Dom w drewnie z mozaiką okien. Dookoła – typowe wille. On się wyróżnia
Tradycyjna bryła we współczesnym wydaniu wyróżnia się z otoczenia – podwrocławskiego osiedla willowego. Uproszczona sylwetka prezentuje się inaczej, niż sąsiadujące budynki. To za sprawą bardzo szerokiego frontu i połączenia w jeden dachu pulpitowego i dwuspadowego. Projekt: Szymon Brzezowski, Juliusz Erdman, Natalia Rowińska +48 Pracownia Projektowa.
Autor: Marcin Czechowicz; projekt: Szymon Brzezowski, Juliusz Erdman, Natalia Rowińska +48 Pracownia Projektowa
Zwrócona na północ elewacja to mozaika kwadratowych okien różnej wielkości. Choć sprawia wrażenie swobodnej kompozycji, jest dobrze przemyślana
Spis treści
- Dwa w jednym
- Dom w drewnie
- Mozaika okien
- Parter z centralnym trzonem
- Dwupoziomowe sypialnie
- Wewnętrzna sinusoida
- Pierwszy i ostatni
Poszukiwanie działki trwało długo. – Biuro nieruchomości miało nas już dość, bo ciągle wybrzydzaliśmy. Wiedzieliśmy, gdzie ma być działka – w północnej części Wrocławia, skąd oboje z mężem pochodzimy. Ale nie potrafiliśmy nazwać tego, czego szukamy. Dopiero gdy zobaczyliśmy to miejsce, wiedzieliśmy już, że to tu – wspomina inwestorka.
Działka przylega do arboretum Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Jest nim malowniczy park w stylu angielskim przy pałacu w Pawłowicach. Atutem tego miejsca, poza walorami przyrodniczymi, była bliskość nowej obwodnicy i dostęp do komunikacji publicznej. Ucieczka za miasto nie miała być bowiem ucieczką od Wrocławia i jego udogodnień.
Piękne miejsce wymagało wyjątkowego projektu. Inwestorzy mieli wiele czasu na przemyślenie tego, jaki ma być – od momentu zakupu działki do rozpoczęcia budowy minęło prawie sześć lat. – Na szczęście ja i mąż w pełni zgadzaliśmy się co do stylu i atmosfery domu: miał być prosty, współgrający z naturą i otoczeniem – wspomina gospodyni.
Pani Monika przejrzała setki katalogów z projektami gotowymi domów. Gdy już udało się jej znaleźć jakąś ciekawą bryłę, okazywała się mało funkcjonalna. I na odwrót, przy dobrym rozkładzie pomieszczeń rozczarowywała estetyka.
Pewnego razu w ręce inwestorów wpadł artykuł w „Muratorze” o domu wykończonym gontem. Budynek wyglądał jak stodoła, ale przecięta na pół przez pas przeszklenia, które ze ściany przechodziło na dach. Nowoczesność łączyła się tu z tradycją. – Szukaliśmy czegoś takiego! Postanowiliśmy nawiązać kontakt z projektantami domu. Okazało się, że nie tylko są z Wrocławia, lecz również mają biuro 5 minut drogi od naszego ówczesnego mieszkania. Spadli nam z nieba! – wspomina pani Monika.
Dwa w jednym
Inwestorzy przynieśli na spotkanie z architektem szwedzki magazyn o architekturze. Pani Monika bardzo szczegółowo opisała, jak wygląda życie rodziny i jej sposób prowadzenia domu. Kluczowych wymagań było kilka: dom miał być prosty, mieć drewniane elewacje, nawiązywać do starej zabudowy, ale z nowoczesnym sznytem. I najważniejsze – miał dawać wrażenie przestronności. Po życiu w M-3 w bloku chcieli oddechu. Nie tylko wysokich sufitów, lecz wręcz przestrzeni salonu aż pod dach.
