Rośnie liczba kradzieży drewna z lasów. Skąd legalnie pozyskać drewno na opał? Gdzie kupić drewno opałowe i ile kosztuje?

2022-12-15 13:30

Rekordowo wysokie ceny opału oraz problemy z jego dostępnością sprawiają, że policjanci coraz częściej otrzymują zgłoszenia dotyczące kradzieży drewna. Jednym z powodów jest coraz większy popyt na drewno. Do łask wróciły piece na drewno. Wiele osób chce ogrzewać dom drewnem. Drewno na opał nadal można kupić w Lasach Państwowych, ale cena jest wysoka, a dostępność ograniczona. W dodatku Straż Leśna również ma pełne ręce roboty - kradzieże drewna zdarzają się coraz częściej. Niektórzy tłumaczą, że myśleli, że drewno na opał z lasu można po prostu brać. Skąd można legalnie pozyskać drewno na opał? Gdzie kupić drewno opałowe i ile kosztuje?

Drewno opałowe
Autor: GettyImages Drewnona opał jest bardzo drogie i trudno dostępne. Coraz częściej słyszy się o kradzieży drewna z lasu. Kamery i fotopułapki, które miały ograniczyć zaśmiecanie lasów, teraz „pilnują” drewna

Problemy energetyczne w Polsce są widoczne na wielu polach, w końcu są powiązane. Dotknęło to różne surowce, w tym drewno opałowe. Wydawać się może, że kraj bogaty w węgiel, a w którym lasy stanowią blisko 1/3 powierzchni, surowcami opałowymi stoi. Nic bardziej błędnego. Skutki, jak zwykle, są odczuwalne w portfelach statystycznych Kowalskich i Nowaków.

Gwałtowny wzrost kradzieży drewna z lasów

Policyjne statystyki pokazują, że liczba przestępstw kradzieży drewna z lasu wzrosła w tym roku o ponad 100 proc. Jak podaje Gazeta.pl policjanci z Jaworzna zatrzymali 24-latka, który kradł drewno w lesie, a potem sprzedawał je innym osobom. Przywłaszczając drewno, spowodował straty na ponad 11 tys. zł.

Według danych Gazeta.pl z Komendy Głównej Policji liczba przestępstw tzw. kradzieży leśnej - czyli nielegalnego wyrębu i przywłaszczenia drewna z lasu - wzrosła ponad dwukrotnie. W okresie styczeń - październik 2021 roku stwierdzono 172 takie przestępstwa, natomiast w tym samym okresie 2022 roku - aż 381. Biorąc pod uwagę, że przypadków kradzieży przybywa, można przypuszczać, że ostatecznie liczba przestępstw będzie jeszcze wyższa.  Za takie przestępstwo odpowiada się jak za każdą inną kradzież i zależnie od skali może grozić grzywna, ograniczenie wolności lub więzienie.

Deficyt drewna sprawił, że w lasach pojawiają się szabrownicy. Straż Leśna ma pełne ręce roboty. - Składowane i przeznaczone do sprzedaży drewno jest monitorowane przez kamery i GPS-y. Jeżeli drewno zacznie zmieniać miejsce położenia, dostajemy taką informację, przyjeżdżamy na miejsce i możemy reagować - mówi Kamil Blask, komendant posterunku Straży Leśnej w nadleśnictwie Kłodawa.

Dziś pewną gwarancją na to, że ogrzejemy drewnem dom i nie wydamy fortuny, jest samodzielne pozyskanie go z lasu. - Chętna osoba musi zgłosić się do leśniczego. Musimy zewidencjonować drewno i wtedy możemy sprzedać – tłumaczy Tomasz Kalembkiewicz z nadleśnictwa Kłodawa.

- Kontrolujemy to i widzimy różne patologie. Ktoś na przykład kupuje dwie sterty drewna, a wywozi cztery, zabierając sąsiadowi. Albo na przykład, ktoś dorzuca kilka wałków z drewna naszykowanego dla firm – dodaje Kalembkiewicz.

