Jakie drewno na ścianę, sufit czy skos? Jak je ułożyć i ile to kosztuje? Te pomysły robią wrażenie
Drewno na ścianie czy suficie jest wciąż modne, a nawet przybywa jego amatorów. Trudno się temu dziwić, bo drewno we wnętrzu ma wiele zalet. A możliwości zastosowania drewna na ścianie lub suficie w salonie, sypialni czy nawet kuchni jest naprawdę wiele. Nie muszą być to wcale proste deski w formie boazerii. Zobacz pomysły na wykorzystanie drewna.
Autor: Piotr Mastalerz; projekt: Maciej Janeczek
Skoro drewno opanowało podłogi i jest mile widziane na ścianach, czemu nie wykańczać nim także sufitów
Spis treści
- Deski w rządku
- Podłoga na ścianie
- Nie tylko dla lordów
- Sklejone i sprasowane
- Lamele wciąż na topie
- Prosto od drwala
- Okładziny w trzech wymiarach
- W drobną kostkę
Cenimy urok drewna, jego ciepło oraz podatność na wszelkie konstrukcyjne i dekoracyjne pomysły. Choć bywa bardziej kapryśne od innych materiałów, nie odstrasza to nas i wciąż wiele pomieszczeń w naszych domach lub mieszkaniach wykańczamy surowcem leśnego pochodzenia. Drewno na podłogach to niemal standard. Zajmiemy się więc mniej oczywistymi płaszczyznami, wartymi obłożenia wyrobami pachnącymi żywicą.
Wspomnimy o klasycznej boazerii, powiemy o modnym fornirze oraz podsuniemy kilka oryginalnych koncepcji niebanalnego wykorzystania drewnianych elementów w aranżacji domowej przestrzeni, nie zapominając o skosach poddasza i sufitach.
Deski w rządku
Boazeria wydaje się nieśmiertelna. Co kilkadziesiąt lat powraca i obecnie znów jest u szczytu popularności. W wariancie, o którym można mówić, że jest klasyczny, boazeria to pionowo ustawione wąskie deseczki, łączone na pióro i wpust, przytwierdzone do rusztu nośnego, także wykonanego z drewna i połączonego ze ścianą. To rozwiązanie doczekało się jednak całego szeregu najrozmaitszych modyfikacji. Ale po kolei.
Tym, co odróżnia dawne boazerie od obecnych, jest przede wszystkim większa dostępność różnych gatunków drewna. Już nie tylko sosna, świerk, dąb i brzoza trafiają na ruszt, ale do dyspozycji mamy pełen atlas drzew egzotycznych, poszerzony o bardziej wykwintne gatunki krajowe – jesion, buk, grab, orzech lub wiąz.
Modne stały się też boazerie z elementów o większej lub przeciwnie – mniejszej szerokości niż kiedyś. Jedne i drugie równie dobrze się prezentują w układzie wertykalnym, jak i horyzontalnym. Rzadziej natomiast decydujemy się na montaż skośny, chyba że deski ustawione pod kątem mają utworzyć na ścianie jakąś ciekawą, geometryczną kompozycję.
Nowoczesny styl pomieszczeń podkreśli boazeria wykonana z połączenia elementów różnej szerokości. Zastosowanie desek jednakowej długości, dopasowanej do szerokości lub wysokości ściany, też nie jest dziś standardem. Można przecież zbudować ruszt o większym zagęszczeniu listew nośnych i ukryć go pod boazerią z desek układanych podobnie jak klepki parkietowe – na przykład we wzór cegiełki, aby ich krótsze krawędzie się mijały. Wrażenie porządku uzyskamy z kolei wówczas, gdy krawędzie te wypadną w jednej linii.
Nie każdego jednak pociąga surowy industrialny styl, niektórzy wolą sielskie klimaty. Nawet w domu murowanym da się stworzyć przytulne wnętrza inspirowane góralską izbą, wystarczy zamiast ze zwykłych desek zmontować boazerię z tak zwanych półbali. Tak zwanych, ponieważ w rzeczywistości nie stanowią one równej połówki bala, tylko są z jednej strony zaoblone. Półbale przeznaczone są co prawda na elewacje, ale równie dobrze sprawdzą się pod dachem.
