Spis treści
Życiowy zwrot akcji
Katarzyna (fb: pedzlem_mlotkiem_kwiatkiem) od zawsze miała artystyczną duszę - jako dziecko przejawiała talent plastyczny, a w dorosłym życiu dorabiała, tworząc portrety na zamówienie i malując obrazy. Jednak rzemiosło, które dziś zdominowało jej życie, pojawiło się w stosunkowo nietypowych okolicznościach.
Wszystko zmieniło się podczas pandemii. W moim butiku, który wówczas prowadziłam, obroty spadły o 85%. Szukałam zajęć by, mówiąc wprost nie zwariować. Na święta stworzyłam do sklepowej witryny dekoracje: drewniane ozdoby, rustykalne elementy, wianki. Pochwaliłam się nimi na jakiejś grupie. Nie liczyłam w zasadzie na żaden odzew, a ten okazał się bardzo duży. Ludzie chcieli zamówić podobne dekoracje. I tak to się zaczęło.
- wspomina Katarzyna, która z dnia na dzień zaczęła tworzyć na pełen etat, całkowicie zmieniając swoją zawodową ścieżkę. Dziś jej prace trafiają do ludzi z całej Polski, a „pędzkem, młotkiem, kwiatkiem” jest rozpoznawalną marką w świecie rękodzieła.
i
Twórczość „od Sasa do Lasa”
Artystka tworzy zróżnicowane prace - od obrazów i rzeźb, po wianki dekoracyjne i projekty w drewnie. Choć jej twórczość może wydawać się zbyt różnorodna, wszystkie jej dzieła mają punkty styczne i tworzą spójną całość.
- Z boku może to tak wyglądać, że tworzę wszystko „od Sasa do Lasa", jednak dla mnie są to bardzo przenikające się kierunki. W każdej mojej pracy, jej stylu, pojawia się klimat rustykalny, baśniowy, nawet lekko tajemniczy. Pracuję kolorem tak, by dekoracja wyglądała jak zapomniany przez lata przedmiot, który został odnaleziony na strychu. Chcę budzić swoimi pracami emocje i przywoływać wspomnienia, zapachy, obrazy, tworzyć jakąś opowieść, pozwolić działać wyobraźni.
Katarzyna obecnie intensywnie rozwija się w zakresie rzeźbienia, a zapytana o najbliższą jej sercu artystyczną formę odpowiada:
- Rzeźba jest dla mnie ekscytującym kierunkiem, ale nie byłoby jej bez malarstwa. Gdyby nie malarstwo, na którym opiera się właściwie wszystko, co tworzę, myślę, że nie potrafiłabym rzeźbić, dobierać kolorów dla stworzonych przedmiotów czy wianków. Tak, więc po dłuższym zastanowieniu mogę przyznać, że to właśnie malarstwo jest mi chyba najbliższe.
Artystka, jak sama przyznaje jest osobą otwartą, obdarzoną specyficznym poczuciem humoru i dystansem do świata. Taką możemy ją poznać w mediach społecznościowych, gdzie poza prezentowaniem swoich ręcznie tworzonych prac, dzieli się zabawnymi, codziennymi historiami.
- Moje konto na Facebooku ma lifestyle'owy klimat. Oprócz publikacji i sprzedaży swoich prac opisuję także zabawne historie ze swojego życia, zamieszczam filmiki o tematyce niekoniecznie związanej z rękodziełem, a także notorycznie nabijam się z samej siebie. Moi followersi - genialna społeczność - już wiedzą, że sarkazm i czarny humor to moje drugie imię i chętnie się do takiej narracji przyłączają. Na stronie panuje wręcz rodzinna atmosfera, na luzie i "bez spiny".
Baśnie z danych lat
Baśnie są dla Katarzyny, jak klucz do drzwi, za którymi kryje się cała jej twórczość. Jak sama mówi, ma „starą duszę”:
Czuję tęsknotę do książek pisanych starą polszczyzną, ilustracji tworzonych ludzką ręką, bajek rysowanych klatka po klatce. Te bajki i baśnie, czasem tworzone bez dialogów, neutralną paletą barw, zapadały w pamięć. Niosły ze sobą przesłanie, mądrość. Każdy dorosły je pamięta.
Bajkowe opowieści z dawnych lat wciąż wywierają na niej ogromny wpływ, którego nie dostrzega w aktualnych propozycjach dla najmłodszych.
- Zupełnie nie odnajduję się w nowoczesnych bajkach tworzonych komputerowo, jaskrawych grafikach, a także treściach przekazywanych w mediach. Wątpię, by moi synowie za 20 lat wspominali mądrości płynące z większości współczesnych bajek.
To właśnie w klasyce - baśniach takich, jak te autorstwa: Andersena, Dickensa, Wilde'a czy braci Grimm, a także w bajkach: Pinokio, Bolek i Lolek czy Pippi - artystka dostrzega prawdziwą magię, która kształtuje jej wyobraźnię i wpływa na twórczość.
i
Twórcza przestrzeń
Pracownia Katarzyny to prawdziwe królestwo twórczości, stworzone na miarę jej pasji.
