Kupili dom, który ma 200 lat. "Jestem zakochana" - mówi Natalia. Zakochana w Podlasiu

2024-05-13 9:40

Zamiast rzucać wszystko i jechać w Bieszczady, można rzucić wszystko i pojechać na Podlasie. Tu też liczne drogi znają tylko miejscowi, wiele kilometrami biegnie przez gęste lasy i wiele kończy się w polu. Trafiliśmy na taki "koniec świata" gdzieś w okolice Bielska Podlaskiego... Swoje życie układają tu w starym domu Natalia z Adamem.

Nowe życie domu podcieniowego na Żuławach. Odbudowa budynku z historią

Spis treści

  1. Podlasie – niezwykłość ukryta wśród lasów i pól
  2. 200 lat historii do odkopania
  3. Dom na Podlasiu już z nowym dachem

– Nigdy nie byłam na Podlasiu! – stwierdziła Natalia z nutką smutku i rozczarowania. Nagle, bez związku z czymkolwiek.

– Jak to, nie byłaś na Podlasiu? Jak można N I G D Y nie być na Podlasiu? – zdziwienie jej partnera Adama nie miało granic. Gdy minął pierwszy szok, zarezerwował pobyt w Hajnówce. Pojechali. Z synem, dla którego była to jedna z dłuższych podróży w ledwie rocznym życiu. W planie mieli zwiedzanie najatrakcyjniejszych miejsc Podlasia. Tych, których nie sposób nie zobaczyć chociaż raz w życiu. Tych, które stanowią turystyczną atrakcję regionu i tych, które świadczą o jego wyjątkowości – historycznej, architektonicznej, kulturowej i krajobrazowej.

Podobne pobyty najczęściej kończą się zwyczajnie – powrotem do domu, dzieleniem się wrażeniami, szybkim przeglądaniem zdjęć w telefonie i ulotnym przyrzeczeniem, że jeszcze kiedyś się wróci do właśnie opuszczonych miejsc. Jednak w przypadku Natalii pojawił się problem. Pod koniec pobytu wyznała partnerowi: zakochałam się!

Dom w obiektywie Muratora

Masz piękny dom? Chcesz się pochwalić swoim budynkiem? Zgłoś się do naszej akcji: Dom w obiektywie Muratora. Opowiedz nam swoją historię i zainspiruj innych!

Podlasie – niezwykłość ukryta wśród lasów i pól

Ślady czasu i historii Podlasia widać w niemal w każdym miejscu i w każdej miejscowości – dużej i małej. Znanej i zagubionej wśród pól. Słynnej oraz o niewiele mówiącej nazwie. Położonej przy głównych drogach albo wśród lasów i na ich obrzeżach. Znajdziemy takie, które błyszczą nowością i nowoczesnością, i takie, w których czas się zatrzymał, nie pozbawiając ich jednak walorów, uroku i wyjątkowości. Wręcz przeciwnie, sprawiając, że otwieramy oczy ze zdumienia, podziwiając architekturę, zdobienia domów, schludność obejść i niezwykle serdeczny kontakt z mieszkańcami. Aż chce się pytać w nieskończoność: to jeszcze są takie miejsca? Jeszcze można liczyć na tak niezwykle otwarte i szczere, choć przecież dawniej całkiem zwyczajne, relacje z obcymi osobami? Takie miejsca są, tacy ludzie w nich mieszkają. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy zjechać z głównych dróg, a najlepiej – nie wjeżdżać na nie wcale.

Właśnie w takich miejscach i w takich ludziach zakochała się Natalia. A skoro pokochała coś tak ulotnego jak wrażenia wywołane przez pejzaże, miejsca i krótki kontakt z mieszkańcami, to postarała się mieć je na stałe.

200 lat historii do odkopania

Letnia wyprawa Natalii, Adama i ich synka Adasia na Podlasie nie skończyła się zwyczajnie. Wczesną jesienią kupili siedlisko, a nieco później już mieli przygotowany projekt przebudowy i plan działania. Ale zanim zaczęły się jakiekolwiek prace dotyczące domu, trzeba się było do niego dostać, czyli wykarczować niezliczoną ilość chwastów, zielska oraz chaszczy zasłaniających widok i utrudniających poruszanie się po działce.

Do wsi z domem Natalii i jej rodziny wiedzie wąska asfaltowa droga wijąca się między ukształtowanymi pagórkowato polami z łanami kwitnącego na żółto rzepaku. Po drodze mija się rozrzucone siedliska i niewielkie wsie, w tym taką, w której mieszka chyba więcej bocianich rodzin niż ludzi. Na każdym słupie elektrycznym uwagę przyciągają rozłożyste gniazda i wyłaniające się z nich główki młodych boćków. Jeden z rodziców biega za pokarmem, lekceważąc pracujących na polu rolników i nieliczne samochody, drugi pilnuje młodych – lustruje okolicę, stojąc na jednej nodze na przydrożnej latarni.

Siedlisko znajduje się we wsi liczącej nie więcej niż 10 kominów, z których tylko kilka to domy murowane. W jednym z gospodarstw zachowała się do dzisiaj całkowicie drewniana zabudowa – od domu przez budynki gospodarcze po kurnik i liczne przybudówki. Nie dalej niż 100 metrów za posesją Natalii i Adama wąska droga asfaltowa przemienia się w gruntową, by po kilkudziesięciu metrach zatrzeć się wśród pól. Koniec świata! To bardzo dobre miejsca na realizację projektu życia!

