Firmy budowlane czeka ciężki okres. Branża budowlana w kryzysie. Czy zmiana przepisów pomoże?
Branża budowlana jest rujnowana przez inflację. Zakontraktowane budowy w obliczu rosnących cen materiałów budowlanych stają się nierentowne. Czy firmy budowlane uratują sytuację, wprowadzając do umów klauzule indeksacyjne? Mają uchronić rentowność realizowanych inwestycji budowlanych.
Trudna sytuacja w branży budowlanej sprawiła, że trwają prace nad ustawą dot. waloryzacji kontraktów. Ministerstwo Rozwoju i Technologii podaje, że przepisy wkrótce wejdą w życie. Natomiast podwykonawcy twierdzą, że generalni wykonawcy na budowach obecnie nie chcą podnosić im wynagrodzeń. Jednak resort dąży do zabezpieczenia ich interesów. Według ekspertów, obecny limit waloryzacji jest za niski. 10% może pokryć tylko wybrane kontrakty, a już teraz podwykonawcy mówią, że realizacja zdrożała o minimum 15-20%, a u tych, którzy muszą zapewnić swój materiał, nawet o 30%. Dlatego z każdym dniem rośnie ryzyko odstępowania od zawartych już umów i schodzenia z placów budów, bo dla podwykonawców przestaje to być opłacalne. Znawcy tematu ostrzegają, że jeżeli nic się nie poprawi, to nad wieloma firmami budowlanymi zawiśnie groźba bankructw i masowych zwolnień pracowników na budowach.
Branża budowlana czeka na zmiany
Podwyżki cen materiałów budowlanych i paliw oraz płac mocno uderzają w firmy działające w budowlance, szczególnie w podwykonawców. Jak informuje branża budowlana, przykładowo od początku roku materiały szalunkowe zdrożały o 70%. Energia eklektyczna podrożała o 60%, a wynagrodzenia pracowników budowlanych wzrosły o 20%. Cena stali w najgorszym momencie wzrosła ponad trzykrotnie. Dlatego przedsiębiorcy apelują o pilne wdrożenie zmian w prawie. Jak podaje Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), obecnie trwają konsultacje projektu ustawy dot. waloryzacji kontraktów. Resort chce jak najszybciej zakończyć etap przygotowywania przepisów i rozpocząć proces legislacyjny. Przewidywany termin wejścia w życie to jeszcze III kwartał 2022 r.
Przeczytaj też: Nie będzie komu budować? Budowlańców już brakuje, a kolejni odejdą!
Z doświadczenia fachowców z branży budowlanej wynika, że same zalecenia i wytyczne w praktyce nie funkcjonują. Dlatego z przepisów prawa jasno powinno wynikać, że waloryzacja dotyczy podwykonawców w takim samym zakresie, jak generalnych wykonawców. Umowy podpisane w latach 2020-2021 są realizowane w oparciu o przepisy starej ustawy Pzp (Prawo zamówień publicznych). Nie mówiły one wprost o waloryzacji wynagrodzeń podwykonawców. Natomiast resort obecnie prowadzi konsultacje ze wszystkimi chętnymi podmiotami, niezależnie od ich roli w procesie realizacji zamówień. Katalog propozycji zgłaszanych przez przedsiębiorców jest bardzo szeroki. Zawiera postulaty, od wprowadzenia obowiązkowej waloryzacji do przygotowania jedynie stosownych wytycznych dla zamawiających. Do momentu zakończenia prac nad projektem regulacji, MRiT jest otwarte na propozycje ze strony środowiska przedsiębiorców.
- Rekomendacje Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych w zakresie przykładowych klauzul przeglądowych dla 12 rodzaju branż, w tym budowlanej, zostały opracowane i udostępnione na potrzeby nowego PZP już w 2020 r. Aktualnie trwają prace z przedstawicielami wykonawców i zamawiających w obszarze klauzul waloryzacyjnych oraz przeglądowych dla branży budowlanej. Szeroki udział przedstawicieli wykonawców i zamawiających gwarantuje wszechstronną perspektywę spojrzenia na zagadnienie - zaznacza Michał Trybusz z Urzędu Zamówień Publicznych (UZP).
Kluczowa waloryzacja kontraktów
Prace legislacyjne toczą się, ale niektórzy podwykonawcy skarżą się, że generalni wykonawcy nie są obecnie zbyt chętni do podnoszenia im wynagrodzeń. Jak zaznacza Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), trudno jest uogólniać. Ekspert ma kontakt z wieloma generalnymi wykonawcami, którzy waloryzują wynagrodzenia, mimo że inwestor im za to nie płaci. Najczęściej jest tak, że generalny wykonawca nie wyraża zgody na taki ruch, jeśli jego wynagrodzenie nie zostało podniesione. Regułą polskiego rynku jest to, że inwestorzy w nikłym stopniu waloryzują wypłaty.
- Chcemy, aby wypłata waloryzacji nie zależała od decyzji generalnego wykonawcy. Wiadomo, że sądy potwierdziłyby nasze stanowisko, ale jest to proces długotrwały. Niewiele firm zdecyduje się na drogę sądową z obawy, że się nie doczeka zakończenia sprawy. Dlatego też, konstruując nowe przepisy, należy pamiętać o podwykonawcach, którzy w rzeczywistości - jako faktyczni wykonawcy robót i usług - ponoszą zwiększone koszty. Generalni wykonawcy w większości przypadków nie dysponują swoimi brygadami roboczymi. Wszystkie prace, usługi, paliwa, zakupy materiałów czy też dostawy zlecają podwykonawcom. Sami de facto zarządzają tylko kontraktami - mówi anonimowo prezes jednej z firm budowlanych z woj. śląskiego.
