Mieszkanie na 15. piętrze kultowego bloku z PRL z obłędnym widokiem na Katowice
Mieszkanie Dominika Tokarskiego w Superjednostce właśnie wystawiono na sprzedaż. Tu nie ma kaloryferów, winda zatrzymuje się na co trzecim piętrze i słychać sąsiadów zza ściany. Witajcie w Superjednostce. Za to widoki są obłędne. No i co chwila miłośnik architektury PRL robi zdjęcia. To kultowy blok w Katowicach. Do swojego mieszkania na 15. piętrze zaprosił nas Dominik Tokarski. Tak urządził mieszkanie w bloku z wielkiej płyty z panoramicznym oknem, biała podłogą, kolekcją szkła i mnóstwem roślin doniczkowych. Czy dziś coś by zmienił?
Autor: Paweł Szałankiewicz/ Eska Śląsk
Mieszkanie w bloku z PRL. Jak je urządzić? Zobacz
Spis treści
- Superjednostka w Katowicach. Blok-gigant z 800 mieszkaniami
- Deski na podłodze w mieszkaniu w bloku
- Główny mebel to panoramiczne okno
- Gotowa kuchnia z Ikei w bloku
- Rady dla tych, którzy chcą kupić mieszkanie w bloku z lat 70.
Superjednostka w Katowicach. Blok-gigant z 800 mieszkaniami
Dominik Tokarski mieszka w Superjednostce, kultowym dla jednych, a znienawidzonym przez innych bloku - gigancie w Katowicach. Superjednostka powstała z inspiracji Jednostką Marsylską Le Corbusiera na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. To projekt Mieczysława Króla. Jest tu 800 mieszkań na 15 piętrach. W zasadzie to dziewięć 15-piętrowych bloków. Jedna klatka to trzy numery, a klatki są trzy. W każdej na dole - dozorca. Na ostatnim piętrze tu mieszka Dominik i jego pies. On należy do miłośników tego bloku w centrum Katowic. Nie kupił tego mieszkania przypadkiem.
A kupił je równo 15 lat temu. - Już w okresie studenckim przychodziłem tu do znajomych, którzy mieszkali na 11. piętrze - opowiada Dominik. - Wiedziałem, że tu nie ma kaloryferów, tylko ściany grzewcze, i to mi się podobało. To taki vibe familoka, gdzie można ogrzać się przy ścianie. No i chciałem mieszkać w centrum. Kiedy oglądałem to mieszkanie, podszedłem do okna, zobaczyłem ten widok i już wiedziałem, że to to! I uznałem, że chcę mieć tu trochę taką wariację familoka, z twistem.
Deski na podłodze w mieszkaniu w bloku
Kiedy kupił mieszkanie, miał około trzydziestki. To był koniec pierwszej dekady XXI wieku, czas, kiedy ludzie zaczynali być coraz bardziej świadomi, że to, jak mieszkamy, jakimi jesteśmy konsumentami, ma wielkie znaczenie. Że w domu spędza się wiele czasu i warto, by było to miejsce, gdzie ludzie dobrze się czują. Więc zaczął od remontu pod okiem architekta. Zadali sobie pytanie: Jak zagrać tą przestrzenią? Powiększył sypialnię, kosztem ślepej kuchni, kuchnię w aneksie przeniósł do strefy dziennej. A podłoga w bloku?
- Jedyne wymaganie, jakie miałem, to deski na podłodze - śmieje się Dominik. - Więc je kupiliśmy.
Deski na podłodze w bloku nie było problemem, jeśli chodzi o montaż - są na legarach. Ale - pamiętajcie, że to nieco podnosi podłogę, a mieszkania w bloku są zazwyczaj niskie. Największym wyzwaniem było ich wniesienie na 15. piętro - tak. Bo do windy się nie zmieściły. Wnoszenie po schodach trwało wiele godzin, jednorazowo - po dwie deski.
- Drugi raz bym tego nie zrobił - śmieje się właściciel. - Nie miałbym już siły!
W mieszkaniu w Superjednostce są niemal na całej powierzchni: od wejścia, przez strefę dzienną, po sypialnię. Tylko nie w łazience, gdzie są kafelki. Deski zostały pomalowane na biało. I od tego czasu malowane już kilka razy. Ścierają się, pomagają w tym znacząco psie pazurki, ale - tak ma być. Nie równo, gładko, ale naturalnie.
Dokładnie tak, jak malowane olejna farbą deski w familokach. Podłoga skrzypi, oczywiście.
Malowałem je już kilka razy, robię to mniej więcej co dwa lata. Ta podłoga naturalnie się ściera - mówi właściciel mieszkania w bloku. - Trochę to wygląda jak biały dywan.
Czy deski w części kuchennej to dobry pomysł?
- Wiadomo, że trochę bardziej się brudzą, ale poza tym - nie ma z nimi żadnego problemu - mówi właściciel. Ale przyznaje, że traktuje mieszkanie utylitarnie, więc podłoga nie ma być na błysk. To nie ma być lokum na pokaz. - Nie lubię mieszkań, do których wchodzi się jak do showroomu - mówi.
