Nowoczesna stodoła wśród tradycyjnej zabudowy. Projekt na bardzo trudną działkę

2024-02-13 15:04

Architekci mieli stworzyć projekt, który spełni oczekiwania inwestorów o nowoczesnym domu i nie zaburzy pejzażu z tradycyjną zabudową. Dużym wyzwaniem była też trudna działka - z pasem gruntu, który pozostawał w dzierżawie miasta. Efekt przerósł oczekiwania inwestorów. Poznaj historię budowy.

Spis treści

  1. Projekt na bardzo trudną działkę
  2. Dom stodoła wśród tradycyjnej zabudowy - zdjęcia
  3. Nowoczesny projekt i racjonalne oczekiwania
  4. Otwarta domowa przestrzeń
  5. Konstrukcyjne standardy i ich przekraczanie
  6. Refleksje po budowie
  7. Pora na bilans

Główna bryła mieszkalna to odwołanie do archetypu domu, przywołujące skojarzenia z dziecięcymi rysunkami domków, ale także kształtem tradycyjnych zabudowań gospodarczych. Druga część bryły domu przekryta dachem płaskim i wygięta w łuk to już zupełnie inna bajka. Mimo to taka konfiguracja wygląda naturalnie, a modernistyczny akcent nadaje smak kompozycji.

Zestawienie odległych stylistycznie form wydobywa charakter każdej z nich. Nie znając uwarunkowań i historii powstawania projektu, można by dojść do wniosku, że taka była artystyczna wizja architektów. Wizja? Oczywiście, ale jej podstawą stały się ograniczenia, z którymi przyszło się zmierzyć projektującym.

Projekt na bardzo trudną działkę

Działka była urokliwa, jednak tak trudna, że zanim zapadła decyzja o jej kupnie, inwestorzy postanowili pokazać ją architektom. Postawienie na niej domu, o jakim marzyli, nie było wcale oczywiste. – Z jednej strony był wysoki nasyp z zielenią, z drugiej – wykrojona w kształt zbliżony do trójkąta działka. Oprócz nieregularnie ukształtowanego terenu dodatkowymi utrudnieniami były przebiegająca przez parcelę magistrala sieci gazowej i restrykcyjne przepisy nakazujące wydzielenie pasa dzierżawy. Przez to powierzchnia pod zabudowę została poważnie ograniczona – dodaje architekt.

Architekci - Magdalena i Mateusz Górnik - wspominają, że cała przygoda z projektowaniem zaczęła się od wnikliwej analizy uwarunkowań i zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Ktoś mógłby powiedzieć, że tak zawsze zaczyna się proces projektowy. To prawda, ale tym razem materiał poddawany analizie był znacznie bardziej skomplikowany i rozbudowany, niż to zazwyczaj bywa.

Najbardziej racjonalnym wyjściem z trudnej projektowej sytuacji okazał się podział domu na dwie mniejsze bryły i dodatkowo wygięcie jednej w łuk – tak aby uniknąć kolizji z terenem dzierżawionym przez miasto pod przebiegającą pod ziemią magistralę. Kolejne ograniczenia narzucał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, zgodnie z którym dach domu powinien być skośny o nachyleniu połaci 40o.

Zgodnie z zapisami jedną z części domu przekryto dwuspadowym dachem o przepisowym kącie nachylenia. Ale już drugą wieńczy stropodach. Aby nie doszło do naruszenia obowiązujących przepisów, pełni funkcję tarasu. Tak oto obok bryły z dachem spadzistym mogła stanąć druga z dachem płaskim. – Obawy były duże, że urząd nie przyjmie rozwiązania łączącego tradycyjną zabudowę z nowoczesną formą, a jednak projekt został zaakceptowany – wspomina architekt.

Dom stodoła wśród tradycyjnej zabudowy - zdjęcia

Nowoczesny projekt i racjonalne oczekiwania

Inwestorom zależało, by działka była miejska, ale nie chcieli otoczonej budynkami. Gdy zobaczyli tę, zlokalizowaną bardzo blisko centrum miasta, z nasypem kolejowy porośniętym drzewami, które dawały poczucie prywatności, wiedzieli, że to jest dokładnie to, o co nam chodzi. Wiedzieli, że działka, choć urokliwa, ale będzie dużym wyzwaniem projektowym. Do szukania twórców swojego przyszłego domu podeszli racjonalnie. Chcieli znaleźć pracownię projektującą nowoczesne domu, która nie będzie zbyt oddalona od ich działki. – Szukaliśmy lokalnego biura, aby spotkania nie były dodatkowym utrudnieniem. Poza tym na Śląsku i w Zagłębiu jest dużo bardzo dobrych pracowni architektonicznych – mówi pani Kamila. Inwestorzy oglądali po kolei strony różnych pracowni architektonicznych. Do momentu, aż trafili na Górnik Architects.

