Dom wśród jabłoni. Budowa domu przemyślana od początku do końca
Aby czuć się dobrze w domu, trzeba się kierować swoimi potrzebami i gustem, a nie modą i najnowszymi trendami w projektowaniu i urządzaniu. Taką zasadę wyznają bohaterowie tego artykułu. Planując budowę domu Joanna i Grzegorz od początku wiedzieli czego chcą: działka miała być jasna i sucha a projekt domu prosty i funkcjonalny. Z góry też założyli, że kupią gotowy projekt domu i wprowadzą zmiany w projekcie.
Dom państwa Joanny i Grzegorza jest położony z dala od centrum najbliższej miejscowości. Jednak niedogodności związane z lokalizacją rekompensuje piękna okolica. Aż trudno uwierzyć, że dom znajduje się około 30 km od Warszawy. Gospodarze na razie nie mają sąsiadów, a za oknami widzą jedynie łąki i drzewka owocowe – pozostałości po dawnych sadach. Wiedzą jednak, że wkrótce się to zmieni, bo sąsiednie działki już wykupiono.
Uroki życia na wsi
Obecna siedziba nie jest pierwszym domem gospodarzy, ale pierwszym samodzielnie wybudowanym. Wcześniejszy nie był nowy, kupili go od poprzednich właścicieli na rynku wtórnym.
Okolicę znają od lat – przez dłuższy czas mieszkali niedaleko. Przeprowadzka na wieś nie była dla nich szokiem, jakim czasem bywa dla mieszkańców wielkiego miasta. „Nie brakuje nam kontaktu z ludźmi, bo prowadzimy dom otwarty i często mamy gości, poza tym oboje z mężem pracujemy, codziennie przebywamy wśród ludzi.
Życie kulturalne zaś toczy się nie tylko w centrum dużego miasta, ciekawą ofertę mają też lokalne domy kultury” – opowiada pani Joanna, ale po chwili dodaje: „Wiem, że dla niektórych taki dom byłby dobry tylko na wakacje, na co dzień brakowałoby im miasta”.
Najważniejsza jest dobra działka
Gospodarze bardzo chwalą otoczenie. Twierdzą, że w okolicy panuje dobry mikroklimat, dzięki któremu dobrze się czują. Bogatsi o doświadczenia z poprzedniego domu, wiedzieli, jakiej działki szukać, a czego unikać – chociaż cenią bliskość natury, nie chcieli mieszkać w lesie. Drzewa na działce leśnej pięknie wyglądają, jednak zabierają dużo światła, przez co dom i okolica sprawiają ponure wrażenie. Ponadto jeżeli jest to las liściasty, w powietrzu utrzymuje się wilgoć, a grabienie liści zajmuje dużo czasu. Początkowo wydaje się to rozrywką i atrakcją dla dzieci, ale po pewnym czasie to tylko przykry obowiązek. Szukali więc działki suchej i jasnej, tak aby wnętrza budowanego domu były dobrze oświetlone i nie panowała w nich wilgoć.
Państwo Joanna i Grzegorz wiedzieli również, że nie zdecydują się na kupno działki rolnej, ponieważ procedura odrolnienia trwa długo i nigdy nie można mieć pewności, jaki będzie efekt końcowy. Szukali takiej działki, na której można będzie zbudować dom, a gdy już znaleźli wymarzoną parcelę, czekali z kupnem na uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i odrolnienie.
Nie przeszkadzały im pewne ograniczenia, które nakłada lokalizacja działki w parku krajobrazowym – to, że można postawić tylko dom parterowy lub dom z poddaszem użytkowym, a minimalna wielkość działki to 1100 m². Kupili parcelę nieznacznie większą, aby działać zgodnie z przepisami.
Projekt gotowy, ale ze zmianami
Początkowo gospodarze marzyli o domu drewnianym. Pan Grzegorz wspomina: „Myśleliśmy o kupnie starego domu gdzieś na wschodzie Polski i przeniesieniu go na Mazowsze. Później jednak z tego zrezygnowaliśmy ze względu na konieczność konserwacji drewna i brak pewności, czy miałoby ono odpowiednią jakość.
Stwierdziliśmy, że lepszy będzie tradycyjny dom murowany. To bezpieczniejsze rozwiązanie – jest trwalszy, a nowy budynek nie zaskoczy takimi niespodziankami, jakie kryją się w starym. Poza tym otynkowany dom o prostej architekturze będzie dobrze wyglądać w każdej okolicy”.
Kolejnym etapem poszukiwań było przeglądanie katalogów projektów gotowych różnych firm. Z projektu indywidualnego gospodarze szybko zrezygnowali – obliczyli, że nawet jeśli do projektu gotowego wprowadzą dużo zmian i adaptacja będzie kosztować drugie tyle co projekt, to i tak zaoszczędzą w porównaniu z indywidualnym. Przy wyborze kierowali się dwoma kryteriami.