Oczywiście kradzieże drewna nie są rozwiązaniem, sprawy są przez LP kierowane do sądu. Kara finansowa wyliczana jest na podstawie wartości drewna. Niestety liczba takich występków rośnie. Kamery i fotopułapki, które miały ograniczyć zaśmiecanie lasów, teraz „pilnują” drewna.

Boom na drewno

Popyt na drewno opałowe wzrósł, przy czym ceny są nawet dwukrotnie wyższe w porównaniu z tymi z ostatnich lat. Gdzie kupić drewno? Czy są inne drogi radzenia sobie z problemem?

Wiele osób przekonuje, że mimo wzrostu cen, najlepszym paliwem jest dziś drewno. Pali się nim w co trzecim domu. I takich gospodarstw przybywa. Do łask wracają też opalane drewnem piece kaflowe.

- Na terenie, który posiadam, czasami usycha jakieś drzewo. Kiedyś przewracało się i nie zwracałem na nie uwagi, dziś patrzę w takich sytuacjach pod kątem wartości opałowej. Przewrócone drzewo jest w stanie ogrzać mnie przez cały rok - mówi dr Antoni Kostka, geolog z fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze z rozmowie z TVN24.  - Czasami bardziej opłaca się palić drewnem niż gazem czy pelletem. Za pellet niedawno płaciłem 800 zł, a teraz 2600 zł - dodaje.

W składach jest mało drewna, a to, które jest, w większości jest już zarezerwowane – niezależnie czy są to Bieszczady, czy Mazowsze. Ludzie zapisują się, by kupić nawet mokre drewno, po to by mieć, czym palić w przyszłym sezonie.

- Sytuacja jest krytyczna. Sprzedajemy wszystko, co się pojawi na rynku – mówi w rozmowie z TVN24 Krzysztof Magierowski z Ekodrew. I dodaje: - W naszych lasach mamy głównie drewno bukowe tzw. dwumetrówka i tego praktycznie w ogóle nie ma, schodzi na pniu.

- W ubiegłym roku cały nasz plac był zastawiony drzewem. Dziś mamy może z 15 metrów - informuje Jolanta Zarychta z Zakładu Usług Leśnych. - Sprzedaję drewno za 380 zł za metr przestrzenny. W tamtym roku było to 170 zł - wylicza Magierowski.

- Za pocięty i porąbany dąb z transportem trzeba u mnie zapłacić 650 zł za metr, a w tamtym roku było to około 250 zł - mówi pani Jolanta. I dodaje: - Jestem firmą, która pracuje w lasach państwowych od ponad 20 lat i to jest pierwszy taki rok, gdzie dzieją się takie cuda.

Gdzie kupić drewno opałowe? Czy grozi nam brak drewna?

Do tej pory osoby ogrzewające domy (dodatkowo drewnem) czy używające kominki, często korzystały z ofert firm sprzedających drewno opałowe. Nadleśnictwa wyznaczały pewną pulę do sprzedaży, nie było to jednak aż tak rozpowszechnione jak dziś. W porównaniu z poprzednim rokiem sprzedaż zwiększono o 46% (wg serwisu prawo.pl). Surowiec drzewny (różnorodny) był i jest głównie... eksportowany za granicę, m.in. do Chin i Szwecji. Jak podaje Forbes w 2021 roku sprzedano do innych krajów około cztery miliony metrów sześciennych drewna.

Kryzysowi można było więc zapobiec chociażby w tym aspekcie (po prawdzie to nie tylko w tym). Dziś jeden z surowców – drewno opałowe wciąż można dostać u prywatnych firm, jednak w nadleśnictwie (gdzie jest najtaniej) trzeba liczyć się z kolejką. Szacuje się, że drewno opałowe w porównaniu z poprzednimi latami jest droższe nawet o 100%.

Sprawdź ceny: Drewno opałowe bardzo drogie! Czy ceny będą nadal rosły?

