Drugie życie starych sudeckich domów. 7 remontów, które wskrzesiły Ducha Gór w zapomnianych budynkach

2025-06-18 14:32

W Sudetach przybywa pasjonatów, którzy remontują zaniedbane stare domy i gospodarstwa. Nie boją się ruin, wilgoci, dziurawych dachów czy braku stropów. Uzbrojeni w cierpliwość i tradycyjne technologie przywracają do życia gospodarstwa, młyny i kuźnie. Oto siedem historii, które inspirują i pokazują, jak remonty przywracają piękno i tożsamość regionu.

Spis treści

  1. Wiedzieli, że kupują młyn – potem okazało się, że ma 400 lat!
  2. Herbaciarnia‑„Grzybek” w Kowarach była zawsze w myślach pani Emilii
  3. Dom z „castingu” w Milęcicach – do kupna ustawiła się kolejka
  4. Stare gospodarstwo w Kleczy pod Wleniem – drzwi na balkon, którego nie ma
  5. Kamieniczka przy rynku w Lubomierzu – po sąsiedzku jest Muzeum Kargula i Pawlaka
  6. Gigantyczny, stary dom sudecki w Uboczu – potrzeba było 52 okien
  7. Kuźnia w Płóczkach Górnych – zbudowano ją z drzew, jakich już nie ma

Wiedzieli, że kupują młyn – potem okazało się, że ma 400 lat!

Pasja, zabytkowa architektura Sudetów i pandemia – to przepis na niezwykłą metamorfozę. Małgorzata i Jacek, zakochani w regionie, trafili na stary młyn w Wojciechowie przy drodze do Lubomierza. Choć ogłoszenie sugerowało, że budynek jest z 1937 r., ekspert potwierdził jego ponad 400-letnią historię. Własność przejęli w 2021 roku, rozpoczynając remont od… stodoły, która też okazała się budowlą o długiej historii sięgającej XVIII w. Chlubą remontu jest nowy dach z łupkowym pokryciem i odtworzonymi okienkami połaciowymi zwanymi „szczupakami” i wzorzystymi szczytami z różnokolorowych elementów łupka.

We współpracy z architektami, specjalistami od zabytków – przywrócili dawny wygląd budynku. Mieszkańcy wsi wsparli ich z entuzjazmem, dzieląc się wspomnieniami o młynie jako centrum lokalnego życia.

Odrestaurowany budynek ma zachowaną całą linię produkcyjną produktów zbożowych, która mieści się na czterech kondygnacjach. Młyn działał do lat 70. XX w., a teraz będzie zapraszał do prywatnego muzeum młynarstwa. Celem jest przywrócenie temu ważnemu od setek lat miejscu ducha regionu. - 9 sierpnia, w czasie XXVIII Festiwalu Polskiej Komedii w pobliskim Lubomierzu, otworzymy po raz drugi Dolny Młyn dla gości w ramach Dnia Otwartego. Chcemy w ten sposób podsumować trwającą cztery lata renowację, podziękować naszym wykonawcom, sąsiadom, przyjaciołom, rodzinie i wszystkim, którzy nas wspomagali i wspierali w czasie remontu – napisał na swoim profilu FB Jacek.

Całą historię przeczytasz tu: Ocalili 400-letni zabytkowy młyn. Remont zaczęli od... stodoły. Niezwykła metamorfoza

Herbaciarnia‑„Grzybek” w Kowarach była zawsze w myślach pani Emilii

Stary pawilon ogrodowy z XVIII w., przez dekady popadający w ruinę, dziś odzyskuje dawny blask dzięki pani Emilii, wrocławskiej restauratorce i lokalnej patriotce. Nazywana przez mieszkańców „Grzybkiem”, herbaciarnia była kiedyś pawilonem rodziny von Arnauld de la Perière, później miejscem wojskowego życia, dziś – symbolem architektury ogrodowej o stylu chinoiserie. Herbaciarnia kupiona w 2021 r. w stanie ruiny, przeszła najpierw trudny remont dachu – ekipa na linach, działająca niemal jak alpiniści, położyła dach z łupka, zachowując autentyczny podział układu konstrukcyjnego. Wzmocniono strop żelbetem, by budynek przestał się przechylać i by mógł otrzymać taras. Remont postępuje etapami: dach, strop, stolarka, a następnie instalacje i wnętrza. Plany przewidują stworzenie miejsca spotkań, wystaw, koncertów – naturalnego centra lokalnej inicjatywy. Ten cierpliwy proces, prowadzony z pokorą i oddaniem, ma przywrócić budynkowi jego pierwotny status i związek z miastem.

„To miejsce, które jest tak bardzo związane z Kowarami… ma znaczenie i dla innych osób, nie tylko dla mnie” – mówi Pani Emilia

Całą historię przeczytasz tu: Herbaciarnia w Kowarach: renesans grzybka z duszą. Pani Emilia przywraca do życia perłę architektury ogrodowej

Dom z „castingu” w Milęcicach – do kupna ustawiła się kolejka

Karina i Piotr kupili opuszczone gospodarstwo, które przyciągnęło tłum zainteresowanych – niczym na castingu – lecz Covid zdezorganizował sprzedaż, co otworzyło im drogę do zakupu. Dom w czasie prac remontowych odsłonił historie zaklęte w murach: tabliczki z inicjałami z 1821 i 1905, inskrypcje z 1925 r., ślady izb zrębowych i konstrukcji przysłupowej. Piotr, zafascynowany mozaiką materiałów – kamień, cegła, ryglówka i ryflowana karpiówka na dachu, zdecydowanie stawia na tradycyjne techniki. Prace zabezpieczające objęły wymianę stropu, wzmocnienia narożnika stalowymi klamrami, drenaż z rur i odkrycie fragmentów dawnego systemu odwodnienia. Dom przejdzie też termomodernizację: lekka drewniana konstrukcja z glinianym wypełnieniem, tynki wapienne, drewniane podłogi na legarach, które uzupełni słoma ­– tradycyjna „wyściółka”. Efekt? Autentyczne wnętrze i charakter. Najciekawszym wizualnym dodatkiem będzie odtworzony balkon w ryglowej ścianie – to zapomniany po dawnych przebudowach element, który powróci na elewację frontową oczywiście w swym tradycyjnym wykończeniu z użyciem oleju lnianego i sadzy.

Całą historię przeczytasz tu: Dom z castingu. Patrzy na właścicieli i opowiada historie ukryte w swoich murach

Stare gospodarstwo w Kleczy pod Wleniem – drzwi na balkon, którego nie ma

Marta i Filip przez siedem lat szukali wymarzonego miejsca pod Sudetami. W 2017 r. trafili na zapomniane kamienno-ceglane gospodarstwo w maleńkiej Kleczy – dom z piękną wewnętrzną kolumną, sklepieniami krzyżowymi i historią zaklętą w murach. Pod tynkiem odkryli potężne ściany z piaskowca i cegły, fragmenty konstrukcji przysłupowej, które świadczą o wielowiekowej ewolucji budynku. Pojawiły się też drzwi prowadzące na nieistniejący balkon – dawniej charakterystyczny element domów przysłupowych w regionie.

Renowacja była drobiazgowa: podniesiono dach, wysunięto okapy o 0,9 m (na podstawie pomiarów lokalnych domów), przywrócono dach, zabezpieczając historyczną więźbę z 1846 r. Ukryta pod ziemią część jadalni odkryła fundamenty jeszcze starszej konstrukcji.

Na parterze odsłonięto piaskowcową posadzkę – jest oczyszczona niemal jak zabytkowy artefakt. Obecnie od 2022 r. dom działa jako kameralny pensjonat agroturystyczny „Dwie Brzozy”: Marta i Filip stworzyli tu swoją oazę spokoju i zakątek historii Pogórza Izerskiego.

Całą historię przeczytasz tu: Wyremontowali stare gospodarstwo w Sudetach. Stało się ich domem i wymarzonym sposobem na życie

Kamieniczka przy rynku w Lubomierzu – po sąsiedzku jest Muzeum Kargula i Pawlaka

Marcela i Michał z Gdańska zakochali się w Lubomierzu w maju 2018 roku. Przez przypadek trafili na opuszczoną kamieniczkę tuż obok Muzeum Kargula i Pawlaka – budynek krył jednak wilgoć, grzyb, zacieki i pajęczyny i nie zachęcał do kupna. - Widok był wręcz odrażający – wspomina Filip. Podjęli jednak decyzję o kupnie – byli jedynymi licytantami – choć wiedzieli, że to początek długiej przygody.

Zaczęli od dachu: chcieli tradycyjnej więźby na wpusty i kołki drewniane, jednak brak dostępnych cieśli sprawił, że ostatecznie użyto metalowych wkrętów. To nauczyło ich, że pośpiech przy remoncie się nie opłaca. Dach pokryli starą dachówką karpiówką z rozbiórek, montując własnoręcznie zaprojektowane klamry na krawędziach ścian szczytowych.