– Nie do końca wiedzieliśmy, co kupujemy – mówi Natalia. – Dom zobaczyliśmy pierwszy raz dopiero po zakupie. Patrząc na niego, nie widziałam tego, co było przede mną, tylko to, co wytworzyła moja wyobraźnia. I wiedziałam, że to najpiękniejsze miejsce na ziemi.

Dom, jak większość na Podlasiu, stoi szczytem do drogi. To pokłosie reformy rolnej przeprowadzonej przez królową Bonę w 1557 roku na terenach Księstwa Litewskiego. Poza pomiarem i uporządkowaniem ziemi w dobrach królewskich reforma wprowadziła także trójpolówkę oraz jednolity układ zabudowy wsi nazywany szeregówką lub ulicówką.

Po oczyszczeniu terenu dom ukazał swoje oblicze. Nie był to widok miły oku – budynek był bardzo zaniedbany, brudny i ze zdewastowanymi wnętrzami. Uwidoczniły się też ślady jego wspaniałości – zrębowa konstrukcja bez ostatków, w większości zdrowe drewniane bale w ścianach zewnętrznych i wiekowe, grube deski w ścianach wewnętrznych, niektóre sięgające 50 cm szerokości. Na wielu z nich do dzisiaj zachowały się resztki wzorzystych tapet przyklejanych bezpośrednio do drewna.

Wygodny i niemal całkowicie dostosowany do współczesnych potrzeb jest także podział wnętrza domu, z dużym przestronnym przedsionkiem. Poza jakością i stanem drewna użytego do budowy domu, wrażenie robi także powierzchnia i wysokość wnętrz, pozostałości starych pieców (przedwojenne konstrukcje) oraz stare okna z ozdobnymi listwami i podokiennikami. Jedno z nich – zdaniem projektanta – na pewno w całości jest oryginalne i Natalia wykorzysta je przy aranżacji wnętrz.

Wymiany wymagały podwaliny oraz nieliczne bale w ścianach zewnętrznych. Dom zyskał nowe podwaliny z zaimpregnowanych i odizolowanych od fundamentu bali. Podczas budowy nowego fundamentu nie usunięto kamieni narożnych oraz dodatkowych, wspierających podwalinę wzdłuż dłuższych boków. Inwestorom zależało bowiem na jak najwierniejszym zachowaniu techniki budowy domu. Każdy etap zmian poprzedzają konsultacjami ze specjalistami różnych branż.

– Wiem, że nie odtworzę tego domu takim, jakim był, ale chcę by był jak najbardziej prawdziwy. By zawarta w nim historia żyła – mówi Natalia.

Jeśli chodzi o historię domu – krok po kroku, zdanie po zdaniu – Natalia dowiaduje się jej, prowadząc „prace wykopaliskowe” wewnątrz i zagadując sąsiadów pamiętających dawne czasy. Już ma o czym opowiadać.

– Ten dom – jak mówią mi sąsiedzi – ma około 200 lat. Był to największy dom w całej wsi. Rzeczywiście, jak na warunki regionalne jest wyjątkowo duży, ma aż 8,60 m szerokości i 14,66 metra długości. To był jedyny dom, w którym przyjmowano księdza i jedyny, w jakim odprawiały się nabożeństwa majowe. To świadczy i o pozycji, i o prestiżu pierwszych właścicieli, jak też o ich zamożności – opowiada Natalia. – Dzisiaj tego nie widać, bo na wprost wejścia jest inne gospodarstwo, więc przed domem nie rozpościera się otwarta przestrzeń, ale kiedy przed dom zajeżdżały bryczki w właścicielem i gośćmi, musiało to robić wrażenie.

Dom na Podlasiu już z nowym dachem

Nierówno rosnący dwurząd grabów może świadczyć o tym, że od domu prowadziła ocieniona alejka do jakichś zabudowań, po których nie został dzisiaj ślad. – Ale ja się powoli wszystkiego dowiem – zapewnia inwestorka. – Na razie rząd tych drzew kończy się przy stodole, raczej na pewno znacznie późniejszej niż dom – ale pomyślę, jak ten atut wykorzystać.

Ulubione zajęcia Natalii? Każde, które choćby o dzień przybliża ją do celu. Karczuje chaszcze, szuka specjalistów, zamawia materiały, wyszukuje kolejne, lokalne firmy, które zrealizują jej pomysły i potrzeby, jak na przykład oczyszczanie ścian, wykonanie okien o konkretnych parametrach, wzorze i kolorze. A przy okazji? Przy okazji albo żeby na chwilę się oderwać od poważnych wyzwań, Natalia grzebie w ziemi. Tej ziemi, która dzisiaj, po zerwaniu uszkodzonych desek i legarów, stanowi podłogę w jej domu. – A to tu sobie grzebnę, a to tam sobie grzebnę – żartuje inwestorka – i zawsze coś znajdę. To drobiazgi, niby nic nieznaczące przedmioty, które kiedyś, dawno temu wpadły między deski, a czas je przykrył ziemią. Dla mnie są cenne. Świadectwa przeszłości, które chcę zachować w naszym domu.

Dzisiaj, wiosną 2024 roku, 200-letni dom Natalii, Adama i ich syna Adasia, ma już nowy dach pokryty blachodachówką i wysunięty nad taras przy krótszej ścianie domu, tej od strony podwórza. Jest podniesiony o 55 centymetrów, co sprawiło, że na poddaszu będą pełnowymiarowe pomieszczenia mieszkalne, i nie zburzyło proporcji bryły.

Z uwagą będziemy się przyglądać przemianie domu Natalii i Adama i dzielić się z naszymi czytelnikami kolejnymi etapami przebudowy.

Pogadane. Zbudowane. Dlaczego budowanie z betonu komórkowego jest proste
Materiał sponsorowany