Dom dla dwojga na skraju Puszczy Kampinowskiej. Idealny dom w idealnym miejscu
Dom - przystań na nadchodzącą złotą jesień dla dwojga stanął w miejscu, gdzie można rozkoszować się pięknem natury, a jednocześnie być bardzo blisko miasta, z którym inwestorzy związali swoje dotychczasowe życie. Projekt domu wykonali Anna Paszkowska-Grudziąż i Rafał Grudziąż - architekci z pracowni 81.WAW.PL.
Autor: Nate Cook/81.WAW.PL
Za sprawą przeszklonej elewacji ogród staję się częścią wnętrza. Kształtowanie niwaki, ozdobnego krzewu na pierwszym planie, zajęło ogrodnikowi 30 lat. Korony drzew przy tarasie to osłona przed letnim słońcem. Zimą, pozbawione liści, pozwalają promieniom słonecznym docierać do środka
W tej działce pasowało wszystko
Pomysł wyprowadzki dojrzewał przez wiele lat. Za pozostaniem w mieście przez lata przemawiał rozsądek: łatwość dojazdu do pracy, wygoda codziennych zakupów, a przede wszystkim potrzeby dzieci. Jednak gdy te dorosły i się usamodzielniły, a perspektywa emerytury stawała się coraz bliższa, marzenie stopniowo zmieniło się w plan.
Poszukiwanie działki zaczęło się jeszcze przed rokiem 2010. W grę wchodziły wyłącznie lokalizacje na północ od Warszawy, dobrze skomunikowane, ale zarazem położone wśród zieleni i w spokojnej okolicy. Każda z oglądanych działek miała jakieś wady, ale gdy pani Beata zobaczyła tę, na której stoi teraz dom, wiedziała, że poszukiwania się skończyły.
– Jeśli nie ta, to żadna inna – powiedziałam mężowi. Wszystko tu pasowało: położenie, sąsiedztwo, zieleń, uzbrojenie terenu.
Autor: Nate Cook/81.WAW.PL
Za sprawą przeszklonej elewacji ogród staję się częścią wnętrza. Kształtowanie niwaki, ozdobnego krzewu na pierwszym planie, zajęło ogrodnikowi 30 lat. Korony drzew przy tarasie to osłona przed letnim słońcem. Zimą, pozbawione liści, pozwalają promieniom słonecznym docierać do środka
Dobra lokalizacja
Niewielka miejscowość wydaje się idealnym miejscem dla mieszkańców dużego miasta, którzy chcieliby się przenieść na wieś – ale nie nazbyt wiejską. Niska klasa gruntów sprawia, że coraz mniej jest wokół uprawnych pól, nie ma też uciążliwych ferm czy chlewów. Wokół szeroko rozciągają się łąki i lasy, horyzont zamyka ściana drzew, a do ogrodu regularnie trafiają zabłąkane bażanty. Z drugiej strony zaś w liczącej kilkuset mieszkańców wiosce jest salon kosmetyczny, gabinet stomatologiczny, a tuż za rogiem można wypić espresso i zjeść dobrą pizzę w zaprzyjaźnionej kawiarni. Plusem jest też dogodny dojazd, dzięki czemu do Warszawy można wrócić w 40 minut. Nic więc dziwnego, że inwestorzy wśród sąsiadów rozpoznają znajomych z warszawskiego Żoliborza.
Jasne założenia
Inwestorzy przygotowali kilka wstępnych wytycznych. Dom miał być niewielki, przeznaczony dla dwóch osób, a równocześnie przestrzenny: z wysokimi pomieszczeniami, otwartym wnętrzem o podziałach ograniczonych do minimum, bardzo dobrze oświetlony. Miał być nowoczesny, ale zarazem pasować do zabudowy wsi, wykluczone więc były modernistyczne białe kostki czy ekscentryczne, przyciągające uwagę formy. Punktem wyjścia stał się typ domu-stodoły, z dwuspadowym dachem i prostą bryłą otwartą dużymi przeszkleniami na ogród. Przekształcenie tych życzeń w projekt powierzono architektom ze stołecznej pracowni 81.waw.pl.
Biuro ma w portfolio wiele realizacji świetnie wpisujących się w oczekiwania pary, domy harmonijnie wtopione w otaczającą je przestrzeń, czasem dosłownie, jak niemal niewidoczny z ulicy Dom Polny czy ukryty wśród mazowieckich sosen Dom jak Las. Od początku obie strony dobrze się rozumiały. – Wiedzieliśmy, że potrzebujemy projektu indywidualnego i etap planowania był dla nas wielką przyjemnością – mówi pani Beata. Pierwsze spotkania minęły na ustalaniu potrzeb i oczekiwań, wstępnym określeniu formy, później koncepcję coraz bardziej doprecyzowywano.
