Archi-tangram, czyli dom łamigłówka. Architekci złożyli go z kilku prostych brył

2024-11-08 11:43

Jak optymalnie wykorzystać wąską działkę z wjazdem od południa, pochyloną ku rzece i przy chaotycznej zabudowie okolicy, żeby w domu żyło się dobrze? Okazało się to możliwe dzięki zestawieniu prostych brył. Projekt domu i wnętrz: Kamil Domachowski, Maciej Busch, Karolina Wood-Domachowska, Adrianna Jemioł, Jakub Brzuchański z IFAGROUP.

Spis treści

  1. Dom złożony z kilku brył
  2. Ten dom to ucieczka od hałasu
  3. Enklawa w środku miasta
  4. Trzy poziomy prywatności

Tangram to chińska łamigłówka, w której z elementów pociętego na kilka części kwadratu układa się kształty zwierząt, pojazdów czy inne figury geometryczne. Ważne, by zawsze wykorzystać wszystkie elementy. W tym przypadku trzeba było połączyć wymogi nietypowej działki z oczekiwaniami właścicieli. Marzyli o domu, który choć położony w środku miasta, da im poczucie prywatności, kontaktu z naturą, a przy tym będzie funkcjonalny i wygodny, dostosowany do potrzeb rodziny z dwójką małych dzieci.

Dom złożony z kilku brył

– Udało nam się kupić działkę w centrum miasta – mówi właściciel. – Była długa i nie mieliśmy dużego pola manewru. W oparciu o wytyczne planu zagospodarowania wykorzystaliśmy do cna jej możliwości. Naszym marzeniem było mieć odrobinę prywatności – mówi właściciel.

Atutem działki jest jej położenie w centrum, tuż nad rzeką Iławką. Jej północny kraniec graniczy z bulwarem, ale wjazd jest od południa. Po drugiej stronie ulicy są bloki, a po bokach dość chaotyczna zabudowa jednorodzinna, w większości z ostatnich lat XX wieku.

– Zastanawialiśmy się, jak ten dom miałby wyglądać. Wokół jest całe spektrum architektoniczne, istne poplątanie z pomieszaniem, dachy płaskie, czterospadowe, dwuspadowe, po drugiej stronie ulicy bloki. Uznaliśmy, że skoro to wszystko jest tak różne, niech i ten dom będzie nietypowy. Wtedy, paradoksalnie, nie wyróżni się z otoczenia – mówi o początkach pracy nad projektem Kamil Domachowski.

I faktycznie, dom powstał ze złożenia kilku brył – jest tu garaż z dwuspadowym dachem, częściowo zadaszone patio i część dzienna mają płaski dach, a część, w której mieszczą się sypialnie, to jakby ustawiony na końcu działki osobny domek. 

Ten dom to ucieczka od hałasu

Pomysł, aby od frontu postawić garaż, a dom odsunąć w głąb działki, wynikał po części z jej usytuowania względem stron świata, a po części z chęci odizolowania części mieszkalnej od hałasu. – Działka jest wąska, na północnym stoku z wjazdem od południa. Gdybyśmy chcieli uwolnić podwórko od południowej strony, odsuwając garaż w głąb działki, przeoralibyśmy całość podjazdem – tłumaczy architekt. Dlatego zdecydowano się na inne rozwiązanie – garaż w linii zabudowy, przy samej ulicy. Nie ma podjazdu, a ażurowa brama garażu jest niejako częścią ogrodzenia posesji.

– Byłem kiedyś w zaprojektowanym przez biuro architektoniczne SANAA centrum edukacyjnym Rolexa w Lozannie – mówi o swojej inspiracji Kamil Domachowski.

– Do płaskiego budynku wchodzi się jakby pod spodem, a jego masa całkowicie wygłusza dobiegający z zewnątrz hałas. Chcąc przenieść to na taką małą działkę, budynek mieszkalny cofnęliśmy do rzeki, jak najdalej od ruchliwej ulicy – tłumaczy architekt. W tym układzie garaż tworzy bufor, który izoluje od hałasu. Aby jak najbardziej otworzyć dom na rzekę, nadano mu formę litery V. Dwie powstałe w ten sposób bryły połączono dwiema ścianami, tworząc pomiędzy garażem a domem patio – południowy taras. Drugi jest od północno-wschodniej strony domu – z widokiem na rzekę. Idealny w letnie wieczory oraz za dnia, gdy chce się posiedzieć w cieniu.

Mimo że wokół jest gęsta zabudowa, udało się dom maksymalnie odciąć od sąsiedztwa. Cofnięcie go względem otaczających budynków sprawia, że okna sąsiadów wychodzą na garaż. Z kolei sprytnie zaprojektowane prześwity w ścianach wokół patio dają wrażenie przestrzeni, ale zapewniają prywatność. Od strony ulicy widać właściwie tylko garaż ustawiony bokiem dwuspadowego dachu. Ażurowa brama sprawia, że jest taką przestrzenią półotwartą. Wrażenie to potęgują płyty chodnikowe – takie same przed garażem, jak i w jego wnętrzu, oraz niewysoki biały płot. Za to przestrzeń, w której toczy się życie rodzinne, jest schowana, pomimo że dom ma liczne przeszklenia i wyjścia na tarasy. Patio to przedłużenie salonu. Z kuchni, jadalni i gabinetu można wyjść na północny taras od strony rzeki.

