Architektura, która służy szczęściu

2022-10-25 16:41

Architekci i inwestorzy nie ograniczyli się do rozwiązań funkcjonalnych ułatwiających życie. Poszli krok dalej - poszukali takich, które pomogą budować na co dzień szczęście domowników. To oczywiście indywidualny, ale też bardzo inspirujący aspekt projektu tego domu. Projekt domu: Grupa Verso/Jakub Cieślik, Kamil Cierpioł, Michał Wręczycki, Katarzyna Klimasz, Eliza Masek, Ziemowit Oset. Projekt ogrodu Zoen. Architektura Krajobrazu/Paulina Cieślik

dom Grupa Verso/Jakub Cieślik
Autor: Marcin Czechowicz; projekt domu: Grupa Verso/Jakub Cieślik, Kamil Cierpioł, Michał Wręczycki, Katarzyna Klimasz, Eliza Masek, Ziemowit Oset O zmroku architektura nabiera głębi i to o potrójnym znaczeniu - salonowym, sypialnianym i ogrodu zimowego

Dyskusje na temat możliwości architektury w rozbudowywaniu poczucia szczęścia nie milkną. Spostrzeżenia bywają bardziej lub mniej trafne. Pojawiające się niekiedy proste „recepty” odnoszące się do konkretnych kształtów czy barw nie przekonują.

Trafniejsza zdaje się być krótka rada właścicielki opisywanego domu - niby oczywista: „Zastanówmy się, jak chcielibyśmy się czuć w swoim domu, a potem - jak to osiągnąć. Przecież dom buduje się po to, by być szczęśliwym”. Z pozoru nie ma w niej nic niezwykłego, a przecież nie tak często jest praktykowana. Wiele jest domów estetycznych i nieestetycznych, których rozwiązania mają się nijak do szczęśliwości domowników. Tym razem jest inaczej. I co bardzo istotne, w tym przypadku wspomniane szczęście nie kłóci się z pięknem architektury.

Zamiast na siłę szukać instrukcji i wytycznych, jak szerzyć szczęście, projektując i budując, przyjrzyjmy się historii domu szczęśliwego.

Droga do domu...

...nie była krótka, ale dzięki kilku przypadkowym zdarzeniom doprowadziła inwestorów do celu. Najpierw były poszukiwania działki, które trwały blisko 2 lata. Na tę właściwą natknęli się trafem, podczas wycieczki rowerowej.

Przybite gwoździem do drzewa ogłoszenie „Sprzedam” wskazało ich miejsce na ziemi. Działka była nietypowa: długa na kilometr i wąska - 20 m. Poza tym miała duży spadek (blisko 8 m), który mógł być utrudnieniem podczas budowy, ale pięknie eksponował widok na góry i położone niżej pola i las. Decyzja o kupnie była oczywista.

Wybór autorów projektu również w pewnym sensie był dziełem przypadku. - Grupa Verso prowadzi szkołę rysunku, do której uczęszczało dziecko zaprzyjaźnionej z rodziną osoby, stąd pomysł, by porozmawiać z architektami o projekcie domu. To była pierwsza i jedyna pracownia, do której się zwróciliśmy - stwierdza pani Jola.

- Przedstawiliśmy Jakubowi Cieślikowi program funkcjonalny, na którym nam zależy. I na bazie tego programu powstała architektoniczna wizja, która nam się podobała - mówi pan Piotr.

Dom oglądany od drogi miał nawiązywać do archetypicznego dziecięcego rysunku, z boku - sprawiać wrażenie złożonego z klocków, od ogrodu – stać się majestatyczny za sprawą przeszklonej wysokiej na dwie kondygnacje ściany z drewnianą nieregularną ramą. I taki jest w rzeczywistości.

