Nocne sny zamienia w drewniane cuda. „Czasem budzę męża, by podał mi kartkę i ołówek”

2025-12-18 12:35

Porzuciwszy warszawski zgiełk Karolina znalazła spokój na wsi, gdzie odkryła pasję do pracy z drewnem. To właśnie tam, w zaciszu natury zaczęła tworzyć unikalne dekoracje, które stały się jej zawodową drogą. Najciekawsze pomysły przychodzą do niej w nocy, by następnego dnia trafić do warsztatu, gdzie stają się rzeczywistością.

„Zostawiłam Warszawę, by poczuć smak wsi” 

Drewno stało się dla Karoliny (fb: Karolina Tomczyk) czymś więcej niż tylko materiałem do tworzenia dekoracji. Z małego hobby przerodziło się w pełnoprawną ścieżkę zawodową, która zmieniła jej życie. Zaczęła się od spontanicznego eksperymentu na działce rodziców kolegi, gdzie wyrzeźbiła pierwszą drewnianą figurkę - prostą, ale znaczącą. To właśnie wtedy wszystko się zaczęło i choć pierwsze próby nie były doskonałe, nie zatrzymały jej w dążeniu do upragnionego celu. 

Plany Karoliny dotyczące rozwoju w tym zakresie mogły się nigdy nie zrealizować, gdyby nie życiowa decyzja, która na zawsze zmieniła trajektorię jej historii. Od urodzenia była związana z Warszawą, jednak w głębi serca czuła, że nie powinna wiązać przyszłości z tym miejscem. Jak sama zaznacza jej rodzinne miasto sprzyja twórczości i artystom, ale jej samej był pisany inny plan. 

- Wyprowadziliśmy się z mężem i naszymi synami z Warszawy, bo po prostu mieliśmy dość tempa, które to miasto narzucało nam na co dzień. Oboje jesteśmy warszawiakami od urodzenia — wychowaliśmy się w blokach i dorastając, coraz częściej łapaliśmy się na tym, że marzy nam się coś zupełnie innego. Cisza, przestrzeń, poczucie oddechu. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać. Spakowaliśmy się i wyprowadziliśmy na wieś. Dziś, po sześciu latach życia tutaj, mogę powiedzieć, że faktycznie znaleźliśmy spokój. Momentami nawet aż za dużo tego spokoju.

Mimo że mieszkanie w małej miejscowości miało swoje plusy - bliskość natury, cisza, wolność - nie było pozbawione trudności. 

- Podczas długich dojazdów do pracy na etacie i późnych powrotów do domu, w pewnym momencie powiedziałam sobie: dosyć. Postawiłam na siebie po raz kolejny, ale tym razem moje dzieci były już dorosłe, więc mogłam zrobić to naprawdę, w pełni.

Zdecydowała się związać swoją zawodową ścieżkę z artystyczną twórczością. To wtedy drewno zagościło w jej życiu ponownie, stając się nie tylko pasją, ale także sposobem na zarobek, który pozwolił w pełni wyrazić siebie i spełnić marzenia. 

Przeczytaj także: Drewno ze starych chat. Inni przeznaczają je na opał, a Piotr tworzy wyjątkowe dzieła

Drewniane dekoracje Karoliny

i

Autor: Karolina Tomczyk/ Archiwum prywatne „Nocne sny następnego dnia rano zamieniam w drewniane cuda.”

Materiał, który przewyższa wartością diamenty

Karolina uważa, że drewno to materiał, który posiada wartość nieporównywalną z żadnym innym. 

Dla mnie drewno jest cenniejsze od diamentów. Jak inaczej nazwać surowiec, który ratuję przed spaleniem i zamieniam na przykład w myszkę, która będzie cieszyła oczy przez lata.

Jej warsztat to przestrzeń, gdzie stare kawałki drewna zyskują drugie życie, zmieniając się w oryginalne dekoracje. 

- W moich dłoniach drewno jest jak plastelina. Mogę z nim zrobić wszystko — dłutem, wyrzynarką kątową, piłą szablastą… zawsze znajdę sposób. Ono mi na to pozwala.

