Architekci nazwali go „domem na styku”. Balansuje między dwiema przestrzeniami
Ten nowoczesny dom parterowy to modelowy przykład, jak nie rezygnując z miejskich wygód, żyć w naturalnym otoczeniu. Nieprzypadkowo autorzy projektu – Tokarski Tokarska Architecture Team – tak go nazwali. Wspomniany „styk” to obszar między miejską architekturą a naturą, wyznaczony przez niedużą parcelę na skarpie między parkiem miejskim a dzielnicą z typową miejską zabudową.
Autor: Tomasz Zakrzewski
Duży zadaszony taras i główne pomieszczenia zlokalizowane przy przeszklonej ogrodowo-parkowej elewacji z założenia miały się otwierać na przyrodę – to największy atutu tego projektu
Spis treści
- Nowoczesny dom na niedużej, ale dużej działce
- Zdjęcia wnętrz
- Rola przypadku w architekturze
- Nowoczesny dom w oszczędnej formie
- Udomowiony pejzaż
- Z neutralnym, ciepłym tłem
- Szukając oszczędności
- Poszukując światła
- Jaki dom, taki plan parceli
- Rozwiązania konstrukcyjne
- Czas na refleksje
Projekt wpisuje się w oba te odrębne, sąsiadujące ze sobą światy, kreśląc jednocześnie granice między nimi. I robi to w zaskakujący sposób – respektując ich odmienność, łączy je ze sobą.
Nowoczesny dom na niedużej, ale dużej działce
Przykład parceli, na której stanął dom, pokazuje, jak względna może być wielkość odmierzana metrami kwadratowymi. Działka mająca zaledwie 630 m² w rzeczywistości prezentuje się okazale, a to dlatego, że jej najdłuższa granica daje zadziwiającą perspektywę. Widok z działki przylegającej do parku miejskiego i usytuowanej na skarpie zostaje otwarty po horyzont i jest zaznaczany przez korony starych drzew.
Urokliwe miejsce okazało się optymalne dla inwestorów, którzy szukali parceli miejskiej – niewielkiej (by nie poświęcać czasu na prace ogrodowe), ale dającej bliski kontakt z przyrodą. Znalezienie wymarzonego miejsca zajęło im zaledwie tydzień od podjęcia decyzji o budowie domu. Tak krótki czas to nie tylko kwestia szczęścia, także racjonalnego podejścia do poszukiwań i korzystania z dobrodziejstw internetu.
– Gdy tylko zobaczyliśmy ofertę na monitorze komputera, od razu czuliśmy, że to jest nasze miejsce. A gdy je zobaczyliśmy w rzeczywistości, byliśmy już tego pewni. Działka dawała bliski kontakt z naturą i jednocześnie gwarantowała dostęp do wygód miasta, czyli spełniała dwa najważniejsze dla nas kryteria wyboru, a poza tym rozciągał się z niej piękny widok – opowiada pani Justyna, właścicielka działki i domu.
Zdjęcia wnętrz
Autor: Tomasz Zakrzewski
W rozbielanej aranżacji wnętrz pierwszoplanową rolę odgrywa pejzaż i nawiązująca do modrzewi rosnących za oknem modrzewiowa okładzina ścian
Rola przypadku w architekturze
Marzeniem inwestorów był dom parterowy. Spełnienie go na wybranej przez nich parceli nie było łatwe. Jej nietypowy kształt i topografia sprawiły, że żaden parterowy dom katalogowy o odpowiednim programie funkcjonalnym nie wpisywał się w teren. Dlatego właściciele parceli postanowili zamówić projekt indywidualny w pracowni, którą polecili im znajomi.
– Inwestorzy trafili do nas trochę przez przypadek, z polecenia. Nie do końca odpowiadała im estetyka naszych projektów – śmieje się architekt Piotr Tokarski. – Przekonywaliśmy ich, że warto zrobić coś nowoczesnego i nietypowego. Nasze argumenty sprawiły, że postanowili nam zaufać, co więcej, zaczęli się interesować architekturą nowoczesną.
