Spis treści
- Metamorfoza domu z PRL-u. Zaczęło się od zamiany pieter
- Kilkuletni remont. Tu było kolorowo
- Zmiana układu pomieszczeń i długotrwały proces aranżacji
- Stara kuchnia w świeżym wydaniu
- Własny styl wnętrz. „ Miało być jasno i przytulnie”
- Ogród - przestrzeń, która łączy pokolenia
- Efekt długotrwałego remontu
- Metamorfoza parteru w domu z lat 70. Zdjęcia
Metamorfoza domu z PRL-u. Zaczęło się od zamiany pieter
Rodzinny dom Moniki (ig: mojdomowyklimat), położony na Podbeskidziu w województwie śląskim, został zbudowany w latach 70. i przez długi okres stanowił centrum rodzinnego życia. Z czasem przestronny budynek zaczął jednak pustoszeć, aż zostali w nim tylko Monika, jej babcia i mama oraz mąż Marcin, który po ślubie dołączył do rodziny. Młode małżeństwo zajęło wówczas dwa pokoje na piętrze, podczas gdy babcia z mamą mieszkały na parterze.
— Z biegiem lat parter stał się dla babci zbyt dużym wyzwaniem, szczególnie ze względu na stan zdrowia. Wtedy postanowiliśmy się zamienić piętrami. My przeprowadziliśmy się na parter, a babcia z mamą przeniosły się na górę. — mówi Monika.
Decyzja ta okazała się początkiem długiej metamorfozy, która rozpoczęła się w 2017 roku. Pierwotne założenia obejmowały jedynie drobne zmiany, jednak z biegiem czasu remont przerodził się w kompleksową modernizację. Przestrzeń zyskała nowy charakter, zbliżony stylistyką do modern farmhouse, łącząc rustykalne akcenty z nowoczesnymi rozwiązaniami.
Kilkuletni remont. Tu było kolorowo
Metamorfoza domu okazała się procesem, który rozciągnął się na kilka lat. Po zmianie pięter młode małżeństwo zdecydowało się zacząć prace na parterze, mimo że początkowo niekoniecznie myśleli o osiedleniu się tu na stałe.
— Nie wiedzieliśmy, jak nasze życie się potoczy. Mieliśmy różne plany, więc postanowiliśmy zrobić to budżetowo, samodzielnie, nie inwestując za dużo, w coś, co mogłoby się okazać tymczasowe.
Z czasem przyszłość Moniki i Marcina stała się bardziej klarowna, co skłoniło ich do podjęcia decyzji o pozostaniu w domu na stałe. Remont nabrał wtedy tempa i stał się bardziej kompleksowy, obejmując coraz szerszy zakres prac.
Parter o powierzchni około 120 metrów kwadratowych, w czasach sprzed metamorfozy był w pełni użytkowym, ale wizualnie mocno osadzony w końcówce poprzedniego stulecia.
Wystrój wnętrz pozostawiał wiele do życzenia. Widać było, że dom ma już swoje lata. Dla przykładu meble babci, które były tam od zawsze, pochodziły jeszcze z czasów budowy. Musieliśmy uporać się także z dziką, jeśli tak to mogę nazwać, kolorystyką ścian, gdzie w jednym pokoju panowała zieleń, a w innym królował pomarańcz.
i
Dom był więc zadbany, ale nie brakowało w nim elementów, które zdradzały jego wiek. Celem małżeństwa stało się nie tylko odświeżenie wyglądu, ale również uporanie się z przestarzałą funkcjonalnością pokoi.
Przeczytaj także: Druga młodość kostki w Wielkopolsce. Monika odnowiła rodzinny budynek. Już nie ma śladu po rażącym pomarańczu
Zmiana układu pomieszczeń i długotrwały proces aranżacji
Podczas remontu, najważniejsza okazała się zmiana układu pomieszczeń. Pierwotny plan parteru nie spełniał oczekiwań Moniki. Dwa pokoje były przechodnie, co wprowadzało chaos w przestrzeni.
