Halina i Iwona wyremontowały 200-letni dom na emeryturze. Wnętrza pełne historii i przedmiotów z drugiej ręki

2025-09-24 13:23

Gdy Halina i Iwona kupiły 200-letni dom we wsi Ubocze (Dolny Śląsk), nie wiedziały, że stanie się on projektem ich życia. Zamiast podążać za utartymi schematami, postanowiły stworzyć na emeryturze coś unikalnego – połączyć historię z nowoczesnością, odnawiając przedmioty z drugiej ręki i budując przestrzeń pełną pasji i charakteru. Poznajcie historię metamorfozy NotaBene.

Plan na emeryturę

Ponad dwustuletni dom w Uboczu na Dolnym Śląsku (ig:  notabene_99) przeszedł wyjątkową metamorfozę. Jeszcze niedawno trudno było w nim dostrzec potencjał – brak podłóg, sufitów, instalacji i stosy pustych butelek sprawiały, że budynek bardziej przypominał ruinę niż miejsce do życia.

Dziś pełni zupełnie nową funkcję i przyciąga wzrok aranżacją, choć jego wyposażenie nie powstało na bazie katalogów wnętrzarskich, lecz zostało skompletowane głównie z przedmiotów z drugiej ręki. 

Za jego przemianą stoją Iwona i Halina, które początkowo traktowały pomysł zakupu domu jako prywatny projekt na emeryturę. To ich determinacja sprawiła, że opuszczony budynek odzyskał dawny urok, jednocześnie otrzymując nowe życie.

Miłość od pierwszego wejrzenia?

Choć dom w Uboczu ma ponad 200 lat, to jego poszczególne części powstały w różnych okresach, ponieważ budynek był wielokrotnie przebudowywany oraz dobudowywany.

Przy jednym z wejść, dokładnie przy wejściu do obory, zachowała się data 1939 roku. Z kolei na kominie widnieje rok 1908. Takie szczegóły potwierdzają również zachowane fotografie, które dokumentują historię budynku. Choć nam trudno to dostrzec, wiele osób zauważa, że pierwotnie był to prawdopodobnie tzw. przysłupowiec – dom z izbą przysłupową. Stare, śląskie stropy i główne nośne elementy budynku pozwalają sobie to wyobrazić - relacjonuje Iwona.

Wprawdzie historia budynku była fascynująca, ale pierwsze wrażenie nie do końca przekonywało do zakupu. Iwona przyznaje, że choć zawsze dostrzega potencjał w takich miejscach, rozmiar samego obiektu i zakres potrzebnych prac zdecydowanie ją zaskoczyły.

- Byłam przerażona ogromem robót, które należało wykonać. To był naprawdę trudny budynek do remontu.

Odczucia Haliny, która do tej pory nie miała doświadczenia w tego rodzaju przedsięwzięciach, były zupełnie inne.

– Widok rozciągający się daleko poza zabudowania, robił wrażenie. To miejsce od razu wywołało we zachwyt, mimo że wymagało wielu prac. Mówiąc wprost, mało co mogło mnie przekonać do tego, żeby tego domu nie kupować. Natomiast w trakcie okazało się, że tak jak to już wspomniała Iwona, remont był bardzo trudny.

Obie panie zgodnie przyznają, że mimo wyzwań, potencjał i historyczny charakter domu przesądziły o decyzji związanej z zakupem i rozpoczęciu metamorfozy.

Prace zewnętrzne

Pierwsze prace szybko pokazały, że w przypadku budynków o takiej historii nie można stosować nowoczesnych, gotowych rozwiązań. Dobrym przykładem był planowany drenaż – metoda osuszania murów, która sprawdza się w nowych budynkach, ale tutaj mogła doprowadzić do katastrofy. 

Ściany wzniesiono bowiem na głazach, które są ze sobą związane mieszanką gliny oraz piasku, co pozwalało im samodzielnie regulować poziom wilgoci. Zbyt głębokie ingerencje mogłyby zniszczyć ich strukturę. Dlatego właścicielki zdecydowały się korzystać z wiedzy specjalistów od dawnej architektury sudeckiej, którzy pomogli im zrozumieć, jak prowadzić remont nie ingerując w istniejącą strukturę budynku. To podejście stało się fundamentem dalszych prac, pozwalając pogodzić troskę o autentyczność z praktycznymi potrzebami.

Wymagająca przestrzeń

Dom w Uboczu to miejsce, które wymagało ogromnego nakładu pracy, zarówno w zakresie remontu, jak i przemyślanego podziału przestrzeni.

Murowany parter, piętro wykonane z tradycyjnego szachulca i dwie dodatkowe kondygnacje usytuowane pod stromym dachem - budynek był naprawdę sporym wyzwaniem. Warto również podkreślić, iż większa część obiektu w zamyśle miała gospodarczy charakter i niegdyś przeznaczona była dla zwierząt. W obiekcie nie było żadnych instalacji. 