Artystka nie ogranicza swojej twórczości do jednego typu dekoracji. Zajmuje się zarówno dużymi dekoracjami, jak i drobnymi przedmiotami, które stanowią dopełnienie aranżacji klientów. Zimą w jej portfolio przeważają oczywiście ozdoby świąteczne, tak jak gwiazdy czy piernikowe ludziki. Latem natomiast, tworzy całą paletę kwiatów, bo tulipanów po maki, a także ozdoby w kształcie kapeluszy czy mioteł. 

Twórcze wizje rodzą się w nocy 

Pomysły na nowe projekty często przychodzą w najmniej spodziewanych chwilach, zwłaszcza nocą, gdy wszystko wokół milknie, a umysł odpoczywa. Dla Karoliny to właśnie najlepszy czas, w którym w jej głowie pojawiają się najbardziej inspirujące projekty, które następnie trafiają do warsztatu. 

Nocne sny następnego dnia rano zamieniam w drewniane cuda. To moje motto, które narodziło się w chwilach, gdy kładłam się spać i myślałam o tym, co powstanie następnego dnia. Z czasem weszło mi to w nawyk. Aktualnie naprawdę śnią mi się projekty. Czasem budzę męża, żeby podał mi kartkę i ołówek. To działa! Wizje z moich snów mają w sobie coś, czego dziennym pomysłom brakuje. To właśnie one niosą magię.

Rano, po przepudzeniu, Karolina doskonale wie co powinna zrobić. Wieczorny pomysł czy nocny szkic stają się fundamentem dalszych działań i wyznaczają rytm pracy. 

- Najpierw jest sen i czasem szkic robiony w półśnie w środku nocy. Rano biegnę do warsztatu i tam zaczyna się magia. Rozglądam się za drewnem i powoli zwykły kawałek materiału staje się częścią mojej historii.  Po odpowiedniej obróbce następuje malowanie i lakierowanie. Kolejnym krokiem są już zdjęcia, film, opis - niezbędne, by podzielić się moją pracą w mediach społecznościowych. Potem już tylko czekam z niecierpliwością na pierwszy komentarz, ponieważ nic tak nie daje „powera”, jak dobre słowo od obserwujących.

Drewniane dekoracje Karoliny

i

Autor: Karolina Tomczyk/ Archiwum prywatne „Nocne sny następnego dnia rano zamieniam w drewniane cuda.”

Rodzinny warsztat - marzenie, które może się spełnić 

Lista marzeń Karoliny jest długa,  ale jest na niej jedno wyjątkowe, do którego szczególnie często powraca. Marzy o stworzeniu warsztatu, w którym każdy członek jej rodziny będzie miał okazję zaangażować się w twórczy proces. 

- Mój mąż może nie ma szczególnie artystycznej duszy, ale w rękodziele często pojawiają się elementy związane z elektroniką. Na pewno znalazłoby się więc dla niego miejsce w warsztacie choćby z tego względu, że maszyny też potrafią się psuć. Jeśli chodzi o moich synów, obaj delikatnie przejawiają artystyczne zacięcie, ale nie mogę powiedzieć, że potrafiliby usiąść i wykonywać wszystko od podstaw. To tylko i aż moje marzenie — myślę, że gdyby miało się naprawdę spełnić, na pewno znalazłabym w warsztacie miejsce dla wszystkich. Chciałabym, aby każdy czuł się tam dobrze i miał swoje własne, odpowiednie zajęcie.

Praca z drewnem, jak mówi Karolina, to dla niej sposób na życie, a myśl o tym, by jej bliscy również poczuli radość z tworzenia, jest inspiracją, która napędza jej codzienne działania. 

Zobacz prac Karoliny. Zdjęcia

Zobacz również: „Czuję tęsknotę do książek pisanych starą polszczyzną”. Twórczość Kasi przenosi nas do świata baśni z dawnych lat

Murowane starcie
Prawdziwa cegła czy imitacje? MUROWANE STARCIE
Debata Muratora: Domy na dziś, jutro i pojutrze
Murator Google News (desktop)