Odnaleźli w sercu lasu zapomnianą przez wszystkich chatę i ją wyremontowali. Metamorfoza brdy w Beskidzie Niskim

2025-03-06 8:02

W głębi Beskidu Niskiego, pośród drzew stała zapomniana chatka, o której istnieniu nie wiedzieli nawet mieszkańcy pobliskich wsi. Marcin i Ewa dostrzegli w niej coś wyjątkowego i zapragnęli ją kupić. Po trzech latach ciężkiej pracy zamienili ruinę w przytulne schronienie, które dziś stało się dla nich prawdziwym azylem. Jak wyglądała ich droga do wymarzonego domu w sercu dzikiej natury?

Spis treści

  1. Z miłości do Beskidu – jak znaleźli swój azyl?
  2. Zrujnowana chata z potencjałem – początki remontu
  3. Artystyczna wizja wnętrz i praca własnych rąk
  4. Z domowego azylu do miejsca dla gości
  5. Beskid Niski – dzikość natury, cisza i niepowtarzalny klimat
  6. Chata Szyszka - zdjęcia

Z miłości do Beskidu – jak znaleźli swój azyl?

Decyzja o przeprowadzce do Beskidu Niskiego dojrzewała w Marcinie i Ewie (ig:chata.szyszka) już w młodzieńczych latach. Po ukończeniu studiów w Krakowie postanowili wrócić do rodzinnych stron Marcina – Gorlic. To właśnie wtedy bezpowrotnie zakochali się w Beskidzie Niskim.

Przez lata eksplorowaliśmy Beskid, poznając wspaniałe tereny, wędrując pieszymi szlakami lub odwiedzając opuszczone łemkowskie wsie. Poznaliśmy wiele barwnych osób z regionu, które zaraziły nas ogromną miłością do tego miejsca - wyjaśnia Ewa.

Z czasem pojawiło się marzenie o własnym miejscu na ziemi – początkowo szukali działki pod budowę niewielkiego domu, który miał być ucieczką od miejskiego zgiełku. Po dwóch latach poszukiwań przypadkiem trafili na opuszczoną chatkę w środku lasu.

Dom wydawał się niemal zapomniany i co ciekawe nawet mieszkańcy wsi nie wiedzieli o jego istnieniu. 

- Odwiedziliśmy to miejsce kilkukrotnie i stwierdziliśmy ze to jest TO. Podczas naszych wizyt nigdy nie natrafiliśmy na właścicieli, więc postanowiliśmy nakleić kartkę „Kupię” z dołączonym numerem telefonu. Po ponad pół roku odezwał się do nas właściciel i tak rozpoczęła się nasza przygoda z Szyszką – dodaje Marcin.

Przeczytaj: Drewniany spichlerz z 1930 miał iść na opał. Agnieszka i Kamil go uratowali

Zrujnowana chata z potencjałem – początki remontu

Budynek miał ponad dwadzieścia lat, ale nigdy nie został ukończony. Jak przyznaje Ewa, z zewnątrz wyglądał na zaniedbany, ale wnętrze skrywało w sobie potencjał, który wystarczyło wydobyć. 

- Do domu został doprowadzony prąd i woda, lecz nie było instalacji. Prąd rozciągnięty był przedłużaczami na trzech poziomach, a jedyny kran usytuowany był obok niedziałającej ubikacji. W niczym nam to jednak nie przeszkadzało, bo już od dawna byliśmy zdecydowani na zakup.

Uzbrojeni w ogromne pokłady determinacji Ewa i Marcin rozpoczęli gruntowny remont.

- Poprzedni właściciel, postanowił wybudować we własnym zakresie murowany parter, na którym firma zewnętrzna postawiła klasyczną brdę, dzięki czemu uzyskaliśmy dodatkowe 35 m² przestrzeni. Dom wymagał dużego remontu, wymiany oraz wykucia dodatkowych okien, przeszklenia na środkowym poziomie. Zdecydowaliśmy się również na odkopanie tyłu budynku oraz dorobienie dodatkowego wyjścia bezpośrednio z kuchni. Dzięki temu powstał taras, który ma około 35 m² - relacjonuje Ewa.

