"Nielegalne" malwy i hortensje na Mokotowie. Urzędnicy domagali się słonej grzywny, z której zrezygnowali. Co dalej ze słynnym ogródkiem fasadowym?

2025-06-06 13:00

Prosty ogródek fasadowy urządzony przez Panią Sylwię – mieszkankę Mokotowa i miłośniczkę zieleni – niemal zakończył się karą tysiąca złotych. Z założenia zieleń miała chłodzić nagrzane ściany i wprowadzić odrobinę natury do miejskiej przestrzeni. Inicjatywa wywołała jednak mocny urzędniczy sprzeciw. Po roku walki i medialnym rozgłosie urząd odstąpił od grzywny. Co dalej ze słynnym mokotowskim ogródkiem?

Spis treści

  1. Rabaty zamiast kostki. „To jedyne rośliny na tej ulicy”
  2. Miejska biurokracja. Urząd kontra hortensje
  3. Walka o zieleń
  4. Społeczeństwo mówi głośne NIE
  5. Co dalej z ogródkiem fasadowym?
  6. Partyzancka rabata na Mokotowie - zdęcia

Rabaty zamiast kostki. „To jedyne rośliny na tej ulicy”

Pani Sylwia z Mokotowa, aktywistka i zwolenniczka miejskiej zieleni, zamieniła betonowy fragment przed swoją kamienicąm zlokalizowaną przy ulicy Bałuckiego 4, w małą zieloną oazę

Trzy lata temu po remoncie elewacji budynku oraz izolacji fundamentów postanowiła zagospodarować przestrzeń przy ścianie na tzw. ogródek fasadowy. Działała sama – usunęła kostkę bauma do linii stopnia wejściowego (bez wpływu na powierzchnię chodnika), wykopała gruz, wymieniła ziemię i zasadziła rośliny. Jak wyjaśnia w rozmowie z redaktor Architektury Murator Karoliną Krasny:

Skupiłam się (...) głównie na rodzimych gatunkach kwiatów, które byłyby odporne na nasze warunki i które nie wymagałyby wielu i częstych zabiegów pielęgnacyjnych.

Jaki cel przyświecał jej inicjatywie? Aktywistka tłumaczy, iż:

Na naszej ulicy nie ma praktycznie drzew, bezpośrednio przy naszym budynku i w najbliższej okolicy nie ma zieleńców tylko beton i kostka bauma - latem pomiary kamerą termowizyjną pokazują temperatury ok. 50 - 55C. (...) Zależy mi na utrzymaniu tego ogródka ze względu na fakt, że ściana przy której rośnie ma ekspozycję południowo-zachodnią i bardzo nagrzewa się latem. Są jedynymi roślinami na tym fragmencie ulicy. Poza tym, poprawia estetykę najbliższej okolicy.

Posadzone kwiaty są zlicowane z linią naświetli okien piwnicznych – chodnik o szerokości 1,8 metra pozostał w pełni drożny. I choć większość sąsiadów chwaliła inicjatywę, jedna osoba zgłosiła sprawę do urzędu. Wówczas zaczęła się urzędnicza lawina pism.

Miejska biurokracja. Urząd kontra hortensje

W lutym 2024 roku do skrzynki Pani Sylwii trafiło pismo z Wydziału Infrastruktury Dzielnicy Mokotów z żądaniem przywrócenia stanu pierwotnego terenu. Na spotkaniu z przedstawicielkami urzędu mieszkanka tłumaczyła, że w miejscu obecnego ogródka wcześniej znajdował się zieleniec, zlikwidowany podczas remontu przez samą dzielnicę. 

Jako zwolenniczka zieleni w przestrzeniach miejskich oraz była pracownica Fundacji Sendzimira, w której skupiała się na działalności w obszarze zrównoważonego rozwoju miast, Pani Sylwia znała koncepcję błękitno-zielonej infrastruktury. Przedstawiła więc urzędniczkom stosowne dokumenty oraz publikacje o tego rodzaju obszarach w betonowych przestrzeniach.

Pracownice urzędu nie były jednak skore do dialogu. Podtrzymywały swoje stanowisko dotyczące nielegalnego zajęcia pasa drogowego oraz ich zdaniem ryzyka związanego z ewentualnymi podtopieniami. Jednocześnie zasugerowały Pani Sylwii jedynie ścieżkę formalną, a mianowicie złożenie wniosku do Wydziału Ochrony Środowiska o zalegalizowanie pasu rabaty.

