Spis treści
- Zaufać intuicji - początek historii Bujne1936
- Remont z duszą, nie z kalkulatorem
- Początek renowacji drewnianej chaty
- Dom pełen wspomnień z danych lat
- Metamorfoza - wyzwania i koszty
- Urok Pogórza Rożnowskiego
- Remont drewnianej chaty - Bujne1936. Zdjęcia
Zaufać intuicji - początek historii Bujne1936
Zaczęło się od poszukiwań domku poza Krakowem, który miał stać się sielskim azylem z dala od miasta. Pierwotnie uwagę Angeliki i Darka (ig: bujne1936) przyciągała, zlokalizowana stosunkowo niedaleko, Lanckorona. Byli już nawet o krok od zakupu posiadłości w tamtym regionie. Los chciał jednak inaczej i transakcja nie została sfinalizowana.
W tym samym czasie Ewa, znajoma małżeństwa, na jednym z portali ogłoszeniowych dostrzegła potencjał w drewnianej chatce w miejscowości Bujne, niedaleko Gródka nad Dunajcem (województwo małopolskie).
- Zadzwoniłam do pośredniczki i umówiliśmy się na oglądanie domku. Budynek zrobił na nas duże wrażenie, ale przekonaliśmy się do niego w stu procentach wtedy, gdy pojechaliśmy tam po raz drugi i poznaliśmy Panią Danutę, jego właścicielkę. Od razu znaleźliśmy wspólny język i do dziś utrzymujemy kontakt - opowiada Angelika i dodaje:
Dom został zbudowany w 1936 roku przez dziadka Pani Danuty. Poprzednia właścicielka wraz z mężem mieszkając w okolicach Dolnego Śląska, nie miała już możliwości poświęcania mu tyle czasu, ile by chciała.
Wnętrze domu okazało się prawdziwą kapsułą czasu. Pełne było mebli, przedmiotów codziennego użytku i dekoracji, które Pani Danuta odziedziczyła po swoich rodzicach i dziadkach albo gromadziła przez lata – wszystko w stosunkowo dobrym stanie.
– Od początku miałam plan odrestaurowania mebli, które się tam znajdowały, co też uczyniliśmy – mówi Angelika.
Ostateczną decyzję o kupnie posiadłości małżeństwo podjęło wiosną 2020 roku. Gdy zobaczyli, jak dom tonie w zieleni, po prostu poczuli, że to ich miejsce. Nawet tata Darka, początkowo sceptyczny, gdy tylko zobaczył chatę na żywo, poparł ich „szalony” plan.
Remont z duszą, nie z kalkulatorem
Chata miała swoje lata, lekko przechylała się na prawą stronę, ale drewno wciąż było w dobrym stanie. Brakowało też podstaw: nie było dostępu do bieżącej wody, szamba, a instalacje wymagały modernizacji. Jednak po konsultacjach z rzeczoznawcą, który potwierdził dobrą kondycję drewna, zapadła decyzja – podejmujemy wyzwanie.
- Na początku chcieliśmy wykonać renowację budżetowo, ale nasz architekt zweryfikował pierwotne plany. Poszliśmy w jego projekt i nie żałujemy.
Na swojej drodze spotkali wykonawcę z sąsiedniej miejscowości – pana Kazimierza, który podjął się kompleksowego remontu. Jego doświadczenie okazało się nieocenione. Z kolei ogród, który dziś jest wizytówką posesji, został zaprojektowany przez Krzysztofa, dbającego o niego do dziś.
- Kochamy nasz domek, ale bez ogrodu nie robiłby on takiego wrażenia – przyznaje Angelika.
Warto podkreślić, iż w całym budynku zachowano też motyw, który od początku przyciągał uwagę, a który jednocześnie wpisuje się w lokalną tradycję. Kolor niebieski, bo o nim mowa, występuje na nowych oknach, meblach, a nawet na ręcznie wykonanych tynkach glinianych. Niebieska barwa w dawnych czasach była często wykorzystywana przez małopolskich chłopów i symbolizowała ochronę przed złem.
Przeczytaj również: Złożyli stary spichlerz jak układankę z puzzli. Złotniczka i lalkarz o metamorfozie w puszczy pod Warszawą

i
Początek renowacji drewnianej chaty
Nowi właściciele zaczęli prace remontowe od piwnicy, która została zalana betonem, co trzeba przyznać, wymagało ogromu pracy i nakładów finansowych. Następnie rozpoczęto się odnawianie drewnianych bali.
– Nasz wykonawca musiał oczyszczać każdą belkę ze spuszczeli i kołatków. Zdejmował każdą z osobna, czyścił i następnie używał wewnątrz domu na ścianach - relacjonuje Darek.
Potem przyszła kolej na ścianki działowe i wzmacnianie stropu – niezbędne, bo nowy dach, pokryty tradycyjną strzechą, miał ważyć blisko 12 ton. Choć pierwotnie zastany dom wieńczyła blacha, właściciele chcieli nadać budynkowi charakter lokalnej architektury.
Problemem okazała się instalacja odgromowa – zwykła nie wchodziła w grę z powodów przeciwpożarowych, a specjalistyczne rozwiązania były trudne do zrealizowania i bardzo kosztowne. Na szczęście, po wielu perypetiach, pomogła zaprzyjaźniona firma, która się tym zajęła.