Jak więc przebiegały prace wewnątrz? Na samym początku Iwona, projektantka wnętrz, odpowiedzialna była za plan użytkowy.

- Przygotowałam projekt z układem funkcjonalnym, który uwzględniał m.in. Komunikację domu, kuchnię i inne kluczowe strefy. Dom był trudny do podziału ze względu na różnorodność elementów konstrukcyjnych – mówi Iwona, podkreślając, jak skomplikowane było przekształcenie starego budynku w wygodnie podzieloną przestrzeń.

Mimo wyzwań związanych z niestandardową architekturą panie podjęły decyzję, by stworzyć jeden, spójny dom, a nie dzielić go na dwa osobne mieszkania, jak to pierwotnie planowały. W ich wizji miejsce miało stać się zarówno domem, jak i miejscem odwiedzających okolicę turystów.

Zobacz również: Myszy w polepie i najazd szerszeni, czyli jako ocalono 200-letni dom przysłupowy w Grabiszycach. Dziś zgarnia nagrody

Szorstkie wnętrza

Projekt aranżacji wnętrz to wynik połączenia sił Iwony i Haliny, które od początku miały podobne poczucie estetyki. Obie panie wiedziały, że przestrzeń nie może być przesadnie elegancka, ani zbyt nowoczesna. 

Mogłyśmy stworzyć wnętrze zamkowe czy industrialne, ale zależało nam na czymś, co oddaje charakter tego miejsca, na czymś szorstkim, surowym – dodaje Iwona. 

Kluczowym elementem, który odzwierciedla ducha tego domu, jest właśnie szorstkość wnętrz  – surowe drewno, niedoskonałe kamienne i naturalne materiały tworzące ściany domu. 

- Nie dałyśmy rady doszlifować wszystkiego, bo zajęłoby to nam całe życie. Na szczęście te elementy tylko dodają wnętrzu autentyczności. Wiedziałyśmy od początku, że ten kierunek jest właściwy – podsumowuje Halina.

Prace wewnątrz budynku nie były łatwe  – wymagały ogromnego zaangażowania i siły fizycznej. 

- Ściany były ręcznie oczyszczane, a sufity zostały wypełniane przez nas samodzielnie. Musiałyśmy się nauczyć tego wszystkiego – opowiada Iwona. 

Częścią tego procesu było także przełamanie współczesnych schematów i wyjście poza perfekcyjnie wykończony wygląd wnętrz. Takie założenia wymagały konsekwencji, o czym świadczy sytuacja, którą panie przytaczają jako pewnego rodzaju anegdotę.

- Miałyśmy pewien ubytek w murze do wypełnienia i chciałyśmy to zrobić tak, aby nie było widać, że to nowe elementy. Niestety fachowcy wykonali pracę idealnie. Mur był równiuteńki, a właśnie o to chodziło, żeby nie był. Wzięłyśmy więc młotki w dłoń i samodzielnie postarzyłyśmy cegły.

Przedmioty z drugiej ręki

Większość wyposażenia domu pochodzi z wtórego obiegu – to przedmioty, które zostały starannie odnowione i przekształcone tak, by pasowały do surowego charakteru przestrzeni. Iwona i Halina nie chciały tworzyć wnętrza, które wyglądałoby jak z katalogu.

 - Oczywiście mogłyśmy kupić wszystko nowe, ale zależało nam na czymś, co ma duszę, co oddaje historię tego miejsca – mówi Iwona. 

Meble, które tu trafiły, pochodziły głównie z domu Teda, męża Iwony oraz z ich wspólnego domu z Holandii i Belgii.  Większość z nich została odrestaurowana dzięki pracy Teda - to prawdziwa „złota rączka” - zaangażował się w renowację, przekształcając stare przedmioty w elementy pasujące do surowego charakteru pomieszczeń.

Jednak to nie tylko importowane meble zdefiniowały to miejsce. Cała aranżacja opiera się na przedmiotach z odzysku, które można było znaleźć na targach staroci czy po prostu pośród niepotrzebnych rzeczy, które ktoś wyrzucił. Wśród tych skarbów znalazły się stołki, lampy, a także klamki do drzwi.

Nowoczesność w sędziwym budynku

Połączenie przeszłości ze współczesnymi rozwiązaniami nie było przypadkowe – to wynik przemyślanej decyzji, by zachować ducha starego miejsca, ale jednocześnie wprowadzić nowoczesne elementy, które uczynią przestrzeń bardziej praktyczną i wygodną. Dla przykładu w budynku funkcjonuje pompa ciepła i ogrzewanie podłogowe, panele słoneczne.

- Od początku wiedziałyśmy, czego chcemy. Kiedy zaczęłyśmy wprowadzać współczesne rozwiązania, jak czarne okna czy krany, miałyśmy pewność, że wpasują się w charakter domu i  nie będą go przytłaczać.

Dla Iwony i Haliny kluczowe było to, by nowoczesne elementy wkomponowały się w całość i podkreśliły unikalny charakter starego budynku. 

