Tak ocalono 200-letni dom przysłupowy w Grabiszycach. Stał opuszczony przez kilka lat, dziś znów tętni życiem

2024-04-26 15:47

Blisko 200-letni dom przysłupowy w Grabiszycach Średnich na Dolnym Śląsku odzyskał życie po remoncie. Wzorcowa renowacja nie była łatwa. Opłaciły się jednak walka z wilgocią w ścianach, myszami w polepie i najazdem szerszeni, gdyż dom doceniono w polsko-niemieckim konkursie „Zabytek – nie zapomnij”. Prezentujemy go w naszym cyklu „Metamorfozy na Plus”.

Szkoła budowania #3

Spis treści

  1. Kraina Domów Przysłupowych
  2. Dom przysłupowy w Grabiszycach Średnich na Dolnym Śląsku
  3. Remont domu w Grabiszycach
  4. Kolejnym etapem była wymiana okien
  5. Wiele oryginalnych elementów we wnętrzu nie nadawało się do zachowania
  6. Dom przysłupowy teraz rodzinnym gospodarstwem agroturystycznym
  7. Wnętrza to mieszanka dwóch stylów
  8. Ile kosztowała renowacja domu przysłupowego?
  9. Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!

Kraina Domów Przysłupowych

O Dolnym Śląsku mówi się, że jest Krainą Domów Przysłupowych. Ta ludowa architektura o kilkusetletniej tradycji, rozpowszechniła się w XIX w. i występuje na rozległych terenach przygranicznych Polski, Czech i Niemiec. Nasze rodzime „przysłupy” można oglądać przede wszystkim w Bogatyni, gdzie wciąż, mimo dewastującej powodzi z 2010 r., jest ich najwięcej, ale także na przykład w Zgorzelcu, Wygancicach, Antoniowie oraz w Grabiszycach Średnich.

Dom, którego remontem zajęli się państwo Piotr i Marzena, stoi właśnie w tej ostatniej miejscowości. Za pieczołowicie wykonaną renowację w 2021 r. otrzymał nagrodę ex aequo w polsko-niemieckim konkursie ochrony dób kultury „Zabytek – nie zapomnij/Denkmal – denk mal dran”, organizowanym przez Stowarzyszenie na Rzecz Pielęgnowania Sztuki i Kultury Śląska (VSK) i Fundację OP ENHEIM we współpracy z Niemiecko-Polską Fundacją Ochrony Zabytków Kultury (DPS). Celem konkursu jest zachęcić prywatnych inwestorów i organizacje pozarządowe do remontowania budynków, aby „ich dawne piękno i unikatowość wysuwały się na pierwszy plan w obrazie dolnośląskich miast, gmin i krajobrazów”. 

Dom przysłupowy w Grabiszycach Średnich na Dolnym Śląsku

Dom przysłupowy w Grabiszycach Średnich na Dolnym Śląsku kupili Piotr i Marzena. Oboje z żoną pochodzą z Poznania i z tym miastem byli związani zawodowo. Dom w Grabiszycach stał opuszczony przez kilka lat. Ściany miał zawilgocone, tynk w wielu miejscach odpadł lub napęczniały wodą wybrzuszał się, mur porastały krzaki. Przede wszystkim zaś nie było widać charakterystycznej konstrukcji. Po II wojnie światowej zaniechano tradycji budowania domów przysłupowych, a poprzedni użytkownicy domu już w latach 50. XX w. wszystkie ściany piętra i parteru otynkowali.

– W cyklu „Metamorfozy na Plus” prezentujemy przedsięwzięcia, dzięki którym zapomniane historyczne obiekty i wnętrza otrzymują drugie życie za sprawą pasjonatów, racjonalnych biznesmenów, rzetelnych samorządowców, czy wreszcie – niespokojnych dusz... Wszyscy oni ożywiają dzięki swoim wizjom dorobek umysłów i rąk pokoleń architektów, inwestorów i budowniczych, którzy na placu budowy zostawili przed laty nadzieję, że ich dzieło ucieszy w odległej przyszłości jeszcze niejedno oko...

Czym są domy przysłupowe?