Te oczekiwania trafiły na podatny grunt. – Myślałem o powiązaniu bryły domu z typowym dwuspadowym dachem z częścią gospodarczą, która ma dach pulpitowy. Często mijając zabudowę na podwrocławskich wsiach, widywałem takie połączenia różnych dachów, jednak zawsze przypadkowe. Chciałem stworzyć dom, w którym byłoby to przemyślane – opisuje ideę projektu architekt.
Część mieszkalną przykrywa wysoki dach dwuspadowy o kącie nachylenia połaci wynoszącym 35°. Z kolei przylegający od północnego zachodu garaż ma dach pulpitowy o nachyleniu 17o. Razem tworzą ciągły „zygzak”. Takie ukształtowanie bryły odpowiadało wymaganiu planu miejscowego, by minimum 60% powierzchni domu przykrywał dach o kącie nachylenia 35-45o.
Dom w drewnie
Wyróżnikiem domu jest drewno, które w całości pokrywa jego elewacje. – Szkoda, że teraz tak rzadko buduje się z drewna. To szlachetny materiał, który się dobrze starzeje. Wokół Wrocławia jest mnóstwo starych drewnianych stodół stojących od dziesięcioleci.
Jako materiał elewacyjny wybrano modrzew syberyjski, lecz z lokalnego tartaku, dzięki czemu cena drewna była rozsądna. – Postawiliśmy na drewno dobrze zachowujące się w naszym klimacie – tłumaczy Szymon Brzezowski.
Desek nie bejcowano, miały mieć naturalny kolor drewna. Pokryto je tylko jedną warstwą lakieru. Po roku elewacje, szczególnie północna i południowa mocniej narażone na warunki atmosferyczne, delikatnie zmieniły kolor. Ale jak powtarza architekt: – Z naturą nie należy walczyć, tylko się jej poddać.
Nic nie zaburza jednolitej bryły, poziome rynny są ukryte w obróbce blacharskiej. Natomiast pionowe umieszczono we wcześniej wykonanych wnękach w ścianach, które przykrywa ocieplenie i drewniana okładzina.
Z równym rytmem drewnianych desek na elewacji współgrają proste dachówki cementowe w kolorze grafitowym. Taki sam ciemny odcień ma stolarka okienna z PCW.
- Dowiedz się również: Nowoczesny dom z uskokiem. Zadziorną bryłę domu zaprojektował młody architekt
Mozaika okien
Podwrocławski dom ma sporo niestandardowych rozwiązań. Jednym z nich są okna. Te w ścianach szczytowych (front i tylna elewacja) są kwadratowe i mają różne rozmiary. Na dodatek rozmieszczono je na różnych wysokościach. Wyglądają jak swobodna kompozycja, ale będąc w środku domu, można dostrzec, że ich układ jest przemyślany. – Zastosowanie większej liczby mniejszych okien miało rozbić skalę ścian szczytowych, a także trochę ukryć wielkość domu. Bo patrząc z zewnątrz, nie jesteśmy w stanie stwierdzić, ile właściwie kondygnacji ma ten budynek – wyjaśnia projektant.
Najciekawsze okno jest na tylnej, północnej elewacji wychodzącej na ogród. Znajduje się ono w miejscu złamania fasady pod kątem rozwartym. Na tym styku elewacji znajduje się duże kwadratowe okno, które wystaje ze ściany. Ma ono duże znaczenie nie tylko dla estetyki elewacji. Wewnątrz domu kończy oś widokową, pokazując ogród, i doświetla korytarz. Poza tym ma szeroki i niski parapet z siedziskiem. To ulubione miejsce pani domu. Tu najczęściej odpoczywa z książką w ręku.
Parter z centralnym trzonem
Układ funkcjonalny pomieszczeń jest skrojony na potrzeby rodziny według wskazań pani domu. Każde rozwiązanie ma uzasadnienie w stylu życia domowników. I tak dojście z garażu do kuchni to scenariusz rozpisany na poszczególne czynności – przejście przez hol doświetlony dużym oknem, gdzie można się rozebrać, mijanie łazienki (możliwość umycia rąk), odłożenie zakupów na szeroki blat w kuchni. Parter to praktycznie jedna wielka przestrzeń dzienna, jedynie niewielki pokój gościnny zlokalizowany w skrzydle z garażem oraz hol wejściowy są wyodrębnione. Układ otwartej części parteru porządkuje umieszczony centralnie trzon, w którym zgrupowano toaletę, kotłownię, spiżarnię (od strony kuchni) i kominek (od strony salonu). Na wprost wejścia, przy trzonie, znalazły się jednobiegowe schody.