- Moją pracownię kocham miłością absolutną! Jest dosłownie szyta pode mnie, ma wysokie sufity, cegłę na ścianie, mnóstwo kwiatów i pachnie drewnem. Nie zdarzył się jeszcze dzień, bym po przebudzeniu pomyślała: „o losie, ale mi się nie chce". Rano mogę wyglądać na delikatnie mówiąc obłąkaną, bo do pracowni frunę z szaleństwem w oczach. Gdy wchodząc zamykam za sobą drzwi, włączam od razu muzykę i przebieram się w locie, byle czym prędzej usiąść przy stole warsztatowym. - wyjaśnia z uśmiechem i dodaje:
- Pracę zaczynam zwykle o 8, a kończę około godziny 17. Już wieczorem układam sobie plan działania na następny dzień: pakowanie paczek, drukowanie paragonów, dokończenie zaczętych prac, posprzątanie ewentualnego bałaganu (czyt. bajzlu) i rozpoczęcie nowego projektu. Tworzenie z wolnej ręki daje mi tę wolność, że danego dnia mogę czarować, co tylko chcę. Sama sobie narzucam reżim i rytm pracy tak, jak w normalnym zakładzie pracy. Na sofie, która stoi w głównym pomieszczeniu, siedziałam dosłownie kilka razy. Co dzień, gdy zamykam drzwi pracowni, czuję niedosyt. Gdyby nie rodzina pewnie bym tam zamieszkała.
Katarzyna jest niezwykle wymagająca wobec siebie - jeśli nie jest w 100% zadowolona z pracy, poprawia ją do skutku. Jej partner Paweł żartuje, że gorszej szefowej nie mógłby sobie wyobrazić. Artystka odważnie wyznaje także, że nie miewa kryzysów twórczych, a nawet najgorszy nastrój nie wpływa na jej kreatywność.
- Jestem w stanie zaplatać najbardziej radosny wianek, wycierając jednocześnie nos. – śmieje się.
Przyznaje również, że dzięki nabytej przez lata odporności na krytykę i negatywne emocje, ma „skórę jak u nosorożca" nie tylko na doświadczonych od rzemieślniczej pracy dłoniach.
Magia detalu
Katarzyna przykłada ogromną wagę do najmniejszych elementów, które nadają jej pracom unikalny charakter. Wyjaśnia:
- Bez właściwie opracowanej bazy nie stworzy się dobrej pracy. Bylejakość nie przejdzie, tego się nie oszuka.
Choć doskonale posługuje się narzędziami, takimi jak piła, ukośnica czy szlifierka, to jednak subtelne detale decydują o ostatecznym efekcie pracy. Szczególnie ważne są napisy, które jeśli zostaną wykonane niechlujnie. mogą zniszczyć całe dzieło.
Artystka stawia także na harmonijny dobór kolorów - unika jaskrawych barw, preferując subtelną paletę odcieni, która wprowadza spokój i równowagę. Dbałość o detale obejmuje także precyzyjne wykonanie przetarć i nakładanie patyny, co nadaje przedmiotom niepowtarzalny, lekko „wytarty” wygląd.
Z kolei w rzeźbionych elementach Katarzyna szczególnie zwraca uwagę na proporcje i anatomię, starając się, by były one pełna życia i zachowały wielowymiarowość.
Wartość ukryta w starym drewnie
Ręcznie robione przedmioty stają się coraz bardziej pożądane, co jak zauważa Katarzyna, jest trendem, który zyskuje na sile. Ludzie szukają czegoś unikalnego, co nie tylko zdobi, ale również ma swoją historię. Prace artystki, które bazują na przedmiotach z odzysku - starych ramach, zardzewiałej blasze czy drewnie naznaczonym przez czas - mają swoją magię.
Nowe drewno, poddane nawet najbardziej fantazyjnym zabiegom nigdy nie będzie miało tego uroku, co to wypracowane przez wiatr, wodę i czas.
Koncentrując się na przyszłości, artystka marzy o tym, by jak najdłużej móc żyć z pasji, traktując ją jako swoją główną pracę. Po doświadczeniach w różnych branżach wie, że to właśnie tworzenie sprawia jej największą radość.
- W przyszłości chciałabym mieć dom na wsi z ogrodem i prawdziwą stolarnią, gdzie mogłabym w pełni rozwijać swoje twórcze pasje. A do tego marzę o niezniszczalnej szlifierce i… Hondzie CBR 600 RR w garażu. No i może jeszcze, żebym nie musiała tak często szyć się na SOR-ze.
W bajkowej pracowni Kasi. Zdjęcia
Zobacz również: Drewno ze starych chat. Inni przeznaczają je na opał, a Piotr tworzy wyjątkowe dzieła