Naturalnie asymetria

- Zachwyciła nas parcela z pięknym widokiem i dużym spadkiem, który chcieliśmy wykorzystać jako atut. Problemem było to, że wspomniany widok znajdował się od strony północnej, a wjazd od południa - mówi architekt Jakub Cieślik. - Nietypowo zdecydowaliśmy się na wysokie przeszklenie od północny, dające dużo światła i widok na Góry Sokole - dodaje.

Takie usytuowanie dwukondygnacyjnego przeszklenia doświetlającego strefę dzienną na parterze sypialnię na poddaszu miało swoje konsekwencje - wpłynęło na formę bryły. Aby osłonić wnętrze domu i część tarasu przed ostrym zachodnim światłem, zyskało niesymetryczną, przekrzywioną ramę. Dzięki temu, że od zachodu jest wysunięta na 1,6 m, doskonale chroni domowników przed męczącymi promieniami słońca. Z kolei od wschodu zlicowanie jej z przeszkleniem gwarantuje dobre doświetlenie wnętrza domu.

Asymetria przewija się przez projekt domu. Asymetryczne są wszystkie elewacje. Od frontu wyraźne archetypiczne zarysowanie prostych figur trójkąta na górze z prostokątem na dole zostało asymetrycznie przesunięte. Podkreśla to architektoniczną zasadę, której hołduje pracownia, by części bryły odpowiadające kondygnacjom nie przenikały się ze sobą. Tu są zestawione jak klocki. I tak na parter z wykończeniem przywołującym skojarzenia z jurajskim wapieniem nałożone jest poddasze i dosunięta do niego dwukondygnacyjna część bryły w drewnie. Takie złożenie i kontrastowe zestawienie materiałów jest widoczne na każdej z elewacji, dodatkowo dynamizowane przez asymetrię. Za sprawą kunsztownych przesunięć i zestawień kompozycja jest interesująca i jednocześnie wyważona.

Architektura, która służy szczęściu
Autor: Marcin Czechowicz; projekt domu: Grupa Verso/Jakub Cieślik, Kamil Cierpioł, Michał Wręczycki, Katarzyna Klimasz, Eliza Masek, Ziemowit Oset Spektakularna szklana ściana szczytowa otwiera dom na widok ciągnący się po horyzont.  W przeszkleniu otwieralne jest jedno skrzydło. Takie rozwiązanie często pojawia się w projektach Grupy Verso, ponieważ dzięki temu koszty są niższe, a ramy dzielące przeszklenie delikatniejsze (z reguły do otwierania wykorzystywane jest właśnie jedno skrzydło)

Geometria zanurzona w pejzażu

Wyszukana, geometryczna forma bryły zyskuje naturalność dzięki materiałom wykończeniowym. Dolna kondygnacja w pierwotnym założeniu miała być wapienna, jednak dostępny kamień przez swoje białoszare zabarwienie nie odpowiadał kolorystycznie inwestorom. Ostatecznie zdecydowali się na beżowe płytki ceramiczne, które imitują wapień. Nasunięta na tak wykończony parter druga część bryły jest wykończona drewnem modrzewia polskiego.

Zobacz też: Dom z ciemnym, postarzanym drewnem z modrzewia na elewacji

Inwestorzy ceniący naturalność i ekologię mieli zamiar pozostawić drewno w całkowicie naturalnej formie, by jak najszybciej pokryło się patyną. Nietypowo jednak architekci, obawiając się reakcji dachowych elementów na ekstremalne warunki atmosferyczne, namówili ich na zastosowanie zabezpieczenia. W efekcie drewniane elewacje i dach zyskały beżowoszary odcień nadany przez lazurę, który teraz został dodatkowo uszlachetniony przez srebrnoszarą patynę.

W efekcie nowoczesny dom wtapia się w jurajski naturalny pejzaż. Nie przez przypadek działka jest kontynuacją tej naturalności.

Znajdziemy tu więcej nawiązań do jurajskiego pejzażu. Wszystkie kamienie wydobyte z ziemi podczas budowy zostały wykorzystane w ogrodzie - przy tworzeniu murów oporowych, oczka wodnego, ziemianki albo jako elementy ozdobne.