– Obejrzeliśmy wszystkie sezony Grand Designs. Dzięki temu łatwiej nam było określić to, czego unikać. Przykładowo w jednym z odcinków była informacja, jak często procentowo wykorzystywane są różne strefy domu i okazuje się, że w praktyce są to główne pomieszczenia – salon, kuchnia, łazienka, a pozostałe w znacznie mniejszym stopniu. Jesteśmy bardzo praktyczni, dlatego zależało nam, żeby zoptymalizować nasz dom, w pełni dostosować do potrzeb – wybudować to, co jest niezbędne i zgodne z naszym trybem życia – mówi pani Justyna.
Architektom zostały przedstawione bardzo sprecyzowane oczekiwania dotyczące liczby pomieszczeń i ich powierzchni, bez żadnych wytycznych i oczekiwań dotyczących formy bryły.
– Chcieliśmy, by dom gwarantował nam kontakt z przyrodą, dawał poczucie przestrzeni i oddechu, ale nie zastanawialiśmy się, jak to może być rozwiązane architektonicznie. Koncepcja projektu, którą przedstawili nam architekci Piotr i Magda, przerosła nasze największe oczekiwania – stwierdza inwestorka.
Nowoczesny dom w oszczędnej formie
Stosunkowo nieduży dom o bardzo powściągliwej formie bryły stanął na granicy świata miejskiego z przyrodniczym.
Architektura graniczna przybrała kształt zbliżony do prostopadłościanu – takie wrażenie sprawia oglądana od strony ulicy. Dla przechodniów to prostopadłościenny parterowy, skromny budynek. Jednak to tylko część prawdy. Za ogrodzeniem widać krzywizny elewacji – zwłaszcza tej usytuowanej na tyłach domu od strony parkowej zieleni. W ten sposób architektura została ugięta, by ustąpić miejsca naturalnemu pejzażowi. Tak właśnie autorzy projektu postrzegają sąsiedztwo świata technicznego z naturalnym – wskazują, który ma wieść prym w tym zestawieniu. Tu geometria dostosowuje się do natury.
Tak według pracowni TTAT powinna wyglądać symbioza architektury z naturalnym pejzażem. Kolejny przejaw myśli przewodniej tego projektu to niemal w całości przeszklona, wklęsła ogrodowo-parkowa elewacja, która wprowadza przyrodę do wnętrza domu. W ten oto sposób architektura staje się jedynie ramą dla tego, co naturalne, bo plener dominuje także w domowej przestrzeni.
Udomowiony pejzaż
Parkowa zieleń wchodzi do wszystkich najważniejszych pomieszczeń domu. Jej dominacja staje się już oczywista po przekroczeniu progu – w wiatrołapie z widokiem na park. Pejzaż jest obecny w całej strefie dziennej – w salonie, jadalni i kuchni. Ale na tym jego obecność wcale się nie kończy – jest też w dwóch gabinetach i, oczywiście, na tarasie, który przez swoje zadaszenie w ciepłe dni pełni funkcję dodatkowego, częściowo otwartego pomieszczenia.
O tym, jak ważne w tym projekcie jest przenikanie naturalnego krajobrazu do architektury, najlepiej świadczą przeszklone ściany kuchni i gabinetu. To nietypowe rozwiązanie pozwoliło tak wydzielać poszczególne pomieszczenia, by nie odcinać domowej przestrzeni od atrakcyjnego widoku.
– Projektując przestrzeń do życia, zawsze chcemy, by największą rolę odgrywało naturalne otoczenie. Chcieliśmy otworzyć plan domu, by zewnętrze maksymalnie wchodziło do jego wnętrza – stwierdzają architekci.
Tu dzięki szklanym ścianom efekt, jaki daje naturalny krajobraz, jest wręcz spektakularny.