Po pierwsze, dom miał być prosty, funkcjonalny, bez zbędnych detali, nie za duży ani nie za mały. Po drugie, małżonkowie od razu rozważali, co można zmienić w projekcie – od początku zakładali, że nie znajdą domu idealnego, lecz będą wprowadzać zmiany. Ważna była dla nich rozbudowana strefa gospodarcza i dodatkowy pokój na parterze. Dzięki takiemu układowi ich sypialnię można było zaplanować na dole, a poddasze przeznaczyć dla dwojga dzieci. Zależało im również na tym, aby w projekcie domu był przewidziany kominek – aby móc nim ogrzewać dom, a nie tylko po to, by był dekoracyjnym detalem.
Brali pod uwagę kilka projektów Muratora: Murator D11 „Modelowy”, D44 „Dom z gankiem”, w końcu zaś zdecydowali się na projekt Murator C07 „Janek” (architekta Piotra Drozda), którego od kilku lat nie ma już w sprzedaży.
Od redakcji: od 2002 roku, kiedy państwo Joanna i Grzegorz kupowali działkę i projekt domu, oferta Muratora bardzo się zmieniła i powiększyła.
Dom na rysunkach, czyli zmiany w projekcie
Od zakupu projektu do rozpoczęcia prac budowlanych upłynęły dwa lata, w ciągu których państwo Joanna i Grzegorz w wyobraźni i na papierze wprowadzali kolejne zmiany do projektu. Jest ich tak dużo, że dom tylko w niewielkim stopniu przypomina wyjściowy projekt.
Dokonano istotnych modyfikacji, takich jak zmiana konstrukcji (ściany dwuwarstwowe zamiast trójwarstwowych) i materiałów budowlanych na nowocześniejsze, zaplanowanie garażu w bryle domu zamiast wiaty na samochód, wybudowanie ścianki kolankowej i przeniesienie klatki schodowej z salonu do holu, oraz drobniejszych, jak zmiana usytuowania drzwi wejściowych czy okien. Wszystkie wprowadzone zmiany trudno byłoby zliczyć, ale oczywiście nad ich wdrażaniem czuwał uprawniony projektant.
Budowa w sam raz - warto mieć kierownika budowy
Jak mówi pan Grzegorz, budowa domu trwała tyle, ile powinna: „Od sierpnia do listopada 2004 roku fachowcy doprowadzili dom do stanu surowego otwartego, następnie zabezpieczyli budowę na zimę, a do prac instalacyjnych i wykończeniowych przystąpili wiosną 2005 roku. W grudniu 2005 mogliśmy się wprowadzić i od razu nasz dom przeszedł pozytywnie trudny test – sprawdził się podczas wyjątkowo mroźnej zimy.
Mieliśmy szczęście, że nasza budowa odbywała się właśnie w tych latach – wprowadzono już wtedy wiele nowszych, lepszych jakościowo materiałów budowlanych, a jednocześnie o wykonawców nie było jeszcze tak trudno jak rok czy dwa lata później.
Do efektów pracy fachowców nie mogę się przyczepić, wszystkiego dopilnował kierownik budowy i zarazem szef ekipy budowlanej. To on doradził nam sporo dobrych rozwiązań. Jego zatrudnienie to był naprawdę dobry wybór. Jedyny problem był z tynkarzami, którzy zrobili nierówne tynki i musieli je poprawiać”.
Państwo Joanna i Grzegorz wykonanie prac wykończeniowych pozostawili fachowcom, ponieważ uważają, że nie warto w ten sposób oszczędzać i zajmować się tym, co lepiej zrobi profesjonalista. Poza tym na samodzielne zaangażowanie nie pozwalała im praca zawodowa. W ograniczonym stopniu korzystali też z fachowej pomocy rodziny – ojciec pani Joanny obłożył drewnem schody i wykonał elementy mebli kuchennych. Szafki kuchenne wykonano z drewna olchy w pracowni przyjaciela.
Wykończenie domu - naturalne materiały są najlepsze
We wnętrzach królują ciepłe barwy i naturalne materiały – taki wystrój odpowiada gospodarzom. Zgodnie z własnym gustem wybrali posadzki, meble i detale, samodzielnie zaprojektowali kominek. Lubią rzeczy proste, ale nie masowe – mebli, drzwi wewnętrznych czy płytek ceramicznych szukali na giełdach i u sprzedawców końcówek kolekcji. Wybierali rzeczy w przemyślany sposób, bez pośpiechu. Dlatego, choć mieszkają w domu od trzech lat, wciąż nie dobrali jeszcze wszystkich lamp.
„Nie jesteśmy na tyle zamożni, by zmieniać wyposażenie co kilka lat. Dlatego wybieramy materiały wykończeniowe trwałe i solidne: dębowy parkiet, drewniane meble, okna i parapety będą nam służyć przez lata” – tłumaczy swoje podejście pan Grzegorz.
Dzięki temu, że budowa i wykańczanie domu przebiegały spokojnie i bez pochopnych decyzji, gospodarze są naprawdę zadowoleni ze swojego domu, czują się w nim doskonale. I to mimo że wciąż jeszcze trochę pozostało do zrobienia.