Trzon pozwolił na „schowanie” kuchni, bo inwestorka nie chciała otwierać jej na salon. – W domu, w którym się dużo gotuje, nie sposób mieć puste blaty. Zawsze stoi tam jakaś szklanka czy przybory kuchenne. Nie wspominając o zapachach podczas gotowania. Nie chciałam, by kuchnia była widoczna dla gości siedzących w salonie, ale równocześnie zależało mi na tym, by była tuż obok jadalni – tłumaczy gospodyni.
Rozległa część dzienna jest strefowana dzięki różnej wysokości podłóg i sufitów. Nad jadalnią nie ma stropu piętra – upragniona przez panią domu przestrzeń ciągnie się aż po wysoki dach. Z kolei salon ma podłogę obniżoną o dwa stopnie. Przez to również tam nie ma standardowej wysokości. Dzięki wykorzystaniu istniejącej niewielkiej różnicy poziomów terenu taras od strony frontu łączy się teraz z salonem bez żadnych progów.
Taras usytuowany w podcieniu pozwala korzystać ze swoich uroków także w czasie niepogody. To trochę taki pokój wyrzucony na zewnątrz. Zacienia też wielkie okna, bo to najmocniej narażona na nagrzewanie strona domu.
Dwupoziomowe sypialnie
Inwestorom zależało na wyraźnym oddzieleniu sypialni od części dziennej. W ten sposób domownikom zapewniono intymność – sypialnię gospodarzy z łazienką i garderobą oddziela od sypialni syna szeroki korytarz. Hol na piętrze przy pustce nad jadalnią znajduje się na antresoli. Tonie w świetle dziennym, bo doświetla go gigantyczny świetlik zamontowany w dachu. Zamiast okna połaciowego zastosowano pochyłe okno w aluminiowej ślusarce. To echo przeszklonego dachu w domu z gontem w Sulistrowicach, który tak zachwycił inwestorów. Antresola ma już zamówione na wymiar półki – powstanie tam biblioteka na spory księgozbiór domowników.
Walory wysokiego dachu wykorzystano w stu procentach. Sypialnie nie mają niskich stropów – ciągną się aż po pochyłe połacie dachu. W każdej z nich umieszczono dodatkowe antresole. U gospodarzy sprawiło to, że miejscowo obniżył się sufit nad samym łóżkiem. Zwiększyło to wrażenie przytulności wnętrza. Nad łóżkiem powstała strefa na hobby pana domu.
Rozległy pokój syna mieści kącik do nauki z biurkiem, ale i sporą część dzienną na przyjmowanie gości nastolatka. Młodzież najbardziej lubi siedzieć na podłodze, dlatego okno jest tu specjalnie obniżone. Z kolei antresola pełni funkcję sypialni. Pani Monika nie ukrywa, że wyrzucenie łóżka poziom wyżej było celowe. – Wszyscy wiemy, jak chłopcy w tym wieku uwielbiają ścielić łóżko. Dzięki temu, że syn ma łóżko na antresoli, wchodząc do jego pokoju, nikt nie zauważy niezłożonej kołdry – mówi ze śmiechem mama nastolatka. Każda antresola jest doświetlona dodatkowym oknem, dzięki czemu sprawiają one wrażenie pełnoprawnych pomieszczeń.
Znajdująca się na piętrze pralnia to już w całości pomieszczenie rozrysowane przez panią domu. Dodatkowo pełni ona funkcję suszarni i garderoby. Dzięki temu, że jest na piętrze, znajduje się blisko szaf i koszy na pranie ustawionych w łazienkach.
