Spis treści
- Dom artystki Małgorzaty Maszkiewicz
- Kupno domu od spadkobierców, ale przez pośrednika
- Za drzwiami domu czas się zatrzymał
- Od czasów wojny nikt nic nie zmieniał w domu
- Drenaż – czyli czego nie robić w starym domu
- Pompa ciepła i ogrzewanie podłogowe w starym domu
- Wzornik architektury sudeckiej
- Wnioski dla przyszłych ruinersów
- Zamiast zakończenia – dom z magiczną siłą przyciągania
Dom artystki Małgorzaty Maszkiewicz
– W wieku nastoletnim narysowałam sobie wymarzony dom, bo nie znalazłam takiego w żadnej gazecie. Przykleiłam go na mapę marzeń i zapomniałam. Ale los pamiętał – mówi z uśmiechem Małgorzata Maszkiewicz, filmowiec, artystka i obecnie także strażniczka dziedzictwa architektonicznego Dolnego Śląska.
Jej dom marzeń to przysłupowy budynek w Szklarskiej Porębie. Zbudowany z kamienia, drewna i gliny, z charakterystyczną izbą zrębową i malowniczymi drewnianymi zdobieniami wokół okien. Gdy przechadzała się ulicą Kołłątaja, dom przyciągał jej uwagę. Zawsze miał otwarte drzwi, jakby czekał. W końcu trafiła na ogłoszenie – zupełnie przypadkiem, dzięki lokalnemu regionaliście.

i
Kupno domu od spadkobierców, ale przez pośrednika
Zakup nie był prosty. Właściciel – pan Kazimierz – zmarł, a spadkobiercy mieszkający w Olsztynie postanowili sprzedać dom z 2-hektarową działką. Pośrednik nieruchomości szybko zorientował się, że to łakomy kąsek i próbował sprzedać nieruchomość z zyskiem, utrudniając kontakt ze spadkobiercami. Rok walki, rozmów, podchodów. Ale się udało.
– Sama byłam zdziwiona, jak bardzo mi na tym domu zależało. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że go nie kupię – uśmiecha się właścicielka.
W 2020 roku, w czasie pandemii COVID-19, została jego gospodynią. Z tą decyzją rozpoczęła się wieloletnia droga pełna wyzwań.
Za drzwiami domu czas się zatrzymał
Wnętrze domu było jak kapsuła czasu. Znalazła w nim oryginalne meble, maszyny rolnicze, a nawet nieużywane produkty z PRL-u, jak pończochy czy papier toaletowy.
– Miałam wrażenie, że pan Kazimierz po prostu wyszedł i zaraz wróci. Było tam wszystko – od kuchni z lat 50., po pokoje pełne pamiątek. Dla mnie, filmowca, to jak gotowa scenografia - mówi Małgorzata.
Potem w trakcie remontu odkryła jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Ciekawe były np. fragmenty starych, poniemieckich gazet sprzed wojny z reklamami usług i produktów. - Moja mama się w ogóle śmieje, że ja ten dom kupiłam dla tych wszystkich gratów, które tu były w środku, ponieważ pan Kazimierz, ostatni właściciel w zasadzie wprowadził się tu jako pięcioletni chłopiec od razu po wojnie. Oni jeszcze chwilę nawet mieszkali tu z Niemcami.
Od czasów wojny nikt nic nie zmieniał w domu
Dom był zachowany w oryginalnej formie, bo nikt tu po II wojnie światowej nie wykonywał żadnych przeróbek czy większych remontów zmieniających elementy lub funkcje pomieszczeń. Wymagał jednak kompleksowego remontu i przystosowania do współczesnych warunków zamieszkania.
Priorytetem był dach – belki były wykrzywione, a konstrukcja wymagała wzmocnienia. Na dach położono blachę na rąbek stojący – nie tylko ze względów estetycznych, ale też bezpieczeństwa. Konstrukcja według fachowców nie wytrzymałaby innego, cięższego pokrycia. To zastosowane mieści się w kanonach tego typu budownictwa, było powszechnie stosowane jeszcze przed wojną i do tej pory można zobaczyć wiele domów pod Karkonoszami z takimi dachami. Blaszane pokrycia mają też karkonoskie schroniska po polskiej i czeskiej stronie granicy.
Kiedy zaczęto wnosić deski na strych pani Małgorzata spadła przez spróchniały strop. Przeleciała przez dwie kondygnacje i… cudem wyszła z tego bez poważniejszych obrażeń.
– Pomyślałam wtedy, że dosłownie wpadłam do tego domu jak Alicja do Krainy Czarów. I chyba tak miało być – mówi dziś z dystansem.
– Ten dom mnie zaczarował, ale myślę, że to ja go najpierw odczarowałam – mówi właścicielka. I rzeczywiście, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to nie był przypadek.
Drenaż – czyli czego nie robić w starym domu
Jednym z największych problemów okazała się wilgoć. Dom położony jest u podnóża wzgórza, a przez działkę przebiega ciek wodny. Zewnętrzna firma wykonała typowy drenaż – opaska z folią kubełkową i rurą odprowadzającą wodę. Niestety, efekt był odwrotny od zamierzonego.
– Dom został dosłownie „owinięty” folią, a woda z góry nie miała ujścia. Wilgoć zaczęła podchodzić od spodu i wsiąkać w mury jak gąbka – opowiada właścicielka. - To było przerażające.
Rozwiązanie? Autorski projekt: głęboki na 3 metry drenaż poprowadzony wzdłuż cieku wodnego, z odprowadzeniem poza dom. Działa do dziś i skutecznie chroni budynek przed wodą. - Sprawdził się choćby we wrześniu 2024, kiedy region nawiedziły potężne opady, które doprowadziły do tragicznej powodzi i zalania miejscowości na Dolnym Śląsku.
Pompa ciepła i ogrzewanie podłogowe w starym domu
Remont zakładał połączenie nowoczesnych rozwiązań z zachowaniem oryginalnych detali. Zainstalowano ogrzewanie podłogowe z pompą ciepła, odbudowano piec chlebowy i kuchenny. Wymieniono okna – obecnie są z tworzywa, ale z odtworzonym podziałem skrzydeł, planowana jest ich wymiana na skrzynkowe.
Część domu – 200 m² – została dostosowana do mieszkania, reszta nadal czeka na renowację. Część zrębowa jest dziś użytkowana i ogrzewana. Na strychu ułożono wełnę mineralną. Niektóre ściany wewnętrzne mają wypełnienie z gliny lekkiej – oddychające, ekologiczne i zgodne z tradycją.