We wnętrzu skuto tynki i wyburzono ściankę działową, odsłaniając sklepienia krzyżowe i kolebkowe. Stropy drewniane wyremontowano tradycyjnymi technikami, a ściany ocieplono gliną, słomą i wapnem, dzięki czemu we wnętrzach panuje zdrowy mikroklimat.

Rodzina z trójką dzieci już mieszka w starej kamienicy, choć prace wciąż trwają (m.in. elewacja, przestrzeń dla gości). Dom tętni normalnym życiem.

Całą historię przeczytasz tu: Kupili stary dom na rynku w Lubomierzu. Są sąsiadami Kargula i Pawlaka. Zastosowali stare technologie - słomę, glinę i wapno. Wnętrza są pełne ciepła

Gigantyczny, stary dom sudecki w Uboczu – potrzeba było 52 okien

Remont pięknego i zaniedbanego budynku trwa już 7 lat, a efektem jest przekształcenie opuszczonej ruiny w majestatyczny dom-gościniec pod Gryfowem Śląskim.

Pani Iwona z Holandii, projektantka wnętrz, wraz z mężem i przyjaciółką Halinką przejęli dom, w którym brakowało podłóg, instalacji, sufitów, a pomieszczenia kryły się za stertami pustych butelek.

Budynek miał mieć ducha i cechy oryginalnej architektury – murowany parter, ryglowe piętro, dwuspadowy dach – ale także nowoczesne rozwiązania: pompy ciepła, ogrzewanie podłogowe, fotowoltaika. Sklepienia krzyżowe i piaskowcowe kolumny w dawnej stajni zamieniły się w salę biesiadną jak z zamku. Dla utrzymania klimatu starych wnętrz nowe cegły były młotkami „postarzane”, aby dopasować świeżo domurowane ubytki murów do surowej, historycznej struktury.

Dom to nie tylko miejsce zamieszkania – parter i piętro przeznaczono na część gościnną: pięć pokoi do wynajmu, połączone z otwartą kuchnią i biblioteką. W planach są także dwa mieszkania na poddaszu dla właścicieli.

W duchu „drugiego życia rzeczy” większość mebli i materiałów pochodzi z Holandii – drewniane podłogi ze starych domów w Hadze, fotel Jana des Bouvrie czy używane okna dachowe.

Całą historię przeczytasz tu: Remont starego domu sudeckiego - nie miał podłóg, instalacji, sufitów. Tak wygląda po siedmiu latach renowacji

Kuźnia w Płóczkach Górnych – zbudowano ją z drzew, jakich już nie ma

Witold Podsiadło, pasjonat architektury sudeckiej, postanowił przywrócić życie starej kuźni w Płóczkach Górnych, która przez około 50 lat stała opuszczona i zarośnięta . Budynek, datowany na XVIII lub XVII wiek, był niegdyś zarówno miejscem pracy kowala, jak i domem mieszkalnym. Renowacja rozpoczęła się od naprawy więźby dachowej i przywrócenia tradycyjnego pokrycia dachu z gontu. Wykorzystano fragmenty oryginalnego pokrycia jako wzór.

W trakcie prac odkryto zachowane elementy, takie jak profilowany strop z drewnianymi listwami dekoracyjnymi, charakterystyczne dla drewnianych kościołów . Dębowe słupy podcienia, które z czasem zapadły się w ziemi, zostały wykopane i osadzone na nowo. Odtworzono także stary komin z piaskowca, połączony z dużym paleniskiem w pomieszczeniu kuźni, które obecnie służy jako magazyn.

Renowacja kuźni jest realizowana etapami, częściowo finansowana z dotacji, z planami na przyszłość obejmującymi renowację wieńców i partii murowanych parteru. Witold Podsiadło, zdobywając wiedzę na temat dawnych technik ciesielskich i stolarskich, angażuje się aktywnie w ochronę regionalnego dziedzictwa, pomagając innym właścicielom starych zaniedbanych domów i gospodarstw w okolicy.

Całą historię przeczytasz tu: Kuźnia z duszą dostała drugie życie. Historia i renowacja niezwykłego domu na Pogórzu Izerskim

Murator Google News
Murowane starcie
Dachówki – cementowe czy ceramiczne? MUROWANE STARCIE

Zobacz także: Dom przysłupowy Małgorzaty Machowskiej w Szklarskiej Porębie