Wysoko nad głową - projekt domu D24 Z wykuszami
Gotowy projekt stał się punktem wyjścia do stworzenia domu nie tylko z poddaszem użytkowym – zamiast wykuszy wyznacznikiem jego indywidualności została antresola.
Państwo Magdalena i Paweł, zanim trafili do Hornówka, mieszkali w Nowej Iwicznej. To była niby-wieś, ale zapełniona blokami i szeregowcami. „Wypędziła” ich stamtąd gęsta zabudowa, a także brak lasów i zieleni. Dlatego zaczęli się rozglądać za działką w cichym miejscu.
Działka jak z marzeń
Nasi inwestorzy szukali miejsca przyjaznego do życia. Brali pod uwagę różne aspekty. Miało być nie tylko ładnie, ważna była też lokalizacja. „Ta działka nas oczarowała. Była jak z marzeń. W ciągu dwóch tygodni podjęliśmy decyzję o jej zakupie i nie żałujemy. Działka ma 1000 m2 i wymiary, które pozwoliły na bezproblemowe usytuowanie na niej domu: ma 26,5 m szerokości i 37,7 długości. Ważne było otoczenie – bliskość lasu; ulica jest ślepa, wiadomo więc, że ruch na niej jest ograniczony, wokół stoją ładne nowe domy. Działka była zalesiona, dzięki temu piękne brzozy stają się elementem wystroju wnętrza. Nie ma problemów z dojazdem do Warszawy. Jest wszędzie blisko. Nie jesteśmy odcięci od świata, nawet gdy zabraknie samochodu. Żyje się tu dobrze” – cieszy się pani Magdalena. Działkę kupili w 2003 roku, w tym samym czasie nabyli projekt.
Dom otwarty na zmiany
Państwo Magda i Paweł byli zdecydowani na zakup projektu gotowego. Od początku zakładali konieczność zmian. Nie chcieli zamawiać projektu, „szyty na miarę” byłby bardzo drogi. „Murator jest znanym dostarczycielem projektów gotowych, stąd od razu tam się udaliśmy. Szukaliśmy parterowego domu, który można by przeprojektować na dom z poddaszem użytkowym. Dom D24 "Z wykuszami" widzieliśmy na wystawie w Józefosławiu, spodobał się nam. O wyborze zadecydowały bryła budynku i rozkład pomieszczeń. Odpowiadała nam prostota tego domu oraz wyraźny podział na część sypialną i dzienną. Dużo dało nam obejrzenie projektu w Internecie, dzięki temu wiedzieliśmy, jak można go przerobić. Bardzo nam się też podobał projekt „Komfortowego”, ale nasz działka była na niego za wąska. Na zakup projektu zdecydowaliśmy się dopiero, gdy powiedziano nam, że będzie można go przeprojektować zgodnie z naszymi oczekiwaniami”.
Dach do góry!
Ponieważ pan Paweł chciał, aby w domu było poddasze użytkowe i antresola, dach podniesiono i przeprojektowano konstrukcję więźby, którą pierwotnie miały tworzyć dźwigary kratowe. „Jak już budowałem dom, to szkoda mi było nie wybudować poddasza użytkowego. Co prawda było to kosztowne, ale gdybym się nie zdecydował, to teraz chyba bym tego żałował”. Dzięki temu rozwiązaniu na poddaszu znalazły się: piękna otwarta antresola z miejscem do pracy, pokój gościnny, którego nie przewidywaliśmy na parterze, łazienka i niewielka garderoba. Na parterze zamiast gościnnej łazienki jest wc, wygospodarowaną w ten sposób przestrzeń włączono do drugiej łazienki, tworzy ona teraz piękny i przestronny salon kąpielowy. Właściciele żałują, że nie poszerzyli garażu; mimo że przewidziano go na dwa samochody, jest dosyć wąski. Taras znacznie powiększono, przeniesiono na elewację boczną i zadaszono. Zrezygnowano też z wykuszy, to nie one były dla państwa Magdy i Pawła atutem projektu. Zmian w projekcie dokonał Bogdan Słomski – architekt polecony przez Muratora.
Rodzinne budowanie
Prace rozpoczęli w kwietniu 2004 roku. Kierownikiem budowy został tata pana Pawła – pan Witold, to nie tylko dobry inżynier budowlany, ale też złota rączka, teraz wspomaga inwestorów przy wykonaniu tarasu. Tata pana Pawła praktycznie mieszkał na budowie i wszystkiego pilnował. Dlatego początkowo nie było żadnych problemów z fachowcami. Jednak podczas układania pokrycia pojawiły się trudności. Dekarze, których wybrali, układali blachodachówkę na innym D24, wydawało się więc, że można być pewnym efektu. Niestety, nie okazali się zbyt dokładni. „Gdzieniegdzie dachówka jest krzywo przycięta, także obróbki nie wyszły im najlepiej. Pokrycie wygląda efektownie, ale moim zdaniem mogłoby być staranniej wykonane. Ponieważ chcieliśmy zdążyć przed 22-proc. podatkiem VAT, kupowaliśmy materiały na dach dosyć szybko, i nie dopilnowaliśmy zakupu blachy na obróbki – miała być matowa, a jest błyszcząca”.
