Projekt domu Mały D06a - zwyczajny z artystyczną duszą

2009-03-04 1:00

Po latach tułania się po wynajmowanych mieszkaniach pan Andrzej Trzeciak znalazł swoje miejsce na ziemi – w Kopankach koło Opalenicy w Wielkopolsce. Udowodnił też, że nie trzeba się znać na budownictwie, żeby postawić dom

Mały D06a - zwyczajny z artystyczną duszą
Autor: Andrzej Trzeciak Mały D06a - zwyczajny z artystyczną duszą

Decyzję o budowie domu pan Andrzej Trzeciak i jego żona Izabela podjęli już w momencie, kiedy zaczęli wspólnie mieszkać. Jednak było to tylko ogólne założenie, a jego realizację poprzedziło kilka lat wynajmowania mieszkań. Ten czas wiele nauczył pana Andrzeja, pozwolił sprecyzować oczekiwania wobec wymarzonego domu.

„Obecny dom to mój dziesiąty adres w życiu, ale pierwszy, gdzie jestem naprawdę u siebie” – mówi pan Andrzej. „W każdym poprzednim miejscu zamieszkania coś mnie denerwowało, ale wszystkie miały też swoje zalety. Zebraliśmy je, trochę pofantazjowaliśmy i określiliśmy wymagania wobec domu. Listę otwierał kominek, duży stół w pokoju dziennym, otwarta kuchnia. W miarę upływu czasu i powiększania się rodziny przybywało punktów na liście. Potrzebowaliśmy pokoju gościnnego, bo mamy wielu znajomych, którzy często nas odwiedzają.

Przydałby się też gabinet – mam wiele książek, a poza tym jestem muzykiem i ćwiczę na instrumencie. Kiedy pojawiły się dzieci, okazało się, że potrzeba również dla nich oddzielnych pokoi i trzeciej sypialni dla nas”.

Mały D06a - zwyczajny z artystyczną duszą
Autor: archiwum muratordom

Od planów do realizacji

Precyzyjne założenia i oczekiwania to jednak za mało, by zbudować dom. Konieczna jest na początek działka, projekt i znaczne fundusze. Poszukiwania działki nie trwały długo, właściwie wcale ich nie było. Pan Andrzej opowiada: „W czerwcu 2000 r. podczas rozmowy znajomy wspomniał, że ma trzy działki do sprzedania. Spotkałem się z nim nazajutrz, żeby je obejrzeć, i od razu wiedziałem, że to jest to”! Decyzja o zakupie gruntu na kredyt zapadła błyskawicznie. Rzeczywiście, okolica jest malownicza – w bliskim sąsiedztwie lasy sosnowo-brzozowe obfitujące w grzyby, cisza, spokój. Później pan Andrzej dowiedział się, że taka kombinacja drzew w otoczeniu jest korzystna dla zdrowia w przypadku alergii i schorzeń dróg oddechowych, na które cierpi. Teraz mówi, że trafny wybór podyktowała mu intuicja.

Działka państwa Trzeciaków nie znajduje się w lesie, lecz w osadzie składającej się z kilku gospodarstw. Powierzchnia jak na działkę wiejską nie jest duża (1200 m²), ale ponieważ gospodarze nie planują upraw, nie było to przeszkodą. Nie zniechęciła ich więc też sucha i piaszczysta gleba w okolicy. „Trawa i na takiej ziemi wyrosła, a nam to wystarczy” – śmieje się pan Andrzej. Bardzo natomiast przypadła im do gustu lokalizacja – 8 km od Opalenicy, w której oboje pracują.

Pan Andrzej chciał czekać z rozpoczęciem budowy, aż spłacą kredyt na zakup samochodu i działki. Żona wolała jak najszybciej rozpocząć inwestycję, więc wzięła w pracy pożyczkę, która wystarczyła na wylanie fundamentów, a na resztę prac zaciągnęli jeszcze jeden kredyt w banku. „Do końca życia będę chwalił Izę za wiercenie mi dziury w brzuchu. Gdybyśmy budowali według moich planów, czyli dwa lata później, w 2007 roku, uzyskany kredyt pokryłby najwyżej 2/3 kosztu budowy” – przyznaje pan Andrzej.