Także gatunki roślin są skrzętnie i racjonalnie dobrane. Zasadzone na działce dzikie róże, jałowce, buki pospolite, wrzosy, rozchodniki, dzwonki syberyjskie, macierzanki, narecznice samcze i pióropuszniki strusie nawiązują do typowej, naturalnej flory Jury Krakowsko-Częstochowskiej i mają się bardzo dobrze. Jest naturalnie i finezyjnie – dzięki trawom ozdobnym.

Na działce pozostał także dawny sad - stare grusze i śliwy tworzą klimat miejsca, są gościnne dla ptaków i owadów. To kolejny przejaw proekologicznego podejścia inwestorów. Ich zaangażowanie widoczne jest także w tworzeniu warzywniaka w trudnych warunkach narzuconych przez gleby 6. kategorii. Aby hodować tu warzywa, najpierw musieli – jak mówią – „zrobić norę w ziemi” i sami wyprodukować podłoże pod uprawę warzyw, by stworzyć permakulturowy samoregulujący się system na wzór ekosystemów naturalnych. Ich permakultura w odróżnieniu od powszechnie znanej skrzynkowej została wpuszczona w ziemię, przez co jest jeszcze bardziej naturalna.

Nieoczywistości w ogrodzie

W głębi rozlewającej się po horyzont parceli oprócz nowoczesnej bryły domu są bardziej zaskakujące elementy, choćby wielkie dzbany przywołujące na myśl historyczne amfory czy majacząca w oddali wiekowa altanka.

„Amfory”, jak dowiadujemy się od gospodarza, to turylle – zbiorniki na kwas, który był używany w jednej z najstarszych elektrowni w Polsce. Jest też intrygująca altanka została zaprojektowana przez Karinę Baran, siostrę gospodyni i znaną z polskiej kinematografii scenografkę (między innymi „Stulecie winnych”). Altanka grała drugoplanową rolę w tym serialu (w parku dworskim), a jej autorka miała prawo pierwokupu, więc z niego skorzystała. Tak został zrealizowany pomysł pani Jolanty, by w jurajskim pejzażu, którego częścią jest parcela, pojawiły się zaskakujące elementy. Ich rzeźbiarskie formy budują klimat i charakter miejsca.

Wnętrza z podtekstami

Proekologiczny rys inwestorski dał o sobie znać nie tylko w zagospodarowaniu parceli, ale także w potrzebie stworzenia ogrodu zimowego. To marzenie pani inwestor, która chciała w nim hodować orchidee. I dziś z sukcesem hoduje.

Kolejne realizacje inwestorskich marzeń to dwie nie do końca typowe kuchnie – jedna letnia, a druga tzw. brudna.

– Chciałam mieć miejsca do gotowania, w których intensywne zapachy nie będą utrapieniem dla reszty domowników. Z doświadczeń z poprzedniego mieszkania wiem, że nawet najlepszy okap nie jest w stanie ich zneutralizować – opowiada gospodyni. – Tak zwana brudna kuchnia powstała w miejscu pierwotnie zaprojektowanej spiżarni, a kuchnia letnia przy tarasie. Przy tej drugiej w ciepłe dni toczy się całe życie rodzinne. Ale w obu można się rozpasać kulinarnie – śmieje się pani Jola.

To jeden z przejawów myślenia o projekcie i urządzaniu domu – dbałość o funkcjonalność i szeroko rozumianą szczęśliwość. Często w przypadku domów jednorodzinnych jest mowa o tym pierwszym aspekcie. Drugi to wejście na wyższy poziom.

Służy temu nie tylko wygenerowanie w projekcie odpowiedniej liczby pomieszczeń o różnych funkcjach, ale także ich aranżacja. I to specjalna – w sposób nie tyle katalogowy, dbający głównie o aktualne wytyczne estetyczne, ile mający na celu stworzenie przestrzeni indywidualnej, bliskiej domownikom.

