43-metrowe mieszkanie Lecha Peresa w centrum Krakowa – klimatyczne i pełne antyków. Właściciel sam je wyremontował i zaaranżował!
Lech pochodzi z Bieszczad, ale w Krakowie zakochał się już jako nastolatek. Tu więc przyjechał na studia, a potem związał się z nim na stałe. Teraz mieszka w centrum Krakowa, na piętrze w starej kamienicy, a na jej parterze ma pracownię konserwatorską „Renowacje pokojowe”, w której przywraca świetność i cennym antykom, i po prostu ładnym starociom.
Klimatyczne mieszkanie Lecha Peresa w Krakowie – galeria zdjęć
Autor: Wnętrza Michała
Lech to nie tylko wielki miłośnik sztuki i historii. – Kocham przyrodę i zwierzęta – mówi. ¬– Staram się chronić naturę i pomagać zwierzakom w potrzebie. U mnie w domu schronienie znalazły cztery koty, czasem dołączają jeszcze kolejne, ale to już tylko w ramach tzw. domu tymczasowego. Ten rudasek jest ze mną już kilka lat. Ma na imię Rusi. Reszta kociego towarzystwa, czyli półdziki Buryś oraz Lucek i Kurtka, nie bardzo chciałby pozować do zdjęć.
Spis treści
- Klimatyczne mieszkanie Lecha Peresa w Krakowie – galeria zdjęć
- Droga do Krakowa
- Pasja sposobem na życie
- Dom i praca pod jednym dachem
- Dom zwierciadło duszy
- Jak z głową kupować antyki i starocia oraz je odnawiać – rady Lecha
Droga do Krakowa
Lech od wczesnych lat szkoły podstawowej przyjeżdżał do starszej siostry mieszkającej w Krakowie na każde ferie i wakacje. – Siostra szła do pracy, a ja dostawszy od niej parę złotych, musiałem sobie radzić sam – wspomina Lech. – Pamiętam, jak całymi dniami włóczyłem się po starym mieście i Kazimierzu, zaglądałem w otwarte bramy, zwiedzałem zakątki podwórek i kościoły, i – z każdym kolejnym przyjazdem coraz bardziej byłem zafascynowany tym miastem. Gdy przyszedł czas wyboru studiów, oczywiste było, że będę uczył się w Krakowie. Okazałem się jednak typem wiecznego studenta: zacząłem od archeologii, potem było kulturoznawstwo, ale… jakoś nie udało mi się dokończyć nauki. Imałem się różnych zajęć, w tym pracowałem nawet w banku, umierając z nudów. Wreszcie postanowiłem zmienić swoje życie i na poważnie zająć się renowacją antyków.
Jeśli lubisz wnętrza retro, pełne antyków i uroczych staroci oraz dzieł sztuki, odwiedź dom malarki Joanny Trzcińskiej oraz dom po pradziadkach uratowany przez Anetę Gruszczyk, artystkę wizualną, malarkę i witrażystkę.
Pasja sposobem na życie
Mając 15—16 lat, Lech kupował już pierwsze starocia i próbował je odnawiać. Na pierwszy ogień poszły dwa przedwojenne krzesła i biurko z marmurowym blatem, które metodą prób i błędów młody hobbysta doprowadził do stanu używalności – do dziś stoją w domu jego rodziców. W liceum dostał pierwszy komputer i wtedy zajął się systematycznym polowaniem na okazje na portalach ogłoszeniowych.
– Wiele z przedmiotów złowionych wtedy przeze mnie i odnowionych mam nadal – mówi gospodarz. – Niedawno odkryłem nawet, że kupiona przed laty za 26 zł lampa jest dziś warta kilka tysięcy! Wracając jednak do moich początków w nowym zawodzie, to jeszcze podczas pracy w banku, zapisałem się na kurs odnawiania mebli w jednej z krakowskich pracowni renowacji. Kurs trwał dwieście godzin, ale miałem szczęście – a może dostrzeżono we mnie iskierkę talentu – bo już po dwóch tygodniach praktyk pozwolono mi przychodzić i uczyć się od prawdziwych fachowców. W sumie „terminowałem” tam prawie dwa i pół roku, zarabiając głównie na intarsjach, które wycinałem do wykon pracowni kopii mebli barokowych. Z każdym miesiącem pomysł na własną pracownię zaczął powoli nabierać kształtów.
Dom i praca pod jednym dachem
Przez jakiś czas Lech rozważał nawet, wbrew sobie, przeprowadzkę do Poznania, ale zrządzeniem losu, trafił na ulicę Topolową w centrum Krakowa, gdzie w starej, bardzo zniszczonej kamienicy był niewielkie mieszkanie na sprzedaż. Od razu się na nie zdecydował! Ponieważ nie wiedział, czy zostanie tu na długo, i nie opływał w gotówkę, postanowił odnowić lokal własnym sumptem i raczej tanio… Przydało mi się wtedy doświadczenie, jakie niegdyś nabył, pracując dorywczo w firmie remontowej. Na szczęście lokal miał w miarę nowe i sprawne instalacje elektryczną oraz wodno-kanalizacyjną.