Na placu budowy
Budowa zaczęła się we wrześniu 2016 r. Inwestorzy przypominają, że był to dobry moment na rozpoczęcie prac – jeszcze przed gwałtownym wzrostem cen materiałów budowlanych. W podwarszawskich miejscowościach ruch budowlany nie zatrzymał się całkowicie ani w czasie kryzysu finansowego, ani podczas pandemii; siedem lat temu był jednak stosunkowo mało intensywny, można więc było znaleźć solidnych wykonawców bez długiego oczekiwania. Etap stanu surowego zamkniętego udało się osiągnąć szybko.
Ze względu na ograniczony budżet i brak pośpiechu zdecydowano się na budowę systemem gospodarczym. Przez plac przeszło więc wiele ekip. – Skończyłam technikum architektoniczne i wiadomości sprzed lat okazały się bardzo przydatne. Zaprocentowały też dobre relacje z sąsiadami i na czas budowy wynajęłam pokoik w domu obok, tak że prace toczyły się dosłownie pod moim okiem – dodaje pani Beata.
Nie wszystko jednak poszło po myśli inwestorów. Prace wykończeniowe trwają do dziś. – W ostatnich latach mieliśmy kilka przykrych sytuacji – wykonawcy przestają odbierać telefony, nie pojawiają się w umówionym czasie. Dość często słyszymy o „fachowcach”, którzy znikają z zaliczką i nawet podpisana umowa nie rozwiązuje problemu. Niełatwo znaleźć rzetelnego wykonawcę, więc stopniowo kolejne zadania przejmowałem sam – mówi pan Marek.
Wykończenie domu odbywa się więc „skokami”, najczęściej w wakacje. Właściciel domu własnoręcznie maluje, montuje balustrady i meble, wykonuje część prac elektrycznych i hydraulicznych, układa płytki. – Polecona ekipa, która miała zająć się wykończeniem łazienek, kilka razy przekładała terminy, a ostateczną cenę podała tuż przed rozpoczęciem pracy. Kwota była na tyle wysoka, że zrezygnowaliśmy. Kupiłem maszynę do cięcia ceramiki, wyszło to o wiele taniej. Kiedy narzędzie przestanie mi być potrzebne, po prostu je odsprzedam – dodaje pan Marek.
Czytelne podziały na 130 m²
Część mieszkalna wybudowana została na osi wschód-zachód. Od zachodu jest małżeńska sypialnia oraz łazienka pani domu, w centrum hol z wyjściem na zajmujący niewielką niszę taras, a od wschodu część dzienna: salon, jadalnia i kuchnia. Ze strefą mieszkalną pod dwuspadowym dachem łączy się pod kątem prostym skrzydło boczne. Ulokowano w nim przedpokój, drugą łazienkę i pomieszczenia gospodarcze. Pod tym samym dachem, ale oddzielony od części wejściowej wąskim przejściem jest garaż z jednym miejscem. Cała powierzchnia użytkowa domu to niewiele ponad 130 m².
Do prostej formy pasuje równie minimalistyczna kolorystyka. Dominuje czerń blach na dachu, stolarki okiennej i rynien, skrzącego się drobinami miki tynku i cegły klinkierowej. Kontrastuje z nią chłodna, bardzo jasna żółcień poziomego deskowania. Zostało ono wykonane z afrykańskiego drewna abachi, znanego też jako „zimne drewno”, gdyż ze względu na gorsze niż w przypadku innych gatunków przewodzenie ciepła nie nagrzewa się, jest więc często stosowane w saunach.
Zobacz ciekawe projekty domów do 130 m²:
- Dom parterowy z dużym tarasem
- Minimalistyczny dom w skandynawskim stylu
- Elegancki dom parterowy z podpiwniczeniem
Polecany artykuł:
Uwaga, okna!
Przez pewien czas para mieszkała w rodzinnym domu w stylu dworku polskiego. – Był otoczony zielenią, ale przebywając w środku, wcale się tego nie czuło, bo wnętrze wydawało się odcięte od świata. Wiedzieliśmy, że chcemy czegoś zupełnie innego – mówi pani Beata. Wybór padł na okna z aluminium o dużej powierzchni przeszklenia i z trójszybowymi pakietami, które ograniczają do minimum straty ciepła. Dzięki temu cała elewacja jest otwarta na ogród, ale powodem do zmartwienia dla gospodarzy okazały się ptaki. Wiele z nich uderzało w szklane tafle i na oknach trzeba było nakleić czarne sylwetki drapieżników, znane z ekranów akustycznych czy elewacji wieżowców. Choć zabieg ten bardzo ograniczył liczbę uderzeń ptaków w szklane płaszczyzny, nie rozwiązał problemu całkowicie.