Wnętrze tego domu najbardziej indywidualizuje sztuka – skrzętnie dobrana przez gospodynię. Atmosferę budują obrazy Kariny Baran ([email protected]), które towarzyszą domownikom i gościom już po przekroczeniu progu i przewijają się przez niemal wszystkie pomieszczenia. Oszczędne, nowoczesne i… wymowne. To najbardziej charakterystyczne elementy domowej przestrzeni. Ale są też rzeźby i skrzętnie dobrana ceramika, choćby kuchenne gęsi czy kafle obrazy nad blatem w tzw. czystej kuchni.

Takie artystyczne podejście do aranżowania domowej przestrzeni stawia pewne wymagania przed architekturą.

– Wnętrze domu z założenia miało być transparentne, stąd tyle w nim przejrzystości. W dużym stopniu przejrzyste miały być nawet schody. I są, choć długo szukaliśmy wykonawcy – opowiada pan Piotr. Wspomnianą transparentność na parterze gwarantuje długa oś widokowa (szeroka dzięki przeszklonym balustradom schodów), przecinająca na przestrzał parter. Biegnie między dwoma szklanymi płaszczyznami – drzwiami wejściowymi i ścianą szczytową w salonie.

Na poddaszu transparentność zapewnia przeszklona ściana w sypialni, przekazująca widok wprowadzany przez sąsiednią salonową.

Wszystko to sprawia, że ukochana przez domowników sztuka jest zanurzona w naturalnym pejzażu. Dzięki odważnym otwarciom domowej przestrzeni na naturalny, surowy jurajski krajobraz dobrze w niej grają wyraziste barwy mebli wybrane przez gospodynię. Turkus i żywy róż, na jakie zostały pomalowane 30-letnie drewniane meble, które przywędrowały tu wraz z gospodarzami z dawnego lokum. Zajmują honorowe miejsca w salonie. Dobrze wpisują się także wzory. Wyraziste, choć stosowane oszczędnie. Przykładowo duże kwiaty na salonowym fotelu z podnóżkiem (w roli szezlonga). Wszystko to ociepla domową przestrzeń i nadaje jej charakter, który wydobywa najważniejszy według gospodyni element aranżacji – światło. Zarówno to naturalne, którego sposób wprowadzenia do wnętrz określa architektoniczna forma domu, jak i sztuczne – wybrane przez inwestorów.

– Nie lubię światła oczywistego i pełnego, wolę kameralne – mówi pani Jolanta. – Wieczorem korzystamy ze światła rozproszonego lamp stojących i lampy nad bufetem. W domu jest tylko jeden – podwójny żyrandol nad stołem, który z nami przywędrował do tego domu. On też daje subtelne ciepłe, żółte światło – mówi pani Jola.

Domowemu szczęściu służy obcowanie ze sztuką, barwami, roślinami i… zwierzętami. Mieszkają tu aż cztery koty (rasy Maine Coon i Ragdoll) Gabriel, Anatol, Makary i Hieronim, a od niedawna owczarek szwajcarski – 4,5-miesięczna Oda.

– Chłopaki i koleżanka są bardzo sierściści, dlatego – jak mówią nasze dzieci – „żyjemy w świecie odkurzaczy”, są na każdej kondygnacji – opowiada ze śmiechem pani Jola.