Najlepiej streszczają to słowa gospodyni: – Szklana elewacja i przeszklenia wewnątrz pokazujące park dają nam poczucie przestrzeni, oddechu, kontaktu z naturą. Wrażenie jest takie, jakbyśmy po części żyli na zewnątrz.
Autor: Tomasz Zakrzewski
Granica między dwoma sąsiadującymi światami jest wyraźna – od strony parku na działce rośnie trawa, od ulicy ułożono betonowe płyty chodnikowe
Z neutralnym, ciepłym tłem
Najlepsze towarzystwo dla dominującego we wnętrzach pejzażu to takie, które jest w jak największym stopniu neutralne – będące jedynie tłem dla wprowadzanych przez przeszklenia widoków. To one budują klimat.
Zarówno autorzy projektu, jak i inwestorzy chcieli, żeby właśnie taka była domowa przestrzeń. Stąd wybór stonowanych barw – bieli i rozbielanych szarości. Jednak zależało im także na ociepleniu aranżacji wnętrza. Za najbardziej naturalne uznali zastosowanie drewna. Co ciekawe, tym razem pojawia się na ścianach, a nie na podłogach. O mniej typowym wykorzystaniu drewnianego materiału przesądziły względy praktyczne i ekonomiczne. Po pierwsze – drewniane ściany nie wymagają takich zabiegów pielęgnacyjnych i konserwujących jak podłogi. Po drugie – posadzkowe drewno w większym stopniu niż ceramika narażałoby na straty ciepła w przypadku ogrzewanej podłogi.
Wybór rodzaju drewna był nieprzypadkowy. Aranżacja wnętrz koresponduje z pejzażem na zewnątrz – ponieważ w parku i na działce rosną stare modrzewie, to we wnętrzach drewno jest modrzewiowe. Modrzewiem zostały obudowane ściany tzw. kostki technicznej (mieszczącej spiżarnię, pomieszczenie gospodarcze i łazienkę z pralnią). Taki modrzewiowy kubik to najsilniejszy akcent we wnętrzu tego domu. Nawiązują do niego meble także wykonane z modrzewia – tworzące ciepłe barwne plamy w rozbielanej domowej przestrzeni.
Interesujące jest to, że oczekiwania kolorystyczne inwestorów zmieniały się w trakcie powstawania projektu i rozmów z architektami. – Pierwotnie dom miał być antracytowy, ale zmienił się w biały. Biel mniej akumuluje ciepło i doskonale odbija światło. Poza tym jest bardzo naturalna, nie narzuca żadnego nastroju – stwierdza gospodyni.
Szukając oszczędności
Wnętrza korespondują z bryłą oglądaną z zewnątrz. Taki efekt to zasługa powierzenia obu projektów tej samej pracowni TTAT. Jednak do ostatecznego kształtu wewnętrznej przyczynili się także inwestorzy.
– Decydowaliśmy o ostatecznym wyborze materiałów wykończeniowych, ponieważ zależało nam na ograniczeniu kosztów. Jeśli jakaś propozycja nie była dla nas zadowalająca finansowo, szukaliśmy najbardziej zbliżonej estetycznie, ale tańszej. Zawsze nasze wybory akceptowali architekci – opowiada pani Justyna.
Przykładowo, inwestorom udało się znaleźć oprawy ledowe wizualnie niemal takie same, jak te zaproponowane przez projektantów, ale znacznie tańsze. Analogicznie było z naściennymi płytkami łazienkowymi. Kształty modrzewiowych mebli zaproponowali architekci, ale meble inwestorzy postanowili wykonywać własnym sumptem. – Mieliśmy drewno z własnego modrzewia, który musiał być ścięty. Sezonowaliśmy je, a wykonanie mebli powierzyliśmy po części stolarzowi-amatorowi z naszej rodziny, po części lokalnym fachowcom. Ze stolarzami, którzy zajmują się obróbką drewna z zamiłowania, rozmawia się inaczej niż z firmami nastawionymi na produkcję masową. I oczywiście, za sprawą ich miłości do drewna koszt prac może okazać się niższy – śmieje się pani Justyna.