Wykończenie bez pośpiechu
Wiosną 2005 położono instalację elektryczną i hydrauliczną, potem były kładzione tynki i wylewki. Później dom się wietrzył. We wrześniu wstawiliśmy okna, jesienią ociepliliśmy ściany, a na przełomie grudnia i stycznia 2006 roku dach. W międzyczasie hydraulik zainstalował kocioł grzewczy. Do marca mieliśmy ułożone kafelki. W trakcie tych prac wykonano kominek, w maju pojawił się stolarz, którego dziełem są szafki kuchenne i drzwi do spiżarni. Ponieważ się nie spieszyliśmy, można było wszystkie prace zgrać w czasie” – opowiadają państwo Magda i Paweł. Przeprowadzili się latem 2006 roku. Trochę żałują, że przy wykańczaniu wnętrz nie współpracowali z architektem. „W domach, gdzie wykorzystano umiejętności projektanta, od razu widać jego rękę. Nam szkoda było pieniędzy. Mamy podobny gust, więc odpadły spory o koncepcje. Byłam wtedy w ciąży, później urodziło się dziecko, a więc priorytety były inne. Teraz, gdy Karolinka podrosła, mogę poświęcić domowi więcej czasu. Niedawno kupiłam karnisze. Wcześniej nie chciałam w ogóle firanek i zasłon, ale wydaje mi się, że z nimi będzie przytulniej. Myślę, że do końca października dom powinien być już gotowy” – podsumowuje pani Magda.
„Niegrzeczne” i naturalne wnętrza
Pani Magda i pan Paweł uciekali od rozwiązań typowych i uładzonych. Chcieli zastosować materiały naturalne, będące jak najbliżej pierwotnych form, a więc jeśli kamień, to trawertyn, a nie gładki marmur, drewno olejowane, a nie lakierowane, cegła licowa postarzana, pełna nierówności i załamań kolorystycznych. Uważali, że odwołanie do wnętrz rustykalnych będzie bardziej ponadczasowe, uniwersalne. Unikali tego, co jest na topie. Często takie rzeczy i rozwiązania bardzo szybko przestają być modne i nie wytrzymują próby czasu. Szukali też pomysłów praktycznych, chociaż czasami od tego odchodzili. „Na przykład nie wiem, czy za praktyczne rozwiązanie można uznać olejowanie podłóg. Jednak efekt naturalnej podłogi zwyciężył. Podobają nam się projekty odważne, ale uniwersalne. Także w tym klimacie utrzymana jest kuchnia – nowoczesna, jednak z wyraźnym odwołaniem do tradycji. Dębowe szafki przykryliśmy blatem granitowym, ścianę między szafkami wyłożyliśmy płytkami trawertynu. Połączenie wyspy kuchennej z kominkiem to również nasz pomysł. Chcieliśmy też, by drzwi do spiżarni były takie same jak szafki. Długo szukaliśmy drzwi wewnętrznych, są mahoniowe” – opowiadają. Pomysłem pani Magdy było wkomponowanie w drzwi wejściowe witraża – zdobi on naświetle, dzięki któremu w wiatrołapie jest jasno. Nie tylko we wnętrzach postawili na naturalne materiały. Również drzwi zewnętrzne i okna są drewniane, a dachówki ceramiczne. Ogród zamierzają wykończyć tak, aby w harmonijny sposób wtapiał się w przyrodę. Ma być leśny, naturalny, nie będzie w nim kwiatów ogrodowych. Dlatego widzą w nim wrzosy, iglaki, może paprocie. Chcą, żeby był nieprzeładowany. Rozmowy z architektem o projekcie już trwają. Mają nadzieję, że jesienią ogród będzie już gotowy
Dom to miejsce
„Jesteśmy szczęściarzami. Niewiele jest tak pięknych zakątków przyjaznych życiu jak Hornówek. To miejsce osadzone w krajobrazie, niewyrwane z kontekstu kulturowego. Również gmina jest prężna i rozwojowa, inwestuje w infrastrukturę, dlatego mieszka się tu normalnie, domu nie traktuje się tylko jak sypialni. Możemy korzystać z uroków wsi i z dobrodziejstw miasta. Cieszymy się, że można stąd wszędzie dotrzeć komunikacją miejską. W pobliżu jest szkoła, poczta, autobus, przychodnia. Nie trzeba chodzić na spacery daleko. Las jest na wyciągnięcie ręki, samo spacerowanie po uliczkach Hornówka jest przyjemnością. Życie towarzyskie też jest w rozkwicie. Wrośliśmy w Hornówek, mieszkają tu życzliwi, otwarci i przyjaźni nam ludzie. Z perspektywy roku możemy stwierdzić, że dom i miejsce się sprawdziły. Bardzo lubimy to miejsce, czasami, gdy wychodzimy na spacery, utwierdzamy się w przekonaniu o słuszności naszej decyzji” – opowiadają uradowani.