Od czasu peerelowskiego boomu na boazerie znacznie rozwinęły się możliwości zabezpieczenia i dekoracji desek. Czeka bowiem bogaty zestaw bejc, lakierobejc, olejowosków, a wraz z nimi dziesiątki technik zdobniczych, w tym między innymi bielenie, ługowanie, przecieranie, szczotkowanie, parzenie.
Ciekawą propozycją są deski boazeryjne z drewna poddanego obróbce termicznej, czyli termodrewna. Mają mocne, nasycone barwy.
Deski najtańsze, naszpikowane sękami lub niejednorodne kolorystycznie, zawsze też można pomalować farbą kryjącą. Zniknie naturalny rysunek, ale pozostanie interesująca faktura.
Niekiedy jednak to, co dla niektórych jest wadą dyskwalifikująca surowiec, dla innych okazuje się cechą wysoce pożądaną. Wielu projektantów i inwestorów poszukuje więc desek rozbiórkowych, spatynowanych przez czas i surowe warunki użytkowania. Materiał tego typu osiąga wysokie ceny, ale gwarantuje unikatowy efekt.
Deski boazeryjne kosztują około 50-130 zł/m², półbale – około 80-190 zł/m².
Podłoga na ścianie
Nic nie stoi na przeszkodzie temu, by materiałem podłogowym ozdobić też ścianę lub jej wybrany fragment. Uzyskamy wtedy zaskakujący efekt posadzki „wjeżdżającej” na powierzchnię pionową. Możemy też posunąć się dalej i wkroczyć z nią na sufit. Nie będzie zresztą błędem ułożenie na ścianie paneli bądź klepek, mimo że pod nogami jest zupełnie inny produkt.
Klepek i paneli z reguły nie łączy się z wcześniej wykonanym rusztem. Są one przyklejane do podłoża. Z tego względu trzeba dopilnować, by było ono idealnie równe, ewentualnie zlecić jego wyrównanie tynkiem podkładowym.
Nie tylko dla lordów
Specyficznym rodzajem okładziny ściennej jest klasyczna boazeria angielska. To rodzaj lamperii sięgający 1,3-2 m ponad poziom posadzki – zależnie od tego, jak wysokie jest pomieszczenie. Powstają z desek lub drewnianych płyt zdobnych w dekoracyjne profilowania. Ich zwieńczeniem jest profilowany gzyms.
W sklepach można kupić gotowe panele do szybkiego montażu tego rodzaju okładzin. Tradycyjnie jednak powstają z pionowo skierowanych desek, przytwierdzanych do drewnianych listew rusztu. Gdy ściana jest prosta, deski lub panele można do niej kleić.
Deski na taką lamperię powinny być mieć sfazowane krawędzie. Cięte na prosto nie wyglądałyby tak stylowo, zwłaszcza po pomalowaniu farbą kryjącą, co jest w tym przypadku najczęstszą praktyką.
Sklejone i sprasowane
Deski na ścianie w nieunikniony sposób wprowadzają pewien rytm, akcentowany przez powtarzające się pionowe albo poziome linie. Tymczasem duże, jednolite płaszczyzny drewniane wprowadzają więcej spokoju i harmonii. Z czego można je wykonać? Na przykład z płyt fornirowanych. Fornir to cieniutkie płaty pozyskiwane z drzew dobrego gatunku. Wycina się je specjalnymi maszynami, z obracających się pniaków. Arkusze forniru mają przeważnie powierzchnię 1,6-1,8 m², a ich grubość mieści się w przedziale 0,6-3 mm. Charakteryzuje je dość duża elastyczność oraz brak wad, mogących psuć wygląd (sęki, przebarwienia).
Oprócz zwykłego forniru natkniemy się na fornir modyfikowany. Podczas produkcji cienkie arkusze drewna starannie się selekcjonuje oraz barwi, by nadać im jeszcze ciekawszego koloru. Później skleja się w bloki i poprzecznie odcina cienkie płaty o formacie zbliżonym do arkuszy zwykłego forniru. Mają one charakterystyczny rysunek, przypominający nieco wzór słojów drzewnych.
Aby skorzystać z walorów forniru, musi być naklejony na jakieś sztywne podłoże. Przeważnie więc obkłada się nim płyty meblowe. W tej formie trafia w ręce zdolnych stolarzy i zostaje użyty do zabudowy meblowej (nie tylko kuchennej), a także do dekoracji wybranych ścian.