Lasy Państwowe to wciąż dobre źródło sprzedaży drewna, dlatego warto skontaktować się z najbliższym nadleśnictwem, zapytać o cenę i dostępność poszczególnych surowców i gatunków. Ceny są stabilniejsze niż w przypadku sektora prywatnego. Ceny drewna opałowego mogą wynosić od 200-400 zł m2, drewno kominkowe jest jeszcze droższe. Rozbieżność jest duża.

Drewno opałowe może być bardziej oszczędną opcją w porównaniu z niebotycznie drogim węglem. Niestety, trzeba mieć świadomość, że jakościowo całkowicie go nie zastąpi. To alternatywna na... obecne czasy w myśl zaciskania pasa i gotującej się żaby. Jednocześnie jego wydajność jest zależna od wielu zmiennych. Co jest kluczowe?

Jakim drewnem palić? Ceny drewna opałowego

W piecu należy palić przede wszystkim drewnem wysuszonym (o wilgotności 12-20%). Im mniejszy parametr, tym lepsza wydajność. Drewno powinno być suszone i składowane ok. 1,5 roku. Palenie drewnem świeżym jest najzwyczajniej nieopłacalne, gdyż ma znacznie niższą wartość opałową (dwukrotnie lub nawet więcej).

Przeczytaj też: Dopłaty do drewna opałowego - jak złożyć wniosek

Znaczenie ma także gatunek drewna na opał. Do najtańszego surowca należy sosna, która dominuje w polskich lasach. Niestety ma względnie niską wartość opałową. Cena za sosnę jest natomiast niższa nawet o 50-70% w porównaniu z wydajniejszym drewnem z buka lub grabu. Wartość przedstawia się natomiast tak:

  • Sosna – gęstość wynosi 450 kg/m3, wartość opałowa 1700 kWh/mp
  • Grab - gęstość wynosi 720 kg/m3, wartość opałowa 2200 kWh/mp
  • Buk – gęstość wynosi 650 kg/m3, wartość opałowa 2100 kWh/mp.

Wydajny jest także dąb i jesion, ale ze względu na mniejszą dostępność i wyższą cenę są po prostu mniej opłacalne. Umiarkowanie niezłe wyniki uzyskuje się przez palenie brzozą, gdyż w tym wypadku dobrze spala się nawet jeśli jest krótko sezonowana (i tym samym ma wyższą wilgotność w porównaniu z innymi gatunkami). Wciąż jednak należy ją traktować jako drewno opałowe II czy nawet III kategorii.

Dowiedz się więcej:

warto wiedzieć

Wilgociomierza do drewna - nie daj się oszukać

  • Metr przestrzenny (mp) określa ilość drewna w korze z wolnymi przestrzeniami pomiędzy wałkami drewna.
  • Metr sześcienny (m3), potocznie zwany kubikiem, określa ilość czystego, pozbawionego kory drewna w stosie o wymiarach 1x1x1

Aby uniknąć oszustwa (tzn. zakupu świeżego drewna po cenie wysuszonego), rozwiązaniem może być zakup wilgociomierza do drewna. Urządzenie mierzy opór pomiędzy elektrodami, a wilgotne drewno łatwiej przewodzi prąd. Ceny za wilgociomierze zaczynają się od 70 zł.

Czy grozi nam „pato-ekologia” i walka o... drewno?

W poprzednich latach rząd gorąco namawiał do zmiany pieców na bardziej ekologiczne. Wszystko w myśl wspólnego dobra. Idea przednia, ale czy okazała się finansowo opłacalna i priorytetowo potraktowana w obecnym roku? To jedna kwestia. Druga - teraz bagatelizuje sprawę i namawia, by palić, czym popadnie."Trzeba w tej chwili palić wszystkim, oczywiście poza oponami i tymi podobnymi rzeczami, (...) bo po prostu Polska musi być ogrzana" - radził Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Nowego Targu. W praktyce pokazał nieznajomość podstawowych przepisów albo uznał, że elektorat ich nie zna. Palenie jest obarczone różnymi przepisami, a za łamanie uchwał antysmogowych grożą grzywny lub areszt. Nie mówiąc już o katastrofie ekologicznej.

