Nowoczesny dom z trzcinowym dachem
Najpierw była forma – nie tylko nowoczesna i oryginalna. Potem pojawił się pomysł dodania do niej strzech. Współczesność domagała się uaktualnienia dawnego rozwiązania. I tak powstały strzechy postępowe, wieńczące nieszablonową architekturę. Projekt domu architekt Daniel Cieślik/Anta Architekci; projekt wnętrz architekt Małgorzata Włodarczyk/Anta Architekci
Architekt skromnie, z przymrużeniem oka stwierdza, że bryła domu jest w pewnym sensie efektem wymogów stawianych przez warunki zabudowy. Znajomość polskich prawnych realiów i rzut oka na tę architekturę wywołują uśmiech i myśl, że to przecież niedorzeczne, a jednak jest coś na rzeczy. - Pierwsza idea była taka, by dom miał dachy płaskie, ale urząd gminy nie chciał się przychylić do takiej koncepcji, bo w okolicy są same dachy skośne. Nie chciałem spadzistego dachu wielopołaciowego ani typowej stodoły, obecnie dość modnej. Postanowiłem szukać czegoś innego. Zacząłem się bawić dachami, przekrzywiając je w różnych płaszczyznach, i wyszło tak, jak jest – opowiada architekt.
Galeria zdjęć: zobacz 13 zdjęć bryły i wnętrz domu pod strzechą
Autor: Marcin Czechowicz; projekt architekt Daniel Cieślik/Anta Architekci
Trudno o lepszy sposób na wpisanie domu w pejzaż niż wykończenie go materiałem z naturalnego sąsiedztwa. Tym razem w roli głównej występuje trzcina. Taka sama jak ta porastająca pobliski staw. Strzecha została zestawiona z nowoczesnymi oknami
Kameralna bryła z wielkimi przeszkleniami
Efekt z jednej strony zadziwia, z drugiej, przez bliskie sąsiedztwo wody, wywołuje skojarzenia z żaglami. Dachy są dwuspadowe, ale linie szczytowe obu nie są równoległe do ziemi, jak to zwykle bywa, lecz schodzą w dół. Właściwie jest to wariacja na temat dachu czterospadowego. Okraszona zróżnicowaniem skali i kątów nachylenia (20o i 35o) tak powstałych dwóch dachów. Dachy są oczywistym znakiem rozpoznawczym tej architektury, ale nie tylko one są w niej interesujące. Cała bryła urzeka połączeniem estetyki z funkcjonalnością. Upraszczając, można by powiedzieć, że dom powstał przez złożenie dwóch brył. Jednej zaprojektowanej na planie prostokąta, drugiej – kwadratu. Nie upraszczając – to dwa przylegające do siebie wielościany z funkcjonalnymi wykuszami oddzielającymi różne strefy domu, np. garażową od mieszkalnej, a przyglądając się jeszcze dokładniej – także dzienną od nocnej.
Przeczytaj też: Nowa strzecha na dach - jak zrobić pokrycie z trzciny
Ważne są też ściany przedłużające frontowe i boczną elewacje, których główne zadanie to stworzenie prywatności na stosunkowo niedużej, przylegającej do ulicy działce. – Dom jest rozciągnięty na działce i stanowi odpowiednik ściany pomiędzy strefą publiczną a prywatną, światem zewnętrznym a naszym osobistym – mówi architekt. Wyraźnemu odizolowaniu tych dwóch stref służy także usytuowanie bryły z garażem od frontu, a nawet jej boczny wjazd. – Obróciłem garaż o 90o, żeby strefa garażowa zyskała większą prywatność – pozostała schowana dla wzroku przechodniów. Służy temu także okalająca wjazd do garażu dość głęboka (na 2,5 m) wnęka – mówi architekt. Analogicznie jest z wyjściem – przeszklonym, ale ukrytym za ramą przy garażu. Tak właśnie przejawia się kameralność tej architektury – w niemal całkowitym zamknięciu domu od frontu. Otwierają je tylko dwa okna przy ziemi – jak śmieją się domownicy – okna z widokiem dla psa.
Strzecha z sąsiedztwa
– Projekt ewoluował już nawet po zatwierdzeniu w urzędzie, bo ciągle szukałem materiału na dach i elewacje – opowiada Daniel Cieślik. Architekt na początku sięgał do rozwiązań nowoczesnych, ale powszechnie stosowanych, z których większość stała się już standardem. Myślał o zastosowaniu blachy na rąbek stojący, płyt typu laminam czy płyt włókno-cementowych o różnych wymiarach. Ale odczuwał pewien niedosyt, bo żaden z tych materiałów nie wtopiłby domu w naturalny pejzaż nad brzegiem stawu, a to był projektowy priorytet. Wpisanie budynku w pejzaż to jedno z głównych zadań dobrego projektu. Obecne minimum to duże przeszklenia. Ważne, ale z reguły niewystarczające.
Przeczytaj też: Wybieramy okna panoramiczne - 5 pytań o duże przeszklenia
– Nawet architektura z wielkimi oknami potrafi zrobić „dziurę” w przestrzeni, w której się znajduje. Wpuszczanie zieleni do wnętrza przez takie okna to dla mnie za mało. Chciałem dom maksymalnie wtopić w pejzaż. Zawsze mam duży szacunek do działki, na którą projektuję, chcę więc jak najlepiej wkomponować projekt w otoczenie – dodaje. – Olśnienie przyszło pewnego jesiennego dnia. Przyjechałem obejrzeć wylane fundamenty i spojrzałem na staw za działką. Nie mogłem pojąć, dlaczego od razu nie wpadłem na pomysł, żeby opakować dom trzciną – taką, jaka rośnie kilkanaście metrów za działką. Decyzja zapadła natychmiast – stwierdza architekt. – To był skok na głęboką wodę, bo nie znalazłem podobnych rozwiązań, żeby przyjrzeć się im z bliska i porozmawiać o tym, jakie są plusy i minusy – dodaje. Wprawdzie pracownie architektoniczne proponują różne wersje trzcinowych dachów, także bardzo nowoczesne czy schodzące ku ziemi, ale tym razem zestawienie niespotykanej – żeglarskiej – formy dachu z materiałem wykorzystanym w skali makro dało zaskakujący efekt.
Widoki blisko ziemi
Dom z założenia miał być parterowy, ponieważ – jak twierdzą inwestorzy – „na jednej kondygnacji mieszka się komfortowo”. Zależało im też na spektakularnym otwarciu wnętrza na piękny widok. – Chcieliśmy, żeby było dużo przeszkleń wprowadzających pejzaż do wnętrz, a ściany tylko tam, gdzie są niezbędne – mówi architekt. Ta idea projektowa jest odczuwalna już po przekroczeniu progu. Za szklanymi drzwiami wejściowymi jest długa oś widokowa zakończona oknem i… rosnącym za nim drzewem. – Początkowo mieliśmy wydzielić wiatrołap. Nie zrobiliśmy tego z powodów ekonomicznych (drzwi szklane kosztowałyby kilkadziesiąt tysięcy złotych). Podczas mieszkania stwierdziliśmy, że wydzielanie wiatrołapu nie ma sensu. Teraz podział na strefy jest nieformalny – zaznaczony przez różne materiały posadzkowe i nadproże w miejscu, w którym miały być drzwi. Dzięki temu przestrzeń czuć od samego wejścia. Poza tym wystarczą dwa kroki od strefy wejścia, by znaleźć się w części dziennej z przeszkloną ścianą – opowiada Daniel Cieślik. I tak przestronna przestrzeń wejścia (30 m2) łączy się z jeszcze bardziej przestronną strefą dzienną, mającą ponad 72 m2. Jest tu kuchnia z dużą wyspą, mającą ponad 3 m długości, przy której znajduje się jadalnia z wykuszem. Z salonu, jadalni, kuchni – praktycznie z każdego miejsca strefy dziennej rozpościera się widok na krajobraz z trzcinami i stawem. – Okna mają 3 m wysokości. To sprawia, że stojąc w pomieszczeniu, granica między wnętrzem a zewnętrzem staje się niezauważalna. Codziennie możemy obserwować niezwykły spektakl z setkami ptaków, zwierzętami odbywającymi gody na tle zmieniającej się roślinności – mówią gospodarze. Wysokie przeszklenia są także w łazience przylegającej do strefy dziennej, pokojach dzieci i master bedroom. Wprawdzie dom miał być jednokondygnacyjny, ale architekt przyznaje, że robiąc dach spadzisty nad bryłą gospodarczo-garażową, wprowadził pewną modyfikację. Postanowił nad garażem zaprojektować małe poddasze z pomieszczeniami pomocniczymi (pralnią i suszarnią) oraz niedużym gabinetem.