Jedynie deski na ścienną okładzinę były zamówione w dużej firmie. Gospodarze wbrew powszechnym gustom zdecydowali się na te mające dużo sęków, bo – jak twierdzą – „takie drzewo jest prawdziwe i przez to piękne”. Trudno się z tym nie zgodzić, niemniej oznaczane jest niższą klasą i ma niższą cenę. Takie sękate, różnorodnie wybarwione deski tworzą z rozbieloną aranżacją większy kontrast niż jednolite bezsękowe. Dzięki temu wnętrze nabiera życia – staje się atrakcyjniejsze.
Poszukując światła
– Największym wyzwaniem projektowym było znalezienie odpowiednich rozwiązań funkcjonalnych, które sprostają warunkom narzuconym przez trudną parcelę – mówi Piotr Tokarski i podaje przykład: – Chcieliśmy otworzyć wnętrze na piękny widok i zieleń po stronie wschodniej. Tu też miał być zadaszony taras, o którym marzyli inwestorzy. Takie zestawienie sprawiło, że musieliśmy znaleźć dodatkowe rozwiązanie, które zagwarantuje dobre doświetlenie wnętrz domu.
Architekci musieli tak funkcjonalnie podzielić plan, by przestrzeń domowa była optymalnie doświetlona. Stąd wzięła się forma strefy dziennej w kształcie litery L. Dzięki temu otwiera się na widokową stronę wschodnią, ale jest też otwarta na zachodnią. Dwustronne doświetlenie skutecznie rozwiązało potencjalny deficyt naturalnego światła. Pomógł w tym także wybór bieli na barwę dominującą wewnątrz domu, ponieważ najlepiej odbija promienie słoneczne.
Jaki dom, taki plan parceli
Projekty nie tylko domu, ale także zagospodarowania terenu i ogrodzenia respektują dominującą rolę przyrody. Ogrodzenie, które jest pełne i wysokie na ponad 2 m od strony miasta, schodzi do zaledwie 50-60 cm od strony parku. Izolując od miejskiego zgiełku, jednocześnie otwiera się na widok zielonej doliny. Co ciekawe, ogrodzenie, które na parceli sprawia wrażenie niskiego murku, w rzeczywistości jest wysokim murem oporowym przy skarpie – dochodzącym do 4 m wysokości. Tak prezentuje się z dołu, od strony parku.
W sposobie zagospodarowania tej nietypowej parceli jest więcej interesujących rozwiązań. Choćby projekt strefy wejścia, która zlewa się ze strefą publiczną. Architekci tak formowali przestrzeń wejściową, żeby dom nie był całkowicie odizolowany od miejskiej zabudowy – zależało im na stworzeniu otwartego na drogę wejścia – zapraszającego do domu. Tak powstała wejściowa enklawa, odgrodzona od prywatnych stref działki usytuowanych także od frontu domu.
Warto zwrócić uwagę na konsekwencję w tworzeniu projektu domu i jego otoczenia. Widać ją choćby w projekcie ogrodu, który analogicznie jak architektura zaznacza granicę między dwoma sąsiadującymi światami – od strony parku działkę porasta trawa, od ulicy ułożono kompozycję z betonowych płyt chodnikowych.
Tak prezentuje się to w telegraficznym skrócie, jednak obie strefy mają swoje wysmakowane aranżacje. W nawiązującej do klimatu miasta betonowe płyty nie tworzą typowego chodnika, ale trakty wmontowane w żwirowe otoczenie, z którego wyrastają rośliny. Strefa przylegająca do parku jest bardzo oszczędna – o jej uroku przesądziło jedno rozwiązanie. Tajemniczo zagłębione w ziemi, obudowane białymi kręgami pnie starych modrzewi. Pięknie prezentują się za dnia, a o zmroku jeszcze zyskują na wyrazie dzięki zamontowaniu wewnątrz białych kręgów ledowego oświetlenia, które podkreśla fakturę kory drzew i rysuje ich korony. Efekt jest tak atrakcyjny, że jego geneza i niski budżet mogą zadziwiać. Otóż tajemnicze białe kręgi to pomalowane na biało typowe betonowe kręgi studzienne (można je kupić już za blisko 160 zł). Pomysł ich wykorzystania wymusiła konieczność wyrównania – podniesienia gruntu na skarpie. W takiej sytuacji uchroniły one drzewa przed obsypaniem ziemią i wymarciem.
