Projekt domu D22 Zaciszny - a wokół ogród
Po wybudowaniu domu w Falenicy, okazało się, ku uciesze państwa Foglów, że utrzymanie "Zacisznego" jest tańsze od utrzymania sprzedanego dwupoziomowego mieszkania w Warszawie.
Wybudowali dom duży, rodzinny, bo choć starszy syn, Piotr ma już swoją rodzinę, to studiujący jeszcze Kuba przeprowadzał się wraz z nimi. "Jednak rzadko tu bywa. Zakochał się. I to bez reszty. Szkoda, że jest tu tylko gościem, ale całkowicie go rozumiem", opowiada pani Izabella. "Projekt wybraliśmy bardzo szybko. Polegaliśmy na Katalogu Projektów Gotowych Muratora, ponieważ jesteśmy od lat czytelnikami miesięcznika Murator. Spośród kilku kandydatów wybarliśmy D22 "Zaciszny". On jest naprawdę zaciszny. W 1999 roku państwo Fogielowie kupili działkę, piękną, w lesie - 1530 m2. Jeszcze przed budową przyjeżdżali rekreacyjnie zbierać prawdziwkowe okazy i odpoczywać w cudownej ciszy. Był tam doprowadzony prąd i woda a wokół czysta natura.
Narodziny domu
Budowa trwała dwa lata, bez zakłóceń, dzięki doskonałej ekipie fachowców. Jednak ciężko było mieszkać na wcześniej oddanym poddaszu, gdy wykańczany był parter. "Mieszkaliśmy z mężem na górze i żyliśmy z robotnikami. Nie było ciepłej wody. I pamietam jak jeździliśmy na basen, żeby się wykąpać, ale warto było czekać", dumnie wspomina pani Izabella. W tym roku dom będzie oddany do użytku, jak tylko dokończą balustradę na schodach. "Kilka rzeczy jeszcze jest do dokończenia, jak na przykład podbitka, ale już jesteśmy bliżej końca".
Jak powstał ogród
Ponieważ miejsce na dom było położone w zagłębieniu, kilka ciężarówek nawiezionej ziemi dokonało cudu w krajobrazie. Stanął na usypanym wzniesieniu. „Woda jest bardzo płytko w gruncie, ale nie na tyle, aby działka wymagała osuszania, za to wszystko pięknie rośnie. Zrobiliśmy prawdziwą studnię w starym stylu, gdzie gromadzi się woda. Doskonale się przydaje do podlewania ogrodu”, mówi gospodyni. A jest co podlewać. Oprócz pięknych starych dębów, sosen, brzóz i modrzewi dom okala bogaty skalniak i kwiatowy zakątek zaplanowany przez panią Izabellę. Ciągle wzbogacany, a także czule pielęgnowany, jest całkowicie jej pomysłem. Choć z wykształcenia jest technikiem żywienia, postanowiła wiele lat temu zrezygnować z pracy zawodowej i poświęcić się wychowywaniu dzieci i prowadzeniu domu. Z dużą satysfakcją.
Król ogrodu
„Mąż prowadzi dziedziczony z pokolenia na pokolenie warsztat blacharstwa samochodowego. Jego domeną w domu są oczywiście techniczne sprawy, ale ma też swoje hobby – oczko wodne. Musieliśmy zgłosić jego budowę, ale nie potrzebowaliśmy pozwolenia, ponieważ ma mniej niż 20 metrów”. Za domem roztacza się widok na skałkę, po której kaskadowo spływa strumyk. Poniżej mostek i woda mieniąca się kolorowymi rybami. „Mąż z wnuczkiem uwielbiają zabawy i pielęgnowanie tego stawu. Razem go czyszczą, odławiając glony”, mówi pani Izabella. Jednak nie mają nad nim całkowitej kontroli. Dwa lata temu pan Wojciech dostał na urodziny suma. Był mały i miło było patrzeć, jak rośnie. Ale teraz zdominował akwen. „Nie możemy sobie z nim poradzić. Pożera ryby w zastraszającym tempie. Połknął sześć jesiotrów, piętnaście małych rybek, przedwczoraj welonkę, notorycznie żaby. I nie da się odłowić! Całe grupy znajomych zjeżdżają się na połów drapieżnika. Niedługo przyjedzie kolega ze sprzętem do nurkowania”, z przejęciem opowiada pani Izabella.
Zmiany w projekcie
Przede wszystkim podniesiono strop i zagospodarowano poddasze. Jest tam aż pięć pomieszczeń: pokój wypoczynkowy, trzy sypialnie, garderoba i łazienka. "Miało to być mieszkanie dla Kuby, po podłodze licząc jest tu 160 metrów, ale będzie czekało raczej na wnuki", śmieje się pani Izabella. Na parterze (133 m2) pomieszczenie gospodarcze zostało zamienione na kuchnię ze spiżarnią. Pani domu chciała mieć ją od frontu, aby przez okno widzieć wjazd na działkę. Samo pomieszczenie gospodarcze jest za to tuż za wiatrołapem. Tarasy okalające dom zostały połączone i osłonięte dzięki wysuniętemu okapowi dachu. Dzięki temu stały się częstym miejscem spotkań towarzyskich.
Nastrój wnętrza
Salon, bardzo jasny dzięki dużym oknom, jest przytulny i radosny. Słoneczny żółty dominuje na ścianach, kanapie, fotelu. Obraz w gigantycznej, ręcznie rzeźbionej, złotej ramie nie może umknąć uwadze. „Pewien zwariowany Hiszpan podarował go naszej ciotce. Na odwrocie jest nawet dedykacja. Dostaliśmy go w spadku. Rama jest ładniejsza od zawartości, ale mamy do niego sentyment”, uśmiecha się pani Fogiel. Przy kominku leniwie przeciąga się kot Picuś. Nic nie jest w stanie przerwać mu słodkiej sjesty. Atmosfera jest spokojna, jak to w „Zacisznym”.