Wewnętrzna sinusoida
Urządzaniem domu zajęła się pani Monika. Postanowiła samodzielnie wybierać kolory i materiały. – Projekt wnętrz wykonany przez architektów byłby pewnie bardziej żurnalowy i na pokaz, ale ja chciałam, żeby dom był w stu procentach nasz. Nie bez znaczenia była również cena. Sama wyszukiwałam okazje na aukcjach internetowych oraz sprawdzałam ceny materiałów w sklepach budowlanych – opowiada gospodyni.
I tak zamiast drewna na podłodze w części dziennej zdecydowała się z mężem na terakotę mającą kolor i fakturę desek. Płytki są trzykrotnie tańsze od prawdziwego drewna, a przy tym świetnie sprawdzają się przy ogrzewaniu podłogowym.
Pani Monika przyznaje, że urządzanie wnętrz domu było dla niej czasem emocjonalnej sinusoidy – od euforii aż po przygnębienie. Wykonawca w tym ostatnim etapie nie sprostał wielu pracom i już po zakończeniu budowy trzeba było zamówić dodatkowego fachowca, żeby zrobił poprawki. Na szczęście ostatecznie wszystko udało się zrealizować tak, jak wymarzyła to sobie inwestorka.
Gospodyni nie lubi białego koloru, monochromatyczne wnętrza przypominają jej laboratorium, a nie przytulny dom. Dlatego w części dziennej zdecydowała się na delikatny beż. Kolory pojawiają się jako akcent w wielu pomieszczeniach: w holu wejściowym ściana na wprost drzwi jest intensywnie niebieska, delikatniejszy odcień jest na szafkach w kuchni. W sypialni gospodarzy pojawia się kolor lawendowy, a w pokoju syna ściany mają odcień oliwkowy.
Zaskakują mocne wzory we wszystkich trzech łazienkach. Pani domu zdradza, że czasami ulegała impulsom i kupowała coś od razu, jak się jej spodobało. Tak było z płytkami ze wzorem imitującym graffiti. – Uwielbiam sztukę uliczną. A płytki z graffiti od razu widziałam w łazience syna – opowiada. Wzorzyste kafelki pojawiają się również na podłodze i krótszych ścianach w pozostałych łazienkach. W tej przy sypialni gospodarzy przypominają wzory rysowane bezwiednie, gdy siedzi się na długich i nudnych konferencjach. Mocne wzory są bardzo umiejętnie zestawione z białymi płytkami. Kolory i faktury są tylko akcentem. Zastosowane na wszystkich ścianach mogłyby przytłoczyć.
Gospodarze byli zgodni, że łazienki nie muszą być wielkie. – Nie chcieliśmy salonu kąpielowego ani wanny, bo z doświadczenia wiemy, że nikt z domowników nie ma czasu, by z nich korzystać. Wystarcza nam prysznic. Mała powierzchnia łazienek oznacza dla mnie mniej pracy przy ich sprzątaniu. Zamiast pucować, wolę czytać książki – mówi gospodyni.
Pierwszy i ostatni
Inwestorzy podkreślają, że to pierwszy i ostatni dom, jaki wybudowali. Nie dlatego, żeby tak źle wspominali budowę. Przyznają nawet, że niewiele pamiętają z pierwszego etapu budowy, czyli stanu surowego – ekipa z kierownikiem budowy działała sprawnie i bez zarzutu. Mówią tak, bo nie wyobrażają sobie już innego miejsca do życia.
– Po raz pierwszy w tym roku wróciliśmy z wakacji nie do mieszkania w bloku, ale do naszego własnego domu – mówi pani Monika. – Od razu wyszłam na taras i poczułam się, jakbym dalej była na wakacjach.
Autor: Marcin Czechowicz; projekt: Szymon Brzezowski, Juliusz Erdman, Natalia Rowińska +48 Pracownia Projektowa
Zwrócona na północ elewacja to mozaika kwadratowych okien różnej wielkości. Choć sprawia wrażenie swobodnej kompozycji, jest dobrze przemyślana