— To nie miało dla mnie sensu. Chodziło się w kółko, a przestrzeń nie była dobrze wykorzystana. Na szczęście ścianka działowa dzieląca pokoje była łatwa do wyburzenia, więc finalnie udało się nam stworzyć duży, otwarty salon z jadalnią, z którego teraz przechodzi się do dwóch odrębnych pokoi. To była kluczowa zmiana, która poprawiła funkcjonalność. - dodaje Monika.
Kolejnym wyzwaniem okazała się wielkość pomieszczeń.
— Miałam ogromną sypialnię, co początkowo sprawiało trudności aranżacyjne. Ciężko było wymyślić, jak sensownie urządzić tak dużą przestrzeń. Z kolei łazienka była naprawdę malutka, co nie pasowało do reszty domu.
Początkowo właścicielka nie miała pojęcia, co zrobić z tymi przestrzeniami, rozważała nawet możliwość zmiany funkcji sypialni.
— Remont trwał długo i jak się okazało, czas był kluczowy. Z biegiem lat nasze pomysły na aranżację się zmieniły. Na przykład sypialnię ostatecznie zrobiłam dopiero w 2020 roku, ponieważ wcześniej po prostu nie miałam pomysłu na to, jak ją urządzić. Dopiero po kilku latach zrozumiałam, jak sensownie zaaranżować tę przestrzeń. W międzyczasie powierzyła się także nasza rodzina i musieliśmy stworzyć miejsce dla naszego synka.
Podobnie pozostałe zmiany na parterze były na bieżąco dostosowane do nowych potrzeb użytkowników.
— Zauważyliśmy, że niektóre rzeczy można uzmysłowić sobie dopiero po zamieszkaniu. Z upływem miesięcy zaczęliśmy dostrzegać, że czegoś nam brakuje — tu przydałby się dodatkowy schowek, a tu większa przestrzeń do przechowywania.
Jednym z ostatnich pomieszczeń, które przeszło metamorfozę wiosną tego roku była piwnica. Zniknęła stąd stara boazeria i sterta nieuporządkowanych „przydasiów”. Przestrzeń zyskała nowy, schludny charakter. W miejscu, które wcześniej służyło tylko do przechowywania, pojawił się m.in. kącik roboczy Marcina z biurkiem i powieszonymi na ścianie narzędziami. Dzięki temu piwnica stała się bardziej funkcjonalna i estetyczna.
Stara kuchnia w świeżym wydaniu
Monika od początku była zdecydowana, że nie chce zmieniać całej kuchni. Wiedziała, że pomalowanie mebli to rozwiązanie, które będzie miało nie tylko praktyczną wartość, ale także świetnie wpisze się w atmosferę domu. Trzeba przyznać, że kilka lat temu był to jeszcze mało popularny pomysł, który jednakże okazał się strzałem w dziesiątkę.
— Pamiętam, jak mówiłam znajomym i rodzinie, że zamierzam pomalować meble w kuchni. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitkę. Nie było to wówczas powszechne, więc nie spotkało się z entuzjazmem.
Mimo że także mąż początkowo nie by przekonany do tego pomysłu, Monika była nieugięta.
Wymiana całego wyposażenia kuchni nie była wówczas dobrym rozwiązaniem, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak długo będziemy tu mieszkać. Finalnie okazało się, ze podjęliśmy dobrą decyzję. Gdybyśmy wtedy wymienili meble, teraz moglibyśmy żałować. Dopiero z biegiem czasu zrozumiałam, że to jest dom z lat 70., i chciałam w niektórych elementach zachować jego klimat.
Monika zaaranżowała kuchnię z nutą vintage, nie chcąc tworzyć przestrzeni, która wydałaby się zbyt nowoczesna. Jak przyznaje, nie pasowałyby tutaj marmurowe blaty czy kryształowe żyrandole. Choć początkowo rozważała także wprowadzenie cegły do wnętrza, ostatecznie zrezygnowała, znając, że taki element mógłby za bardzo zdominować przestrzeń.