Nazwę zawdzięczają przysłupom, czyli biegnącym od kamiennej podstawy domu do dachu rzeźbionym, drewnianym podporom zwieńczonym łukami. Za przysłupami tradycyjnie budowano drewnianą izbę zrębową, która pełniła funkcję części mieszkalnej. Jednak to nie ona, lecz właśnie drewniane przysłupy dźwigały ciężar wyższych kondygnacji. Taka konstrukcja idealnie sprawdzała się zwłaszcza wtedy, gdy w domu znajdowały się warsztaty tkaczy, którzy pracowali w części mieszkalnej, ponieważ niwelowała drgania krosien.

Piętro takiego domu wznoszono już w konstrukcji ryglowej albo zrębowo-ryglowej. Widoczne na elewacji ciemne, drewniane belki, biegnąc w pionie i poziomie, tworzyły kratownicę poprzecinaną przez ukośne zastrzały. Przestrzenie między nimi wypełniano cegłą albo szachulcem, czyli mieszkanką gliny i słomy lub trocin. Dom przysłupowy, oprócz części mieszkalnej, miał też część gospodarczą, przeważnie murowaną z kamienia lub cegły, w której mieściła się na przykład stajnia.

Szacuje się, że w Polsce jest około 600 domów przysłupowych, te w Niemczech i Czechach liczone są w tysiącach.

W toku długiego życia nie było tam żadnej znaczącej przebudowy. Wszyscy nam mówili, że taniej będzie na kupionej działce postawić nowy dom. Wiedzieliśmy, że jeśli zdecydujemy się na remont, to będzie on dla nas jak przewrót kopernikański – czekała nas wielka zmiana w życiu – opowiada pan Piotr.

Pieniądze jakieś na to były, ale zastanawialiśmy się, kto dla nas zrobi tak skomplikowany remont. Przypadek sprawił, że poznaliśmy sąsiada, pierwszego z całej rzeszy lokalnych fascynatów. I on podzwonił po kolegach i od słowa do słowa zebrał dla nas ekipę. A muszę zaznaczyć, że nikt z osób remontujących dom nie jest budowlańcem z zawodu. Wszyscy są natomiast pasjonatami. Dolny Śląsk to zagłębie osób pozytywnie zakręconych, zafascynowanych lokalną architekturą – podkreśla z dumą. Swój dom datuje na I poł. XIX w., ale, jak zaznacza, niektóre modrzewiowe deski mogą pochodzić nawet z XVII stulecia.

Remont domu w Grabiszycach

Przywrócenie pierwotnego wyglądu domu z zewnątrz zajęło trzy lata. Pan Piotr porzucił swoją pracę w Poznaniu i na stałe zamieszkał na budowie, żeby nadzorować prace.

Zaczęto od dachu, żeby zabezpieczyć przed deszczem późniejsze prace wykonywane w środku. Trzeba było ściągnąć cały dach, wymienić poszycie, elementy konstrukcji: krokwie, łaty i kontrłaty. Budynek ma specyficzny dach, ponieważ znajdują się na nim okna w formie wolego oka, które właściciele oczywiście chcieli zostawić. Początkowo planowali przełożenie dachówek, ale w końcu zdecydowali się jednak na nowe. Istniała obawa, że stare, bardzo wysłużone, zaczną pękać i nie będzie można ich wymienić – są klejone na zaprawę, a nie wkręcane.

Kolejnym etapem było skucie wszystkich tynków w celu odsłonięcia konstrukcji drewnianej. Trzeba było zdiagnozować, które elementy drewniane nadają się do pozostawienia, a które wymagają całkowitej wymiany. Po skuciu tynków okazało się, że całe powierzchnie trzeba było przeznaczyć do kompletnej renowacji, tak bardzo zniszczyła je wilgoć. Po odsłonięciu konstrukcji ryglowej okazało się, że zamiast wypełnienia z gliny i słomy miała ona cegłę pomieszaną z innymi materiałami. Trzeba było to wyrzucić i we wszystkich ścianach zastąpić szachulcem. Obecnie wypełnienia w polach między szkieletem drewnianym są typowo szachulcowe, czyli wykonane z mieszanki gliny i słomy.

Wzmocniono drewniane ściany szczytowe. Cały materiał konstrukcyjny drewniany z modrzewia przyjechał z lokalnego tartaku, a mała odległość od zakładu sprawiała, że łatwo było wymienić jakiś element, jeśli nie pasował, naprawić ewentualne błędy.