Zobacz inne ciekawe projekty domów z kolekcji Muratora:

Zachwyciły ich oryginalne, nowoczesne projekty i umiejętne wiązanie tradycji ze współczesnością. – Na stronie Górnik Architects wszystko się nam podobało – wspomina inwestorka. – To byli pierwsi i jedyni architekci, do których zdecydowaliśmy się pojechać na rozmowę. Po niej byliśmy już pewni, że znaleźliśmy właściwą pracownię. O tym, że wybór był słuszny, przekonali się, gdy zobaczyli pierwszą propozycję architektonicznej koncepcji. Nie zamierzali wprowadzać do niej żadnych zmian – od razu ją zaakceptowali.

ZOBACZ inne domy zaprojektowane przez pracownię Górnik Architects:

Tak, jak chcieli inwestorzy, dom został zamknięty od ulicy i maksymalnie otwarty na ogród. Na elewacji frontowej nie ma okien. Jedynie dachowe otwierają poddasze na niebo. Także boczna ściana szczytowa usytuowana blisko narożnika działki została pozbawiona okien. Za to drugą ścianę szczytową całkowicie przeszklono. Dopełnieniem takiego spektakularnego otwarcia jest sąsiadująca z nią szklana wygięta w łuk elewacja bryły z płaskim dachem. Obie wychodzą na ogród i pas drzew – ten, który przesądził o kupnie działki.

Pierwsza część bryły ze spadzistym dachem to nowoczesne nawiązanie do tradycyjnej zabudowy z najbliższej okolicy. Dachy sąsiednich domów też są dwuspadowe i grafitowe, ale na tym podobieństwa się kończą. Wystarczyły, by nowoczesny dom sprawiał wrażenie kontynuacji tego, co zastane. Na stronę nowoczesności, bryłę o kształcie odwołującym się do tradycji, przeciągają rozwiązania i materiały ujednolicające jej formę. Nie ma tu okapów czy widocznego orynnowania.

Ale na tym nie koniec, aby architektura stała się jeszcze bardziej oszczędna, do wykończenia dachu i elewacji wykorzystano ten sam materiał – malowaną proszkowo na antracytowy kolor blachę układaną na rąbek stojący. – Gdy powstawał projekt tego domu, takich „blaszanych” realizacji było niewiele. Dzięki temu, że inwestorzy interesowali się architekturą i świadomie podchodzili do projektu swojego domu, możliwe było unowocześnienie architektury wykończeniem elewacji – mówi Mateusz Górnik.

Nowoczesny dom otoczony tradycyjną zabudową
Autor: Marcin Czechowicz Z sypialni można wyjść na duży taras, mający ponad 53 m2, który jest nad jednokondygnacyjną częścią bryły

Otwarta domowa przestrzeń

Pani Kamila i pan Kamil chcieli mieć dużą otwartą przestrzeń dzienną i wnętrze domu bez długich, ciemnych korytarzy. Nie zależało im na tym, by pomieszczenia poza strefą dzienną: sypialnie czy łazienki, były duże. Takie oszczędzanie powierzchni umożliwiło zaprojektowanie przestronnego salonu (37 m²) i przylegającej do niego otwartej strefy kuchennej (13,5 m²).

Dla inwestorów ważne były także pomieszczenia pomocnicze: garderoba przy wejściu, pralnia i spiżarnia. Podział przestrzeni wewnętrznej jest odbiciem wyraźnego podziału bryły. Pierwsza, tradycyjna część została przeznaczona na sypialnie, gabinet i pomieszczenia pomocnicze, techniczne. W drugiej, modernistycznej zlokalizowano część reprezentacyjną – otwartą strefę dzienną z salonem, w którym jest łukowe przeszklenie pokazujące ogród.

Konstrukcyjne standardy i ich przekraczanie

W projekcie domu wykorzystano wiele standardowych rozwiązań. Takie są fundamenty (z klasycznych bloczków fundamentowych plus bloczki Isomur) i ściany (murowane z ceramiki poryzowanej, ocieplone styropianem). Standardowa jest także drewniana konstrukcja dachu (krokwiowo-jętkowa). Jednak bardzo ważne w projekcie są zastosowane rozwiązania niestandardowe.