– Remont nie był ani łatwy, ani szybki, bo lokal był zniszczony, ale jakoś poszło – opowiada Lech. – Uznałem, że nie będę na siłę przerabiał starego na nowe: krzywe ściany i sufity oraz „wychodzone” podłogi czy ślady użytkowania na drzwiach itp. potraktowałem jako ślady historii, ducha czasu, który wypełniał wnętrza. Naprawiłem lub wymieniłem więc to, co niezbędne, trochę poprzerabiałem też, aby pomieszczenia lepiej odpowiadały moim potrzebom i gustom. Szybko się wprowadziłem i otworzyłem własną pracownię w… sypialni! Stąd też się wzięła jej nazwa „Renowacje pokojowe” – dodaje ze śmiechem. – Dziś trudno mi to sobie wyobrazić, jak to wszystko razem działało: tu mieszkanie i obiad się gotuje, a pranie pierze, a tu warsztat i piły, narzędzia, pędzle, farby, lakiery, bejce, a to tego kurz i tu, i tam… No i jeszcze cztery koty buszujące po całym tym majątku! Jakoś jednak przetrwaliśmy ten czas i udało się nawet rozwinąć pracownię. Wkrótce znów dopisało mi szczęście, bo udało mi się wynająć puste mieszkanie na parterze w tej kamienicy. Tam też teraz mieści się moja pracowania, która zachowała swoją nazwę. A ja cieszę się z odzyskania sypialni. Oczywiście, szybko zapełniła się maniacko kupowanymi i cudem znalezionymi przeze mnie pięknymi przedmiotami z przeszłości i z przeszłością…
Dom zwierciadło duszy
Lech marzy o kupnie starego domu, najlepiej poza miastem, z dodatkowymi pomieszczeniami gospodarczymi, których mógłby urządzić dużą pracownię i magazyn na meble, bo tych stale przybywa. – Najlepszy byłby taki staroć do odratowania – śmieje się. – A ja z dużą radością przywróciłbym mu świetność. Wreszcie też moje koty miałby więcej miejsca do buszowania, a pewnie wtedy trafiłby pod nasz dach kolejne oraz psy, o których marzę. Nie ukrywam, że większy dom nęci mnie także z innego powodu – to po prostu więcej przestrzeni, której tak potrzebuję z racji mojej manii zbierania staroci. Nie jestem jednak kolekcjonerem ani dekoratorem wnętrz, często kupuję rzeczy, bo się w nich zakochuję, a dopiero potem się zastanawiam, jak i gdzie je ustawić. Uważam, że przestrzeń, w jakiej żyjemy powinna odzwierciedlać nasze upodobania, gust, potrzeby. Ja kocham starocia, więc wystrój mojego mieszkania (a zapewne i przyszłego domu) to taki stylowy miszmasz, w którym koegzystują przedmioty z XVIII wieku i te z połowy XX wieku oraz wszystkie te „pomiędzy”. Wnętrza, w których mieszkam też stale się zmieniają, bo coś przybywa, coś wędruje z jednego miejsca na drugie itp. Według mnie to dobra zasada – oznacza, że dom żyje!
Jak z głową kupować antyki i starocia oraz je odnawiać – rady Lecha
- Na początku kupuj tylko tanie przedmioty, przynajmniej dopóki nie wgłębisz się w historię wzornictwa czy nie poznasz arkanów renowacji. W ten sposób nie przepłacisz, a jeśli odnawianie mebla pójdzie nie tak, jak trzeba, nie stracisz dużej kwoty. Zawsze warto zwiedzać strychy i piwnice oraz chodzić na targi staroci, bo można tam znaleźć cuda. Polecam zaglądanie do śmietników, nie omijanie tzw. wystawek oraz wertowanie ogłoszeń internetowe to także miejsce
- Zapoznaj się choć z podstawami historii sztuki, meblarstwa, wzornictwa. Będziesz mieć lepsze rozeznanie i trudniej będzie się na kupnie oszukać. To bardzo interesujące dziedziny i im więcej się wie, tym lepiej. Polecam albumy poświęcone np. historii mebli, luster, lamp itp. Warto też wertować katalogi. Dla relaksu można zwiedzać strony domów aukcyjnych, blogi eksperckie itp. – czytając i oglądając wiele się nauczysz. Jeśli jesteś naprawdę zainteresowany tematem, to całe życie będziesz zgłębiał wiedzę o gatunkach drewna, fornirach, technikach budowy mebli, ich renowacji, tapicerowania itp.
- Nie myl renowacji mebli z ich stylizacją. Dziś wiele osób zajmuje się tzw. metamorfozami starych mebli, nadając im kompletnie nowy wygląd. Między innymi malują je farbami, oklejają tapetami i tkaninami itp. Nie ma w tym nic złego, ba!, niektóre prezentują się wręcz znakomicie, ale to co innego niż przywracanie przedmiotowi jego pierwotnego wyglądu i funkcji.
- Zacznij przygodę z renowacją od przejrzenia filmików na YouTube, przeczytania paru podręczników, skończenia kursów. Na początek bierz na warsztat meble bez większej wartości, np. stare meble wiejskie. Te niefornirowane łatwiej odnowić. Gdy już nabierz trochę wprawy, zabierz się za poważniejsze prace. Jeśli jednak uda ci się kupić cenny przedmiot, a jeszcze nie czujesz się na siłach, oddaj go do renowacji fachowcowi z doświadczeniem. To inwestycja, która się naprawdę opłaci.
Autor: Wnętrza Michała
Lech to nie tylko wielki miłośnik sztuki i historii. – Kocham przyrodę i zwierzęta – mówi. ¬– Staram się chronić naturę i pomagać zwierzakom w potrzebie. U mnie w domu schronienie znalazły cztery koty, czasem dołączają jeszcze kolejne, ale to już tylko w ramach tzw. domu tymczasowego. Ten rudasek jest ze mną już kilka lat. Ma na imię Rusi. Reszta kociego towarzystwa, czyli półdziki Buryś oraz Lucek i Kurtka, nie bardzo chciałby pozować do zdjęć.