Płyty fornirowane można docinać, zmniejszając ich format lub nadając określony kształt. Mocuje się je do rusztu nośnego lub przykleja wprost do ścian. W pierwszym przypadku istnieje kilka możliwości mocowania. Cienkie płyty o prostych krawędziach, bez piór i wpustów, przytwierdza się do listew klejem. Grubsze można łączyć z rusztem za pośrednictwem drewnianych kołków. Inną metodą mocuje się płyty o krawędziach, w których wyfrezowane są wręby. Potrzebne będą wówczas tak zwane obce pióra, czyli wąskie listwy ze sklejki lub metalu oraz specjalne uchwyty montażowe.
Płyty fornirowane kosztują od 100 do 450 zł/m².
Lamele wciąż na topie
To równolegle ustawione listwy, miedzy którymi są pozostawione odstępy. Całość wprowadza do wnętrza efekt światłocienia. Można kupić pojedyncze lamele – z drewna litego lub fornirowanego MDF-u. Wymagają czasem docięcia. Do ścian przytwierdza się je na klej. Są też oferowane systemy wraz z listwami montażowymi, które najpierw mocuje się do podłoża wkrętami (równa ściana, płyta drewnopochodna), a lamele dokleja później do nich.
Popularne, bo prostsze w użyciu są panele. To elementy zbudowane z płyty podkładowej i przymocowanych do niej kilku (pięciu lub sześciu) listew. Płyta ma zazwyczaj kolor czarny, będący dobrym, neutralnym tłem dla lameli. Ciekawym typem podkładu pod lamele jest filc grubości 6 mm, dodatkowo poprawiający parametry akustyczne okładziny. Lamele są do niego przymocowane fabrycznie, my musimy tylko taki panel połączyć na klej ze ścianą.
Można też kupić panele z listew połączonych wzajemnie na pióro i wpust – te nie potrzebują od spodu płyty.
Panele takie mocuje się najczęściej do rusztu z listew drewnianych, który pomaga wypoziomować nie zawsze proste i równe ściany.
Uzupełnieniem okładziny może być lamelowe przepierzenie, zastępujące ściankę działową. Powstaje z lameli wykonanych z drewna litego lub specjalnych lameli MDF, fornirowanych z każdej strony.
Niektórzy producenci kuszą modułami LED, pasującymi do odstępów między lamelami. Można je umieścić między każdą z lameli lub tylko między niektórymi. Takie dyskretne oświetlenie dodatkowo podkreśli strukturę okładziny.
Panel lamelowy na podkładzie z płyty MDF, o wysokości 171 cm, składający się z pięciu listew kosztuje około 60-80 zł/szt. Panel lamelowy na filcu, składający się z 10 lamel, ma cenę 190 zł/szt. Pojedyncza lamela MDF, fornirowana, 280 x 2 x 3 cm, kosztuje 45-50 zł/szt.
Prosto od drwala
Materiały jak najmniej przetworzone słusznie uznawane są za najbardziej ekologiczne. W gronie ekoliderów znalazło się miejsce dla plastrów pni, służących między innymi do dekorowania ścian lub ich fragmentów wartych wyeksponowania. Najlepszym gatunkiem jest w tym przypadku brzoza – ze względu na piękną, białą korę.
Najkrótsza droga do uzyskania takich elementów to samodzielne pocięcie kłody na równe, w miarę wąskie kawałki. Niestety trzeba mieć do tego piłę stołową, bo ręczna pilarka łańcuchowa jest zbyt mało precyzyjna. Przecięte płaszczyzny plastrów warto też przeszlifować. Zanim trafią na ścianę, trzeba je wstępnie ułożyć, mieszając równomiernie mniejsze z większymi. Do ściany mocujemy je na klej. Możliwe jest też naklejenie na płytę i przykręcenie wraz z nią do podłoża.
Z cięciem, szlifowaniem i zestawianiem pieńków będzie co niemiara problemów, więc lepiej rozejrzeć się za gotowymi panelami. To duże płyty drewnopochodne z naklejonymi krążkami drewna, wykończone i gotowe do montażu. Można je przykręcać wprost do ścian lub do podkonstrukcji z listewek.
Świerkowy panel o wymiarach 50 x 50 cm kosztuje 300-360 zł.
Okładziny w trzech wymiarach
Wspólną cechą omówionych dotychczas okładzin jest jednorodność płaszczyzny, zakłócona co najwyżej przez spoiny między deskami lub odstępy dzielące lamelę od lameli. Z drewna można tymczasem w prosty sposób wykonać zabudowę ścienną bądź sufitową o strukturze przestrzennej i jest na to kilka sposobów.