- Zachowałyśmy dokładnie proporcje okien i ich podziały, by dom z zewnątrz pozostał w niezmienionym kształcie. Czarne okna to nasza decyzja. Chciałyśmy, by były nowoczesne, jednocześnie nie dominując nad historyczną przestrzenią –  wyjaśnia Halina.

Połączenie starego z nowym objawia się także w detalach od wspomnianych czarnych okien, przez nowoczesne drzwi przesuwne, po minimalistyczne krany i oświetlenie.

 - Stare meble, które zyskały nowe życie, doskonale komponują się z nowymi, prostymi formami, to łączy przeszłość z teraźniejszością. W kuchni, na przykład mamy meble z drugiej ręki, które przemalowałyśmy na czarno, co sprawia, że to pomieszczenie staje się integralną częścią salonu, a nie zamkniętym, sterylnym miejscem – mówi Iwona.

Wnętrze, choć pełne nowoczesnych akcentów, zachowuje harmonię i spójność z tradycją. Ciemne kolory, jak czekoladowy brąz w bibliotece czy łazience, nawiązują do historii domu, ale w nowoczesnej odsłonie. 

Goście w odnowionych wnętrzach NotaBene

Każdy kąt w tym domu ma swoją historię i charakter. Po przekroczeniu progu, wita nas przestronny hol, typowy dla tradycyjnych niemieckich budynków. Z niego prowadzą drzwi do różnych części obiektu – niegdyś po lewej stronie znajdowała się część mieszkalna, po prawej natomiast pomieszczenia gospodarcze dla zwierząt.

Odbudowaną część mieszkalną wykorzystano na stworzenie przestronnej biblioteki z kominkiem – idealnej do pracy, relaksu, a także do spędzania czasu z książką lub grami planszowymi.

Z kolei w dawnych pomieszczeniach, gdzie kiedyś znajdowała się stajnia, powstała m.in. ogromna kuchnia z wyspą. To serce domu, wokół którego toczy się życie – od codziennych posiłków po większe spotkania. Na szczególną uwagę zasługują tutaj także historyczne detale  - sklepienia krzyżowe z cegły wsparte na kolumnie z piaskowca.

Na pierwszym piętrze, usytuowano pokoje zajmowanie przez właścicielki, jak i te na  wynajem. Pomieszczenia różnią się między sobą, ponieważ zostały wyposażone w meble z drugiej ręki, ale wszystkie zaprojektowano z dbałością o szczegóły.

Aktualnie NotaBene jest otwarte dla gości i wybierają je osoby, które nie szukają luksusów. To przestrzeń, która bardziej odpowiada ludziom preferującym prostotę i autentyczność. Część z nich decyduje się na spędzenie tu czasu właśnie dlatego, że nie jest to typowy hotelowy kompleks, a bardziej domowe, ciepłe miejsce.

Wyzwania, odnawiane przedmiotów i aktywna emerytura

Kilkuletni remont w Uboczu wiązał się z wieloma wyzwaniami, zarówno technicznymi, jak i projektowymi. Największym problemem okazał się układ pomieszczeń, który wymagał licznych zmian i przemyśleń, aby zachować zarówno funkcjonalność, jak i autentyczny charakter wnętrz. 

Jednym z trudniejszych zadań było zrealizowanie koncepcji podświetlenia ściany w kuchni, obok której znajduje się krzyżowe sklepienie. Pomysł Haliny, by wydobyć dodatkowe światło z tej unikalnej powierzchni, wymagał precyzyjnego doboru technologii i wielu prób, by znaleźć rozwiązanie idealnie łączące estetykę z funkcjonalnością.

Współpraca z wykonawcami również nie była łatwa – początkowo nie rozumieli oni wizji właścicielek, które stawiały przed nimi zadania wykraczające poza standardowe oczekiwania klientów - by wszystko było nowe i idealne.

Halina i Iwona, zamiast sięgać po gotowe rozwiązania, postawiły także na reinkarnację przedmiotów z drugiej ręki, nadając im nowe życie. Stare stoliki, po drobnych modyfikacjach, zyskały świeży wygląd, a drewniane elementy, starannie zabezpieczone i zaimpregnowane, wciąż emanują pierwotnym urokiem. 

Cały proces metamorfozy był dla nich nie tylko wyzwaniem, ale i sposobem na twórcze spędzenie życia. Wbrew stereotypom o stagnacji na emeryturze, postanowiły przełamać utarte schematy i zająć się czymś, co daje im satysfakcję – odkrywaniem nowych pasji i kreatywnym tworzeniem przestrzeni, która łączy historię z teraźniejszością.

200-letni dom na Dolnym Śląsku. Zdjęcia

Przeczytaj także: Domy przysłupowe w Bogatyni. Renowacja Domu Zegarmistrza - od ruin do pensjonatu za miliony złotych

Murowane starcie
Dom - budować czy kupić gotowy. MUROWANE STARCIE
Murator Remontuje #2: Jak wymienić spuchniętą od wody ościeżnicę?
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany
Murator Google News (desktop)