Jak zbudować dom dla 4-osobowej rodziny, by spełniał marzenia. Historia budowy

2009-04-23 2:00

W domu Marii i Jacka widać dbałość o każdy szczegół i przemyślaną koncepcję wnętrz. Gospodarze przyznają, że to ich upór i konsekwencja sprawiły, iż dom jest dokładnie taki, o jakim marzyli. Podobnie okolica – wybór miejsca był przemyślany, dzięki czemu po przeprowadzce do gotowego domu obyło się bez niespodzianek i rozczarowań. Oto niezwykła historia budowy domu.

Z konsekwencją i precyzją
Autor: Mariusz Bykowski

Dlaczego postanowili budować?

Dla bohaterów tego artykułu budowa domu była czymś naturalnym i planowanym od dawna, ważną życiową decyzją był natomiast wybór lokalizacji. Państwo Maria i Jacek pochodzą z Kujaw i tam spędzili większość życia, wyłączając okres studiów w Warszawie. Gdy pan Jacek zaczął pracować w stolicy, przez kilka lat rodzina była rozdzielona – pani Maria z dwójką małych dzieci mieszkała we Włocławku, widywali się jedynie w weekendy.

Ciągłe podróże i brak stałego kontaktu z rodziną na dłuższą metę były męczące, małżonkowie podjęli więc decyzję o budowie domu w okolicach Warszawy. Argumentami na rzecz takiego wyboru były: lepszy dostęp do szkół od podstawowych aż do wyższych w pobliżu miejsca zamieszkania, więcej możliwości zatrudnienia i szeroka oferta kulturalna.

Są jednak też minusy: „Znajomi mówią nam, że byliśmy odważni, bo jesteśmy tu całkiem sami, rodzina została 150 kilometrów stąd, w razie potrzeby nie możemy liczyć np. na to, że babcia zaopiekuje się chorym wnuczkiem” – przyznaje pani Maria.

Z konsekwencją i precyzją
Autor: Mariusz Bykowski

Poszukiwanie działki

Pan Jacek przez dwa lata poszukiwał odpowiedniej działki za pośrednictwem agencji nieruchomości. Zajmowało to dużo czasu i niestety nie przynosiło efektów. Każda kolejna parcela miała jakieś wady – albo była za mała, albo sąsiedztwo pozostawiało wiele do życzenia. W końcu zniechęcony gospodarz, przejeżdżając ulicą w jednej z podwarszawskich miejscowości, zagadnął przypadkowego przechodnia, czy nie słyszał o ziemi na sprzedaż w okolicy. I w ten sposób pan Jacek znalazł działkę, którą wspólnie z żoną uznali za najlepszą i spełniającą ich oczekiwania.

Nie od razu jednak można było przystąpić do budowy. Przede wszystkim działka była sklasyfikowana jako grunt rolny i trzeba było wystąpić o zgodę na zmianę jego przeznaczenia. Na szczęście ze wzglądu na bliskość miasta i terenów zabudowanych nie było to niemożliwe, ale procedury urzędowe zawsze trwają dość długo.

Ponadto teren był podmokły – konieczne okazało się nawiezienie dużej ilości ziemi, aby podnieść poziom działki. „Mieliśmy więc dużo czasu, bo aż dwa lata, na wybór projektu. Mogliśmy dokładnie przemyśleć, jakiego domu potrzebujemy, i przejrzeć wiele katalogów” – mówią gospodarze.

Wybór projektu

Małżonkowie do wyboru projektu podeszli bardzo racjonalnie – nic dziwnego, oboje są inżynierami. Określili, jakie pomieszczenia w domu są potrzebne ich czteroosobowej rodzinie, jaka powierzchnia będzie wystarczająca, aby mieszkać wygodnie, ale nie budować wielkiej i bardzo drogiej rezydencji. Poszukiwali projektu z czterema pokojami na poddaszu, otwartą strefą dzienną na parterze i sporym zapleczem gospodarczym. „Zdecydowaliśmy się od razu na projekt gotowy. Nie tylko dlatego że jest tańszy niż indywidualny. Projekt gotowy to przemyślana całość: zarówno jeśli chodzi o architekturę, jak i wszystkie instalacje. Nie zdarzy się na przykład, że projektant „zapomni” o zaplanowaniu grzejnika. Projekt gotowy gwarantuje pewien standard i sprawdzone rozwiązania” – mówi pan Jacek, a żona dodaje: „Zmiany dostosowujące projekt do naszych oczekiwań można wprowadzić na etapie adaptacji”.

