Dom do góry nogami pod Poznaniem. Nietypowa w tym projekcie jest nie tylko konstrukcja

2024-10-30 15:18

Skarpa z widokiem na zieloną okolicę stała się punktem wyjścia do projektu domu pod Poznaniem. Jednak realizacja śmiałej architektonicznej wizji wymagała niespotykanych w budownictwie jednorodzinnym rozwiązań konstrukcyjnych. Projekt domu: Borys Wrzeszcz, Mariusz Wrzeszcz, Jarosław Bajer/Wrzeszcz Architekci.

Spis treści

  1. Elegancka geometryczna forma
  2. Nietypowa konstrukcja i podział funkcjonalny
  3. Lockdown i żelazna dyscyplina
  4. Perfekcyjny minimalizm

Nietypowe ukształtowanie terenu często traktowane jest jako mankament działki. W tym przypadku jednak różnica poziomów wynosząca około 4 m stała się atutem. – Jak tylko zobaczyłem tę działkę, a nabyłem ją wiele lat temu, wiedziałem, że trzeba tę skarpę w jakiś sposób zagospodarować – mówi właściciel i dodaje, że już wtedy zrodził się pomysł, by dom posadowić na wzniesieniu w taki sposób, by główna przestrzeń mieszkalna była u góry. Tę ideę na język projektu przełożyli Wrzeszcz Architekci. – Nie każdy inwestor chce czegoś tak oryginalnego, ale w rozmowach padło życzenie, by dom miał efekt WOW! Zdecydowaliśmy więc, że oprzemy bryłę budynku o to zbocze i wykorzystamy różnicę poziomów jako atut – mówi Borys Wrzeszcz, architekt.

Powstałą ostatecznie horyzontalną bryłę budynku porównuje do wyniesionego na wyższy poziom domu parterowego, którego podbudowę stanowi dolna kondygnacja, mieszcząca pokoje syna i gościnny, strefę fitness, garaż i pomieszczenia gospodarcze. Efekt WOW! wywołuje rozległy widok na zieloną okolicę, który podziwiać można z tarasu i przez całą przeszkloną frontową elewację poziomu zero. Wrażenie jest tym większe, że działka jest długa, a w pobliżu nie ma wysokich zabudowań.

Elegancka geometryczna forma

Gdy patrzymy na budynek od frontu, zwraca uwagę jego elegancka geometryczna forma. Horyzontalną smukłość podkreśla odcinająca się od szarości betonu czarna rama, w którą architekci ujęli górną kondygnację.

Jej krańce, wysunięte poza obrys skarpy i dolnej kondygnacji, zdają się lewitować. Tę lekkość nadają także przeszklenie całej frontowej ściany poziomu zero i szklana balustrada.

– Takie było założenie kompozycyjne i myślę, że udało się uzyskać ten efekt – mówi Borys Wrzeszcz. – Rama kadruje też widok z domu. Z tarasu i wszystkich pomieszczeń po kolei: salonu, jadalni, gabinetu oraz łazienki jest widok na tę stronę i czarna rama to podkreśla – dodaje architekt.

Stworzenie wychodzących poza obręb przyziemia nawisów wymagało niestandardowych rozwiązań konstrukcyjnych. Jak podkreśla Borys Wrzeszcz, widoczne elementy betonowe nie są tu ozdobą. – To musiało być z żelbetu, żeby dom mógł utrzymać tę formę – mówi architekt.

Przy opracowywaniu tej konstrukcji kluczowe było zastosowanie technologii BIM. – Powstała duża ilość rysunków – tłumaczy Krzysztof Ławniczak. – W różnych programach stworzyliśmy dwa przestrzenne modele rysunkowe i jeden obliczeniowy, co w znacznej mierze ułatwiło wykonanie obiektu, bo łączone elementy konstrukcji stalowej i żelbetowej pasowały do siebie idealnie – podkreśla konstruktor i dodaje, że w większości „zwykłych domków” nie wykonuje się projektu w taki sposób. W tym jednak wypadku, aby w zaplanowanej przez architektów bryle zmieścić odpowiednio wytrzymałą konstrukcję, potrzebne były rozwiązania stosowane w bardziej skomplikowanych obiektach. W efekcie także realizacja wymagała wykonawcy, który ma doświadczenie z tego typu konstrukcjami. – Nie dałoby się wykonać takiego obiektu systemem gospodarczym – podkreśla Krzysztof Ławniczak.

Innym zaskakującym szczegółem jest kąt nachylenia dachu. Tylko na rzutach lub z lotu ptaka widać, że jest czterospadowy, bo taki był wymóg miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Właścicielowi jednak zależało na płaskim dachu i udało się taki efekt wizualny uzyskać – dzięki ściance attykowej i temu, że dom stoi na wzniesieniu.

Nietypowa konstrukcja i podział funkcjonalny

Nietypowa jest nie tylko konstrukcja budynku, lecz także jego podział funkcjonalny – codzienne życie toczy się głównie na wyższej kondygnacji. Tam znajdują się: strefa dzienna, gabinet i sypialnia właścicieli z łazienką i garderobą.

– Zależało nam na dużej otwartej przestrzeni, możliwie jak najbardziej przeszklonej, i cieszę się, że udało się to uzyskać – mówi Borys Wrzeszcz.

Przeszklona jest cała przednia elewacja poziomu zero oraz ściana jadalni od strony tarasu. Ekspozycja na południowy zachód zapewnia doskonałe doświetlenie wnętrza. Aby ochronić dom przed nadmiernym nagrzewaniem w letnie dni, wprowadzono na zewnątrz przesuwne panele z poziomymi lamelami, które pozwalają zacienić pokoje i dodatkowo urozmaicają wizualnie czarną ramę. Na dolnym poziomie jest pokój dorosłego już syna właścicieli, pokój gościnny, strefa fitness z sauną i siłownią, garderoba, łazienka, a także pomieszczenia techniczne i gospodarcze oraz garaż.

– Żonie też się podobało, że mamy te 160 m² na górze właściwie do własnej dyspozycji, ale stanowczo odmówiła wchodzenia z bagażami czy z zakupami z garażu po schodach – mówi właściciel. Ten problem udało się jednak rozwiązać. Architekci na poziomie zero, obok tarasu, zaprojektowali wiatę, z której przez kuchnię można wejść do spiżarni. Pod wiatę prowadzi podjazd po skarpie za domem. – Długo dyskutowaliśmy, czy nie będzie za stromy, ale po dwóch zimach mogę powiedzieć, że się sprawdza – zapewnia właściciel.

Lockdown i żelazna dyscyplina

Budowa ruszyła w listopadzie 2019 r. i trwała do lutego 2022 r. Gdyby nie utrudnienia spowodowane pandemią, pewnie udałoby się ją skończyć w dwa lata. Lockdown zamroził jednak logistykę i zdobycie niektórych materiałów, na przykład trzymetrowych desek z cedru kanadyjskiego na elewację czy sześciometrowych z egzotycznego drewna garapa na taras, stało się nagle nie lada wyzwaniem. Do tego doszły problemy niektórych wykonawców, dlatego na przykład wylanie betonowych posadzek, które wymagało doskonałej koordynacji pomiędzy różnymi ekipami, znacznie się przeciągnęło. Jednak właściciel nie odpuszczał i nie godził się na kompromisy. Chciał mieć na podłodze polerowany beton, a nie płytki, i tak się stało, choć wymagało to więcej czasu.

– Jestem estetą i dla mnie ten efekt jest ważny – podkreśla właściciel. – Na przykład ta czerń na elewacji. Zależało mi, żeby to był właśnie ten Swisspearl i to zrealizowałem, bo wolałem zrezygnować z jakichś drogich elementów wyposażenia czy dodatkowych metrów na rzecz tych materiałów, które po pierwsze odpowiadały mi estetycznie, a po drugie są trwałe i bezobsługowe. Chciałem, żeby ten dom za dziesięć czy dwadzieścia lat tak samo dobrze wyglądał. Z cedrową elewacją nic nie trzeba robić, patynuje w zależności od nasłonecznienia, ale nie wymaga olejowania ani specjalnej pielęgnacji – dodaje.

Zdaniem zarówno architekta, jak i konstruktora sukces tej realizacji to w znacznej mierze zasługa właśnie konsekwencji inwestora – najpierw w przełożeniu wizji na projekt, a potem jego realizacji jeden do jednego. Przy tak wymagającym obiekcie półśrodki i zamienniki nie wchodziły w grę.

– Starałem się, żeby ten projekt był ekonomiczny, a nie na zasadzie: budujmy, zobaczymy, ile nam wyjdzie – mówi właściciel. – Razem z Borysem walczyliśmy o każde pół metra. Nawet na koniec wymyśliliśmy, żeby garderoba na górze była przechodnia, bo wydzielenie korytarza oznaczałoby, że budynek musi być jeszcze szerszy.

Perfekcyjny minimalizm

Właścicielowi zależało, aby wystrój wnętrza współgrał z architekturą domu – miał być minimalistyczny i dopracowany w najdrobniejszym detalu. Dlatego już na etapie projektowania budynku w prace zaangażowała się architekt Ewelina Jankowska, właścicielka pracowni EV Architects, której powierzono projekt wnętrza. Od razu ustalono, że żelbetowe elementy zarówno na elewacji, jak i w środku pozostaną odsłonięte, więc szalunki muszą być wykonane idealnie.

– Zastosowaliśmy beton, szkło, kamień i, dla ocieplenia, drewno. Beton w zestawieniu z najwyższej klasy materiałami wygląda niezwykle szlachetnie – mówi Ewelina Jankowska. Dlatego ściany konstrukcyjne pozostały nieotynkowane, z widocznymi śladami szalunków. Betonowe są w większości także posadzki. Choć wyglądają surowo, ich perfekcyjne wykonanie okazało się dużym wyzwaniem ze względu na konieczność maszynowego polerowania. Jedynie w sypialniach i garderobach podłoga jest dębowa. Ściany sypialni natomiast pokrywa specjalnie zacierany tynk, na którym pięknie grają promienie słońca.

Choć wnętrze utrzymane jest w oszczędnej kolorystyce, zróżnicowanie faktur i materiałów czyni je ciekawym i pełnym niuansów. Widać to już w holu wejściowym, gdzie przestrzeń zdaje się gubić wśród płaszczyzn szkła i betonu.

Obszerna przestrzeń dzienna, obejmująca salon, jadalnię, kuchnię i przez otwierane przeszklenie sąsiadująca z tarasem, podwieszanym elementem nad kominkiem została podzielona na enklawy, które pozwalają domownikom przebywać osobno, a jednocześnie razem.

Rytm podziałów gładkich antracytowych frontów kuchennej zabudowy nawiązuje do widocznych na betonowych ścianach śladów po szalunkach. Paletę szarości urozmaica użyłowanie matowego kwarcytu, z którego wykonano blat i panel ścienny. Z tego samego materiału jest blok biokominka, który oddziela jadalnię od salonu.

W przestrzeni wypoczynkowej główną rolę grają modułowa sofa i fotel. Meble z tej samej linii, by uniknąć monotonii, mają różne obicia – przypominającą surowy len tkaninę i skórę w kolorze koniaku. Telewizor znika w grafitowej szarości regału. Można go też zasłonić ruchomym drewnianym panelem.

Wyłom w minimalistycznej neutralności wnętrz robi łazienka przy sypialni właścicieli. Zależało im, by znalazł się tam niezwykle wyrazisty kamień dekoracyjny. – Przyznaję, że musieli mnie namawiać na jego zastosowanie – mówi Ewelina Jankowska. – Teraz się z tego cieszę, ale wtedy nie miałam pewności, czy nie jest za mocny i czy nie przytłoczy wnętrza – zdradza początkowe obawy projektantka i dodaje, że ostatecznie jest zadowolona z każdego elementu w tym domu. – Nie ma tu rzeczy, którą bym zmieniła. Nasza współpraca układała się fantastycznie, rozumieliśmy się od początku – projektantka chwali konsekwencję inwestorów i ich dbałość o detal.

Ta niezwykła staranność na każdym etapie – od projektu po wykończenie – popłaciła. Po ponad dwóch latach mieszkania tutaj właściciele potwierdzają słuszność podjętych decyzji. – Taki podział, że my mamy dla siebie górę, a syn mieszka trochę niezależnie na dole, więc nie przeszkadza nam, kiedy zaprasza kolegów czy podkręci muzykę, sprawdza się idealnie – mówi właściciel.

Największym atutem tego domu jest jednak widok na zieloną okolicę, który rozciąga się z tarasu i wszystkich ujętych w czarną ramę wnętrz.

Murator Google News
Autor:
Taras naziemny - masywny czy lekki. MUROWANE STARCIE
Murowane starcie
Nasi Partnerzy polecają