Tymczasem resort zapewnia, że kwestia waloryzacji wynagrodzeń podwykonawców będzie uwzględniona w projektowanych regulacjach, bo z wielu stron płyną takie postulaty. Wzrost cen materiałów budowlanych oraz innych kosztów realizacji zawartych umów dotyka bowiem zarówno generalnych wykonawców, jak i podwykonawców. Podobnie jak w przypadku prac nad nowym prawem zamówień publicznych czy też tzw. regulacji covidowych, resort dąży do odpowiedniego zabezpieczenia interesów podwykonawców w zakresie waloryzacji wynagrodzeń. Przewiduje się, że generalny wykonawca, którego wynagrodzenie zostało zwaloryzowane, będzie zobowiązany do odpowiedniej waloryzacji wynagrodzenia podwykonawców biorących udział w realizacji zamówienia. I tutaj eksperci z branży zwracają uwagę na to, że nowe przepisy powinny wprost określać, że waloryzacja wynagrodzenia dotyczy głównie podwykonawców. Nie można zostawiać takiej decyzji generalnym wykonawcom.
- Pojawiły się już propozycje aneksów waloryzacyjnych do kontraktów, które mają być odpowiedzią na znaczny wzrost cen materiałów, paliw i usług związanych z wojną na Ukrainie. Niestety, nadal generalny wykonawca nie musi waloryzować robót podwykonawcy w oparciu o pełny koszyk waloryzacyjny, ale tylko o obowiązkowy wskaźnik CPI oraz jeden inny wybrany wskaźnik - zwraca uwagę Robert Gil.
Jak informuje Ministerstwo Rozwoju i Technologii, kwestia sposobu efektywnego zabezpieczenia interesów podwykonawców jest cały czas przedmiotem szeregu prac i analiz. Resort stoi na stanowisku, że poziom ochrony ich interesów powinien co najmniej odpowiadać poziomowi zabezpieczenia interesów generalnych wykonawców. Podobnie jak w przypadku tzw. regulacji covidowych, przygotowywane rozwiązanie nie zakłada nakładania kar umownych na zamawiających za brak zmiany umowy z wykonawcą (generalnym wykonawcą).
- Ważne jest, żeby uregulowano odpowiedzialność dla generalnych wykonawców, którzy nie chcą waloryzować wynagrodzeń. Niestety z naszych doświadczeń wynika, że jeżeli nie zostaną oni odgórnie zobowiązani do tego, to z własnej woli raczej nie decydują się na taki ruch - twierdzi prezes śląskiej firmy budowlanej.
Branża budowlana problemy - zbyt niska waloryzacja wynagrodzeń dla podwykonawców
Eksperci z branży budowlanej twierdzą, że maksymalny limit waloryzacji jest za niski. W opinii wielu z nich, 10% nie pokrywa rzeczywistego wzrostu kosztów. Jednocześnie znawcy tematu dodają, że ewentualne odstąpienie od umowy na skutek nagłego wzrostu cen nie jest taką prostą sprawą. Zwykle taka decyzja oznacza zapłatę kary umownej i sprawę w sądzie. Na wyrok czeka się czasem latami i nigdy nie wiadomo, jaki on będzie, więc lepiej próbować innych rozwiązań.
- 10% może pokryć pewne kontrakty, które są na końcowym etapie realizacji. Natomiast jeśli ktoś miał głównie roboty asfaltowe albo stalowe, to taki limit właściwie nic nie znaczy. Wnioskowaliśmy do ministra o 18%. A gdyby z jakiegoś powodu ceny kiedyś zaczęły spadać, to i ww. próg mógłby być obniżony. Natomiast co do zasady jesteśmy zwolennikami braku maksymalnego limitu, bo to jest światowy standard. Takie rozwiązanie funkcjonuje np. w Czechach czy Rumunii. Ponadto w Polsce są też kontrakty, nawet w GDDiA, np. na budowę kilku tuneli górskich, w których nie ma limitów waloryzacji – podkreśla prezes PZPB.
Jak wskazuje prezes śląskiej firmy, obecnie podwykonawcy realizują kontrakty, narażając się na spore straty. W dalszej perspektywie, żaden z przedsiębiorców nie udźwignie finansowo kontynuowania umów bez waloryzacji wynagrodzeń. To jest prosta droga do upadłości, bankructw oraz masowych zwolnień pracowników. I w tym miejscu należy zaznaczyć, że sami generalni wykonawcy potwierdzają ten problem w czasopiśmie GDMT geoinżynieria drogi mosty tunele 2/2022. Dlatego szczególnie ważne jest, żeby nowe regulacje zostały wprowadzone jak najszybciej. Nie można dopuścić do zatrzymania rozpoczętych inwestycji publicznych w kraju. Jeśli w miejsce upadłych wejdą nowe firmy podwykonawcze, to wynagrodzenia za usługi budowlane będą dużo wyższe niż koszty waloryzacji, o których mowa.
- Zgodnie z zasadami waloryzacyjnymi, połowę ryzyka związanego ze wzrostem kosztów realizacji kontraktów przejmują inwestorzy, a drugą część - generalni wykonawcy. I ten mechanizm jest obligatoryjnie przenoszony na zasadach jeden do jednego w dół, tzn. na podwykonawcę i dalszych podwykonawców. Jednak, naszym zdaniem, on nie powinien być w proporcji 50 do 50. To powinno być 80 do 20, czyli waloryzację należałoby naliczać na 80% wynagrodzenia, a nie na 50%. Bo faktycznie więcej niż połowa kosztów rośnie. Średnio zysk w robotach budowlanych z reguły wynosi na poziomie generalnego wykonawcy 5%, a na poziomie podwykonawców 10-12% - analizuje prezes Styliński.