Wśród niezbędnych prac znalazła się również wymiana wspomnianych wcześniej instalacji oraz pokrycia dachowego, a także ocieplenie budynku.

- Wszystkie prace remontowe wykonaliśmy sami. Dzięki wielu przyjaciołom udało się nam w przystępnych cenach zakupić niezbędne materiały takie jak: okna, płytki, armaturę czy wełnę na ocieplenie. Zaprzyjaźniony tartak we wsi Lipinki, niezwykle pomógł nam w zakupie drewna. Właściciel specjalnie sprowadził deski na elewację z Podhala, które są w nietypowym dla naszego regionu wymiarze. W tym miejscu bardzo dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w zakupie materiałów – bez Was prawdopodobnie by się nie udało.

Artystyczna wizja wnętrz i praca własnych rąk

Marcin i Ewa są artystami, dlatego od początku mieli jasną wizję, jak powinien wyglądać ich dom. Skupili się na detalach, które miały nadać wnętrzu niepowtarzalny charakter.

Co więcej, własnoręcznie opalali i malowali deski elewacyjne, tworząc unikatową strukturę drewna. Zbudowali przesuwne drzwi do łazienki, zabudowę schodów, a także bar w kuchni.

Pomoc znajomych i rodziny oraz własna praca pozwoliła im nie tylko zrealizować autorskie pomysły, ale też znacząco obniżyć koszty. Cały remont pochłonął około 200 tysięcy złotych,  a prace ze względu na gospodarczy system trwały 3 lata.

- Z racji tego, że obydwoje pracujemy, mogliśmy remontować dom w weekendy i po pracy. Całość trwała niespełna trzy lata. Większość prac mąż wykonywał popołudniami, w pojedynkę - przyznaje Ewa.

Z domowego azylu do miejsca dla gości

Pierwotnie chatka miała być wyłącznie ich prywatnym miejscem odpoczynku. Jednak z czasem znajomi zaczęli namawiać ich na wynajem. Zainspirowani tym pomysłem, Ewa i Marcin postanowili podzielić się swoim kawałkiem Beskidu z innymi.

Aby uczynić pobyt w Szyszce jeszcze bardziej wyjątkowym, zbudowali balię ustawioną pod gołym niebem, by nocą można było podziwiać gwiazdy oraz miejsce, gdzie można rozpalić ognisko.

Na tym jednak nie poprzestają.

- W najbliższych planach mamy budowę zewnętrznej sauny oraz łóżka wiszącego pomiędzy drzewami po to, aby każdy z nas i naszych gości mógł maksymalnie wypocząć, słuchając odgłosów ptaków lub podziwiając otaczająca przyrodę.

Zobacz również: Domy przysłupowe w Bogatyni. Renowacja Domu Zegarmistrza - od ruin do pensjonatu za miliony złotych

Beskid Niski – dzikość natury, cisza i niepowtarzalny klimat

Region Beskidu Niskiego skradł ich serca, ponieważ jest inny niż popularne kurorty górskie. To miejsce, które pozostaje dzikie i autentyczne.

To raj dla tych, którzy lubią odkrywać historie: stare cerkwie, opuszczone łemkowskie wsie oraz tajemnicze doliny, w których kiedyś tętniło życie. Brak Tu wielkich kurortów i tłumów na szlakach, dzięki temu jest dużo miejsca na wszechobecne lasy, łąki pełne kwiatów, a jesienią efektowne wrzosowiska.

Trzy lata ciężkiej pracy sprawiły, że zaniedbana chatka wtopiła się w dzikość Beskidu Niskiego, stając się miejscem pełnym ciepła i harmonii. Dziś to ich schronienie, ale także azyl dla tych, którzy szukają ciszy, prostoty i bliskości natury.

Chata Szyszka - zdjęcia

Przeczytaj także: Łupiny konoidalne na kombajnach. Nowy zabytek Warszawy to industrialny unikat

Murator Remontuje #2: Jak samodzielnie wymienić baterię umywalkową?
Materiał sponsorowany
Murowane starcie
Termoizolacja - styropian czy wełna. MUROWANE STARCIE
Murator Plus Google News
Autor: