Ten dom z lat 70. miał być tylko odświeżony. Właściciele poszli jednak dalej

2023-12-22 11:32

Przebudowa domu z lat 70. w Tychach pokazuje, jaki potencjał może tkwić w kostce – jak można ją odmienić, zachowując jej modernistyczny urok. Architekt z prostej, kubicznej bryły jest w stanie zrobić niemal wszystko. Ale zamiast walczyć z jej surową estetyką oraz układem funkcjonalnym, postanowił oprzeć na nich cały projekt. Jak wyszło tym razem?

Domy kostki przez kilka dekad PRL-u wypełniały polski krajobraz od morza aż po Tatry. Podobne, kubiczne budynki powstawały zarówno w mieście, jak i na wsi. Często taki dom klocek w rażący sposób nie przystawał do lokalnego pejzażu i tradycji. Dzisiaj te kostki zmieniają właścicieli – są dziedziczone albo sprzedawane. Nowi właściciele pieczołowicie odremontowują domy pamiętające czasy PRL-u, unowocześniając siermiężną architekturę.

Powrót do domu kostki z dzieciństwa

– Mój tata został sam w dużym domu, typowej kostce z lat 70. Zaproponował nam, żebyśmy przejęli jego dom, zamiast się budować. Zgodziłam się pod jednym warunkiem – że zostanie z nami – opowiada inwestorka. I tak po latach spędzonych w różnych mieszkaniach z założoną przez siebie rodziną pani Izabela wróciła do domu, w którym się wychowała.

Budynek stoi na osiedlu podobnych kostek, tuż obok słynnych na cały świat Tyskich Browarów, rzut beretem od Starych Tychów, z gęstą zabudową i ryneczkiem – jakże innych od wysokich bloków, które są w pozostałej części miasta. To właśnie częsta zaleta kostek – wiele z nich ma świetną lokalizację, o którą dziś trudno dla nowych inwestycji.

Stara kostka bez salonu i kontaktu z ogrodem

Od początku pani Izabela i jej mąż zakładali, że konieczny będzie generalny remont kostki. Pierwotnie planowali ocieplenie starych murów, wymianę okien i odświeżenie wnętrz. Ale gdy już zamieszkali w starym domu, zaczęli dostrzegać jego niedostatki.

– Plusem były duże, przestronne pokoje, ustawne i dobrze nasłonecznione. Brakowało jednak salonu, który pomieściłby naszą wielką rodzinę w czasie zjazdów odbywających się kilka razy w roku. Poza tym stary dom, choć stał w ogrodzie, miał ograniczony kontakt z otoczeniem – wylicza pani Izabela.

To częsty mankament kostek. W PRL-u z tak zwanej prywatnej inicjatywy, czyli – jak dziś byśmy powiedzieli – przez indywidualnych inwestorów, mogły być budowane domy o powierzchni mieszkalnej maksymalnie 110 m². Polacy wykorzystywali jednak lukę w przepisach, które za pomieszczenia mieszkalne nie uznawały tych o wysokości do 220 cm. Z tego powodu większość kostek ma niską kondygnację przyziemia – ni to piwnicę, ni to suterenę. Tu umieszczano pomieszczenia techniczne, ale tak naprawdę była to dodatkowa część mieszkalna ukryta przed ograniczającymi powierzchnię przepisami.

Tyski dom miał właśnie wysoko wyniesiony parter, przez co był odseparowany od otoczenia. Pojawił się więc pomysł, by dostawić do domu nowy salon, który będzie praktycznie stał w ogrodzie.

Lampy z duszą. Radosław Nakonowski daje industrialnym perełkom drugie życie
Przebudowany dom kostka
Autor: Tomasz Zakrzewski Przebudowana kostka nie ma już nic z dawnej przysadzistej bryły. Teraz zachwyca wieloplanowością i dynamizmem białych ram

Modernistyczny styl domu

Inwestorzy chcieli, by przebudowa zachowała modernistyczny charakter budynku. – Nasz dom stoi na osiedlu, gdzie wszystkie budynki są podobnymi kostkami. Nie chcieliśmy naruszyć tego porządku. Nadbudowa mogłaby wprowadzić dysonans. W tej okolicy urzekło nas między innymi to, że domy pasują do siebie nawzajem. Jakie to wytchnienie od chaotycznych przedmieść, gdzie każdy budynek krzyczy i jest inny – mówi pani Izabela.

