Dom jak z dziecięcego rysunku w prefabrykowanej technologii drewnianej

2021-11-09 13:56

Jego odmienność od sąsiednich budynków o różnych formach, gabarytach, kolorystyce zdumiewa. A jednak ten dom, mimo architektonicznej niezależności, nie kontrastuje z domami z sąsiedztwa – jest naturalnym elementem pejzażu. Projekt domu: projekt_DwA pracownia architektoniczna/Agnieszka Ziębik i Grzegorz Ziębik.

Dom jak z dziecięcego rysunku
Autor: Marcin Czechowicz Projekt projekt_DwA pracownia architektoniczna/Agnieszka Ziębik i Grzegorz Ziębik Wycięcia w bryle i kształt dwóch podcieni oraz forma dachu to efekt tego, jak architekci chcieli rozwiązać podział wewnętrznej przestrzeni. Jej część miała być dwukondygnacyjna, otwarta po połacie. Dlatego też zostały one zróżnicowane i dach jest asymetryczny

Taki efekt osiągnięto za sprawą wyraźnego nawiązania do domu znanego wszystkim z dzieciństwa. Tym razem skojarzenia z dziecięcymi rysunkami są oczywiste i jak najbardziej na miejscu. Sprytne i niemal dosłowne odwołanie do sławnego archetypu sprawiło, że dom dobrze wpisałby się w prawie każdą architektoniczną rzeczywistość. Bo jest swojego rodzaju symbolem tego, z czym sąsiaduje. To osobliwa podpowiedź, jak można projektować i budować w okolicy o zróżnicowanej, niespójnej architektonicznie zabudowie.

Galeria zdjęć: zobacz jak wygląda bryła i wnętrze domu

Dom okrojony z tego, co zbędne

– Aby podkreślić formę domu, przypominającą dziecięcy rysunek, postanowiliśmy dom „okroić” ze wszystkiego, co zbędne – mówią architekci i jednocześnie właściciele domu. Detale takie jak rynny, rury spustowe, wykusze, balkony odciągają uwagę od podstawowej architektonicznej formy. Nie są elementami, które by się nam podobały, dlatego celowo z nich zrezygnowaliśmy – dodają. Bez wątpienia ograniczenie środków wyrazu – kształtów, detali, materiałów sprawia, że nawiązanie do archetypu domu staje się oczywiste na pierwszy rzut oka. Dzieje się tak mimo tego, że pierwotna forma przeszła pewną metamorfozę. Symetrię z dziecięcego schematycznego rysunku zastąpiła asymetria – nieprzypadkowa, bardzo wyważona. Najlepiej widać to na elewacjach frontowej i ogrodowej – z wyraźnym podziałem materiałów elewacyjnych i niemal centralnie (symetrycznie) umieszczonymi oknami. W przypadku tej architektury istotny był wybór materiałów wykańczających bryłę. Zostały tak dobrane, by z jednej strony optycznie ją uprościć, a z drugiej nadać jej głębi. Pierwszy efekt osiągnięto dzięki ujednoliceniu elewacji i połaci takim samym materiałemblachą aluminiową z rysunkiem nieregularnych pasów wyznaczanych przez rąbki. Drugi – wykańczając podcienie wejściowy i tarasowy drewnem modrzewia syberyjskiego. Materiały zostały tak zestawione, by powstał kontrast, który będzie się pogłębiał wraz z upływem czasu. Aluminiowa blacha sąsiaduje z drewnem modrzewia syberyjskiego, które będzie się starzeć i nadawać architekturze „szczery” i szlachetny rys. – Projektowaliśmy ten dom przez 2 lata. Można ten etap określić krótko: jako obcinanie oczekiwań. Nie zależało nam na tym, żeby uzyskać większy zestaw funkcjonalny pomieszczeń. Chcieliśmy osiągnąć pewien wyraźny efekt estetyczny – skupialiśmy się na tym, żeby ten dom był jakiś – mówi Grzegorz Ziębik. Powstawanie takiej koncepcji architektonicznej zmusza do refleksji: z czego możemy okroić swój projekt, by budować na miarę prawdziwych potrzeb i oczekiwań.

