Adaptacja poddasza w zabytkowej kamienicy. Było kompletną ruiną
To piękna adaptacja ponadstuletniego, zupełnie zdewastowanego poddasza. Ale też piękna historia, która dowodzi, że nie zawsze racjonalne kalkulacje są najlepsze. Inwestorzy po prostu zakochali się w starym oknie poddasza z widokiem na katedrę i panoramę Lublina.
Autor: archiwum muratordom
Inwestorzy: Emilia i Wojciech Kocjanowie Projekt i wykonanie: własne. Efektowne przekształcenie strychu zabytkowej kamienicy w piękne wysokie mieszkanie z klimatem, jakiego nie udałoby się uzyskać w nowym domu.
Spis treści
- Stan zastany
- Na początek wyburzanie
- Wymiana okien
- Poddasze - zdjęcia przed i po
- Ciekawe odkrycia remontu
- Ocieplanie
- Zobacz też inną adaptację poddasza - w Gliwicach
Kiedy młode małżeństwo podjęło decyzję, że chce wyremontować zabytkowe poddasze w kamienicy z 1906 r., niektórzy znajomi pukali się w głowę. Ktoś z rodziny powiedział wprost: „Przecież to ruina, której remont pochłonie majątek”.
Takie opinie przyszli inwestorzy puszczali mimo uszu, bo wiedzieli, że bardzo chcą tu mieszkać. Na szczęście mąż i żona byli pod tym względem zgodni – nie przerażała ich skala inwestycji i prac, których większość mieli zamiar wykonać sami. Dlaczego?
– Po prostu zakochaliśmy się w starym oknie z widokiem na katedrę i panoramę Lublina – mówi pani Emilia. Potem okazało się, że jednak nie była to miłość łatwa…
Stan zastany
Przestrzeń na poddaszu do adaptacji przeznaczona na mieszkanie miała około 54 m². Tylko dwie ściany dzieliły lokum na trzy pokoje. Nie było łazienki ani kuchni. W centrum mieszkania stał duży piec kaflowy. Nad częścią pokoi nie było sufitu. Wspólnota niedawno wymieniała dach i likwidacja części stropu ułatwiła prace. Członkowie wspólnoty zgodzili się na to, by gospodarze włączyli do swojego mieszkania strych, pod warunkiem że ocieplą nowy dach.
Inwestorzy widzieli, że w mieszkaniu na poddaszu nie do ruszenia są tylko kominy, które musiały pozostać na swoim miejscu i być uwzględnione w nowym podziale przestrzeni. Zaczęli od wyburzania – postanowili, że pomysł na zagospodarowanie mieszkania będzie rodził się stopniowo. Mieli rację, bo podczas prac remontowych poddasze odkrywało przed nimi różne swoje tajemnice.
Na początek wyburzanie
Inwestorzy najpierw przystąpili do demontażu pieca kaflowego i usuwania ścian działowych. Potem zaczęli skuwać tynki na pozostałych. Okazało się, że są pod nimi słoma, siatka, a jeszcze głębiej ściany z grubych desek. W jednej z nich była dziura. Pan Wojciech włożył w nią rękę i… okazało się, że za ścianą z desek jest pusta przestrzeń.
– Przy wszystkich ścianach zewnętrznych były dostawione drewniane ścianki, które niwelowały skos wynikający z kształtu dachu. Po ich rozebraniu i odsłonięciu skosów wiedzieliśmy, że mamy ekstra 15 m² powierzchni. Niestety, okazało się też, że drewno jest przegniłe – musiałem wymienić wszystkie belki konstrukcyjne, nie ruszając obróbki blacharskiej – wspomina inwestor.
Zobacz więcej remontów starych domów:
- Niezwykła przebudowa domu kostki
- Stara mleczarnia przerobiona na dom
- Przebudowa domu z lat 50.
- Metamorfoza wiejskiego domu z cegły
Wymiana okien
– Musieliśmy zdemontować piękne stare okno, bo rama była zmurszała – dodaje pani Emilia. Na zamówienie wykonane zostało drewniane okno łukowe wiernie naśladujące swój pierwowzór. – Nie wzięliśmy pod uwagę tego, że mogą być problemy z wniesieniem go do mieszkania. Musieliśmy demontować barierki na schodach, ale w końcu udało się je wnieść i zamontować – opowiada brat gospodyni.
Teraz nowe okno jest (odwrotnie niż w znanym powiedzeniu) zupełnie jak stare. Wymienione zostały również pozostałe okna i zamontowano dodatkowe dachowe, które doskonale doświetla od świtu do zmroku biurko na antresoli.
Poddasze - zdjęcia przed i po
Autor: archiwum muratordom
Inwestorzy: Emilia i Wojciech Kocjanowie Projekt i wykonanie: własne. Efektowne przekształcenie strychu zabytkowej kamienicy w piękne wysokie mieszkanie z klimatem, jakiego nie udałoby się uzyskać w nowym domu.
Ciekawe odkrycia remontu
Dla inwestorów oczywiste było to, że belek i desek, które są w ich mieszkaniu, nie wystarczy, aby zrobić wejście na antresolę i wszystkie podłogi. Zależało nam na zachowaniu oryginalnych detali charakterystycznych dla tego rodzaju architektury. Wszelkie elementy, na przykład deski stropowe, odkupowaliśmy z rozbiórek innych kamienic - podkreślili inwestorzy.
Remont zaczęli od wymiany belek stropowych, które z założenia miały pozostać widoczne. Nowe, zaimpregnowane na zielono, wymienione podczas remontu dachu przez wspólnotę, inwestorzy zamieniali na wiekowe, pasujące do charakteru mieszkania. A zielone umieszczali tam, gdzie miały być ukryte.
Potem zerwali stare deski podłogowe. Tym razem również nie obyło się bez odkryć. – Pod podłogą znaleźliśmy wiekowe cegły z lubelskiej cegielni i strzępy dawnych gazet. Od razu wiedzieliśmy, że chcemy je zachować, aby przypominały o historii tego miejsca – mówi pani Emilia.
Potem przyszedł czas na wytyczenie pomieszczeń. Nowe ściany wydzielające dwa pokoje na dolnej kondygnacji miały być cofnięte o blisko 1,5 m w stosunku do starych ścian działowych. W ten sposób powiększono otwartą strefę dzienną o część wypoczynkową z miejscem na sofę oraz wygospodarowano w centrum mieszkania przestrzeń na łazienkę.
Ocieplanie
Oczywiście w domu powinno być nie tylko pięknie, ale i ciepło, więc stare mury i nowy dach trzeba było ocieplić. Jednak inwestorzy nie zdecydowali się na tradycyjne materiały, lecz na nowoczesną pianę PUR, której warstwa mogła mieć stosunkowo niedużą grubość. Dzięki temu nie odbierała cennej domowej przestrzeni, a przede wszystkim nie zmniejszała niezbyt dużej wysokości antresoli (po wykończeniu w najwyższym punkcie ma 190 cm). Do docieplenia skosów wystarczyło 20 cm piany, a ścian – 15 cm.
Zobacz też inną adaptację poddasza - w Gliwicach
Autor: Archiwum Architektury
Przebudowa poddasza kamienicy w Gliwicach, proj. Dyrda Fikus Architekci; fot. Jakub Certowicz