Przykładowo konstrukcja fasady szklanej, która została tak zaprojektowana, by powstało jak najmniej podziałów. Dzięki delikatnej ramie żelbetowej elewacja jest lekka. Kolejny przykład przekraczania standardów to belka biegnąca po łuku w części domu z płaskim dachem. Ma konstrukcję pozwalającą zminimalizować liczbę podpór i dzięki temu zapewnić jak największe otwarcie przeszklenia na ogród.

Nowoczesny dom otoczony tradycyjną zabudową
Autor: Marcin Czechowicz Taras to dzieło pana Kamila, który posiłkował się filmami instruktażowymi z internetu. Domownicy są bardzo z niego zadowoleni. Inwestorzy zgodnie z projektem planują podwieszenie żagla nad tarasem

Refleksje po budowie

Budowa trwała blisko 2 lata. Wzniesienie domu w stanie surowym otwartym zajęło zaledwie pół roku. Zajmowała się nim ekipa polecona przez architektów. Mimo sprawnie przeprowadzanych prac nie obyło się bez niespodzianek. Choć były wykonywane odwierty, aby sprawdzić nośność gruntu, i wskazały, że grunt jest wystarczająco nośny, podczas wykopów okazało się, że znaczna część kryje składowisko starych rzeczy. Trzeba je było wywieźć, a grunt zagęszczać do głębokości 2,5 m. Nawożono różne frakcje piachu, żeby uzyskać warstwę nośną na odpowiednim poziomie. Dopiero potem można było budować fundamenty.

Po zakończeniu stanu surowego inwestorzy sami szukali wykonawców. To zajęło im bardzo dużo czasu. – Największym problemem było znalezienie wykonawców do niestandardowych rozwiązań. Albo nikt nie chciał się podjąć, albo jak się podjął, to nie wychodziło tak, jak powinno – mówi pan Kamil. Nawet znalezienie ekipy do ułożenia blachy na rąbek nie tylko na dachu, ale też na elewacjach, nie było proste, bo na elewacji to już było novum.

Problemem był montaż okien w elewacji łukowej. Ale niepowodzenia zdarzały się także przy znacznie prostszych pracach. Okazało się, że fachowcom nie uda się tak wybielić parkietu, by przy ogrzewaniu podłogowym nie powstawały plamy. W końcu wycyklinowali wszystkie podłogi i parkiet zamiast bielonego jest w kolorze naturalnego dębu.

– Ciekawa jest historia schodów, których projekt szczegółowo omówiliśmy z wykonawcą. Po zamontowaniu balustrady okazało się, że cała się chwieje i to nie delikatnie, ale zdecydowanie. Fachowiec twierdził, że to dlatego, że zdecydowaliśmy się na zbyt cienki pochwyt, co oczywiście było absurdem. Potem był problem z poprawieniem niedoróbki, bo firma przestałą istnieć. Koniec końców inna zrobiła balustradę z pochwytem stalowym – wspomina pani Kamila. Może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo według inwestorów schody ze stalowym pochwytem wyglądają zdecydowanie lepiej.

Pora na bilans

Z pracy kilku firm inwestorzy zrezygnowali, a kilka się wycofało. – Gdybyśmy mieli jeszcze raz budować dom, na pewno wzięlibyśmy kogoś, kto koordynuje prace wszystkich wykonawców – twierdzi pan Kamil. – Czasem różne dostawy materiałów i prace się przesuwały, więc ekipy trudno było zsynchronizować. Najważniejsza rada dla przyszłych budujących jest taka, by przed rozpoczęciem budowy sprawdzili, czy wszystkie rozwiązania są wykonalne i osiągalne finansowo. Półokrągłe okno z giętego szkła byłoby niewątpliwie piękne, jednak wykonanie go w Niemczech na specjalne zamówienie przekraczałoby cenę całej przeszklonej fasady „stodoły”.

Inwestorzy wspominają, że gdy po 2 latach budowy wprowadzili się do domu, były jedynie zrobione podłogi, ściany, łazienka i pokój, żeby było gdzie spać z dwuletnim dzieckiem. Zostało zamontowane tylko jedno gniazdko elektryczne. Przyznają, że były momenty zwątpienia, a jednak... było warto.