Jako że to blok z wielkiej płyty, jest tu sporo elementów podkreślających fakt, że to blok. Na ścianach nie ma gładzi, jest pomalowany na biało beton. Widać instalacje.
Główny mebel to panoramiczne okno
Jako że widok jest w tym mieszkaniu najważniejszym meblem, okno w pokoju dziennym zostało wymienione na takie bez podziałów - panoramiczne. Nie ma tu firanek, rolet. Są rośliny. Mnóstwo roślin. Stoją na parapecie w środku i na balkonie. To okno i widok z niego - na Spodek, najwyższy budynek Katowic, czyli biurowiec .KTW, aleję Korfantego, z torowiskiem obsadzonym drzewami i Pomnik Powstańców Śląskich. Ten widok widać już zaraz od wejścia.
- To jest trochę przedłużenie mieszkania - mówi Dominik Tokarski. I przyznaje, że sporo lokatorów w bloku wymieniło okna na właśnie takie.
Kiedyś mieszkałem w kamienicy. Wynajmowałem 150 metrów. I byłem przekonany, że mieszkanie w kamienicy, to jest to, czego chciałem. Potem zorientowałem się, że nie. Że nie jestem w stanie wysprzątać tej przestrzeni, umyć okien. Ani w zasadzie korzystać z tego mieszkania. A te 50 metrów to jest fajna powierzchnia do mieszkania. Byle jej nie zagracić. Tu mam od 15 lat tych samych sąsiadów. To są zupełnie inne relacje - mówi Dominik Tokarski, który mieszka na 15. piętrze w bloku z wielkiej płyty.
Przytacza opowieści sąsiadów o tym, jak się tu wprowadzali. Ano tak, że jeden segment był jeszcze w budowie, a w kolejnym już meblowali się lokatorzy. Korytarze między segmentami były zamurowane. Dzisiaj - nie do pomyślenia. Ale to były lata 70. Wszyscy się znali. Dzieci razem biegały po korytarzach, robiły sąsiadom psikusy - naciskały dzwonek i uciekały inna klatką. Nie było szans, by je złapać. To był ich plac zabaw. A pod blokiem zimą dozorca lał wodę i było lodowisko.
Sami zaprojektowali to wnętrze. Drewniany dom jak z bajki
Autor: Mat. pywatne
Gotowa kuchnia z Ikei w bloku
Wszystkie meble w kuchni są tu ze sklepu IKEA. Nie jest to zestaw na wymiar, ale gotowy, i jest tu od początku, czyli do 15 lat. Na rogach odchodzi laminat, tu i ówdzie są odpryski. I tak ma być. Bo wszystko działa. Kosztowała 5 tys. zł. - Dobrze mi się tu gotuje, nic się nie zepsuło do tej pory - mówi.
Już kilka lat po przeprowadzce, w życiu Dominika pojawiła się nowa pasja: szkło. Z PRL i z XX wieku, ale nie z Polski. Np. niemieckie. Kiedy zaczął je zbierać, potrzebna okazała się specjalna półka. Stoi naprzeciw kuchni.
Rady dla tych, którzy chcą kupić mieszkanie w bloku z lat 70.
Co dziś zrobiłby inaczej w mieszkaniu w bloku sprzed 50-60 lat? - Nie wyburzyłbym spiżarni. Wyburzyłem, bo chciałem mieć jedną przestrzeń. Dziś brakuje mi tej kanciapy, bo tu nie ma piwnic. Ale wtedy nie potrzebowałem spiżarki.
Najważniejsze jego zdaniem jest jednak coś innego: Warto na starcie zrobić gruntowne rzeczy: wymienić okno, drzwi wejściowe, zrobić łazienkę, położyć podłogę, pomalować ściany. Potem, gdy się już mieszka na stałe, trudno to zrobić. Ja na to wydałem wszystkie pieniądze, jakie miałem, i początkowo spałem na materacu na podłodze, a ubrania trzymałem pod ścianą, bo już nie miałem na szafę. Ale byłem szczęśliwy.
Za to uważa, że nie wszystko trzeba robić pod dyktando architekta, a na pewno już pod dyktando aktualnych trendów i na wymiar. I żeby nie mieć napinki.
- Trochę się inspirowałem albumem Freunde von Freundem, w którym pokazano ciekawe, berlińskie mieszkania, chyba z pierwszej dekady XXI wieku. ich surowość bardzo do mnie przemówiła. Nie ma żadnej pozy, ładowania w mieszkanie dużych pieniędzy. Ludzie są nastawieni na pewną wygodę i komfort mieszkania, a nie na to, jak ma to mieszkanie wyglądać. To brzmi tak zdrowo.
Autor: Paweł Szałankiewicz/ Eska Śląsk
Mieszkanie w bloku z PRL. Jak je urządzić? Zobacz