Spis treści
- Z ruin do artystycznej przestrzeni – historia przemiany obory w pracownię
- Wyzwania remontowe – jak obora stała się miejscem do pracy
- Kluczowe elementy – surowość i funkcjonalność
- Praca własna i nieprzewidywalność starego budynku
- Warsztaty i spotkania – serce nowej przestrzeni
- Metamorfoza obory w pracownię artystyczną. Zdjęcia
Z ruin do artystycznej przestrzeni – historia przemiany obory w pracownię
Darek (ig: tu_pan_darek) przeprowadził się razem z rodziną z Trójmiasta na Warmię. Wybór lokalizacji nie był przypadkowy. Marzył o miejscu z dala od zgiełku miasta i w bliskości natury.
Mieszkamy w najstarszej wsi na Warmii, w szczerym polu między dwiema wioskami Tolkowcem a Płoskinią. Kupiliśmy kawał ziemi ze starym domem pośrodku. Od samego początku poszukując swojego miejsca na ziemi, naszym priorytetem był brak sąsiadów.
Po nabyciu posiadłości pierwszym celem była renowacja głównego obiektu mieszkalnego, a budynek, który jest naszym dzisiejszy bohaterem, stał na uboczu i czekał na swoją kolej – była nim stara obora.
- Widziałem w niej potencjał. Zdecydowałem, że będzie to moja pracownia. Miejsce, które pozwoli mi realizować pasje i organizować warsztaty – opowiada Darek.
Wyzwania remontowe – jak obora stała się miejscem do pracy
Kiedy Darek zdecydował się na metamorfozę obory, nie do końca wiedział, co go czeka. Budynek był w opłakanym stanie, a prace, które miały na celu odrestaurowanie go, wymagały wielu trudnych decyzji.
- Nie zmieniałem konstrukcji budynku, nie podnosiłem ścian. Zrobiłem nowy dach, bo stary był całkowicie zniszczony, a resztę po prostu naprawiłem - wyjaśnia i dodaje:
- Zaczęliśmy od dachu, ponieważ gdy kosiłem trawę, spadały mi dachówki na głowę. Mówiąc prawdę to generalnie tego dachu nie było za wiele, gdyż był strasznie dziurawy. Poprawiliśmy więc więźbę i położyliśmy nowy. Natomiast z zewnątrz budynek został taki jaki był, czyli pozostawiłem starą cegłę. Jedyne zmiany wprowadziłem w ścianie frontowej. Wstawiłem tam duże szyby.
Najwięcej pracy włożono jednak we wnętrze. Darek postawił na surowe materiały, które miały oddać charakter miejsca – beton, drewno, imitacje kamienia na ścianach, a także stare okna, które znalazł na wyprzedaży.
- Nie miałem żadnego planu związanego z aranżacją wnętrz. Robiłem to głównie dla siebie, ale muszę przyznać, że efekt końcowy naprawdę mnie zadowala.

i
Kluczowe elementy – surowość i funkcjonalność
Z przestrzeni, która kiedyś pełniła funkcję stajni, powstała nowoczesna pracownia. Darek, od początku mając na uwadze charakter miejsca, postanowił pozostawić elementy, które nadają mu indywidualny klimat.
Były tu stare żłoby, które zachowałem. W tej chwili stały się fajnymi blatami roboczymi.
Całe wnętrze zostało gruntownie przekształcone: wyczyszczono ściany, skuto starą posadzkę, a w jej miejsce wylano nową, industrialną podłogę.
- Nie ocieplałem tego miejsca, bo wiedziałem, że będzie służyć tylko w sezonie.
Choć właściciel nie był zainteresowany projektowaniem wnętrz zgodnie z aktualnymi trendami, z pomocą pasji i ciężkiej pracy udało mu się stworzyć wyjątkową przestrzeń. Na ścianach znajduje się imitacja kamienia, w której Darek upatruje swojego artystycznego stylu.