Małżeństwo zaczęło więc szukać architekta, który czuje powojenny modernizm i projektuje w prostym, racjonalnym duchu. Tak trafiło do pracowni RS+ Roberta Skitka, która zrealizowała na Górnym Śląsku wiele domów jednorodzinnych o prostych, klarownych bryłach, z dużymi przeszkleniami otwierającymi się na ogród.

Dom kostka z nowym, gigantycznym salonem

Architekt postawił na szczerość – nie chciał ukrywać, że nowa, dostawiona część jest z innej epoki. Starą kostkę pozostawiono praktycznie bez większych zmian, zachowano w dużej mierze jej podział funkcjonalny i bryłę. Została ocieplona z zewnątrz i otrzymała nowy ciemnografitowy tynk. Dawny tynk baranek przykryła warstwa styropianu.

Zakryła ona też wszelkie niedoskonałości dawnego wykonawstwa. W miejscu sporego nieużywanego tarasu dostawiono niedużą prostopadłościenną bryłę. Dzięki temu powstał olbrzymi salon o powierzchni około 50 m² z wielkimi oknami, któremu towarzyszy rozległy taras. Nowa piwnica, do której prowadzą schody z pokoju na górze, będzie „męskim kącikiem” – w przyszłości ma tu stanąć bilard. Panowie będą tam mogli spokojnie obejrzeć mecz lub napić się czegoś mocniejszego.

Nową bryłę dostawionego salonu wyróżniono kolorem. Jej biel odcina się od szarości pierwotnego domu. Gdyby na tym architekci zakończyli swoją pracę, projekt byłby dość standardowy. Jednak podczas rozbudowy dodali jeszcze coś, co nadało domowi unikalny charakter.

Nowa część organicznie wyrasta ze starej

– Zależało nam na wrażeniu, że nowa część organicznie wyrasta ze starej. Chcieliśmy też, by dom przenikał się z ogrodem, rozciągał się bardziej po działce, prowokował do wychodzenia na zewnątrz. Tak pojawił się pomysł ramy, która otacza cały dom. Wyznacza przestrzeń między ogrodem a domem, gdzie umieściliśmy tarasy – tłumaczy Robert Skitek, autor przebudowy tyskiej kostki.

Przebudowany dom kostka
Autor: Tomasz Zakrzewski W trakcie przebudowy kostki wyrzucono z głównej bryły garaż. Nowy zbudowano jako wolno stojący kubik ustawiony prostopadle do wjazdu na działkę

Dom kostka z ramą

Rama to żelbetowa wstęga odsunięta o prawie 1 m, która opasuje dom na wysokości 3 m nad ziemią. Wizualnie powiększa budynek, tworzy architektoniczną obudowę dla olbrzymiego tarasu sąsiadującego z salonem. Jednak wstęga ma walory nie tylko estetyczne. Oprócz tego, że poprawia proporcje domu, zapewnia też mieszkańcom intymność na tarasie (chroni przed spojrzeniami z ulicy) i oddziela od placu wjazdowego. Rama pełni także funkcję wielkiej żaluzji (łamacza słońca), która latem zacienia przeszklenia salonu.

Jak zapewniają gospodarze, to w zupełności wystarcza – pomieszczenie nie nagrzewa się i dom obywa się bez klimatyzacji. W miesiącach zimowych rama przepuszcza nisko padające promienie słońca, które przedostają się wówczas do salonu. Lekka wizualnie wstęga dodaje bryle domu dynamizmu, choć tak naprawdę to ciężki element z żelbetu, który stanowił spore wyzwanie dla wykonawcy (zwłaszcza duże rozpiętości belek). Od strony wjazdu najdłuższy odcinek podtrzymują w środku jego długości dodatkowe stalowe słupki ukryte za drewnianym trejażem. Trejaż jest ażurowy i służy zazwyczaj jako podkonstrukcja dla roślin.