Utrzymanie porządku przy takich domownikach bez wątpienia nie jest sprawą prostą , ale jak widać na załączonych obrazkach – jest możliwe. Zgodnie z zasadą, że miłość długodystansowa z reguły wymaga pewnego wysiłku. Aby go zminimalizować, gospodarze zadbali o wyposażenie przyjazne właścicielom czworonogów – choćby specjalny materiał na salonowej kanapie Enoa firmy Polipol, odporny na zabrudzenia i łatwy w czyszczeniu, jak mówią domownicy „prozwierzęcy”. Ważna jest także funkcjonalność podłogi – płytki gresowe 120 x 120 cm są na wszystkich poziomach. Wyjątkiem jest sypialnia, w której zdecydowano się na gres doskonale imitujący deski – z fakturą drewna. Artystyczny i proekologiczny duch musi mieć dobre racjonalne podłoże, dlatego w inwestorskiej aranżacji wnętrz zostały wykorzystane wskazówki architektów co do wielkości i ustawienia mebli.

Budowanie sielanki

Dzisiejsza sielanka była budowana blisko 3 lata i nie obyło się bez perturbacji. Problemy pojawiły się na samym początku – przy kopaniu fundamentów.

– Okazało się, że niecały metr pod poziomem gruntu są skały. Musiał przyjechać dziobak, który je kruszył, potem kamienie były wybierane opowiada Pan Piotr. – Zrobiliśmy badania geologiczne, czy niżej nie ma jaskini – opowiada gospodarz.

Przed kolejnymi niespodziankami uchroniło inwestorów po pierwsze trzymanie się projektu, a po drugie zatrudnienie dociekliwego inspektora nadzoru, który wszystko dokładnie sprawdzał, począwszy od zagęszczenia gruntu i drenażu opaskowego wokół piwnicy, na zabezpieczeniach przeciwwilgociowych skończywszy.

Właśnie z tych budowlanych doświadczeń wynikają wskazówki pana Piotra dla myślących o budowie – by zatrudnić inspektora nadzoru, który nie ograniczy się do przystawiania pieczątek, ale będzie faktycznie kontrolował wykonane prace. I podstawowy przekaz, by nie uciekać się do projektowych uproszczeń. A jak wiadomo, ekipy budowlane mają do tego skłonności nawet wtedy, gdy koncepcje według architektów uchodzą za typowe.

– W projekcie nie było niestandardowych rozwiązań. Ściany fundamentowe z bloczków betonowych zaizolowane styropianem z hydroizolacją z folii kubełkowej. Ściany parteru z Porothermu, strop żelbetowy, izolacja z wełny układanej w dwóch warstwach po 10 cm na ruszcie drewnianym, najpierw pionowym potem poziomym, membrana i deska elewacyjna – wylicza Jakub Cieślik. – Nawet wyglądający oryginalnie dach ma tradycyjną konstrukcję. To dach krokwiowy z pełnym deskowaniem, membrana PVC na desce z uformowanymi rynnami, która została wywinięta na końcach okapów w „rynnach”. Jest aluminiowy stelaż, do którego są montowane łaty, a do nich deski. Tak więc deski na dachu to tylko dekoracja. Izolacja i cała konstrukcja jest pod spodem – podsumowuje architekt.

Choć opinie na temat tego, co jest już standardowe, a co jeszcze nie, są podzielone. Wziąwszy to w nawias, nie należy dyskutować ze stwierdzeniem gospodarza, że „najważniejsze jest podążanie za projektem, tak aby stanowił on kompleksową całość”.

***

Zrealizowany konsekwentnie projekt zaowocował oczekiwanym i nieoczekiwanym efektem. Pierwszy to tytułowe szczęście. Drugi – zainteresowanie, które najlepiej opisuje zdanie jednego z fachowców: „Zbudujcie sobie państwo parking, dobrze będziecie żyć z opłat od zatrzymujących się przed domem zaciekawionych przejezdnych”.

Murator
Murator 11

Autor: archiwum serwisu

Prezentację tego domu znajdziesz w listopadowym wydaniu magazynu Murator. Ponadto w numerze przeczytasz m.in. o:

  • nawierzchniach wokół domu,
  • wygodnym urządzeniu sypialni,
  • instalacji pompy ciepła,
  • wymianie okien dachowych,
  • panelach winylowych,
  • hydroizolacji łazienki.