Kolejnym wyzwaniem - czasowym i finansowym - było tynkowanie wnętrz. Właściciele pokazali wykonawcy, tym razem Panu Włodkowi, zdjęcia dawnych ścian z lepianki, które były oryginalnie dla nabytego przez nich domku. Fachowiec nie tylko odtworzył ich charakter, ale jak podkreśla małżeństwo, dodał im artystycznego sznytu.
Między pracami budowlanymi udało się też wykopać studnię – spore ryzyko, bo woda mogła się nie pojawić. Na szczęście – źródło było obecne na działce. Z kolei szambo wykonał znajomy z czasów studenckich Angeliki.
Dom pełen wspomnień z danych lat
Wnętrze budynku nie powstało ani przypadkiem, ani pod dyktando katalogowych trendów. Za jego projekt odpowiadał architekt Cezary, sąsiad Angeliki i Darka z Krakowa. To on wyznaczył kierunek prac, ale finalna koncepcja kształtowała się także przy udziale bliskich.
W aranżację zaangażowana była m.in. przyjaciółka Ewa, która służyła pomocą w podejmowaniu trudnych decyzji estetycznych oraz Ewelina – odpowiedzialna nie tylko za odnowienie mebli, ale i za stworzenie zdjęć, które dokumentują cały proces. To ona w starych szafach pozostawiła sentymentalne notatki dziadka Pani Danuty - dawnej właścicielki domu – jak wpisy o tym, kiedy cieliła się krowa. Takie detale są bezcenne.
- Zależało nam na zachowaniu pieca. Niestety podczas remontu oryginalne palenisko zawaliło się i musieliśmy budować od nowa. Wykorzystaliśmy jednak materiał (drewniane i metalowe elementy) z poprzedniego pieca.
Oprócz odnowionych mebli, do środka zawitało również drewno pozyskane podczas prac zewnętrznych. Część desek z elewacji ponownie wykorzystano we wnętrzach, a tam, gdzie ich nie użyto, pojawiły się ręcznie nakładane tynki gliniane.
Częściowo dobudowano antresole tam, gdzie wcześniej był strych. W starym budynku oczywiście nie było łazienek, dziś są już dwie – w każdej części domu, bo oryginalny podział budynku na dwie strefy został zachowany.
– Mamy większą i mniejszą część. W mniejszej jest sypialnia, jadalnia z kuchnią, antresola, łazienka i taras. W drugiej większej są dwie sypialnie, łazienka, antresola, kuchnia i taras – wylicza Angelika.
Wnętrze łączy funkcję wypoczynkową z praktyczną. Na podłodze położono płytki – ze względu na wygodę utrzymania. Na ścianach zawisły stare oleodruki, które zachowały dawny charakter, ale zyskały nowe ramy, wolne od spuszczeli.
Jedno z odrestaurowanych łóżek okazało się na tyle krótkie, że trzeba było zamawiać do niego materac na wymiar. Na wewnętrznej, głównej belce pozostawiono również widoczną datę budowy domu – 1936 rok.
Zobacz również: Przewieźli chałupy na traktorze sąsiada! Historia WsiaMaciówki na Podkarpaciu
Metamorfoza - wyzwania i koszty
Pierwszy etap remontu rozpoczął się w kwietniu 2021 roku i trwał aż do grudnia – na święta Bożego Narodzenia rodzina mogła już celebrować wspólny czas w odnowionym Bujnym.
Prace przy ogrodzie, który dziś jest prawdziwą chlubą posesji, zakończono w kolejnym roku. W międzyczasie (jeszcze podczas pierwszych prac remontowych) życie dopisało swój własny scenariusz – Angelika zaszła w ciążę. Choć z oczywistych względów nie mogła być na budowie tak często, jakby chciała, to wszystko przebiegło sprawnie i spokojnie.
Pomagała rodzina, przyjaciele i sprawdzeni wykonawcy, których właściciele znali osobiście. Dzięki temu nawet niespodziewane trudności – jak kosztowna instalacja odgromowa czy prace ziemne – nie zdominowały radości z procesu tworzenia nowego-starego domu.
Angelika i Darek zapytani o koszty przyznają, że w pewnym momencie przestali je liczyć.
Na pewno postawienie nowego domu byłoby znacznie tańsze, ale nie o to nam chodziło. Kupowaliśmy domek z zamiarem jego renowacji i nigdy nie przeszło nam przez myśl, żeby go burzyć i stawiać nowy.
Urok Pogórza Rożnowskiego
Na samym końcu nie sposób nie wspomnieć o okolicy, w jakiej zlokalizowana jest chata w Bujnym – bo to właśnie krajobraz Pogórza Rożnowskiego nadaje temu miejscu wyjątkowego charakteru. Jak przyznaje właścicielka wiosną i latem okolica przypomina małą Toskanię.
Wystarczy zrobić kilka kroków od chaty, by znaleźć się w lesie pełnym poziomek, z którego trasą widokową można zejść prosto nad jezioro Rożnowskie.
Bujne to także idealny punkt wypadowy do Nowego Sącza, a stamtąd do Rytra – miejsca, które właściciele odwiedzają regularnie podczas rowerowych wycieczek.
Remont drewnianej chaty - Bujne1936. Zdjęcia
Zobacz także: Popadająca w ruinę leśna chata. Dominika i Szymon zobaczyli w niej potencjał i stworzyli wehikuł czasu na Lubelszczyźnie
