Spis treści
- Boże! Kogo stać na takie koszty robocizny!
- Dorota i Maciej biorą budowę w swoje ręce
- Wybór działki. Tu na robociźnie nie zaoszczędzisz
- Wybrane koszty
- Konstrukcja domu szkieletowego Doroty i Macieja
- Projekt niby sprawa prosta...
- Narzędzia są ważne. Wbili już 26 tysięcy gwoździ
- Oszczędzamy! Wycena płyty - 130 tys. Zrobili za 58
- Worek oszczędności się rozwiązał.
- Przepracowali już 115 dni. Stan surowy - zamknięty
- Metoda Doroty i Macieja
Ta historia zaczyna się jak wiele innych.
– Przez 10 lat wynajmowaliśmy dom pod Warszawą. Kiedy trzeba było się wyprowadzić, zaczęliśmy szukać podobnej nieruchomości na sprzedaż – mówi Maciej. – Ale przy dzisiejszych cenach? To dramat! Zaczęliśmy więc szukać działki z myślą, że wybudujemy dom.
Dorota: – Od początku wiedzieliśmy, że będzie drewniany, a w praktyce szkieletowy. Długowieczność domu murowanego to mit! Drewniany postoi i sto lat. Murowany po stu latach będzie sumą nieatrakcyjnych już rozwiązań, problemów z izolacyjnością budynku, obiektem do wyburzenia.
Boże! Kogo stać na takie koszty robocizny!
Pierwsze rozpoznanie rynku budownictwa szkieletowego i… inwestorze, jest problem!
Maciej: – Nie wiedzieliśmy, że firm specjalizujących się w szkielecie drewnianym jest tak mało. – Jest dużo firm budowlanych, które przez lata wznosiły mury i przerzuciły się na budownictwo drewniane. Mentalnie jednak wciąż są w technologii murowej – układają styropian na poszycie i tynkują ściany zewnętrzne. Niewiele zostaje z domu drewnianego.
Koszt robocizny w budownictwie drewnianym?
– 5–7 tys. zł za m². Najdroższa firma chciała 10,5 tys. za m² powierzchni domu. Dom gotowy? Nie taniej niż 1,5 mln. zł.
- Ile zapłacimy? - szybkie wyliczenie Doroty i Macieja. – Nasz dom ma 270 m² powierzchni użytkowej. Ręce opadają. Nas nie stać…
Takie rozmowy toczyli przyszli inwestorzy, którzy wcale nie zamierzali się poddać.
Przebudowa drewnianej chałupy pod Zamościem
Dorota i Maciej biorą budowę w swoje ręce
Maciej: – Stwierdziliśmy, że droga jest robocizna, za to materiały na dom szkieletowy są relatywnie tanie. Po pandemii potaniały drewno i stal; płyta OSB pięciokrotnie, tylko sklejka została z kosmiczną ceną, ale sklejki nie potrzebujemy.
Dorota: – Ceny robocizny zostały wywindowane przez sytuację geopolityczną, inflację, presję na zarobki pracowników. A my chcemy mieć własny dom, więc kupimy tylko materiały i będziemy budować sami.
Był spichlerzyk, jest mały przytulny domek na Podlasiu
Maciej studiował lata temu na Politechnice Warszawskiej. Razem z Dorotą zajmują się zawodowo fotografią ślubną i okolicznościową, ale talent techniczny Macieja wciąż był i miał się okazać decydujący. W sposób totalnie systematyczny zgłębił teraz tajniki budownictwa szkieletowego, zdobywając wiedzę na temat technologii budowy, parametrów konstrukcji, stosowanych rozwiązań. Wiedza Macieja budzi podziw.
Dodajmy, że budownictwo szkieletowe nie jest tak oczywiste jak technologie murowe. Konstrukcja budynku musi zakładać od razu osiadanie i kurczenie się drewna. By dom pozostał szczelny, nie zakleszczyły się drzwi i okna, nie pękały płyty gipsowo-kartonowe, nie gromadziła się wilgoć w przegrodach – trzeba znać i zastosować wszystkie tajniki technologii i ważne detale. Może dlatego tak zwane domy kanadyjskie nie wyparły budownictwa murowanego.
Wybór działki. Tu na robociźnie nie zaoszczędzisz
Zaznaczyli na mapie okrąg, gdzie będą szukali działki – by było jak najbliżej do lokalnej szkoły, do której już chodzi dwoje dzieci Doroty i Macieja. Znaleźli taką działkę półtora kilometra od edukacyjnego centrum wsi. 1300 m² i… cóż, cena której nie da się sprytnie obejść pracą własną – 400 tys. zł.
