Największa przygoda życia - D38 Uroczy

2008-12-03 1:00

Pani Urszula jest bardzo dumna z tego, że udało się jej zbudować wymarzony dom.

Największa przygoda życia - D38 Uroczy
Autor: Mariusz Bykowski

Remontować czy budować?

Pani Urszula od dawna myślała o własnym domu, mieszkała w bloku w Łodzi, ale bardzo źle się tam czuła. Wszyscy byli dla siebie obcy. Marzyła o powrocie w rodzinne strony, o wybudowaniu niewielkiego domku. Ważnym argumentem za była ładna działka, za starym domem, w którym mieszkała mama pani Urszuli. Początkowo chciałam go wyremontować (przede wszystkim zlikwidować istniejącą tam wilgoć) i rozbudować. Ale okazało się, że koszty byłyby bardzo duże - wspomina inwestorka.

Pierwszy krok

Nasza bohaterka już dużo wcześniej przymierzała się do tej decyzji, oszczędzała pieniądze (nie wyjeżdżała na urlop przez ostatnie 10 lat), obmyślała jak to zrobić, aby zmieścić się w sumie ze sprzedaży mieszkania w Łodzi i oszczędności. Czytała fachowe pisma, chciała zdobyć jak największą wiedzę. Kiedy okazało się, że remont starego domu będzie kosztował zbyt dużo, w ciągu kilku marcowych dni w 2002 r. podjęła decyzję o budowie nowego domu. Wybranie projektu domu "Uroczego" i załatwienie wszelkich formalności urzędowych zajęło tylko 1,5 miesiąca. Tak więc stało się - pierwszy krok został zrobiony.

Największa przygoda życia - D38 Uroczy
Autor: Mariusz Bykowski

Wielka burza

Teraz nadszedł czas na znalezienie wykonawców. Nie było funduszy na wynajęcie renomowanej firmy, pozostawał wiec system gospodarczy. Sąsiad polecił znajomego murarza, którego zatrudniłam - mówi pani Urszula. W ciągu trzech dni zrobiono zbrojenie i wykonano ławy fundamentowe. Murarze odjechali, mieliśmy odczekać czternaście dni i kontynuować prace. Niestety nad Łodzią przeszła wielka burza a ławy zostały zalane wodą. Woda nie wysychała i po miesiącu zaczęła cuchnąć. Murarz nie przyjeżdżał mimo moich próśb, trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. Wykopałam głęboki dół w jednym z rogów domu, szczotką ściągałam wodę z fundamentu do dołu, a następnie wiadrem wyciągałam i wylewałam do rowu. Robiłam to wspólnie z moją mamą, w ten sposób wylałyśmy około 150 wiader i osuszyłyśmy ławy.

Zimowe przemyślenia

Na zimę prace stanęły, a zniechęcona pani Urszula zastanawiała się czy nie sprzedać wszystkiego i nie wrócić do bloku. Dała nawet ogłoszenie do gazety o sprzedaży. Jednak nikt nie chciał dać uczciwej ceny. W końcu nasza bohaterka postanowiła nie dać się przeciwnościom i kontynuować budowę.

Największa przygoda życia - D38 Uroczy
Autor: Mariusz Bykowski