Starą wozownię dziadków zamienili w klimatyczny azyl. Metamorfoza na Dolnym Śląsku
Stara wozownia w Nielestnie na Dolnym Śląsku, zamieszkana po wojnie przez dziadków Mietka, po ich śmierci popadła w ruinę. Dziś zachwyca jako kameralna agroturystyka – owoc pracy Mietka i Dominiki, którzy własnoręcznie przywrócili jej dawny blask.
Autor: Archiwum prywatne/ Wozownia nad Bobrem
Spis treści
- Sercem na Dolnym Śląsku
- Decyzja, która zmieniła życie
- Pierwsze kroki w trudnym remoncie
- Oryginalne detale – jak wozownia zachowała swój charakter
- Planowanie przestrzeni – kompromis między funkcjonalnością a historią
- Ile kosztowało przywrócenie blasku starej wozowni?
- Efekt końcowy – miejsce z duszą
- Metamorfoza Wozowni nad Bobrem na Dolnym Śląsku. Zdjęcia
Sercem na Dolnym Śląsku
Nie wszystkie historie odnawiania starych budynków mają tak osobisty i głęboki wymiar. Dla Mietka wszystko zaczęło się w dzieciństwie.
Wychował się w Nielestnie, w niewielkiej wsi niedaleko Jeleniej Góry. Mieszkał po sąsiedzku z dziadkami, którzy osiedlili się w budynku z przylegającą wozownią już w czasach powojennych.
Dom babci i dziadka był dla Mietka wyjątkowym miejscem, które znał jak własną kieszeń i zawsze niezwykle cenił.
Jako dorosły chłopak wyjechał za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. W Belgii spędził dziesięć lat, jednak jego myśli cały czas wędrowały ku rodzinnym stronom.
W trakcie emigracji, zarówno dziadek, jak i babcia odeszli. A ich dom systematycznie popadał w ruinę.
Decyzję o ratowaniu miejsca Mietek podjął jeszcze podczas pobytu za granicą. Prace rozpoczął od doraźnych napraw – wymiany dachu i okien, które były w najgorszym stanie.
W tamtym czasie, jak wspomina nasz bohater, tytułowa wozownia nie była zachęcającym miejscem:
Część domu - przedwojenna wozownia pełniła funkcję graciarni, warsztatu, składu węgla i tego typu rzeczy. Była zaniedbana z klepiskiem, pełna kurzu, pajęczyn i przeciągów. Typowa zapomniana, niechciana ruinka.
Decyzja, która zmieniła życie
Przełom nastąpił w 2018 roku, kiedy Mietek poznał Dominikę. Opowiedział jej o swoim miejscu na ziemi i o marzeniu, aby tam powrócić.
Para szybko odnalazła wspólny język i podczas pierwszej wizyty Dominiki w Nielestnie zakochani odważnie zadecydowali, iż odnowią budynek należący niegdyś do dziadków, a w szczególności wozownię, która stanie się miejscem dla gości.
- Podjęliśmy decyzję, że zrobimy tutaj pokoje, w których będziemy przyjmować gości. Najważniejsze było dla nas, aby remont nie zniszczył ducha tego domu. To właśnie część budynku, która przed wojną służyła za wozownię, stała się od tamtej chwili głównym tematem naszych rozmów – wspomina Dominika.
Jeszcze w listopadzie tego samego roku Mietek wrócił do Polski na stałe, a wkrótce potem remont rozpoczął się na dobre.
Przeczytaj także: Zawsze widzieli w niej dom i chcieli wyremontować. Tak zmienili starą stolarnię dziadka
Pierwsze kroki w trudnym remoncie
Stan wozowni, która była sercem projektu, pozostawiał wiele do życzenia. Klepisko, kurz i wszechobecne pajęczyny to tylko początek wyzwań. Budynek wymagał kompleksowych prac.
- Wiedzieliśmy jedno, że na pewno chcemy zachować jak najwięcej oryginalnych elementów i nie zasłaniać ich nowoczesnością. I tak odkryliśmy ściany z piaskowca, piękną kolumnę z tego materiału, oczyściliśmy belki, cegły, kamienie - wyjaśnia Dominika.
Jednak nie tylko stan techniczny budynku stanowił wyzwanie. Dużą próbą było, jak to ujmuje para, poskromienie Ryszarda - ojca Mietka, który początkowo nie wierzył w powodzenie przedsięwzięcia.
- Rysiek twierdził, że dom wygląda jak obora. Ale kiedy ludzie zaczęli chwalić naszą pracę, na szczęście i on zmienił zdanie - wspomina para.
Każdy etap prac niósł ze sobą inne trudności. Zbijanie tynku, który sypał się z całej elewacji w zimnym listopadzie, było szczególnie wymagające.
- Podłoga w obecnych pokojach praktycznie nie istniała. Były tylko legary i stare spróchniałe deski. Wszystko trzeba było oczyścić, wzmocnić, niektóre belki dosztukować zdrowym drewnem. Najtrudniejsze były prace typowo budowlane, konstrukcyjne, ale Mietek złota rączka wszystko zrobił własnymi rękoma - opowiada z dumą Dominika.
Mimo że brakowało im doświadczenia w skali tak dużego projektu, każde z nich wnosiło do remontu coś unikalnego. Dominika miała za sobą doświadczenie budowy domu pod Wrocławiem, podczas gdy Mietek w młodości dorywczo zajmował się drobnymi remontami – od malowania po szpachlowanie. To wystarczyło, by podjąć się wyzwania.