Maciej: – Ale za to blisko do szkoły; i rewelacyjni sąsiedzi, ludzie dopingujący nas, oddający nam swoje materiały budowlane, zanim kupiliśmy działkę. Media – prąd i woda w granicy parceli. Zaraz kupiliśmy też i postawiliśmy na działce kontener – pierwszy rozsądny zakup, schowek który ma podłogę i trudno go sforsować. Blaszany garaż nie nadaje się do takich zadań.
Wybrany powtarzalny projekt, dom z poddaszem użytkowym, był sumą doświadczeń z mieszkania w wynajmowanym domu.
Dorota: – Potrzebujemy pokoi dla czteroosobowej rodziny, pracowni fotograficznej, pomieszczeń gospodarczych. A w szczegółach: na górze 3 sypialnie, garderoby, łazienka i pralnia; na dole salon, kuchnia i spiżarnia, biuro i wiatrołap. Z 60-metrowym garażem w bryle budynku wyszło 270 m² powierzchni netto.
Zrobiła "kawalerkę" ze spichlerzyka
Wybrane koszty
- 7 tys. zł - płyty cementowo-wiórowe na ściany zewnętrzne
- 7 tys. zł - gwoździe, śruby, łączniki
- 9,5 tys. zł – dwie sztuki drzwi zewnętrznych
- 10,5 tys. zł - stal na budowę
- 11 tys. zł – brama garażowa o szerokości 5,5 m
- 24 tys. zł – koszt pracy dekarzy
- 32 tys. zł – pokrycie z blachy na rąbek, rynny, 8 okien dachowych
- 33 tys. zł - belki stropowe
- 46 tys. zł – okna trzyszybowe do ścian pionowych
- 58 tys. zł - płyta fundamentowa
- 71 tys. zł - drewno konstrukcyjne na całą budowę
Konstrukcja domu szkieletowego Doroty i Macieja
Konstrukcja jest z drewna sosnowego i świerkowego. Dom ocieplony wełną drzewną i wdmuchiwaną w przegrody celulozą. Zapotrzebowanie na ciepło bliskie budynkowi pasywnemu - 21 kWh.m²/rok. W całym domu ogrzewanie podłogowe, powietrzna pompa ciepła i rekuperacja z odzyskiem ciepła. Przewidziano możliwość chłodzenia domu pompą ciepła. Dom szkieletowy ułatwia prowadzenie instalacji – przewody i rury będą ukryte w podłodze, ścianach i stropie. Elewacja budynku będzie łączona - z płyt cementowych i szalunku z drewna.
Projekt niby sprawa prosta...
Jak by nie oswajać budownictwa szkieletowego – jest trudne.
Maciej: - Dostaliśmy projekt konstrukcji szkieletowej zgodny z polskim warunkami technicznymi, które zakładają konstrukcję z kantówek 50 mm (tak zwany ciężki szkielet niemiecki – w Polsce określany terminem ryglówka). Takie drewno można kupić tylko na specjalne zamówienie. Standardowo w tartakach dostępne są kantówki 45 mm. A nie można ot tak sobie podmienić belek pięćdziesiątek na czterdziestki piątki i udawać, że wszystko jest OK - żaden kierownik budowy nie zaakceptuje takiego rozwiązania. Poszukaliśmy więc inżyniera konstruktora, któremu zleciliśmy adaptację projektu. Łukasz Krawczuk, inżynier z Białegostoku, był w tej roli rewelacyjny. W praktyce musiał przeliczyć konstrukcję od nowa, a wiele dodał od siebie. Zadbał o to, by wszystkie słupy konstrukcyjne były schowane w ścianach. Standardowo stosuje się nadproża nośne nad otworami, u nas są rozwiązania z technologii skandynawskiej - pod całym stropem biegnie dodatkowa belka – murłata, która przenosi obciążenia ze stropu na wszystkie słupy, co powoduje, że nadproża są zbędne. Dorota i Maciej mieli także swój wkład w projekt. Maciej przypomniał sobie pracę w programie Archicad w czasie studiów – i zasiadł z Dorotą do komputera. - Dostosowaliśmy układ wnętrz i położenie schodów. Zmieniliśmy kąt nachylenia dachu. Można więc śmiało powiedzieć, że na bazie projektu domu z katalogu, powstał nowy projekt. A architekt i kierownik budowy wykonali wszystkie procedury prawne, by zaktualizować pozwolenie na budowę.
Stała chatka w środku lasu pod Gorlicami. Zrobili z niej dom
Maciej otrzymał od konstruktora szczegółowy projekt konstrukcyjny – coś więcej niż projekt potrzebny do pozwolenia na budowę. Ma w nim rozrysowany każdy element konstrukcyjny, każde łączenie i detal. By jednak budować samemu, trzeba zanurkować jeszcze głębiej...