Kto chce samodzielnie się tym zająć, może zgromadzić zestaw fryzów, czyli dość grubych deseczek pociętych na odcinki o różnej długości, i mocować je rzędami do płyty, na przykład OSB. Efekt trójwymiarowości można wtedy osiągnąć w dwojaki sposób – albo mocując fryzy na przemian na płask i na sztorc, na przykład klejem, albo najpierw przykręcić jedną ich warstwę, a później dokleić z wierzchu kawałki mające wystawać ponad płaszczyznę. Ekonomiczniej będzie jednak użyć fryzów o różnej grubości i przyklejać je tak, by powstała ciekawa kompozycja. Fryzy możemy też potraktować jak cegły, aby uzyskać efekt drewnianego muru.
Na ścianie może też pojawić się drewniany bruk. Ułożymy go z kostek powstających w efekcie pocięcia grubej kantówki na krótkie odcinki. Te mocujemy do płyty, przykręcając od spodu wkrętami samonawiercającymi – nie będzie wtedy widać łebków. Kostki oczywiście ustawiamy przeciętymi płaszczyznami do frontu. Możemy zastosować kostki o jednakowej szerokości, wtedy korzystnie pozostawiać między nimi równe, dość szerokie odstępy, lub dobrać kostki o różnej długości – wtedy lepiej połączyć je ściśle.
Kostki mogą mieć przekrój kwadratowy, prostokątny, okrągły. Wiele ciekawych modeli można kupić przez internet. Duży ich wybór oferują sklepy zaopatrujące miłośników broni białej, bo służą im do wyrobu rękojeści noży.
Kosztują one 14-35 zł/szt. (3 x 3 x 4, 15 x 4 x 4, 15 x 1 x 5 cm).
Kto nie ma zamiłowania do dłubania w drewnie, znajdzie w sieci mnóstwo ofert drewnianych paneli 3D, gotowych do przykręcenia (bezpośrednio do ściany lub do drewnianego rusztu). To przeważnie elementy z drewna litego i fornirowanego. Mają obwód 1 x 1 m, ale producent może przygotować je na żądny wymiar. Do dogadania jest też sposób wykończenia.
Panele drewniane kosztują 30-90 zł za sztukę, w zależności od kształtu, wielkości i zastosowanego drewna. Drewniana cegiełka – panel o wymiarach 60 x 12 x 2 cm – to koszt około 40 zł. Duże panele fornirowane – 1 x 1 m, mają wartość dochodzącą nawet do 2600 zł.
W drobną kostkę
Mozaikę wytwarza się właściwie z wszystkiego, z czego tylko się da. Ceramiczne kafelki zastępuje się ostatnio także kostkami wyciętymi z drewna. Jeśli mamy zamiar ułożyć drewnianą mozaikę w łazience, potrzebne będzie do tego drewno najwyższej jakości, najlepiej pochodzenia egzotycznego, bo takie świetnie znosi działanie wilgoci, nawet bez potrzeby impregnacji. Kostki tego rodzaju mozaiki mają grubość 8 mm. Naklejane są na podkład ze sklejki.
Ustawia się je ściśle obok siebie. Nie muszą mieć przy tym jednakowego kształtu ani takiej samej grubości.
Drewniana mozaika sprawdzi się równie dobrze na ścianie, jak i na podłodze. Modele z kostkami rozsuniętymi wymagają zaspoinowania. Zamiast fugi mineralnej używa się wtedy elastycznej masy polecanej przez producenta, wyciskanej z kartusza. Spoinę można zlicować z powierzchnia kostek lub zdecydować się na częściowe wypełnienie. Druga opcja sprawi, że geometryczny układ kostek zostanie uwypuklony.
Warto przeczytać:
Ściany z drewna: boazerie ścienne, panele i korek
Fornir: co to jest? Elegancki fornir drewniany na ścianę
Drewniany dom: jak urządzić wnętrza domów drewnianych
11 pytań o panele drewniane i deski warstwowe. Musisz to wiedzieć przed zakupem
Autor: Piotr Mastalerz; projekt: Maciej Janeczek
Skoro drewno opanowało podłogi i jest mile widziane na ścianach, czemu nie wykańczać nim także sufitów