Dom jak z dziecięcego rysunku
Autor: Marcin Czechowicz Projekt projekt_DwA pracownia architektoniczna/Agnieszka Ziębik i Grzegorz Ziębik Dom sprawia wrażenie nierealnego – oderwanego od budowlanej rzeczywistości miejsca, w którym powstał. „Przez uproszczenie formy wygląda tak, jakbyśmy sobie zbudowali makietę domu” – mówią architekci

Architektoniczna obojętność

Miejsce na dom było nietypowe. „Rozwijające się podmiejskie osiedle domów jednorodzinnych o zróżnicowanej zabudowie. Brak spójności w formie, gabarytach czy kolorystyce. Brak punktu odniesienia. Jednak było również coś, ku czemu warto się zwrócić. Trochę inaczej niż wszędzie. O charakterze tego miejsca decydują widoki: na XIX-wieczny pałac z założeniem parkowym, stadninę koni z rozległymi pastwiskami i lasy” – tak swoje miejsce na ziemi opisują architekci. – Postanowiliśmy, że nasz dom nie będzie w żaden sposób wpasowywał się w zabudowę. Zdecydowaliśmy się na obojętność względem kontekstu budowlanego, bez negatywnego zabarwienia. Takie sąsiedztwo bez wchodzenia w dialog. I tak jest, forma domu nie nawiązuje do otoczenia, ale też nie wprowadza dramatycznego kontrastu – mówi architekt. A jednak w nieco dalszej okolicy można znaleźć pewne inspiracje dla tej architektury. To osiedla z lat 20. i 30. domków jednorodzinnych dla robotników. Bardzo proste domy okrojone z jakiegokolwiek detalu, mające dachy dwuspadowe, bez okapów i proste otwory okienne. – Nasz dom nawiązuje do robotniczych osiedli nie tylko stylem i charakterem zabudowy, ale też pragmatycznym podejściem do projektu – stwierdza architekt.

Wnętrze domu bez oczywistych podziałów

W domowej przestrzeni wyraźne granice zostały ograniczone do minimum. Przestrzeń jest ciągła, rozgałęzia się na różne strefy, ale ich od siebie nie odcina. – Inspirowaliśmy się architekturą japońską, w której podziały wnętrz nie są jednoznaczne i klarowne. Przestrzeń jest raczej podzielona na różne plamy – mówi Agnieszka Ziębik. – Przykładowo chcieliśmy, żeby przy otwartej strefie dziennej, która jest na parterze, znajdowały się górne zakątki o określonej funkcji. Nietypową antresolę wydziela ściana z oknami wewnętrznymi, dając efekt elewacji budynku wewnątrz. Oddziela też częściowo strefę jadalniano-kuchenną dzienną od części biblioteki. Inny przykład płynności domowej przestrzeni to gabinet – wyodrębniony z przestrzeni parteru, ale nie zamknięty drzwiami. Przestrzeń na drugiej kondygnacji jest bardziej klasyczna – sypialnie i łazienkę umieszczono na piętrze, wzdłuż korytarza. Jednak nie jest to przestrzeń tradycyjna, bo z korytarza można patrzeć przez wewnętrzne okna w dół na strefę dzienną. Dzięki „płynności” wnętrze domu, który ma stosunkowo niewielką powierzchnię – 125,6 m², sprawia wrażenie przestronnego. Kluczową rolę w jego odbiorze odgrywa też duża liczba okien (także tych wewnętrznych), które wypełniają dom naturalnym światłem. Poza tym kadrują skrzętnie dobrane widoki: na XIX-wieczny pałac, stadninę koni oraz rozległe pastwiska i lasy.

Aranżacja wnętrz: wewnętrzna powściągliwość

– Nie podążaliśmy za żadną chwilową modą. Tworzyliśmy neutralne aranżacje, w których kolorystyka jest związana z rodzajem materiału; nie ma dodatkowych barw, sam materiał jest kolorem – mówi Agnieszka Ziębik. Wszędzie na posadzkach jest ekologiczne linoleum (z oleju lnianego i sznurów konopnych), którego jasnoszara barwa ujednoliciła całą przestrzeń i dała wrażenie ciepła i miękkości. Ściany są albo pomalowane na biało albo obłożone sklejką. Miejsca wybrane dla bieli i barwy drewna nie są przypadkowe. Projektanci-inwestorzy chcieli podkreślić nimi rozgraniczenie tego, co związane z zewnętrzem, od wewnętrznego korpusu domu. Byli w tym zamiarze bardzo konsekwentni. – Ustaliliśmy, że wszystko, co jest związane ze strukturą zewnętrzną budynku i blachą na zewnątrz, wewnątrz domu będzie białe, natomiast to, co wprowadzamy do środka, zostanie obłożone sklejką – mówi pani Agnieszka.