- Od dłuższego czasu jednym z moich ulubionych materiałów rękodzielniczych stał się... beton. Zwykły, szary, ordynarny, tani materiał, który, jak się okazuje, jest bardzo wdzięcznym półproduktem użytkowo-dekoracyjnym. Odpowiednio potraktowany potrafi doskonale imitować: skałę, kamień, tapetę. Styl loftowy na dobre wprowadził go do naszych mieszkań, ale nie oszukujmy się: troszkę trzeba go podrasować, żeby zyskał atrakcyjny wygląd. Robi się to, nadając mu strukturę i kolor, przy użyciu matryc i pigmentów, dzięki czemu betonowa masa może zachwycać i cieszyć oko.
Surowy wygląd przestrzeni mógłby sugerować chłód, jednak atmosfera pełna jest ciepła, które uzyskano dzięki odpowiedniemu doborowi materiałów i funkcjonalnym rozwiązaniom.
- Zależało mi na tym, żeby mieć widok na pola, łąki i lasy i taki właśnie mam.
Praca własna i nieprzewidywalność starego budynku
Darek nie ukrywa, że odnowienie tego rodzaju obiektu wiązało się z wieloma wyzwaniami. Choć jego doświadczenie z remontami, było głównie hobbystyczne, zdecydował się na samodzielne wykonanie większości prac.
- Odeskowałem sobie górę, wytynkowałem część ścian. Najpierw oczywiście musiałem je wyczyścić, skrobiąc i szorując. I tak w tej chwili mamy za sobą trzeci sezon – mówi zadowolony z efektu końcowego.
Kluczowe było dla niego szybkie rozpoczęcie i zakończenie prac. Również ze względu na ograniczenia budżetowe (priorytetem był remont głównego budynku mieszkalnego), w pewnym momencie musiał samodzielnie przejąć odpowiedzialność za cały remont, rezygnując z pomocy ekip budowlanych.
Z perspektywy czasu artysta przyznaje, że największą trudnością była nieprzewidywalność starego budownictwa. Remontując taki obiekt, nigdy nie można do końca przewidzieć, co zastanie się w kolejnych etapach.
- Sama praca nie jest aż tak trudna, ale ta ciągła konieczność adaptacji do nowych sytuacji, to jest najcięższe. Czasami wydaje się, że kończysz, a tu się okazuje, że jeszcze trzeba zrobić coś innego - wyjaśnia i dodaje:
Kiedy remontujesz stary budynek, wszystko może się zmienić. Sprawdziliśmy, jak wygląda krokiew, ale przy zdjęciu dachówki okazało się, że jest w niej próchno, więc musieliśmy to naprawić. W jednym narożniku strop był krzywy o 40 cm i tak dalej.

i
Warsztaty i spotkania – serce nowej przestrzeni
Dzięki metamorfozie starej obory Darek zyskał swoją artystyczną przestrzeń. Z czasem, zauważając rosnące zainteresowanie ze strony znajomych, postanowił przekształcić swoją prywatną oazę w miejsce spotkań, które będzie łączyć pasję do rzemiosła i chęć dzielenia się wiedzą. Tak narodziła się idea warsztatów, które odbywają się w pracowni głównie w okresie letnim.
- Zaczęło się od robienia donic okrągłych. Ludzie bardzo chętnie do nas przyjeżdżają zazwyczaj na weekend. Finalnie każdy wyjeżdża ze swoim produktem, który niesie i pakuje do samochodu jak takie małe dziecko.
Pracownia, poza funkcją miejsca na organizację warsztatów, pełni także rolę przestrzeni wypoczynkowej. Goście, którzy wynajmują dom w sąsiedztwie, mają okazję poczuć wyjątkowy klimat tego siedliska – ciszę, spokój i harmonię z przyrodą. W tym miejscu nie ma rozpraszaczy – jest tylko natura i czas na odpoczynek.
Metamorfoza obory w pracownię artystyczną. Zdjęcia
Zobacz także: Poniemiecką stolarnię dziadka zamienili w dom marzeń! Metamorfoza Patrycji i Grzegorza