Zobacz również: Plac Centralny, parking centralny. Czego zabrakło w samym sercu Nowego Centrum Warszawy?

Walka o zieleń

Od marca 2024 roku pani Sylwia próbowała zalegalizować ogródek – najpierw przez ePUAP, potem w wersji papierowej. Każdy ruch był kwestionowany - brak podpisu, błędne załączniki. Wskazywano na potrzebę ponownego złożenia wniosków. 

W odpowiedzi na złożone ponownie dokumenty w październiku urząd odmówił legalizacji ogródka, powołując się na konieczność zachowania miejsc postojowych. W grudniu natomiast Pani Sylwia otrzymała pismo z karą administracyjną: 1000 zł grzywny (powiększoną o zaistniałe koszty i odsetki). Aktywistka założyła wówczas publiczną zrzutkę – wsparcie przyszło natychmiast. 

Partyzancki ogródek fasadowy na Mokotowie

i

Autor: Szymon Starnawski

Społeczeństwo mówi głośne NIE

Partyzancka rabata na Mokotowie przyciągnęła nie tylko motyle i sąsiadów, ale też zwolenników z całej Warszawy – i nie tylko. Stała się symbolem oporu wobec betonowej rzeczywistości i nieelastycznego systemu, który często karze tych, którzy chcą coś ulepszyć. Do sprawy dołączyli radni miejscy, miejscowe inicjatywy sąsiedzkie, aktywiści i miejskie organizacje – ale najgłośniejszy okazał się głos zwykłych internautów.

Na mediach społecznościowych zawrzało. Pod postami Pani Sylwii (Fb: Zieleń zamiast betonu) pojawiły się setki komentarzy. Ludzie nie kryli oburzenia: „Auta na chodnikach nikomu nie przeszkadzają, a kwiaty to już zbrodnia?” – pisali jedni. Inni proponowali zgłoszenie ogródka do konkursu „Warszawa w kwiatach” albo... symboliczną zrzutkę na przyszłe mandaty. Pojawiły się nawet głosy, by protestować kreatywnie – ktoś zaproponował urządzenie rabaty w... zaparkowanym pick-upie.

Dla wielu osób ten niewielki ogródek stał się pretekstem do poruszenia tematyki zieleni w przestrzeni publicznej. Ostatecznie to właśnie ta fala wsparcia - mieszanka żartów i poważnych apeli - sprawiła, że sprawą zainteresowały się media. Inicjatywa została nagłośniona, co prawdopodobnie wpłynęło na  urzędników dzielnicy Mokotów, którzy w maju 2025 roku poinformowali, iż  "dzielnica odstąpi od nałożenia kary pieniężnej za zajęcia pasa drogowego".

Co dalej z ogródkiem fasadowym?

Choć Urząd Dzielnicy Mokotów podtrzymał argumentację o braku zgody na ingerencję w pas drogowy, ostatecznie odstąpiono od kary, uznając dobre intencje mieszkanki i społeczną wartość inicjatywy. 

Dla Pani Sylwii to jednak nie koniec – lecz początek większej rozmowy. „Teraz czas, by usiąść do stołu z przedstawicielami dzielnicy i miasta oraz porozmawiać o systemowym wsparciu dla takich oddolnych inicjatyw” – napisała na swoim profilu, dziękując wszystkim za wsparcie i wspólne nagłośnienie sprawy.

Czy ogródek przy Bałuckiego stanie się pierwszym krokiem do miejskiego programu #ogródekfasadowy? Istnieje realna szansa na wprowadzenie zmian w tym obszarze?

Partyzancka rabata na Mokotowie - zdęcia

Przeczytaj także: Mieszkali tu kiedyś najbogatsi Polacy - dyrektorzy, przemysłowcy, aktorzy. Ich puste wille popadają dziś w ruinę

Murowane starcie
Brama wjazdowa – rozwierana czy przesuwna? MUROWANE STARCIE
Murator Ogroduje #2: RODOS w lesie - jak przygotować na sezon ogrodowy?
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany
Murator Google News (desktop)