POLECAMY: Najładniejszy dom jednorodzinny w Polsce. Nagroda w konkursie SARP

Przez takie skontrastowanie wchodzący do domu mają wrażenie, że odkrywają drewniane wnętrze aluminiowej skorupy. Zapowiedzią tego jest już wykończony drewnem podcień wejściowy, a potem kontynuacją analogicznie rozwiązany tarasowy. Oszczędne zestawienie neutralnych barw sprawia, że wnętrza opierają się ciśnieniu trendów i oprą upływowi czasu. Mają też dodatkowy atut – jak mówią gospodarze: „ten dom przyjmie każdy sposób dekorowania”, ale przyznają jednocześnie, że bardziej podoba im się gra światła i jego zmienność w różnych porach dnia we wnętrzu niż kolorystyczne fajerwerki. Dlatego pojawiające się tu barwne akcenty to nie dekoracje, ale rzeczy użytkowe. Tak jest w przypadku czarnych schodów i kuchni czy książek na wyspie kuchennej i ścianie w holu.

Dom w prefabrykowanej technologii drewnianej

– Bryła jest prosta, ale we wnętrzu są uskoki i podcięcia ścian, które przy tradycyjnej technologii wymagałyby wspomagania masywnymi elementami żelbetowymi lub stalowymi. Wybór takiej technologii nastręczałby problemów projektowych i nie pozwolił na zaprojektowanie przestrzeni bez szpecących ją konstrukcji – mówi Grzegorz Ziębik. – Dlatego zdecydowaliśmy się na prefabrykowaną technologię drewnianą, w której cała ściana (także z otworami okiennymi) jest wystarczającym elementem konstrukcyjnym – dodaje architekt. Ten wybór miał też inne plusy. Bryła domu posadowiona na płycie fundamentowej stanęła zaledwie w tydzień, bo wszystkie elementy ściany, stropy przyjechały na budowę gotowe. Poza tym wszelkie otwory na stolarkę zostały wycięte w fabryce z dokładnością co do milimetra, dzięki czemu uniknięto błędów budowlanych. – To technologia, w której na wstępnym etapie eliminowane są błędy budowlane – elementy muszą być perfekcyjnie docięte w fabryce, bo nic nie da się tu majzlem poprawić na budowie – mówi ze śmiechem architekt.

Przeczytaj też: Prefabrykowany dom drewniany: szybka technologia budowy

Nie zaprzecza, że technologia nie jest tania, ale wylicza jej kolejne plusy – także ekonomiczne: – Ogranicza koszty i czas w kolejnym etapie budowania – wykańczania wnętrz, bo nie ma niedokładności. Kąty, które projektowo miały być proste, są proste. Nie trzeba wyrównywać ścian. Poza tym dom wzniesiony w prefabrykowanej technologii drewnianej jest szczelny. Straty ciepła są bardzo małe. Kocioł w naszym domu został ustawiony na najniższych parametrach, a bywa za ciepło. Inwestorzy przyznają też, że jednym z zasadniczych argumentów przemawiających za wyborem technologii było to, że jest bardziej ekologiczna od innych. – Projekt powstawał długo, ale od początku byliśmy zgodni, że dom musi wyrażać nasz sposób myślenia o architekturze – mówią architekci-inwestorzy. – Z założenia dom miał być maksymalnie prosty. Wspólnie poszukiwaliśmy rozwiązań i przechodziliśmy przez różne fazy. Nie było drastycznych rozbieżności, raczej się wspólnie uzupełnialiśmy. Dziś nic byśmy w nim nie zmienili. Wciąż się zachwycamy. Bardzo dobrze się w nim czujemy. Wybudowaliśmy dom bez kompromisów estetycznych.

Murator
okładka 11

Autor: archiwum serwisu

Prezentację domu znajdziesz w listopadowym numerze Muratora. Ponadto w najnowszym Muratorze przeczytasz między innymi o: pokryciach dachowych, zmianach konstrukcji stropu, nowoczesnych drzwiach i bramach, panelach fotowoltaicznych, metodach zabezpieczania drewna, pompach do wody czystej i brudnej.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.