Porzuciła życie w Warszawie i wyremontowała na wsi 100-letni drewniany dom prababci

2024-12-18 13:16

Natalia i jej mąż podjęli się niezwykłego wyzwania – odnowienia prawie 100-letniego drewnianego domu prababci. Zamiast nowoczesnych rozwiązań, postawili na autentyczność i szacunek dla historii. Efekt? Miejsce pełne rodzinnych wspomnień, które zachwyca klimatem i ponadczasowym urokiem.

Spis treści

  1. Historia domu, która wraca do życia
  2. Remont domu z szacunkiem dla przeszłości
  3. Koszty remontu starego budynku
  4. Nieproszeni goście – drewnojady
  5. Życie w starym domu - sztuka kompromisów
  6. Decyzje, które mogły wyglądać inaczej
  7. Blaski i cienie życia w starym domu
  8. Drewniany dom prababci. Inspirująca metamorfoza w 3 miesiące. Zdjęcia

Historia domu, która wraca do życia

Położony w okolicach Puszczy Kozienickiej drewniany dom prababci od zawsze był dla Natalii (ig: sprytnanatalia) czymś więcej niż zwykłym budynkiem. To w nim spędzała dzieciństwo, pełne sielskich wakacji i artystycznych inspiracji. 

To miejsce jest mi szczególnie bliskie, bo nasi dziadkowie przez wiele lat zabierali mnie i brata tutaj na letnisko, zapewniając nam prawdziwe beztroskie wspomnienia, które trwają ze mną do dziś. Całe dnie spędzaliśmy, biegając beztrosko po wsi, było wspaniale - wspomina Natalia

W dorosłym życiu, gdy budynek należał już do jej wujka (brata babci), wróciła do niego w jednym z najważniejszych momentów swojego życia.

- To tutaj na podwórku zorganizowaliśmy z mężem nasze wesele. Czas przygotowań to były kolejne wspaniałe wspomnienia, które wspólnie zbudowaliśmy. Ten okres pozwolił również mojemu mężowi nabrać sentymentu do tego miejsca, bo wiadomo, ja je kocham od dzieciństwa. Ale wtedy jeszcze zupełnie nie myśleliśmy, że za kilka lat się tu sprowadzimy - opowiada Natalia.

Decyzja o przeprowadzce „na stałe” zapadła spontanicznie w czasie pandemii, gdy Natalia i jej mąż zrezygnowali z życia w Warszawie.

- W moim wypadku nie było w ogóle szukania innego „starego domu” do remontu, to była decyzja sentymentalna - albo to miejsce, albo żadne – podkreśla z uśmiechem.

Przeczytaj także: Poniemiecki dom z lat 30. XX wieku. Generalny remont budynku domu ze spadzistym dachem i czerwoną dachówką

Remont domu z szacunkiem dla przeszłości

Przywracając dawny blask domu prababci, Natalia i jej mąż postanowili zachować jego autentyczność. 

- Remontując ten dom, byliśmy z mężem zgodni, że nie chcemy iść w model „studni bez dna” i wypruwać wszystkiego do zera, z kilku powodów. Po pierwsze tego rodzaju remont rzeczywiście nie wiadomo, ile funduszy by pochłonął. Kolejną i chyba najważniejszą sprawą był dla nas czas. Nie chcieliśmy już nigdzie tymczasowo się przeprowadzać. A ponadto naszym celem było zachowanie autentyczności tego miejsca, a nie zamienianie go w nowoczesną kopię. Chcieliśmy więc zrealizować minimum niezbędnych prac, które są potrzebne, aby dość komfortowo żyć w tym starym domu. Wiedzieliśmy, że budynek wymaga pracy, ale chcieliśmy zrobić to z szacunkiem dla jego historii i klimatu.

Kluczowym celem była więc funkcjonalność, ale z zachowaniem ducha tego miejsca. Postawili na minimalizm i skupili się na pracach priorytetowych – wymianie instalacji elektrycznej, doprowadzeniu kanalizacji czy ociepleniu ganku. Reszta zadań, jak malowanie ścian czy szlifowanie podłóg, była wykonana systemem gospodarczym.

Koszty remontu starego budynku

Metamorfoza starego domu wymagał także strategicznego podejścia do finansów. Natalia i jej mąż postanowili zaoszczędzić, wykonując wiele prac samodzielnie.

Zdecydowanie największy kosztem remontu są usługi świadczone przez ekipy. Tutaj można najwięcej zaoszczędzić, wykonując to, co się da samodzielnie. Ale podkreślę też, że w tym aspekcie wszystko należy robić w granicach rozsądku i bezpieczeństwa. I tak w naszym przypadku: nowa instalacja elektryczna — nie znamy się na tym i nigdy nie próbowalibyśmy robić jej na własną rękę - mówią właściciele.

Warto podkreślić, że podejście Natalii i jej męża do metamorfozy starego domu różniło się od tradycyjnych gruntownych remontów. Według nich „studnia bez dna” to remonty, gdzie wszystko wypruwa się do zera. Ich indywidualne podeście do metamorfozy domu sprawiło, iż w zaledwie trzy miesiące udało się przygotować budynek do zamieszkania.

Nieproszeni goście – drewnojady

Korniki, czy raczej drewnojady, to często spotykany problem w starych drewnianych domach. Natalia wspomina, że początkowo miała wiele obaw, zwłaszcza iż pamiętała charakterystyczny dźwięk „zjadania drewna” z dzieciństwa. 