Schody z przypadku jak awangardowa rzeźba
Oglądana przez przeszkloną elewację czarna helisa – schody prowadzące na piętro – wygląda jak abstrakcyjna rzeźba. Jest tak wyrazistym elementem kompozycji, że trudno uwierzyć w przyczynę jej powstania – przypadek. Początkowo piętro domu planowano jako nieużytkowe, czyli podręczny składzik. Miały do niego prowadzić składane schody-drabinka, opuszczane przez górną klapę do sypialni. To rozwiązanie pozwala oszczędzić miejsce i dobrze sprawdza się w pomieszczeniach odwiedzanych rzadko. Właściciele uznali jednak, że chcą dodatkowego pomieszczenia zapewniającego pewną dozę prywatności. Pan domu potrzebuje pokoju, w którym mógłby spotykać się z uczniami albo prowadzić telekonferencje. Na wypadek dłuższej wizyty gości dobrze jest też mieć dodatkową sypialnię.
Sama adaptacja piętra do nowej funkcji nie stanowiła wielkiego problemu, ale na pełnowymiarowe schody nie było już miejsca. Najmniej przestrzeni zajmują schody spiralne, pierwsza decyzja zapadła więc szybko. Znacznie więcej czasu zajął wybór konkretnego modelu. Klatka schodowa jest bardzo wyeksponowana, musiał być więc wybrany bardzo starannie. Inwestorzy rozważali zakup modnych gotowych schodów betonowych, ale żeby zachować kolorystykę reszty domu i uzyskać jak najlżejszą formę, ostatecznie zdecydowali się na połączenie czarnego metalu i jasnego drewna. Montaż schodów okazał się operacją niełatwą – okna były już zamontowane, brakowało miejsca. Udało się i schody pełnią nie tylko swą podstawową funkcję, ale stały się elementem dekoracji wnętrza i wyglądają jak awangardowa rzeźba.
Kominek last minute
Pani Beata cieszyła się wyobrażeniem wieczorów spędzanych we własnym domu przy świetle płomieni. Po zakupie działki górę wzięły względy praktyczne: oszczędność pieniędzy i miejsca, czystość mieszkania, wreszcie perspektywa ewentualnego demontażu wymuszonego zmianą przepisów. Nie bez znaczenia była też troska o czystość powietrza. – Nie chcieliśmy truć dymem sąsiadów ani siebie. Ale przyszedł rok 2022 z rekordowymi podwyżkami cen opału i obawami spowodowanymi wojną za wschodnią granicą. Czy nie lepiej mieć w domu drugi, rezerwowy system ogrzewania, zwłaszcza że drewno jest dostępne na wyciągnięcie ręki? Ostatecznie zdecydowało serce, nie rozum. – Odwiedziłam sąsiadkę, która właśnie tego dnia rozpaliła w kominku. To światło, zapach drewna. Byłam już pewna, że u nas też tak będzie – mówi pani Beata.
Pod szklanym mostem
Chyba najbardziej zaskakującym dodatkiem do pierwotnej koncepcji był most łączący mieszkalną część piętra z niewielką galerią od strony kuchni. Żeby wizualnie odjąć tej przeprawie ciężaru, na stalowych belkach ułożono przezroczyste – bez nadruków czy matowych partii – tafle hartowanego szkła. – Na pewnym etapie budowy składowałem w kuchni opakowania styropianu. Pewnego dnia wszedłem na nie i zachwyciłem się widokiem na mieszkanie. Dlaczego by nie utrwalić tego efektu? – mówi pan Marek.
Kładka nie jest na razie zbyt często używana, bo właściciele domu wciąż zastanawiają się nad przeznaczeniem galerii. Prawdopodobnie będzie ona mieściła domową bibliotekę, ale sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Czy regały pełne książek nie będą zbyt ciężkie, także wizualnie? Może lepiej będzie wypełnić ścianę lustrami i optycznie powiększyć salon?
Zamiast zakończenia
Prace wykończeniowe potrwają zapewne jeszcze dość długo, chociaż dom wygląda na ukończony. Można już w nim mieszkać i korzystać z uroków wiejskiego życia. Cisza, spokój, otoczenie przyrody, która poprzez szklaną elewację wydaje się obok fotela i sofy. Jednak są elementy, które jeszcze wymagają dopracowania i dopieszczenia, choćby na działce, gdzie część terenu wciąż nie jest do końca zagospodarowana. – Są dwa typy inwestorów. Jedni wchodzą z walizkami do mieszkania, w którym wszystko jest dopięte na ostatni guzik. I tacy jak my, którzy lubią wciąż coś ulepszać.