Budowa bez zakłóceń

„W czerwcu 2005 r. wybraliśmy i kupiliśmy gotowy projekt Murator D06a „Mały – wariant II”. Po pierwsze, spełniał wymagania wobec domu z naszej listy, spodobała nam się prosta bryła, ganek i dwuspadowy dach. Po drugie, istotna była cena, a wiadomo, że projekt gotowy jest o wiele tańszy od indywidualnego. Podobnie z wykonaniem – im prostszy dom, tym tańsza budowa” – mówi pan Andrzej. Następne dwa miesiące zajęło wykonanie adaptacji projektu.

Na początku października  państwo Trzeciakowie uzyskali pozwolenie na budowę, a w listopadzie wylano fundamenty. Gdy skończyła się zima, w marcu 2006, prace ruszyły z kopyta, a już w listopadzie gospodarze spędzili pierwszą noc w nowym domu. Nie był to jeszcze koniec prac – dom zbudowany z pustaków otynkowano i ocieplono wełną mineralną dopiero w marcu 2007 roku i wtedy też formalnie zakończono budowę.

Mimo że dom budowano systemem gospodarczym, prace przebiegały sprawnie i bez komplikacji, a pan Andrzej nie narzeka na wykonawców: „Dobrze dogadywałem się z fachowcami. Może dlatego, że Opalenica jest małym miasteczkiem – mieszka tu około 10 tys. osób. Budowlańcy większość zleceń zdobywają z rekomendacji, starają się więc pracować solidnie, by nie zniechęcić do siebie potencjalnych klientów. Całą budowę organizowałem osobiście i wszystko poszło gładko, z czego jestem bardzo dumny. Zwłaszcza że nie mam nic wspólnego z budownictwem!”.

Precyzyjne wyliczenia

Pan Andrzej skrupulatnie opisywał wszystkie wydatki na budowę domu, a także jego wykończenie i wyposażenie. Dokładny kosztorys był w przypadku budowy domu państwa Trzeciaków nie tylko dokumentem wymaganym przez bank przy udzielaniu kredytu. Ponieważ dysponowali ograniczonymi środkami i musieli liczyć się z każdą złotówką, szczegółowy opis wszystkich wydatków, nawet pośrednio związanych z budową, pomagał im zachować kontrolę nad finansami. Pan Andrzej relacjonuje, że wybudowanie domu kosztowało w sumie 230 tys. zł, a wykończenie i wyposażenie to dodatkowe 80 tys. zł. To jeszcze nie wszystko, bo trzeba doliczyć koszt kredytu i wydatki pośrednio związane z budową, jak choćby koszt przejazdów.

Wnętrza proste i tanie

Państwo Trzeciakowie mieli już meble i sprzęty domowe zgromadzone w ciągu kilku lat wspólnego życia i nie zamierzali się ich pozbywać. Był to też sposób na oszczędności w urządzaniu domu. „Nie przewidywaliśmy we wnętrzach żadnych fajerwerków” – mówi pan Andrzej. „Meble można zawsze zmienić, na przykład kiedy będziemy mieć więcej pieniędzy. Tylko kuchnię, regał w bibliotece i zabudowę przedsionka zamówiliśmy u stolarza na wymiar. Poza tym ograniczyliśmy się do wstawienia do pomieszczeń naszych mebli – to był nasz udział w pracach. Zwracaliśmy uwagę jedynie na dobór kolorów we wnętrzach”.

Intensywne, nasycone barwy ścian – w pokoju są w kilku różnych kolorach – przyciągają uwagę i są dobrym tłem dla zbieraniny mebli w niejednolitym stylu. We wnętrzach zamontowano proste, nowoczesne oświetlenie – efektowne lampy można dziś kupić za nieduże pieniądze np. w supermarketach budowlanych. Posadzki także wykonano z niedrogich i łatwych do utrzymania w czystości materiałów: w strefie dziennej płytki ceramiczne ułożone w karo, a w sypialniach na poddaszu panele.

