Ocalili niszczejącą leśniczówkę z lat 20. na Podlasiu. Połączyła ich miłość do Puszczy Białowieskiej

2024-10-22 16:06

Szwajcarskiego mikrobiologa i polską tłumaczkę literatury niemieckiej połączyła miłość do Puszczy Białowieskiej i okolic. Poznali się zresztą na podlaskim szlaku. Tu też, we wsi Świnoraje, odkryli podupadającą leśniczówkę w stylu dworkowym i postanowili przywrócić ją do życia.

Spis treści

  1. Pomysł na życie
  2. Zachowali, co tylko się dało
  3. Po remoncie parteru przyszedł czas na nieużytkowe poddasze
  4. Stowarzyszenie na rzecz Dialogu „Tropinka”
Nowe życie domu podcieniowego na Żuławach. Odbudowa budynku z historią

Poznali się na szlaku, oprowadzając po tych terenach gości z Polski i z zagranicy. Katarzyna i Manfred. Szwajcarski mikrobiolog i polska tłumaczka literatury niemieckiej, zakochana w podlaskim krajobrazie od dziecka, gdy przyjeżdżała tu na wakacje do babci.

Pomysł na życie

Gdy podjęli decyzję o związaniu wspólnego życia z tą okolicą i prowadzeniu firmy organizującej kameralne wycieczki po skarbach przyrody i kultury wschodniego pogranicza, zaczęli szukać bazy dla działalności. Zamiast budować nowy dom, postanowili ocalić stary. Podupadającą leśniczówkę w puszczańskiej wsi Świnoroje odkryła mama Katarzyny i się nią zachwyciła. Gabaryty domu i przylegające do niego podwórze oraz dwie stodoły pozwalały na prowadzenia tu działalności.

Wyremontowany dworek Rousseau – leśniczówka w Świnorojach. Zabytek budownictwa wiejskiego
Autor: Jarek Kąkol, projekt przebudowy: architekt Adriana Patalas, inżynier Dariusz Szulc Stan dzisiejszy – udało się ją ocalić i w pełni przywrócić do życia. Dobudowane lukarny pozwoliły na stworzenie nowoczesnego loftu na poddaszu

Zachowali, co tylko się dało

Wybudowana w latach 20. XIX w. jako siedziba nadleśniczego jest jednym z najstarszych zachowanych w Puszczy Białowieskiej drewnianych domów tej wielkości. Był to wtedy piękny dom w stylu dworkowym, kryty gontem drewnianym, z ogromnym owalnym klombem przed wejściem, wokół którego nawracały bryczki. Była ciepła woda, pokoje zdobiły kunsztowne piece i kryształowe żyrandole. W momencie zakupu dawny splendor zbladł pod warstwami czasu i zaniedbań. Ale jednak inwestorzy go pod nimi dostrzegli. Najpierw renowacji poddali parter. Co tylko się dało postanowili zachować i odnowić. Przypominało to trochę pracę archeologa. Żeby nie zepsuć pracy „muratorów” sprzed wieku, trzeba było ją zrozumieć.

Starannie odrestaurowano skrzynkowe okna na parterze, drzwi i podłogi, elewację. Wszystko wydobyte spod wielu warstw farby olejnej. Masa starego drewna do odnowienia mogła znaczyć jedno – dużo żmudnej pracy. Ręcznej i czasochłonnej, zwłaszcza że inwestorom – ekologom „wierzącym i praktykującym” – zależało, by do renowacji nie używać chemicznych metod.

Wykorzystano powojenny podział wnętrza. Powstały dwa niezależne mieszkania wakacyjne z wejściami od szczytów. Główne wejście, z przywróconą zrekonstruowanym gankiem „paradnością”, prowadzi teraz do nowej części na poddaszu. Parter jest ogrzewany piecami kaflowymi. Niektóre są oryginalne, niektóre postawiono od nowa. Każde mieszkanie ma niezależne podwórze z grillem i miejscem do wypoczynku.

