Spis treści
- Dolny Śląsk – kraina mlekiem i miodem płynąca
- Ruinersi – początki
- Środowisko ruinersów – od laika do fachowca
- Fundacja Ruinersi na Dolnym Śląsku
- Ruinerskie historie
Dolny Śląsk – kraina mlekiem i miodem płynąca
Po II wojnie światowej na obszary Dolnego Śląska, które Jałta przyznała Polsce przyjechali osadnicy z innych regionów Polski, głównie z ziem wschodnich zajętych przez Związek Radziecki. Region nie był zniszczony działaniami wojennymi, a zasiedlający ten obszar Niemcy opuścili go w popłochu i pospiesznie uciekając przed zbliżającym się frontem i Armią Czerwoną, której bano się bardziej niż samego diabła. Na opuszczonych terenach, jednych z tych na których określenie używano pojęcia Ziem Odzyskanych pozostały całe, wsie, miasta i miasteczka. Polska przejęła doskonale zagospodarowany region z okazałymi domami, jakich niestety trudno było szukać w miejscach skąd ich wysiedlono na wschodzie. To był region o bogatej historii i dziedzictwie. Życie zaczynało się tu od początku, ale jego podstawy były bardzo solidne.
Ruinersi – początki
W okresie PRL ludzie mieli pracę i dochody, jedni większe, drudzy mniejsze jak to w okresie socjalistycznej gospodarki. Większości nie na wszystko starczało, więc oszczędzano, m.in. na remontach. Na brak remontów miał także wpływ pogląd, że o ten obszar wcześniej czy później upomną się dawni mieszkańcy i będzie trzeba im wszystko zostawić. 45 lat zaniechań, zaniedbań, prowizorki i braku remontów doprowadziło do katastrofalnego stanu infrastruktury regionu. Stan ten pogłębił upadek lokalnego przemysłu i PGR na początku lat 90. XX w., co doprowadziło do katastrofy społecznej i bezrobocia w całym regionie. Na obszarze podsudeckim pojawiały się pierwsze oferty sprzedaży nieruchomości – stare domy i całe gospodarstwa można było kupić za bezcen. To był łakomy kąsek i wiele osób skorzystało z okazji. Większość z nich nie miała jednak pojęcia jak wiele pracy i nakładów finansowych jest potrzebne na remonty. W ten sposób narodziła się społeczność „ruinersów”, wówczas jeszcze nie nazywanych w ten sposób, czyli nowych właścicieli starych zniszczonych i zaniedbanych domostw w rejonie Sudetów.
Środowisko ruinersów – od laika do fachowca
Wiele osób trafiło pod Sudety wiedzionych romantyczną ideą ratowania zabytków i historii. Zdarzali się też tacy, którzy otrzymywali zniszczone i zarośnięte domostwa po rodzinie. Jedno trzeba przyznać zaniedbane nieruchomości leżały w wyjątkowo pięknych, niemalże idyllicznych miejscach, w których można się było zakochać.
Znaczna część nowych właścicieli nie mieszkała tu na stałe i traktowała te swoje stare domy i gospodarstwa jako weekendową odskocznię, lokatę kapitału i ewentualnie miejsce na spędzenie czasu na emeryturze.
Wszyscy próbowali powoli remontować swoje „ruinki” własnymi siłami z pomocą informacji o materiałach i technologiach budowlanych, których źródłem byli kiedyś przedstawiciele handlowi rozwijającej się intensywnie branży budowlanej a potem informacje w internecie. Poszukiwali też lokalnych rzemieślników. Część z nich mających smykałkę i czas sama powoli nabierała wprawy w remontach z czasem stając się prawdziwymi ekspertami w dziedzinie tradycyjnych technologii budowlanych. Eksperymentowali i uczyli się na własnych domach i błędach remontując je kamień po kamieniu, cegła po cegle i belka po belce. Dzisiaj tworzą grupę ekspertów, którzy mają tu własne firmy pomagające stanąć na nogi kolejnym osobom, które kupują tutaj budynki do remontu.
Określenie „ruinersa” dzisiaj rozszerzyło się i na osoby remontujące swoje domy w innych regionach Polski. Jednak ten oryginalny kierunek remontów z poszanowaniem dawnych tradycji wywodzi się z Dolnego Śląska. Tutejsi „ruinersi” są też doskonale zorganizowani – stworzyli fundację, dzięki której wreszcie zyskali znaczący głos w regionie szczególnie w walce o zachowanie jego dziedzictwa i krajobrazu.