W duchu podobnych założeń „budżetowego remontu z pomysłem” właściciele domu podjęli decyzję o przemalowaniu kafli w łazience. To rozwiązanie okazało się szybkim i co ważne trwałym sposobem na odświeżenie przestrzeni. Intensywne użytkowanie i regularne czyszczenie nie wpłynęły na ich wygląd. To praktyczne podeście stanowi inspirację dla tych, którzy szukają sposoby na metamorfozę wnętrz w prosty i ekonomiczny sposób.
Własny styl wnętrz. „ Miało być jasno i przytulnie”
Stylistyka, która obecnie panuje w domu Moniki, to efekt długotrwałego procesu odkrywania własnych upodobań. Początkowo, choć bez dokładnego pomysłu na całość, właścicielka miała swoje założenia.
— Lubię przytulne i jasne wnętrza. Chciałam, by to było przestronne, pełne światła miejsce.
Monika przez pewien czas planowała, aby aranżacja skręciła w stronę stylu boho. Szybko zauważyła jednak, że to nie do końca tego szuka.
— Działałam na zasadzie metody prób i błędów i jak to już zostało wspomniane, czas odegrał w moim przypadku kluczową rolę. Wydaje mi się, że dopiero od dwóch lat wyczułam swój własny styl i zrozumiałam, z jaką estetyką jest mi najbardziej po drodze.
Wnętrz domu Moniki to przestrzeń, w której aktualnie wyraźnie widać wpływ modern farmhouse — stylu, który łączy prostotę wiejskiego życia z nowoczesnym komfortem.
Warto podkreślić, ze wiele z wprowadzonych rozwiązań aranżacyjnych to pomysły DIY. Właścicielka często przemyca także w wystroju akcenty z dawnych lat, jak stare wazony, patery i zestawy naczyń, które dostała od babci lub znalazła na pchlim targu.
— Uwielbiam takie perełki z drugiej ręki, to one dodają charaktery wnętrzom.
i
Ogród - przestrzeń, która łączy pokolenia
Ogród to miejsce, które tak jak wnętrze, zmieniało się na przestrzeni lat. Właściciele stworzyli tu oazę, w której wolne chwile spędzają wszyscy członkowie wielopokoleniowej rodziny - babcia, mama i Monika z mężem oraz ich synek.
— Chociaż większość zmian wprowadziliśmy sami z mężem, to ogród jest przestrzenią, z której korzystamy wszyscy. Dla mnie to miejsce ma ogromne znaczenie. — mówi Monika.
Jeszcze kilka lat temu zewnętrzna część posiadłości wyglądała inaczej, teraz zyskała na estetyce i funkcjonalności. W miejscu, gdzie kiedyś rosły maliny, pojawiła się rabata w kształcie litery L, a altanka została odnowiona i stała się sercem ogrodu. Na przyszły rok planowane są dalsze zmiany - m.in. wymiana ogrodzenia.
Efekt długotrwałego remontu
Metamorfoza parteru w rodzinnym domu Moniki to historia o wytrwałości, pracy na własną rękę i tworzeniu przestrzeni, która z biegiem lat zyskała swoją tożsamość. Choć proces trwał dłużej niż standardowe remonty, to właśnie czas pozwolił właścicielom na dokładne przemyślenie każdego kroku i na wprowadzenie rozwiązań, które byłby zgodne z ich wizją i potrzebami.
— Zawsze liczyliśmy się z tym, że robiąc wszystko samodzielnie, potrwa to dłużej. Niemniej jednak, dzięki temu mieliśmy możliwość, by na spokojnie zmienić koncepcję, jeżeli coś nam się nie podobało. — wyjaśnia Monika.
Chociaż były momenty, kiedy właścicielka rozważała zatrudnienie ekipy i przyśpieszenie procesu, z perspektywy czasu docenia możliwość eksperymentowania i samodzielnego podejmowania decyzji. Remont, który rozpoczął od wymiany piętrami z babcią i mamą, zakończył się stworzeniem przestrzeni pełnej indywidualnego charakteru.
Metamorfoza parteru w domu z lat 70. Zdjęcia