Tani prąd bez fotowoltaiki. Czy tak niskie ceny prądu są możliwe?

2022-11-19 19:14

Energia elektryczna drożeje, a rząd wymyśla sposoby na to, żeby podwyżki cen prądu były jak najmniej dotkliwe dla obywateli. Tymczasem ja funkcjonuję poza systemem. Nie dla mnie limit zużycia, nie skorzystam na zamrożeniu cen prądu, a i tak będę płacił za energię mniej niż zdecydowana większość Polaków. Jak do tego doszło?

prąd od telekomu
Autor: Andrzej Szandomirski Tańszy prąd od telekomu? Czy warto podpisać taką umowę i jakie są ceny prądu?

Od paru lat kupuję prąd od niezależnego sprzedawcy. Takiego, który nie jest kapitałowo powiązany z jednym z pięciu największych dostawców energii, tak zwanych Operatorów Systemu Dystrybucyjnego (OSD) – PGE, ENERGA, ENEA, TAURON i E.ON. Zatem obowiązuje mnie taryfa komercyjna, a nie urzędowa. Ale tylko jeśli chodzi o zakup energii, bo w zakresie dystrybucji jestem skazany, jak wszyscy (nie ma możliwości zmiany dostawcy energii), na operatora „z urzędu” i jego urzędową taryfę.

Promocja na prąd, telefon i internet w sam raz dla mnie

Mój sprzedawca prądu (nie mylić z dostawcą) to firma działająca pod marką znaną przede wszystkim jako jeden z największych polskich telekomów. Parę lat temu „przeniosłem do nich prąd”, żeby skorzystać z pakietowej oferty promocyjnej, w ramach której oprócz prądu mam w abonamencie także (a właściwie przede wszystkim) komórkę i Internet mobilny. Wiązało się to z podpisaniem umowy na czas określony na świadczenie wszystkich tych trzech usług. Dzięki temu stawka za energię była gwarantowana na czas obowiązywania umowy i - co najważniejsze - o parę groszy niższa niż u mojego „sprzedawcy z urzędu” (związanego z Operatorem Systemu Dystrybucyjnego w moim regionie). Z moich kalkulacji wynikało, że ta niższa stawka zrekompensuje mi wyższą niż u dotychczasowego sprzedawcy o kilka złotych miesięcznie opłatę abonamentową. Jednak największą motywacją do zmiany sprzedawcy był dla mnie wówczas system rozliczania według comiesięcznych odczytów licznika w ramach promocji „Energia bez prognoz”. Dotychczasowy sprzedawca takiej oferty wtedy nie miał, a moje paroletnie doświadczenia z jego prognozami były złe. Dlaczego? Bo w pierwszym roku od podpisaniu umowy (z prognozą na 12 miesięcy) płaciłem stosunkowo niskie rachunki – za 2000 kWh rocznie (standardowa prognoza dla mieszkania) rozbite na 6 dwumiesięcznych okresów rozliczeniowych. Ponieważ w tym czasie zużycie prądu było wyjątkowo wysokie (remont mieszkania, eksperymenty z elektrycznym ogrzewaniem podłogowym nie tylko w łazience, ale i w szklanej oranżerii na balkonie), okazało się, że zużyłem duuuużo więcej energii, niż przewidywała prognoza. Z wynikająca z tego jednorazową dopłatą za prąd rzędu 1500 zł jakoś się pogodziłem, trudniej było mi się pogodzić z prognozą zużycia energii elektrycznej na kolejne 12 miesięcy. Wynikało z niej, że kolejne rachunki za prąd będą opiewać na kwoty ponad dwukrotnie wyższe niż dotąd. Tak wyliczył bezduszny algorytm, który najwyraźniej nie uwzględnił tego, że całe zwiększone zużycie energii wystąpiło tylko w pierwszych 4 miesiącach okresu rozliczeniowego, a potem ustabilizowało się na dużo niższym poziomie. Oczywiście na koniec drugiego 12-miesięcznego okresu okazało się, że mam około tysiąc złotych nadpłaty i zostało to uwzględnione w kolejnych fakturach, ale poczułem, że rozliczanie się ze sprzedawcą energii na podstawie jego prognoz na tak długi czas to dla mnie kiepski interes. Nie miałem ochoty więcej udzielać mu nieoprocentowanej pożyczki, bo przecież to, co się stało, do tego się sprowadza. Wtedy natknąłem się na ofertę mojego obecnego sprzedawcy i z niej skorzystałem. Czy jestem zadowolony?