Okazało się jednak, że sytuacja nie była tak zła, jak się obawiała. Po wizycie eksperta od drewnianych domów małżeństwo dowiedziało się, iż drewnojady zjadają głównie miękkie części drewna. Bale ich budynku były w całkiem dobrym stanie, a szkodniki uszkodziły już to, co mogły i w przyszłość nie wyrządzą już znaczących szkód.

Najwięcej problemów sprawiały jednak stare meble, które wraz z domem stały się ich własnością. Jak relacjonuje Natalia, z niektórych dosłownie sypały się kopczyki trocin. 

Dlatego przedmioty, które małżeństwo chciało zachować, zabezpieczyli specjalistycznym środkiem na owady. Nasączyli drewno preparatem i zafoliowali na 24–48 godzin. Jak przyznają, tego rodzaju środki ostrożności stosują z każdym nowym meblem kupionym na starociach.

Życie w starym domu - sztuka kompromisów

Życie w niemal 100-letnim budynku to nieustanne negocjacje – nie tylko z partnerem, ale też z samą konstrukcją budynku. Natalia i jej mąż dobrze wiedzieli, że niektórych rzeczy nie da się zmienić i z czasem nauczyli się je akceptować.

Generalnie cały nasz dom jest krzywy, pochylony i to wychodzi na każdym kroku, robiąc różne prace ciężko czasami jako punkt odniesienia łapać pion czy poziom, bo cała reszta wygląda wtedy krzywo. Montowanie listew przypodłogowych, wieszanie szafki na ścianie, w tych wszystkich momentach te krzywizny się odzywają. To są takie rzeczy, które trzeba polubić lub przynajmniej zaakceptować, bo inaczej można się wykończyć- mówi Natalia.

- Kolejny przykład kompromisu jest piękna stara podłoga, którą cieszę się, że udało się zachować, ale w zimę trochę ciągnie zimnem, słychać też czasami myszy - dodaje.

Do tego dochodzą dźwięki typowe dla starych drewnianych konstrukcji, takie jak skrzypienie desek czy nietypowa akustyka. Natalia żartuje, że osobom nieprzyzwyczajonym do tego rodzaju hałasów, może się wydawać, że w ich domu straszy.

Zobacz również: Przebudowa wiejskiego domku z lat 50. Wystarczyło 10 miesięcy!

Decyzje, które mogły wyglądać inaczej

Każdy remont wiąże się z decyzjami, które po czasie mogą wydawać się mniej trafione. W przypadku Natalii i jej męża takich przykładów było kilka. Wynikały one głównie z faktu przyspieszonego tempa prac. Remont przebiegał ekspresowo, więc niektóre aspekty metamorfozy były wykonywane bez większego zastanowienia.

Jednym z takich przykładów jest brak ogrzewania podłogowego w sieni, gdzie położono marmurowe płytki, identyczne jak w łazience.

 - W łazience pod płytkami jest ogrzewanie podłogowe, a w sieni, gdzie nie ma nawet miejsca na grzejnik, zaćmiło nas i o tym nie pomyśleliśmy. Dziś nawet bym się nad tym nie zastanawiała, po prostu bym to zrobiła – przyznaje Natalia.

Mimo takich drobnych niedociągnięć Natalia nie żałuje żadnej decyzji. Każdy szczegół domu opowiada o ich wytrwałości. To doświadczenie nauczyło ich, że nie wszystko musi być idealne, a czasami niedoskonałości tworzą charakter miejsca, które staje się prawdziwym domem.

Blaski i cienie życia w starym domu

Odnowienie domu prababci było dla Natalii nie tylko remontem, ale również podróżą w czasie. Odnowiony budynek stał się symbolem jej determinacji i miłości do historii tego miejsca. 

Dziś Natalia patrzy na swój dom z satysfakcją.

- Myśląc o remoncie naszego starego domu, czuję satysfakcję i lekką dumę, ale nie ukrywam, że była to droga pełna wyzwań. Każda trudność niosła ze sobą radość odkrywania potencjału tego miejsca, ale jednocześnie były momenty zmęczenia, przytłoczenia i zwątpienia. Bywało, że patrzyliśmy na kolejne etapy pracy i zastanawialiśmy się ile jeszcze do końca, czy damy radę. To była prawdziwa próba wytrwałości, a w chwilach zwątpienia i zmęczenia po prostu pomagał jakiś taki wewnętrzny upór, na zasadzie: nie ma wyjścia, musimy dać radę – przyznaje. 

Zamieszkanie w takim miejscu wymaga więc nie tylko pracy, ale i zaakceptowania jego specyfiki. Skrzypiące podłogi czy inne tego rodzaju drobne niedogodności trzeba przyjmować jako część uroku tego rodzaju budynków.

Drewniany dom prababci. Inspirująca metamorfoza w 3 miesiące. Zdjęcia

Przeczytaj także: Przewieźli stary drewniany dom na traktorze sąsiada! WsiaMać zachwyca na Podkarpaciu

Murator Remontuje #2: Jak zaoszczędzić na ogrzewaniu?: Regulacja okien i drzwi
Materiał sponsorowany
Murowane starcie
Ścieki - szambo czy oczyszczalnik. MUROWANE STARCIE
Nasi Partnerzy polecają