Przeczytaj też:

Po remoncie parteru przyszedł czas na nieużytkowe poddasze

Gdy parter już pracował na swoje utrzymanie, przyszedł czas na nieużytkowe poddasze. Ogromna przestrzeń pod czterospadowym dachem budziła podziw, ale była też wyzwaniem. Jak ją zagospodarować, by jej nie zmarnować? Tu już mogło być nowocześnie, można było „poszaleć”.

Inwestorzy chwalą sobie współpracę z projektantami Adrianą Patalas i Dariuszem Szulcem. Znaleźli niezbędne porozumienie. Projektanci cierpliwie nanosili nowe pomysły właścicieli, nawet po rozpoczęciu prac. Pierwszy projekt poddasza miał tylko jeden wykusz nad wejściem głównym.

Podczas realizacji stwierdzili, że przestrzeni pod dachem może być jeszcze więcej, a pan domu uświadomił sobie, że brak mu miejsca na naprawdę duży stół. Apetyt wzrósł w trakcie jedzenia... Projekt zaktualizowano: dodano drugi wykusz od podwórza. Powstał współczesny loft (wysokość pomieszczeń od podłogi do kalenicy sięga 8 m!). Mieści część wspólną, cztery pokoje z łazienkami, dwie antresole...

Pan domu, gotujący smakosz, sam zaprojektował funkcjonalną kuchnię na dwóch wyspach. W dodanym wykuszu stanął jego wymarzony stół z widokiem na korony drzew. Projekt wnętrz to dzieło rodzinne – do właścicieli dołączyła siostra Katarzyny – Magdalena. Wniosła do wspólnego dzieła malarskie spojrzenie na świat. Leśniczówka otrzymała nowe imię: Dworek Rousseau. Ponoć twórca idei powrotu do natury był o krok od kupienia domu w Puszczy Białowieskiej…

Stowarzyszenie na rzecz Dialogu „Tropinka”

Po zakończeniu prac pokoje w leśniczówce służyły jako baza noclegowa firmy turystycznej. Ale właściciele zamarzyli, by to miejsce wystąpiło też w innej roli. Wokół nich zaczęli skupiać się ludzie zainteresowani kulturą i dziedzictwem pogranicza. Postanowiono nadać temu organizacyjną formułę. Tak powstało Stowarzyszenie na rzecz Dialogu „Tropinka”.

Skupia zafascynowanych Podlasiem mieszkańców okolic i przybyszów z innych części Polski i Europy. Powstało miejsce spotkań z literaturą, sztuką, nauką i przyrodą, przestrzeń wymiany myśli i twórczych działań. A sercem tych spotkań jest Dworek Rousseau i teren wokół. Jako wsparcie zjazdów członków Stowarzyszenia i ich gości postawiono na podwórzu „Chatę Kulturalną”. To przeniesiona i odrestaurowana zabytkowa chałupa z XIX w. Wspomaga organizację odczytów, warsztatów, projekcji, wykładów, zapewnia zaplecze techniczne.

W programie Tropinki są cykliczne spotkania poświęcone poszczególnym krajom i ich kulturze. Przyjeżdżają poeci, pieśniarze, naukowcy. Ukryta w jej wnętrzu duża kuchnia była już poligonem wspólnego gotowania potraw ukraińskich, szwedzkich, żydowskich, szwajcarskich, gruzińskich, tatarskich i oczywiście – podlaskich. Na podwórzu przy ognisku rozbrzmiewały pieśni w wielu językach. W Dworku Rousseau pod patronatem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury i gminy Narewka organizowane są też twórcze pobyty dla pisarzy i tłumaczy. Z jednego pomysłu na życie wypłynął drugi i trzeci... Co dalej? Na podwórzu stoi jeszcze ogromna, piękna, drewniana stodoła. Czeka. Na pomysł. Na swoje nowe życie.

Murator Google News
Autor:
Listen to "Kocioł - na węgiel czy biomasę. MUROWANE STARCIE" on Spreaker.
Nasi Partnerzy polecają