Do poprawki

Nawet jeżeli starannie zaplanuje się budowę, a później dogląda wszystkiego w trakcie jej trwania, trudno uniknąć błędów. Za najpoważniejszy, chociaż niezawiniony, pan Andrzej uznaje wybór typu oczyszczalni ścieków. Zdecydował się na oczyszczalnię ekologiczną z filtrem roślinnym i zbiornikiem wodnym – taki model narzuca gmina i tylko na ten typ przyznaje dofinansowanie. Mała to jednak pociecha, ponieważ nawet z dotacją państwo Trzeciakowie musieli zapłacić za oczyszczalnię więcej, niż gdyby zainstalowali inną. Poza tym musieli na nią oddać aż 70 m² działki, co przy niedużej powierzchni nie jest dobrym rozwiązaniem.

Inne błędy to drobiazgi, które państwo Trzeciakowie zamierzają poprawić w przyszłości lub po prostu się do nich przyzwyczaili. Pewnym problemem jest akustyka domu – płytki ceramiczne na podłodze w pokoju dziennym są bardzo wygodne, kiedy z pomieszczenia wychodzi się wprost na taras. Jednak brak dywanów i regałów z książkami powoduje, że gdy w pokoju przebywa więcej osób, rozmowa staje się uciążliwa dla domowników przebywających na poddaszu. Aby temu zaradzić, pan Andrzej planuje podwieszenie pod sufitem dźwiękochłonnych ekranów, ale to pomysł na dalszą przyszłość.

Dobry wybór

Mimo pewnych niedociągnięć, które wyszły na jaw po zakończeniu budowy, pan Andrzej jest zadowolony z domu i wyboru projektu. Prosta bryła i konstrukcja dachu sprawiły, że dom wybudowano łatwo i tanio. W bryle wyróżnia się jedynie zaadaptowany na pomieszczenia gospodarcze garaż, a na elewacji... szyld z intrygującym napisem „Stajenka Pegaza”. To pamiątka z czasów, kiedy pan Andrzej był współwłaścicielem pubu o tej nazwie. Dziś szyld to doskonały drogowskaz i znak rozpoznawczy dla gości, którzy po raz pierwszy odwiedzają państwa Trzeciaków.

Prostota i bezpretensjonalność projektu – od kolorystyki elewacji (otynkowane na biało ściany i czerwony dach) aż do rozkładu pomieszczeń – sprawiają, że dom jest skromny i funkcjonalny, według pana Andrzeja niczego w nim nie brakuje. Pan domu chwali projekt:

„Dużą zaletą jest wspólna przestrzeń na parterze – pokój dzienny, kuchnia, taras. Pozwala ona na to, by rodzinne życie toczyło się wspólnie, wokół kominka. Zadaszony taras o powierzchni około 30 m² stał się niemal kolejnym pokojem – można na nim spędzać czas i korzystać z mikroklimatu Kopanek w ciepłe dni nawet w czasie deszczu”. Wygodna jest również kuchnia, w której udało się wygospodarować aż 5 m blatów. Przydają się one na różnych organizowanych u gospodarzy imprezach, kiedy posiłki przygotowuje jednocześnie kilka osób, także goście. Kuchnia ma osobne wyjście na taras, jest w niej zrobione drugie wejście do domu, dzięki któremu zakupy można wnosić od razu do spiżarni, nie dźwigając ich przez cały dom. „Dobrym rozwiązaniem było także zaadaptowanie garażu na część gospodarczą – mieści się tam teraz kuchnia, spiżarnia i pralnia. Dzięki temu mamy więcej przestrzeni, a pod wiatą oprócz samochodów ustawiliśmy rowery. Znalazło się tam też miejsce na drewno do kominka” – dodaje pan domu.

Na koniec pan Andrzej wymienia największą korzyść z mieszkania we własnym domu: „To poczucie bycia u siebie. Świadomość, że udało się nam doprowadzić budowę do szczęśliwego końca i dopięliśmy swego, daje ogromną satysfakcję. Nie burzy jej nawet to, że jeszcze przez wiele lat nasz dom tak naprawdę będzie własnością banku”.