Maciej: – Etapy prac rozpisałem w Excelu, zrobić też wykres Gantta, żeby wiedzieć, jakie elementy się zazębiają, co trzeba zrobić, nim jakiś większy fragment domu zostanie zabudowany. Tak naprawdę – tłumaczy dalej - cała sztuka budowania to rozbić skomplikowany projekt na elementy, na pojedyncze składowe – i dalej już robota jest banalnie prosta. Przecież na dużych budowach też nie główkują każdego dnia jak coś zrobić, tylko wykonują kolejny element – pojedyncze prace, które składają się na most czy biurowiec. Dodaje: - Od konstruktora dostałem też model 3D naszego domu, więc mogę przed każdym etapem sprawdzić, jak to ma być zrobione, co z czym się łączy. Do tego lista cięć i lista zakupów. I skomplikowane robi się proste…
Narzędzia są ważne. Wbili już 26 tysięcy gwoździ
Dwoje fotografów – z pasją, zacięciem i wytrwałością – nie rzucało słów na wiatr. Budowa ruszyła we wrześniu 2024 roku, a stan aktualny możecie zobaczyć na zdjęciach. Maciej: - Zrobiliśmy kilka kluczowych założeń, które się sprawdziły.
Materiały na budowę. W przypadku domu szkieletowego są dwie opcje. Można zamówić u producenta materiał już przygotowany do złożenia – każda belka, każda kantówka ponumerowana. To 35 m³ drewna, 4 i pół kilometra różnego rodzaju belek… niczym kilka tysięcy klocków LEGO, które trzeba rozłożyć na działce, pilnować i szukać właściwego numeru do wbudowania. Zamówienie takiego gotowca to ekstra 150 tys. zł.
My wybraliśmy inną metodę – są narzędzia, drewno konstrukcyjne i piła stołowa (a dokładnie 10 rodzajów różnych pił). Sprawdzam, jaki element jest potrzebny i przycinam odpowiednio belkę. W trakcie budowy konstrukcji budynku wykonałem kilka tysięcy cięć i miałem tylko kilka pomyłek.
Zakupy. Wiemy już, że materiały są relatywnie tanie w porównaniu do wycen materiały + robocizna. W naszym przypadku mieliśmy szczęście – trafiliśmy na firmę, a właściwie handlowca, który sprzedaje nam materiały w cenach niewiele wyższych od hurtowych. Taniej się nie da.
Dom był po dziadkach. Stoi na Śląsku
Narzędzia. Nie chcieliśmy zatrudniać ekip, a sami nie mamy zbyt wielu umiejętności manualnych ani siły fizycznej. Potrzebowaliśmy więc narzędzi. Do każdej pracy mamy odpowiednie, specjalistyczne elektronarzędzie. Dorota: - Kupowaliśmy na początku najtańsze – i one ciągle się psuły. Co z tego, że producent czy market przysyła kolejne, nawet nie chce, żeby odsyłać te niesprawne. Maciej: - Elektronarzędzia powinny być przynajmniej ze średniej półki – bo „tanio, ale się psuje” dezorganizuje pracę i opóźnia budowę.
Narzędzia są niezbędne. Przykład? Do tej pory wbiliśmy 26 tysięcy gwoździ. Trudno sobie wyobrazić taką pracę wykonaną młotkiem. Genialnym narzędziem jest gwoździarka. Kładliśmy na betonie docięte kantówki, 6 strzałów i gotowe. Ściana 4x3 m powstawała w półtorej godziny. A dalej laserowa poziomnica, niezbędne narzędzie do kontroli jakości.
Ciężary na budowie. Wiadomo – belki konstrukcyjne są ciężkie, gotowa ściana waży 200-500 kg, a problemem jest również wysokość. Ściany parteru zbudowaliśmy w 5 dni – to jeszcze było łatwe. Ale piętro? Tutaj pojawił się niezawodny pomocnik: dźwig elektryczny o wysokości 12 m i zasięgu 14 m. Wynajem kosztował 4,5 tys. zł miesięcznie, ale żuraw przez 3 miesiące zrobił wszystko – od rozładunku ciężarówek z towarem, po transport każdej belki i płyty poszycia na górę, gdzie je montowaliśmy. Dorota: - Ogromne ułatwienie. Przeniesienie 50 ton materiałów na dom na własnych ramionach? Nie dalibyśmy rady.
Oszczędzamy! Wycena płyty - 130 tys. Zrobili za 58
Płyta fundamentowa była pierwszym testem oszczędności. 11 dni pracy we dwoje plus pomocnik lub pomoc rodziny.