Enklawa w środku miasta

Choć działka nie jest duża, dzięki pomysłowemu usytuowaniu budynku wszystko jest dokładnie takie, jak potrzeba. – Czujemy się tu jak na wsi – mówi właściciel. – Mamy sto procent prywatności. Gdy siedzimy z dziećmi na patio czy tarasie, nikt nam tu nie zagląda. To dla nas cenne, bo pracujemy z ludźmi i potrzebujemy tego czasu tylko dla siebie – podkreśla. 

– Także terenu wokół domu jest dokładnie tyle, ile trzeba – od frontu kawałek trawnika, czysta forma jedynie z drzewami, a w głębi niewielki warzywnik. Starszy syn ma szansę uczyć się poprzez doświadczanie uprawy najpotrzebniejszych roślin – mówi właściciel. – Dostosowujemy je do rozszerzającej się diety dzieci. Mamy pietruszkę, marchewkę, groszek, rukolę, truskawki, w tym roku wyrosła nam nawet kukurydza. Zależało mi na tym kontakcie z naturą – tłumaczy. Dzięki krzewom na końcu działki i bliskości rzeki można też obserwować ptaki. W tym roku zatrzymały się tu nawet wędrowne gołębie. 

Właściciel chwali też rozwiązania funkcjonalne, takie jak dobre odprowadzenie wody czy tak obliczona wytrzymałość płaskiego dachu, aby zimą nie trzeba było martwić się o odśnieżanie. Powierzył projekt domu Kamilowi, bo znali się wcześniej i imponowała mu jego pracowitość i kreatywność.

– Całym sercem angażuje się w to, co robi. Każdemu życzyłbym takiego kogoś, kto pomoże mu spełnić marzenia – dodaje.

Trzy poziomy prywatności

Ponieważ działka opada w stronę Iławki, położona najbardziej w głębi część domu siłą rzeczy jest niżej. Dlatego z garażu do patio schodzi się po trzech schodkach, a z poziomu przestrzeni dziennej do sypialni dzieci – pół piętra w dół. Nad pokojami dzieci mieści się prywatna strefa rodziców – garderoba, łazienka i sypialnia.

Zarówno architektura budynku, jak i układ funkcjonalny wnętrza zostały starannie dostosowane do trybu życia rodziny. Ponieważ właściciele przez część tygodnia intensywnie pracują, a część spędzają w domu z rodziną, zależało im, aby o każdej porze roku mieć możliwość korzystania z ogrodu i dziennego światła.

– Mamy tu słońce przez cały dzień, od wschodu – mówi właściciel. Co prawda ze względu na bliskość granicy działki (zaledwie 1,5 m) i przepisy przeciwpożarowe we wschodniej ścianie nie mogło być okien, ale świetnie sprawdzają się luksfery. – Cudownie przepuszczają słońce, już od samego rana, później, niezależnie od pory roku, światło wpada do salonu przez otwory w patio, a pod koniec dnia przez okna od strony kuchni – mówi właściciel. – Tylko studio jest zacienione, bo ma wyjście na taras od północy, ale to akurat jest idealne rozwiązanie – dodaje.

Dodatkowe doświetlenie przestrzeni dziennej zapewniają dwa świetliki w płaskim dachu umieszczone nad stołem w jadalni i nad salonem.

Architektura podkreśla też funkcjonalny podział na strefę dzienną – z płaskim dachem, i prywatną, którą stanowi dwupoziomowa część z dwuspadowym dachem – niczym dobudowany mały domek. W tej pierwszej znajdują się przedpokój, otwarta przestrzeń salonu, jadalni i kuchni, oraz gabinet – studio nagraniowe. Aby dodatkowo je wyciszyć, wchodzi się do niego przez rodzaj śluzy, która jednocześnie pełni funkcję schowka-spiżarni. Drzwi do pokoju, które mieszczą się w ścianie z kuchenną zabudową, poprzedzają drugie, szklane, zlicowane z frontami szafek.

Po bokach przejścia zrobiono półki, na których przechowuje się produkty spożywcze niewymagające trzymania w chłodzie.

Z kolei przejście do części sypialnianej prowadzi przez niewielki hol i miniklatkę schodową – pół piętra w dół i pół piętra w górę. Utrzymana w bieli przestrzeń i proste płytowe drzwi budzą skojarzenia z kartonowym modelem. W tę estetykę wpisuje się prosta balustrada – druciana siatka na ramach z rurek. Identycznie jest ogrodzenie od strony ulicy. Białe drzwi na prawo od schodów prowadzą do łazienki na parterze. Na dolnym poziomie są dwie sypialnie dzieci oraz pralnia z wyjściem do ogrodu. Na górze, przez garderobę, wchodzi się do sypialni bądź łazienki rodziców. – U góry mamy 30 m tylko swojej przestrzeni – mówi właściciel. – To cudowne rozwiązanie, dzieci śpią na dole, ale jak coś się dzieje, i tak słyszymy każdy szmer – dodaje.

Murator Google News (desktop)
Autor:
Murowane starcie
Taras naziemny - masywny czy lekki. MUROWANE STARCIE
Nasi Partnerzy polecają