Wysłaliśmy za granicę 4 mln metrów drewna!

Polska nie sprowadza dziś drewna, za to nadal wysyła - tylko rok temu z kraju wyjechało 4 mln metrów sześciennych drewna. - Trzy kraje, które są w tym momencie zaangażowane w wojnę – Ukraina, Białoruś i Rosjaodpowiadały za 90 proc. importu do Polski. I na to nakłada się wszystko - całkiem duży, a nawet bardzo duży, w porównaniu do poprzednich lat, eksport drewna z Polski - wskazuje Augustyn Mikos ze stowarzyszenia „Pracownia na rzecz wszystkich istot”.

- Czasami już w lesie kłody są przycinane tak, żeby pasowały do kontenera, który popłynie do Chin – mówi dr Antoni Kostka. - Mam nagranie, na którym widać przygotowane w porcie około 2,5 tys. metrów sześciennych drewna. Następnie to drewno zostało załadowane na statek, który popłynął do Szwecji – mówi Rafał Szefler z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego. I dodaje: - Trzeba zakazać wywozu drewna z Polski. Mamy taką, a nie inną sytuację. Cała Europa bije się o drewno, drewno, które za chwilę będzie towarem strategicznym na miarę ropy i gazu. To, co zostaje, też niekoniecznie trafia do zwykłych ludzi, bo o drewno biją się najwięksi, czyli chociażby elektrownie.

- Proszę sobie wyobrazić, że za drewno, nazywane potocznie chrustem, firmy biomasowe są w stanie zapłacić grubo ponad 1 tys. zł za metr sześcienny. To są horrendalne ceny. Nieosiągalne dla naszych zwykłych zakładów tartacznych, a tym bardziej dla zwykłego Kowalskiego - podkreśla w rozmowie z TVN24 Rafał Szefler.

Zdaniem eksperta, na zwykłe drewno opałowe normalni klienci musi czekać w skrajnych przypadkach nawet 2-3 miesiące. - Dzisiaj niestety pierwszeństwo ma energetyka, która jest w stanie zapłacić ileś set więcej procent. I tak się im opłaca, bo będą mieli zwrot w postaci dopłat od rządu. Palą to w takich ilościach, dlatego że nie ma węgla – mówi Szefler.

Stare meble szybko znikają ze śmietników

Niestety życie pokazuje, że część Polaków wzięła sobie radę do serca. Stare meble czy graty szybko znikają ze śmietników, niezależnie od ich stanu. Nietrudno domyśleć się, że w większości przypadków trafią do pieców. Dotyczy to także innych surowców, znacznie bardziej szkodliwych. Można je zbiorowo zaliczyć do grupy „czym popadnie”.

Jeśli nie wiadomo, o co chodzi...

Na domiar złego główny surowiec, który rozwiązałby problem z drewnem opałowym, czyli węgiel (którego rzekomo brakuje) jest wciąż eksportowany za granicę. Eksport polskiego węgla w lipcu i sierpniu br wyniósł wyniósł 1,05 mln ton. Większość trafiła do Czech po cenie 725 zł za tonę. Jednocześnie węgiel jest importowany z różnych krajów aż po Indonezję przy średniej cenie 1380 zł za tonę. Oczywiście w jakimś stopniu są kwestie umów długoterminowych, jednak każde podobne przykłady świadczą o niczym innym jak o niegospodarności, by nie użyć mocniejszych słów. Czego tu nie rozumieć?

Polska miała być drugą Japonią, tymczasem wielu Polaków nie stać obecnie na prąd i ogrzewanie... W przypadku działalności biznesowej wygląda to jeszcze bardziej tragicznie. Pod względem dobrobytu bliżej jest nam więc do innego azjatyckiego kraju – Kambodży. Jak żyć?

Zobacz także: Zakaz palenia w kominku - gdzie i kiedy obowiązuje

Źródło informacji: TVN24, x-news.pl