i
Wzornik architektury sudeckiej
To miejsce zainspirowało właścicielkę do działań daleko wykraczających poza własne podwórko. Założyła fundację, stworzyła wzornik architektury sudeckiej, wspomaga dni otwarte domów przysłupowych w Szklarskiej Porębie, działa w fundacji ruinersów, promuje lokalną tożsamość i tradycję.
– Szklarska Poręba, jak wiele miejsc w Polsce, zagubiła się tożsamościowo. Ale te domy to nie tylko architektura. To dziedzictwo. Dusza. I o to trzeba dbać, zanim zniknie całkowicie – mówi z przekonaniem.
Wnioski dla przyszłych ruinersów
Historia pani Małgorzaty to nie tylko inspiracja, ale też cenna lekcja. Oto kilka kluczowych wniosków.
- Drenaż w starym domu to osobny temat – nie działaj na oślep.
- Nie wszystko, co nowe, działa w starym budynku – potrzebne są materiały, które pozwalają na „oddychanie” domu, m.in. pochłaniające i oddające wilgoć.
- Zanim ocenisz coś jako złom – pomyśl, czy nie da się tego uratować.
- Zaufaj intuicji, ale konsultuj się z ludźmi znającymi się na architekturze historycznej.
- Remonty będą trudne, ale satysfakcja – ogromna. - Taki dom to skarbonka, do której cały czas się dokłada, a wyjąć już nie można.

Zamiast zakończenia – dom z magiczną siłą przyciągania
Dom na końcu ul. Kołłątaja w Szklarskiej Porębie miał moc przyciągania, o czym przekonał się autor tego materiału. W 2009 r. w czasie jednej z wizyt w Szklarskiej Porębie ten budynek zrobił na nim wielkie wrażenie, m.in. stanem swojego zachowania. Powstało wówczas kilka fotografii. Kiedy spotkał panią Małgosię na zlocie ruinersów w maju 2025 r. jeszcze nie wiedział, że jest ona właścicielką domu, który tak go zainteresował. Kiedy właścicielka pokazała na zdjęciach ten budynek już wiedział, że będzie chciał o tym porozmawiać. Pani Małgosia słyszy teraz od bardzo wielu osób, że ten dom miał jakąś moc, która nie pozwalała przejść obok niego obojętnie. On przyciągał i emanował mocą.