- Można śmiało powiedzieć, że Mietek jest samoukiem. To, co wymyśliliśmy, realizował krok po kroku własnymi rękami.
Podczas gdy on skupiał się na fizycznym wykonaniu prac, Dominika była odpowiedzialna za wizję i planowanie. Rysowała schematy, decydowała, gdzie znajdzie się łazienka, prysznic czy blat kuchenny. Dzięki jej pomysłowości oraz wspólnej współpracy stara wozownia powoli nabierała kształtu.
Zobacz również: Przewieźli stary drewniany dom na traktorze sąsiada! WsiaMać zachwyca na Podkarpaciu
Oryginalne detale – jak wozownia zachowała swój charakter
Proces odnowy wozowni w Nielestnie był jednocześnie podróżą w czasie i prawdziwym wyzwaniem budowlanym.
Kluczowym celem było zachowanie oryginalnych elementów, które podkreślają historię tego miejsca. Udało się odkryć piękny czerwony piaskowiec i cegłę, z których zbudowano dom. Zbicie tynków zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz budynku, położenie fug oraz impregnacja ścian wydobyły ich unikalne piękno.
Wspaniała kolumna z piaskowca, niegdyś pomalowana brązową farbą również została oczyszczona i wyeksponowana. Łuki z cegły w otworach bram wozowni także oczyściliśmy i wyeksponowaliśmy. Teraz są tam okna, przez które wpada do pomieszczenia wspaniałe światło.
Oryginalne detale, takie jak konstrukcyjne belki czy łukowe sklepienia w obecnej toalecie, zostały pieczołowicie odrestaurowane. Wiele elementów, jak posadzka z piaskowca, stolik kuchenny czy półka na filiżanki, zachowano w pierwotnej formie i przywrócono im dawną funkcjonalność.
Nawet stare okna, które wymieniono, zyskały nowe życie jako lustra w łazienkach. W budynku pozostał także wentylator, który kiedyś dostarczał powietrze do młocarni – dziś stanowi wyjątkowy element wnętrza.
Planowanie przestrzeni – kompromis między funkcjonalnością a historią
Rozplanowanie wewnątrza budynku było dla naszych bohaterów nie lada wyzwaniem i wymagało kreatywnych rozwiązań.
Architektura wozowni, z jej belkami i naturalnym podziałem, wymusiła układ pokoi i innych pomieszczeń.
Belki na dawnym strychu, który teraz tworzy część z pokojami, wymusiły tak naprawdę podział pomieszczeń. Przez to jeden z pokoi jest malutki z niewielką łazienką i oknem dachowym, ale za to ujmuje romantyzmem.
Dom, wbudowany w skarpę, ma różne poziomy – to, co od ulicy jest parterem, z tyłu domu znajduje się poniżej poziomu gruntu.
Duże przeszklenia na parterze, które pozostały po otworach bram wozowni, nadają przestrzeni charakteru, ale jednocześnie wymusiły nietypowe rozwiązania.
– Nie ma bezpośredniego przejścia z kuchni do części z pokojami, trzeba wyjść na zewnątrz, podejść pod górkę i wejść do korytarza drzwiami od tyłu. Na szczęście nasi goście są świadomi, że pewnych rzeczy nie dało się zrobić i z zadowoleniem rano maszerują po świeżym powietrzu na poranną kawę - wyjaśnia Mietek.
Przeczytaj także: Remont 100-letniego domu prababci. Natalia wraca do korzeni na wsi
Ile kosztowało przywrócenie blasku starej wozowni?
Nakłady finansowe poniesione w trakcie remontu budynku takiego jak Wozownia nad Bobrem są trudne do dokładnego oszacowania, zwłaszcza gdy większość prac wykonuje się samodzielnie.
Dominika i Mietek przyznają, że w pewnym momencie przestali szczegółowo liczyć wydatki i działali krok po kroku, realizując kolejne etapy w miarę dostępnych środków.
– Na pewno jest to kwestia kilkuset tysięcy, ale pamiętajmy, że my robiliśmy to wszystko 5 lat temu i w dodatki własnymi siłami, więc braliśmy tylko pod uwagę tylko koszty materiałów – wyjaśnia Dominika.
Remont wozowni trwał od listopada 2018 roku do kwietnia 2020 roku, co pozwoliło uniknąć dynamicznych wzrostów cen materiałów budowlanych, z jakimi obecnie muszą się mierzyć inwestorzy.
Efekt końcowy – miejsce z duszą
Dziś Wozownia Nad Bobrem (ig: wozownia_nad_bobrem) zachwyca jako kameralna agroturystyka. Trzy pokoje, wspólna kuchnia i przestrzeń wypoczynkowa tworzą miejsce, które przyciąga gości szukających spokoju i bliskości natury.
Jednak dla Dominiki i Mietka remont to nie koniec.
– Nasze pomysły i wizje sięgają dalej. Są jeszcze przestrzenie w tym domu, które aż się proszą o nowe życie i na pewno w przyszłości będziemy chcieli je w nie tchnąć. Jak to się często mówi wśród ruinersów "jest tu jeszcze potencjał".
Metamorfoza Wozowni nad Bobrem na Dolnym Śląsku. Zdjęcia
Autor: Archiwum prywatne/ Wozownia nad Bobrem
Zobacz także: Starą wiejską szkołę zamienili w dom. Zobacz, jak poradzili sobie z remontem
Autor: z archiwum inwestorów
Najpierw trzeba było naprawić kominy i dach, aby zapobiec dalszej degradacji budynku. Zmniejszono liczbę okien, bo zamiast dawnych sal lekcyjnych są przytulne pokoje