Po przejrzeniu wielu katalogów gospodarze zdecydowali się na projekt firmy Archon „Dom pod klonami”. Zwracali uwagę w równym stopniu na wygląd elewacji – klasyczny i podporządkowany zasadzie symetrii, jak i na funkcjonalność wnętrz. Właśnie ten projekt spełniał ich oczekiwania, a nawet oferował więcej niż niezbędne minimum. Dom, choć za sprawą zwartej bryły z zewnątrz wydaje się niewielki, w rzeczywistości ma powierzchnię 219 m², ponieważ strefę gospodarczą powiększono o garaż – wygospodarowano tam miejsce na pralnię, spiżarnię, domowy warsztat i kotłownię. Działka jest na tyle duża (ponad 2000 m²), że można było wybudować wolno stojący garaż na dwa samochody.

„Ta działka to była okazja – duży teren w niskiej cenie. A to tylko dlatego, że była to ziemia rolna. Teraz mamy duży ogród i sąsiedzi nie zaglądają przez okna” – cieszą się gospodarze.

Budowa domu

Budowa domu trwała ponad dwa lata, gospodarze wprowadzili się pod koniec 2004 roku. Budowano systemem gospodarczym, do każdego etapu prac zatrudniano inną ekipę wykonawców, a nad pracami czuwał pan Jacek, jednocześnie nie zaniedbując obowiązków zawodowych. Pani Maria przyjeżdżała co jakiś czas na budowę, zostawiając dzieci pod opieką rodziny, a bardziej zaangażowała się na etapie prac wykończeniowych, w których oboje czynnie uczestniczyli. Pogodzenie opieki nad dziećmi, pracy zawodowej i budowy domu było nie lada wyzwaniem, ale gospodarze poradzili sobie z tym i są zadowoleni i dumni z efektów. „Nie obyło się oczywiście bez problemów, bo to niemożliwe.

Dach kładły w sumie trzy ekipy, dopiero trzeciej udało się poprawić wszystkie nieszczelności i inne usterki, a ścianka kolankowa jest niższa niż w projekcie, to efekt samowolnych działań murarza. Może gdybym miał więcej czasu na pilnowanie wykonawców...” – wzdycha pan Jacek. Jednak mimo niewielkich niedociągnięć gospodarze nie dostrzegają błędów na tyle poważnych, by zakłócały komfort mieszkania w domu. Może dzięki znajomości zagadnień technicznych udało im się w porę zapobiec powstaniu poważniejszych usterek.

Budowa to dopiero początek. „Ci, którzy twierdzą, że zwieńczeniem budowy jest nakrycie ścian domu dachem, są w dużym błędzie. Tak naprawdę to początek... pracy i wydatków” – przestrzega pan Jacek. „Dopiero na etapie wykańczania podejmuje się najistotniejsze dla wyglądu domu decyzje, dokonuje ważnych wyborów, na czym można zaoszczędzić, a na czym nie, z czego można zrezygnować, a co jest niezbędne. My na wykończenie wewnętrzne musieliśmy zaciągnąć kredyt, aby uniknąć długiego oczekiwania na wprowadzenie się lub mieszkania przez kilka lat w zupełnej prowizorce” – dodaje pani Maria.

Wszystkie elementy wyposażenia gospodarze wybierali powoli i samodzielnie, wkładając w to zaangażowanie i serce. „Dzięki temu czujemy się w domu dobrze, to naprawdę „nasze miejsce”, które sami stworzyliśmy. Takiego poczucia nie dałby prawdopodobnie dom, którego wystrój zaprojektował architekt wnętrz, a my wprowadzilibyśmy się do gotowych, urządzonych pomieszczeń” – twierdzi pani Maria. „Urządzanie domu, poszukiwanie i dobieranie kolejnych sprzętów to ogromna radość. Sprawia, że dom cały czas żyje, zmienia się i rozwija. A kiedy kupi się już „wszystko”, okazuje się, że dom wymaga już odnawiania! W ten sposób w domu zawsze jest coś do zrobienia, ulepszenia. Dlatego pisma budowlane warto czytać także po zakończeniu budowy – zawsze można znaleźć w nich jakieś ciekawe rozwiązania, którymi można się zainspirować” – opowiada z przekonaniem gospodyni.

Od razu można zauważyć, że jest związana emocjonalnie ze swoim domem, mimo że nie jest to siedziba rodziny z historią, od pokoleń. A może właśnie dlatego, że wszystko tu gospodarze zrobili sami, od początku, jest to miejsce na tyle im bliskie, że z każdego, nawet najciekawszego wyjazdu wakacyjnego z radością wracają do swojego domu. Tutaj mają bliski kontakt i z naturą, i ze wszystkim, co oferuje „cywilizacja” i miasto.

Nasi Partnerzy polecają