Rozwiązania konstrukcyjne
– Urokiem tej architektury, jest to, że nie wymaga nietypowych rozwiązań. Te, które zostały tu wykorzystane, są wręcz bardzo typowe – stwierdza Piotr Tokarski. – To bez wątpienia atut tego domu, bo standardowe rozwiązania bardzo korzystnie wpływają na budżet – mówi architekt. – Przyznaję, że pewnym wyjątkiem było wylewanie belek żelbetowych po łuku – z tymi pracami musieliśmy się nieco borykać. Trzeba było zwrócić na nie większą uwagę, ale nie zrujnowały budżetu – dodaje.
To kolejny zadziwiający aspekt tego projektu, że na nietypową architekturę złożyły się rozwiązania standardowe. I koszt jego oryginalnej realizacji nie przyprawiał o zawrót głowy. Rady dla myślących o budowie domu – Bardzo ważne jest gruntowne przemyślenie swoich potrzeb, a następnie jasne przedstawienie ich architektom i nieuleganie bezgranicznie ich aspiracjom – mówi pani Justyna. – My mieliśmy to szczęście, że „nasi” architekci potrafią słuchać ludzi, dla których tworzą dom i mają zdolność łączenia potrzeb klienta ze swoimi zamierzeniami architektonicznymi – dodaje.
Budowa trwała blisko półtora roku. Racjonalne podejście uchroniło inwestorów przed przykrymi niespodziankami i wydłużaniem czasu prac budowlanych. Mimo założenia stosunkowo niskiego budżetu musiał być zrewidowany tylko o niewielki procent.
Czas na refleksje
– Decyzja o budowie zapadała wtedy, gdy potrzebowaliśmy większej przestrzeni domowej i okazało się, że oferty mieszkań odpowiadające naszym potrzebom nie były korzystniejsze finansowo niż budowa domu – mówi pani Justyna.
Jak twierdzą inwestorzy, nawet przez moment nie mieli pokusy, by dom był nieco większy, niż wskazywałyby na to ich potrzeby. Jak to możliwe? Mówią, że to dlatego, że „są bardzo pragmatyczni”. Tu wszystko od początku pojawienia się myśli o budowie było optymalizowane: rozmiar działki, metraż domu… – nic ponad rzeczywiste potrzeby. Ten pragmatyzm sprzyjał architekturze, bo oryginalny, interesujący projekt został ukończony. Inwestorzy są szczęśliwi, że zaufali architektom, i... zachwyceni swoim domem.
– Mamy dużo domowej przestrzeni z oddechem, którego potrzebowaliśmy. Wnętrze daje nam kontakt z naturą, a to, że na co dzień możemy z nią obcować, zdecydowanie zwiększa jakość naszego życia. Dobra, przemyślana architektura może bardzo dużo zaoferować – stwierdza pani Justyna.
– Inwestorzy nie zawsze są przygotowani na nasze koncepcje, ale ci przyjęli to z godnością – śmieje się Piotr Tokarski. – Choć nie przyszli do nas po nowoczesną architekturę, rozumieli nasze argumenty i współpraca układała się bardzo dobrze. W efekcie powstał dom na miarę trudnego miejsca i oczekiwań, okraszony szczyptą naszych pomysłów.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta „szczypta” przesądziła o ujmującym efekcie nie tylko dla domowników, ale także postronnych obserwatorów – o tym, że realizacja projektu trafiła na listy TOP10 najpiękniejszych domów 2022 roku (między innymi na naszą muratorową).
Listen to "Murowane starcie" on Spreaker.