Tynk na fasadzie to zwykły piasek i wapno oraz glina w odpowiednich proporcjach. Żeby taki tynk piaskowo-wapienny lepiej się kleił, została dodana do niego kazeina, czyli jogurt. – Tak się dawniej robiło. Jogurt powodował zmianę lepkości i gęstości tynku. Kiedyś wszystkie odpadki biologiczne, na przykład kości zjedzonych zwierząt, lądowały w wapienniku, dlatego był on tak dobry – wyjaśnia pan Piotr.

Kolejnym etapem była wymiana okien

W domu są okna drewniane, skrzynkowe, polskie, czyli takie, w których okna otwierają się na zewnątrz, a nie do środka. Specyficzne położenie zawiasów w takich oknach pozwala uzyskać taflę szkła o 10 cm większą, więc w domu jest więcej światła. Z kolei wadą okna polskiego jest to, że trzeba je od zewnątrz blokować, podtrzymywać haczykami, żeby nie stukało. W tym domu okna nie mogły być inne – właścicielom zależało na tym, by zachować rozmiar pierwotnych otworów okiennych, nie zmieniać historycznych proporcji - w domu jest około 30 okien i każde ma inne wymiary! 

Drewno ram okiennych zabezpieczono wyłącznie farbami na bazie oleju lnianego. – Zawierają pigment, który jest potrzebny, by łamać promienie UV. Bez tego pigmentu sam olej lniany czy pokost pod wpływem słońca sprawi, że kit, którym są wypełnione okna, będzie się kruszył i wypadał.

Wiele oryginalnych elementów we wnętrzu nie nadawało się do zachowania

Przez pierwsze trzy miesiące robiłem tylko jedną rzecz: siedziałem na drabinie i skuwałem tynk z sufitu dawnej stajni. Używałem do tego przecinaka o dwucentymetrowej grubości, bo większe narzędzie uszkodziłoby stare cegły. One i tak były w złym stanie ze względu na amoniak, który jest w moczu – w stajni przecież przez wiele lat żyły zwierzęta. Amoniak łuszczy cegły – wyjaśnia pan Piotr.

W całym domu trzeba było wymienić bardzo zniszczone podłogi. Przestrzeń między stropem a podłogą wypełniona była polepą, czyli gliną zmieszaną z plewami i kamieniami. Służyło to dociążeniu stropu oraz jego izolacji: termicznej i akustycznej. – W tej polepie harcowały całe generacje myszy.

Na piętrze udało się mi natomiast zachować sufit kładziony w typie śląskim, nakładkowym, czyli takim, gdzie jedna deska przykrywa drugą. Po ściągnięciu gniazd mysich ponumerowałem wszystkie deski sufitowe w rzędach, wyczyściłem je małą szczoteczką do metalu o relatywnie miękkim mosiężnym włosiu, zaolejowałem i rozmieściłem ponownie w oryginalnym układzie. Sufit był pierwotnie pomalowany farbą kredową, która zmieniając pH drewna, zabezpieczyła deski przed owadami. Ja zabezpieczyłem drewno olejem lnianym i na końcu przeciągnąłem woskiem – opowiada. Piętro budynku miało mieć nowy układ pomieszczeń, trzeba więc było postawić tam nowe ściany. 

Dom przysłupowy teraz rodzinnym gospodarstwem agroturystycznym

Właściciele mieszkają na parterze, którego łączna powierzchnia (z kotłownią) wynosi 170 m². Główne wejście w postaci granatowych drzwi prowadzi do holu z drewnianymi schodami zabiegowymi na piętro. Stąd można przejść na wprost i dalej drugim wyjściem do kuchni i jadalni, która znajduje się w dobudowanej części (o pow. 31 m²) i dalej otwiera się na ogród.

Po prawej stronie w holu są drzwi do izby zrębowej, gdzie dziś gospodarze mają strefę dzienną: kuchnię z jadalnią i salonem. Po lewej stronie natomiast znajduje się przejście do dawnej stajni, części murowanej domu, w której kiedyś żyły krowy i konie, a dziś zlokalizowana jest sypialnia otwarta na łazienkę. Za sypialnią w przybudówce mieści się kotłownia z wejściem od zewnątrz.