Materiały ocieplające przestrzeń
Kropkę nad i w domowej przestrzeni postawiła Małgorzata Włodarczyk – gospodyni i architekt wnętrz, współtworząca z mężem od 8 lat pracownię Anta Architekci. Zaprojektowała wnętrze nowoczesne, ale jednocześnie ciepłe, domowe. Stąd wybór naturalnych, ocieplających przestrzeń materiałów wykończeniowych: jest tu olejowane drewno, cegła ceramiczna ręcznie formowana i tapety z chropawą fakturą jak z grubo tkanego materiału. Podstawą aranżacji dosłownie i w przenośni jest drewniany parkiet układany w jodełkę francuską, który ma swoją kontynuację na tarasie. Wewnątrz został zrobiony z drewna dębu, na zewnątrz z ryflowanych desek modrzewia syberyjskiego. Te różnice niweluje identyczna barwa nadana drewnom przez olej z pigmentami. Właściwie niemal wszystkie wprowadzane do domu materiały optycznie ogrzewają go, choć każdy inaczej – kolorem, fakturą, strukturą, rysunkiem wzoru. Być może w najbardziej oczywisty sposób robi to drewno i cegła czy gruba wykładzina dywanowa na schodach, która wchodzi do gabinetu na poddaszu. Ale podobny jest efekt działania płytek gresowych w strefie wejścia, kuchni czy łazience – mających powierzchnię lapato, na której to, co gładkie i błyszczące, przeplata się z matem. Nie przez przypadek zawsze tworzą one formę dywanu. W ociepleniu wnętrza pewną rolę odgrywa nawet kostka brukowa na zewnątrz domu – biała z ziarnistą posypką, którą pokazuje okno przy podłodze. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale ciepłe są także gresowe płytki w łazience o strukturze i barwie betonu. I to nie tylko za sprawą ogrzewania podłogowego. Być może o takim efekcie wizualnym przesądziła domieszka ciepłej barwy do betonowej szarości. Pomysł z ubraniem wnętrza w materiałowe, grubo „tkane” tapety rodził się spontanicznie. – Najpierw zrobiliśmy białe ściany i miały takie pozostać, ale przy różnych pracach, np. obsadzaniu drzwi, gniazdek, powstawały dziury, które były zalepiane gipsem. Niestety, wpadające do domu promienie słońca pokazywały różnice między gipsowymi „plackami” a tynkami cementowo-wapiennymi ułożonymi na ścianach. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na tapetę. Wprawdzie miał być nią wykończony tylko korytarz, ale efekt okazał się rewelacyjny i błyskawicznie została podjęta decyzja, by tapeta weszła do strefy dziennej i do sypialni. Jednak projektowa konsekwencja została (celowo) zaburzona przez wprowadzenie perfekcyjnego lustrzanego lacobelu. Czarne, perfekcyjne lustro z błyszczącego lacobelu, jako zabudowa ściany kuchennej, jest tu głównie po to, by zbudować kontrast między innymi materiałami i w ten sposób podkreślić ich naturalne nieperfekcyjne piękno.
Rady architekta/inwestora
– Pierwsza rada dla myślących o budowie: żeby zatrudnili dobrego architekta – śmieje się Daniel Cieślik. Jak wiadomo bowiem, o wartości domu nie tylko użytkowej, ale także tej rynkowej nie przesądza metraż, ale interesujący projekt. Dom o powierzchni 150 m2 może być więcej wart niż kilkusetmetrowa rezydencja, jeżeli będzie miał ciekawy projekt. Oczywiście, jeszcze ważniejsza od ceny rynkowej jest ta prywatna, związana ze stworzeniem przestrzeni, w której będziemy spędzać życie. Dlatego architekt tak wielką wagę przykłada do indywidualności: – Nie należy obawiać się realizowania swoich pomysłów, nawet szalonych. Nie rezygnujmy z eksperymentowania. Często to, co eksperymentalne, opiera się na znanych, sprawdzonych rozwiązaniach i materiałach. Nie potrzeba technologii z kosmosu, które wymagają nowego cyklu produkcji. Często to, co nietuzinkowe, ma zbliżone koszty do kosztów architektonicznych i budowlanych standardów. Ważny jest pomysł, zestawienie materiałów – przekonuje architekt i dodaje: – Tak twórzmy swój dom, abyśmy spełnili swoje marzenia i by już po wprowadzeniu, siedząc z lampką wina, móc stwierdzić, że nic byśmy w nim nie zmieniali. Aby bardzo nam się chciało do tego domu wracać albo wręcz nie chciało się z niego wychodzić. Podsumowując: „Nie bójmy się marzyć”.
Artykuł znajdziesz z sierpniowym wydaniu magazynu Murator. Ponadto w numerze przeczytasz między innymi o:
- elewacjach, tynkach i gładziach,
- ogrzewaniu na biomasę,
- grzałkach do pomp ciepła,
- domach z drewna, gliny i słomy,
- projektach domów z kilkoma tarasami,
- ogrodzeniach na działkę rekreacyjną