Maciej: - Po pierwsze – płyta, a nie fundament. Jest łatwiejsza do wykonania. Do fundamentu gruszki z betonem muszą przyjechać nawet pięć razy, w różnych dniach. W przypadku płyty – robi się szalunek, układa zbrojenie i beton przywozi jednego dnia.
Pomocne narzędzia? Młot kafarowy do wbijania słupków podtrzymujących szalunek, automatyczna wiązarka do wiązania prętów.
Płyta fundamentowa o powierzchni 165 m² kosztowała 58 tys. zł. W tym 3 dni pracy koparki i 20 wywrotek piasku, beton, zbrojenie i styropian. Ekipa budowlana chciała za wykonanie płyty 130 tys. zł (robocizna i materiały).
Dorota: – Kiedy zaczęliśmy budowę, zawiesiliśmy działalność zawodową (na ile się dało, by nie stracić ważnych klientów). W 11 dni tu zarobiliśmy 72 tys. zł – bo tyle nie wydaliśmy na ekipę budowlaną. Czy nie było warto?
Worek oszczędności się rozwiązał.
Maciej: - Meliorację wykonaliśmy częściowo sami. 11 tys. zł oszczędności. Koparkowy kopał, a my wkładaliśmy rury do wykopu, budowaliśmy studzienki, niwelowaliśmy teren. Do wykonania kolejnych przyłączy i kanalizacji już sam wynajmowałem minikoparkę. Operator koparki bierze 150 zł za godzinę pracy. Wynajem minikoparki - 300 zł za cały dzień.
Studnia i przyłącze wody? Zakład wodociągowy założył tylko licznik. Firma chciała za przyłącze 15 tys. zł.
Ogrodzenie? Maciej: - Kosztuje dziesiątki tysięcy złotych. My kupiliśmy sztachety, a wynajęty pracownik pomalował i skręcił nam ogrodzenie.
Ogrzewanie podłogowe? Na razie zrobiliśmy w domku gospodarczym. Koszt robocizny podany przez firmę instalacyjną to 6 tys. zł. Wypożyczyłem taker do zszywek i rozwijak do rur. Ułożenie podłogówki zajęło nam 2 godziny. To naprawdę prosta robota! A kto zarabia 6 tys. zł w 120 minut?
- W domu będzie 270 m² podłogówki. Ciekawa jestem, jaka będzie wycena robocizny – śmieje się Dorota.
Przepracowali już 115 dni. Stan surowy - zamknięty
Wykonanie konstrukcji ścian parteru zajęło 5 dni. Dom piął się w górę. Korzystali z dźwigu, zakładali uprzęże wspinaczkowe, walczyli z wiatrem który wyrywał im z rąk płyty poszycia. Dom budowali we dwoje z nieocenioną pomocą taty Maćka i weekendowym wsparciem siostry. Czasami zatrudniali pomocnika za dniówkę 250 zł. Ekipy wykonawcze zamontowały tylko okna na kotwach. Ciepły montaż Dorota i Maciej wykonali sami – 6 tys. oszczędności. Dekarze zrobili trzy czwarte pokrycia dachu z blachy - te bardziej skomplikowane fragmenty. Jedną połać dachową Dorota i Maciej położyli sami, co pozwoliło zaoszczędzić 9 tysięcy złotych (a praca zajęła 8 godzin).
W maju 2025 r. budowa osiągnęła stan surowy zamknięty. Dorota i Maciej przepracowali do tej pory 115 dni. Budowa ma się zakończyć na początku 2026 roku. Dorota: - Stan surowy otwarty kosztował nas 345 tys. zł, bez elewacji zewnętrznej. Polecany cieśla wyliczył koszt samej robocizny na 300 tys. zł. Dom na gotowo? Powinniśmy zmieścić się w kwocie 550-570 tys. zł.
Metoda Doroty i Macieja
Maciej: Budujemy dom szkieletowy, samodzielnie, od A do Z, z najlepszych materiałów jakie tylko są dostępne na rynku. Na tym etapie dom jest wybudowany z dokładnością do 2 mm, bez błędów bo pod stałym nadzorem kierownika budowy i konstruktora.
Dorota: - Nie mamy wiele wspólnego z budowlanką. Ale wiedzieliśmy, że chcemy zbudować dom – porządnie, samodzielnie i bez błędów. Zbudowanie czegoś własnymi rękami daje niesamowitego kopa. To przygoda życia…
Metoda Doroty i Macieja. Czy jesteście w stanie z niej skorzystać? Zapraszamy po podzielenia się swoimi doświadczeniami.