Stara część z niewielką modyfikacją

Sama kostka uległa niewielkim modyfikacjom. Układ sporych pomieszczeń dostosowano do potrzeb rodziny wielopokoleniowej. Ciąg pomieszczeń technicznych na parterze połączono w dużą strefę mieszkalną nestora rodu. Otrzymał on duży pokój z własnym aneksem kuchennym i łazienką. Pozostałą część starego parteru pozostawiono prawie bez zmian – kuchnia nadal jest wydzielona.

Jak mówi gospodyni (mieszkała w mieszkaniu z otwartą kuchnią), gdy się ma dużą rodzinę i dzieci, kuchni nie da się utrzymać w idealnym porządku. Na parterze, w głębi budynku, jest także pokój przerobiony na gabinet, doświetlony nowym oknem. Dawne południowe okno usunięto – teraz gabinet otwiera się w tym miejscu przejściem wykutym w ścianie na nowy salon.

Hol w centrum planu stał się komunikacyjnym sercem domu, skąd szerokie schody prowadzą na piętro – do części nocnej. Tam również w niewielkim stopniu ingerowano w istniejący układ. Jedynie rozległy korytarz zabudowano garderobą, której brakowało. Pozostałe pokoje zachowano, bo miały dobre proporcje. Tu też gospodyni zastosowała rozwiązanie „życiowe”. Dwóch synów, zamiast otrzymać osobne pokoje, ma wspólną bawialnię i wspólną sypialnię z kącikiem do nauki. W tej pierwszej dzieci mogą sobie pozwolić na bałagan i szaleństwa zabawy, w drugim pokoju muszą pilnować porządku, który ma sprzyjać odpoczynkowi, ale i pilnej nauce.

Przebudowany dom kostka dla całej rodziny

Pani Izabela z rodziną mieszka w rozbudowanej kostce już ponad dwa lata. Zachwala zastosowane rozwiązania: duże okna (siedząc w salonie, czuje się, jakby przebywała w ogrodzie; może też obserwować bawiące się na zewnątrz dzieci) oraz rozległy salon mieszczący rodzinę podczas większych uroczystości.

– Nasz salon tak się udał, że praktycznie pokoje na górze stoją przez większość dnia puste – śmieje się pani Izabela. W czasie naszej rozmowy jeden z synów bawi się w salonie, drugi odrabia tam lekcje przy stole, mąż czyta gazetę na kanapie. – Na 50 m² nikt nie wchodzi innym w drogę, a wszyscy mogą być razem. Ten pokój jeszcze bardziej zintegrował naszą rodzinę – przekonuje gospodyni. Cieszy się też, że dzięki przebudowie udało jej się namówić ojca, by zamieszkali razem. Początkowo chciał on oddać dom córce, by nie przeszkadzać jej rodzinie. Remont sprawił, że nestor rodu zyskał swoją enklawę, gdzie może spędzać czas, nie zakłócając rytmu życia pozostałych domowników.

– Przebudowując starą kostkę, udało nam się stworzyć prawdziwy dom wielopokoleniowy. Jest nam tu tak dobrze, że nie zamienilibyśmy się na żadną luksusową willę. No i tacie jest tu też wspaniale. Tradycją już stały się sobotnie śniadania dzieci z dziadkiem – opowiada pani Izabela.

W planach jest jeszcze ukończenie ogrodu, w którym zachowały się stare drzewa, oraz zrobienie tarasu nad salonem. Dom kostka, choć o PRL-owskiej proweniencji, po mądrej przebudowie zyskał drugie życie. Nowy dom bazuje na starej bryle, a biała wstęga opasuje obie części, stapiając je w komplementarną całość. Tak oto szara kostka została zrehabilitowana.

Zobacz też efekt innej przebudowy kostki

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.