i
Fundacja Ruinersi na Dolnym Śląsku
Zrzesza pasjonatów odnawiania starych domów, gospodarstw i zabytków w tym regionie. To oddolna inicjatywa społeczna, której celem jest ratowanie architektonicznego dziedzictwa Dolnego Śląska oraz budowanie wspólnoty osób zaangażowanych w rewitalizację historycznych obiektów.
Fundacja wspiera osoby, które zdecydowały się na zakup i remont starych, często zaniedbanych budynków. Jej działania obejmują:
- organizację warsztatów i spotkań z ekspertami z zakresu architektury, rzemiosła i konserwacji zabytków,
- coroczne Zloty Ruinersów, takie jak ten w Bukowcu, gdzie odbywają się prelekcje, pokazy rzemieślnicze oraz networking między właścicielami ruin, samorządami i specjalistami,
- tworzenie sieci wsparcia dla osób remontujących stare domy, umożliwiając wymianę doświadczeń i wiedzy,
- promowanie idei "recyklingu przestrzeni", czyli nadawania drugiego życia istniejącym budynkom zamiast ich wyburzania,
Dzięki wzajemnemu wsparciu i wymianie informacji z powodzeniem przywracane są do życia zapomniane perełki architektury.

i
Ruinerskie historie
Ruinerską pasję i determinację w przywracaniu blasku zabytkowym nieruchomościom prezentują historie osób, które związały z nimi swój los. To świadectwa, że z odpowiednim wsparciem można przywrócić blask nawet najbardziej zaniedbanym budynkom, tworząc z nich wyjątkowe miejsca do życia i pracy.
Marta i Filip, zafascynowani urokami Dolnego Śląska, postanowili osiedlić się w niewielkiej wsi Klecza pod Wleniem. Po wielu poszukiwaniach znaleźli stary dom z charakterystyczną kolumną, który wymagał gruntownego remontu. Podczas prac odkryli, że budynek pierwotnie był drewniany, a później został przekształcony w kamienny. Największym wyzwaniem okazała się wilgoć i zagrzybienie, które wymagały specjalistycznych działań. Dziś prowadzą w nim pensjonat.
Zafascynowani architekturą Dolnego Śląska, zdecydowali się na zakup starego gospodarstwa w Milęcicach. Mimo ostrzeżeń fachowców o złym stanie technicznym budynku, postanowili podjąć się jego renowacji. Podczas prac odkryli wiele historycznych detali, takich jak ryglowe ściany i oryginalne elementy drewniane. Największym wyzwaniem była walka z wilgocią oraz konieczność odtworzenia tradycyjnych technik budowlanych.
Renata i Jacek, zafascynowani historią i architekturą Sudetów, zdecydowali się na zakup 400-letniego młyna w Wojciechowie. Remont rozpoczęli od stodoły, stopniowo przywracając blask całemu obiektowi. Podczas prac odkryli wiele tajemnic i zagadek związanych z historią młyna. Największym wyzwaniem była konieczność zachowania oryginalnych elementów oraz dostosowanie budynku do współczesnych standardów mieszkalnych.
Pani Iwona, projektantka wnętrz mieszkająca na stałe w Holandii, postanowiła wraz z mężem i przyjaciółką zakupić stary dom sudecki w Uboczu pod Gryfowem Śląskim. Budynek był w opłakanym stanie – brakowało podłóg, sufitów, instalacji, a wnętrza były zdewastowane. Remont trwał siedem lat i obejmował m.in. odtworzenie stropów, wymianę 52 okien oraz zastosowanie nowoczesnych rozwiązań, takich jak pompy ciepła i panele fotowoltaiczne. Dzięki współpracy z lokalnymi specjalistami udało się zachować historyczny charakter domu, który teraz służy jako przestrzeń dla gospodarzy i gości.
Państwo Luiza i Jarosław stali się właścicielami 300-letniego domu przysłupowego w Wolimierzu, początkowo planując jego sprzedaż. Podczas porządków odkryli unikalne cechy budynku, takie jak gliniane ściany i drewniane elementy konstrukcyjne, co skłoniło ich do podjęcia decyzji o renowacji. Dzięki konsultacjom z lokalnymi rzemieślnikami i ekspertami, takimi jak Witold Podsiadło, przeprowadzili gruntowny remont, zachowując oryginalne elementy i dostosowując budynek do współczesnych standardów. Dom został doceniony w konkursie „Zabytek – Nie zapomnij! Denkmal – Denk Mal Dran!”.

Domy przysłupowe w Bogatyni. Metamorfoza - Dom Zegarmistrza. Zdjęcia