Dom z założenia miał służyć jako gospodarstwo agroturystyczne, taka była idea przeprowadzki na wieś. Przewidziano więc w nim cztery pokoje gościnne z łazienkami, które znajdują się na piętrze – po dwa po obu stronach schodów. Dwie łazienki znajdują się nad kotłownią, pod skośnym dachem. Łączna powierzchnia piętra to 138 m². Ponieważ dom stoi na wzgórzu i czasem w okolicy wieją silne wiatry, pokoje gościnne ocieplono od wewnątrz (aby nie zasłaniać drewnianych belek konstrukcji na elewacji). Ich ściany są więc grubsze o 6-centymetrowe płyty z wełny drzewnej. Na nich położono tynk piaskowo-wapienny i wapno.

Podłoga przy wejściu została wykonana z cegły rozbiórkowej, ciętej na grubość 3 cm, czyli w połowie. Nie kłóciła się z ogrzewaniem podłogowym. Ten sam materiał położono w kuchni oraz w pokoju na parterze. Przeważnie jednak podłogi w domu są z drewnianych desek, po śląsku to tzw. dylówki.

Pokoje umeblowano powściągliwie, żeby – jak mówi pan Piotr – uniknąć przebodźcowania, by wzrok przyciągały detale historycznej architektury takie, jak widoczne również w środku bale drewnianej konstrukcji, framugi okien, surowa ściana, a nie gadżety. – Człowiek w pewnym momencie życia orientuje się, że wiele rzeczy wokół niego jest niepotrzebnych. I nie będziemy szczęśliwsi, mnożąc je ponad miarę, tłumaczy swoje podejście Piotr.

Wnętrza to mieszanka dwóch stylów

Wprowadziliśmy niewiele elementów ozdobnych, na przykład ręcznie robione ceramiczne wazony – mówi właścicielka domu, pani Marzena, która podejmowała większość decyzji dotyczących wystroju. Wśród współczesnych w wyrazie elementów są na przykład lampy sufitowe z przezroczystego szkła.

Pomieszczenia są dość niskie, ważne było, aby lampy swoją obecnością ich nie przytłaczały. Obok łóżek – białych, prostych, drewnianych o wysokich zagłówkach – ustawiono bardziej tradycyjne drewniane komody z delikatnym rzeźbieniem w narożnikach, również olejowane olejem lnianym. Wystrój uzupełniają fotele wyplatane z trzciny. Kolorystykę – bawełniane zasłonki w jasnym kolorze. Każdy z pokoi gościnnych ma osobną łazienkę wyłożoną współczesnymi płytkami w kolorach białym i czarnym. Z kolei armatura jest czarna.

Wyszukuję też tradycyjne meble i maluję je na przykład w granacie lub graficie, zyskują w ten sposób nową twarz – mówi właścicielka.

Pierwszym wyborem we wnętrzach były naturalne materiały. Widoczne w środku elementy konstrukcji ściany zewnętrznych są wykonane z modrzewia, ponieważ to polskie drewno, bardziej odporne na wilgoć od świerku i nie ma tylu sęków co sosna. Drewniane są drzwi wewnętrzne oraz okna. Drugą ważną zasadą, jaką się kierowano, było unikanie perfekcyjnego wykonania. Do starego domu nie pasuje ściana idealnie gładka z narożnikiem wyrównanym przez stalowy kątownik. – Jak tylko wszedłem, powiedziałem do chłopaków z ekipy budowlanej: ściany muszą być krzywe. Nie jesteśmy w Marriocie, chcę tu widzieć waszą rękę, ślad pracy człowieka, który nigdy nie jest tak precyzyjny jak maszyna – mówi.

Ile kosztowała renowacja domu przysłupowego?

Duży i niezamieszkany przez dłuższy czas dom oznacza też ogromne koszty. Przyjmuje się, że cena renowacji takiego budynku to minimum 10-krotność ceny jego zakupu. Można oczywiście dokonywać renowacji latami, ale jeśli chcemy względnie szybko się wprowadzić, to trzeba być gotowym na takie kwoty.

Nadzór nad budową, jeśli pracuje się etatowo, jest bardzo trudny. Dobrze jest założyć, że to będzie prawie pełnoetatowa praca. Ważna jest obecność i decyzyjność. Na każdej budowie pojawiają się spory wynikające nie tylko z działań ludzi czy popełnionych błędów, lecz także po prostu z dużej liczby rozwiązań, jakie mamy do wyboru.

Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!

W naszym cyklu „Metamorfozy na Plus” odwiedzamy miejsca, w których współcześni wizjonerzy i inwestorzy przywracają do świetności dorobek swoich poprzedników. Do tej pory zwróciliśmy uwagę na: