170 metrów w loftowym stylu z perełkami PRL-u. Oryginalny dom Oli i Błażeja

2024-02-26 13:49

Ola i Błażej Ciepli osiem lat temu kupili działkę pod Zawierciem skuszeni wizją życia w rodzinnej miejscowości oraz pięknymi widokami Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wybudowali dom idealny dla ich trzyosobowej rodziny. Koncepcję projektu stworzyli Ola i jej tata, artysta malarz, Piotr Olbrychowski. Wnętrza są jasną, surową bazą, w której główną rolę grają PRL-owskie meble i dodatki.

Ambicje do zrealizowania

Ola i Błażej pochodzą z jednej, niedużej miejscowości pod Zawierciem i gdy się poznali w 2007 roku, nie mogli się nadziwić, jak to się stało, że nigdy wcześniej na siebie nie wpadli. – Zwłaszcza że mieliśmy wielu wspólnych znajomych – dodają ze śmiechem. ­– Właśnie zdałam maturę i jechałam na zaplanowane studia do Wrocławia, więc Błażej też tam się przeniósł. Po zdanym przeze mnie egzaminie dyplomowym z fotografii we Wrocławskiej Szkole Fotografii AFA wróciliśmy do naszej rodzinnej miejscowości i wynajęliśmy mieszkanie.

Ślub, narodziny córki oraz moje studia na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego – wszystko się działo niemal jednocześnie. Mimo nawału obowiązków cele osiągnęłam i jestem licencjonowanym kierownikiem produkcji filmowej i telewizyjnej oraz magistrem sztuki. To nie tylko moja determinacja, ale także pomoc i wsparcie męża oraz bliskich. Dziś oboje pracujemy trochę obok swoich zawodów, ale jesteśmy zadowoleni i – wszystko przed nami!

Dom – wspólne dzieło bez kredytu

Gdy w wynajmowanym mieszkaniu zaczęło być im za ciasno, postanowili kupić plac i wybudować dom. Wybór padł na ich rodzinną miejscowość. – Akurat nasz znajomy sprzedawał działkę w pobliżu lasu – wyjaśniają. – Oboje mamy tu rodziny, lubimy te tereny, cenimy spokój i ciszę. Mamy blisko do Zawiercia, Katowic, Ogrodzieńca. Nie było się co zastanawiać.

Projekt domu to wspólna praca Oli i jej taty. Piotr Olbrychowski jest artystą malarzem, a córka… nie tylko magistrem sztuki, ale także wielbicielką dobrego wzornictwa i historii sztuki. – Jako wielka entuzjastka twórczości Stanleya Kubricka pisałam pracę magisterską o oryginalności koncepcji scenograficznych na podstawie wybranych filmów tego filmowca i właściwie wtedy, dzięki jego filmom, zrodziła się moja miłość do wnętrz – wspomina.

Ola i Piotr razem opracowali koncepcję domu. –  Mamy z żoną zbliżone gusta, omówiliśmy nasze oczekiwania i… zawierzyłem żonie i teściowi. Wszystko wypadło doskonale! – mówi Błażej. Gdy ogólne założenia zostały przygotowane, trafiły one do architekta, który stworzył profesjonalny projekt. Nie obyło się jednak bez zmian. – Dom miał mieć prostą bryłę, aby była ona jak najbardziej energooszczędna, lecz okazało się, że nie możemy mieć płaskiego dachu! – mówi Ola. – Plan zagospodarowania przestrzennego  na Jurze jasno bowiem określa, że dach ma mieć co najmniej dwa spady o określonym kącie, więc taki ostatecznie zrobiliśmy. Również ze względów energooszczędnych nie mamy wykuszy oraz zainwestowaliśmy w kolektory solarne i panele fotowoltaiczne.

Dom liczy ok. 170 m powierzchni użytkowej, ma także piwnicę i garaż. – Budowaliśmy i wyposażaliśmy go bez kredytu, a do tego przy ograniczonym budżecie – opowiadają. – Na dole jest duża otwarta przestrzeń, w której mieszczą się przedpokój, jadalnia, kuchnia, salon, mała łazienka (nie robiono w niej zdjęć) oraz schody na piętro. Na górze mamy korytarz z otwartą garderobą, łazienkę, sypialnie naszą i Poli oraz pokój gościnny. Ograniczenie ścian, drzwi itp. do minimum obniżyło koszty i… otworzyło przestrzeń. Mnóstwo prac też wykonali sami, a fachowcom pozostawili to, co konieczne.

Jeśli lubisz wnętrza z perełkami dizajnu z czasów PRL-u, odwiedź mieszkanie Nicole, która kocha rzeczy z PRL-u i umie je pokazać! oraz mieszkanie Agnieszki i Cezarego we Wrocławiu.

Lampy z duszą. Radosław Nakonowski daje industrialnym perełkom drugie życie

Połączenie lotfu z PRL-em

O wystroju wnętrz zadecydowały głównie dwa czynniki: miłość do dobrego wzornictwa i… ograniczone fundusze. Ola interesuje się historią dizajnu, kocha stare szło i ceramikę, z pasją poświęca czas na wyszukiwanie „perełek” oraz identyfikowanie kupionych przedmiotów. Szczególnie upodobała sobie okres powojennego modernizmu, jaki zaistniał także w Polsce.

– Uwielbiam oryginalne wnętrza i tak też starałam się urządzić nasz dom – wyjaśnia Ola. – Kocham stare meble i dodatki, a dawanie im drugiego życia daje mi wiele radości i satysfakcji. Nie lubię wyrzucać rzeczy, które mogą mi się kiedyś przydać. Staram się, aby nasz dom i nasze życie jak najbardziej zbliżały się do idei zero waste. Nie podążam ślepo za modą, bo cenię wnętrza oryginalne, bawię się, wyszukując oryginalne rozwiązania. Nie czułabym się dobrze we wnętrzu będącym kopią wystawy sklepu meblowego. Oboje z mężem mamy specyficzne poczucie humoru, lubimy absurdalne rzeczy i można się tego domyślić, choćby patrząc na plakaty w jadalni. Wszyscy pochłaniamy książki, kochamy muzykę. Błażej gra na gitarze, ja w dzieciństwie uczyłam się gry na pianinie, a teraz razem z Polą śpiewamy. Te zamiłowania także znajdują dyskretne odzwierciedlenie w wystroju wnętrz.

Najbardziej jednak rzuca się w oczy miłość do polskiego wzornictwa z okresu powojennego. – Najzwyklejsze meble, lampy, dodatki, tkaniny, naczynia stworzone wtedy przez rodzimych projektantów zachwycają – mówi Ola. – Stanowią przykład, że piękno może być praktyczne, bo przecież to przedmioty codziennego użytku. U nas w domu jest ich wiele i stale szukam kolejnych. Założyłam nawet profil na Instagramie o nazwie @Pereloft, jest ona połączeniem mojej fascynacji tą epoką we wzornictwie oraz stylem loftowym. Dodatkowo, wraz z kilkoma koleżankami założyłyśmy inny profil @wnetrzazpazurem, gdzie pokazujemy ciekawe i oryginalne wnętrza z Instagrama. Prowadzenie profili i obserwowanie innych pobudza kreatywność i daje energię do zmian u siebie w domu.

Styl loftowy Ola ceni za surowość, autentyczność i możliwość kreacji. – To surowa baza, którą można bardzo różnie zaaranżować, np. właśnie perełkami PRL-owskiego dizajnu – wyjaśnia. – Pozostawiliśmy więc na parterze sufit w postaci betonowego, stropu, wyeksponowaliśmy instalację elektryczną, by było wręcz postfabrycznie oraz wybraliśmy posadzę z żywicy poliuretanowej, często znajdującej zastosowanie w halach produkcyjnych czy budynkach użyteczności publicznej. Z niej są także schody na piętro. Wybór był to doskonały!

Lubisz wnętrza industrialne i loftowe? Zobacz, jak ciekawie urządzić kuchnię w tych konwencjach – 26 efektownych aranżacji plus eksperckie rady.

Co warto wiedzieć o posadzce z żywicy poliuretanowej – podpowiedzi Ola i Błażeja

  • Posadzka z żywicy poliuretanowej tworzy jednolitą powierzchnię. Nadaje wnętrzu nowoczesny, oryginalny wygląd. Wielką zaletą jest brak spoin, łączeń itp. Podłoga jest więc nieskazitelna, a meble na niej stojące prezentują się wspaniale, podobnie przykrywające jej fragmenty dywany i chodniki.
  • Ciepło na wiele sposobów. Żywica jest przyjemna, ciepła w dotyku, miła dla bosych stóp. Można pod nią montować ogrzewanie podłogowe.
  • Odporność na promieniowanie UV. Możesz ją położyć nawet w pomieszczeniu, które ma wiele okien i jest bardzo nasłonecznione, bo żywica nie wyblaknie nawet po latach użytkowania.
  • Odporność na uszkodzenia. Posadzka jest elastyczna (bliżej jej do wykładziny PCV niż płytek), co zapobiega pękaniu i zwiększa odporność na zadrapania i odpryskiwanie. Nie znaczy jednak, że możemy szurać ciężkimi meblami i zrzucać na nią noże. Trzeba oczywiście uważać. Dobrze też podkleić pod nóżki mebli filcowe podkładki (jasne przy jasnej żywicy, jak u nas, i ciemne przy ciemnej).
  • Ważna konserwacja. Aby posadzka pozostała długo ładna, trzeba ją regularnie zamiatać i odkurzać oraz myć. Na ogół mop wystarcza, ale raz na jakiś czas myjemy ją ręcznie, stosując przy okazji preparat do gruntownego czyszczenia podłóg żywicznych, który przy okazji ją konserwuje. Jeśli po latach posadzka się zniszczy lub powstaną jakieś wyraźne zarysowania itp., podłogę można przeszlifować i ponownie pokryć lakierem.
  • Feeria kolorów i wzorów. Można zamówić podłogę w dowolnym odcieniu (paleta RAL), we wzory, a nawet z efektami 3D. Nam jasna i niemal jednolita wydała się najbardziej uniwersalna, ale to rzecz gustu i tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Możesz też zamówić wykończenie matowe, półmatowe albo na wysoki połysk.
  • Zrobienie posadzki jest czasochłonne. Marzysz o posadzce z żywicy? Zarezerwuj na jej wykonanie sporo czasu. Pamiętaj też, że lokal musi być zupełnie pusty. Najpierw podłogę się wyrównuje i odpyla, potem gruntuje. Na tak przygotowaną powierzchnię wylewa się żywicę, a gdy wyschnie – lakieruje. Między czynnościami są też konieczne tzw. przerwy technologiczne. Wszystko razem u nas zajęło około dwóch tygodni.
  • Wybór firmy. Wykonanie posadzki warto powierzyć firmie z doświadczeniem. To spory koszt i inwestycja na lata, więc lepiej nie kierować się najniższą ceną, a opiniami klientów. Wtedy będzie pewność, że posadzka nie wyblaknie, nie popęka itp.

Kochasz wnętrza z duszą? Pełne antyków i staroci? Zobacz 43-metrowe mieszkanie Lecha Peresa w Krakowie

Listen on Spreaker.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Pozostałe podkategorie