem jest otwór, który wygląda jak skrytka, choć w zasadzie niczemu nie służy.
- Jak to niczemu! Protestuje Sylwester. – W tej dziurze są przewody do telewizora. Postanowiłem tak to zostawić – jako świadectwo mojego kompromisu.
Do gabinetu można wejść, a właściwie wśliznąć się przez szczeliną pomiędzy zwykłą ścianą, a ceglanym murem. W tym przesmyku staje rano Marta. Żeby rozśmieszyć Sylwestra, siedzącego przed laptopem, mówi - kobieta w ścianie. Architektura z architektką w środku. Tak to się skończyło.
The mur
Cegły są białe. To ich naturalny kolor. Marta pokryła je woskiem i tak zostawiła. Biały podświetlony mur przecinająca centrum mieszkania dodaje wnętrzu lekkości, mimo że faktura zdradza jego surową siłę.
To co twarde, stało się delikatne. Zostało oswojone. Iście kobieca strategia. I przewrotność losu. Bo siedząc w hamaku we wnętrzu muru, można się delektować kawałkami z płyty „The Wall” Pink Floyd. Na przykład „Break In the Wall”. Sylwester bardzo lubi muzykę z tego okresu. Był też wtedy prezenterem i prowadził w Trójmieście dyskoteki.
Jeszcze przed sypialnią, (a za murem) jest ni to aneks, ni to przedpokój zagospodarowany jako gabinet. Na szklanym stole tylko laptop i popielniczka. Pełen minimalizm. Projektując mieszkanie Marta pytała sylwestra o przyzwyczajenia. Jak lubi zacząć dzień? Czy gdy wstanie z łóżka idzie natychmiast do kuchni, czy do łazienki? Odpowiedział, że niespiesznie podchodzi do stołu, włącza komputer, zapala papierosa, sprawdza pocztę. Jednocześnie zerka na informacje w telewizji. Dopiero później zagląda do łazienki i do kuchni. Ma czas, by od kiedy żyje z inwestycji, nie zrywa się i nie pędzi na złamanie karku. Niedawno sprzedał dom w Gdańsku z dwoma kominkami, sauną i siłownią. 270 m powierzchni, z których tak naprawdę potrzebował kilkudziesięciu. Właśnie tych metrów, które znalazł w Sopocie.
Autor: Marcin Czechowicz
W technicznej kuchni pojawiły się elementy, które mogłyby zaistnieć w stylowym klubie dla panów...