Cena prądu 0,294 zł za 1 kWh. To mi się podoba

Rozliczanie się za faktyczne zużycie energii na podstawie comiesięcznych odczytów licznika pozwala lepiej kontrolować domowy budżet niż przy długoterminowych prognozach. Bo ograniczenie poboru energii przełoży się od razu na najbliższą płatność. Prognoza na rok ma tę wadę, że nawet jeśli po podwyżce cen energii od razu zacznę ją oszczędzać, to i tak jeszcze przez rok będę płacił wysokie rachunki, bo ich wysokość zależy od wielkości zużycia w poprzednim okresie. Dlatego z tej zmiany jestem zadowolony.

W obecnej sytuacji cieszę się też z tego, że moja umowa ze sprzedawcą jest na czas określony. Pod koniec 2021 roku przedłużyłem ją na kolejne 3 lata. Na początku 2022 roku rynkowe ceny energii gwałtownie wzrosły, podwyżki stawek opłat w niektórych przypadkach znacznie przekroczyły 200%. A mnie to nie dotyczy, bo zgodnie z umową aż do jesieni 2024 roku mogę kupować prąd w cenie 0,294 zł/kWh netto. Nie muszę się martwić o przekroczenie rocznego limitu 2000 kWh. Idealnie?

Coraz niższe rachunki za prąd... Coś tu się nie zgadza

Teraz trochę ponarzekam. Właściwie od początku był problem z odczytami licznika, które miały się odbywać co miesiąc, bo co miesiąc miałem płacić za faktyczne zużycie . Można pomyśleć, że problem nie mój, bo sprzedawca po prostu nie wystawiał mi faktur. Przez parę miesięcy nie płaciłem za prąd. Gdy w końcu zadzwoniłem na infolinię zaniepokojony, że może te faktury są, tylko do mnie nie trafiają, dowiedziałem się, że nie były wystawione i żebym się nie niepokoił – nie zalegam z żadnymi płatnościami, więc prądu mi nie odetną. A powodem nie wystawiania faktur jest jakieś nieporozumienie sprzedawcy energii z jej dystrybutorem. Bo to dystrybutor odczytuje licznik i przekazuje dane do sprzedawcy, który dopiero na ich podstawie może mi wystawić fakturę. No i tych danych nie dostawał przez parę miesięcy. Kiedy w końcu je dostał, wystawił mi fakturę za cały miniony okres – mniej więcej 4 miesiące. Bez żadnych odsetek za zwłokę, więc niby nie mam powodów do niezadowolenia. Ta sama sytuacja powtórzyła się, gdy z powodu pandemii zaczął się lockdown. Przez parę miesięcy nie było odczytów licznika i nie dostawałem faktur, a potem musiałem zapłacić jednorazowo za te parę miesięcy. Bez odsetek.

Przeczytaj też: Zamrożenie cen prądu 2023 - jaki wniosek trzeba złożyć?

Niezadowolony zacząłem być dopiero teraz. Faktury przychodzą już regularnie co miesiąc, ale zaczęły mnie niepokoić coraz niższe kwoty do zapłacenia. Wszyscy narzekają na coraz wyższe rachunki za prąd, a ja parę lat temu płaciłem po prawie 400 zł za dwa miesiące (fakt, że według tych nieszczęsnych prognoz), a w tym roku płacę kolejno 50, 45, a w końcu 30 zł za miesiąc… Oczywiście coś się musiało nie zgadzać. O ile w czerwcu i lipcu zużycie tylko kilkudziesięciu kilowatogodzin w miesiącu mogłem uznać za prawdopodobne, bo często nie było mnie w domu (cieszyłem się wtedy, że to pewnie także efekt mojej inwestycji w oświetlenie LED i energooszczędne AGD), o tyle zużycie tylko jednej kilowatogodziny w sierpniu musiałem już uznać za nieporozumienie.

Przeczytaj też: Jak oszczędzać prąd - skuteczne sposoby na niższe rachunki za energię

To skłoniło mnie do zainteresowania się moim licznikiem energii. I co się okazało? Nie był zepsuty. Odczytane przeze mnie wskazanie zużycia było o blisko 600 kWh wyższe, niż to widniejące na ostatniej wystawionej mi fakturze, rzekomo odczytane niecały miesiąc wcześniej! Odczyt licznika na kolejnej fakturze również nie zgadza się z jego wskazaniem – jest mocno zaniżony. Co mogę sobie w takim razie pomyśleć? Że sprzedawca czeka, aż skończy się nam umowa na czas określony i potem odczyta licznik prawidłowo. A ja zapłacę mu za wcześniej zużytą energię już po nowej cenie. Oczywiście będę teraz musiał działać, żeby tego uniknąć.

Ile płacę za prąd i jakie są opłaty na rachunku za energię elektryczną

Na wysokość każdego rachunku za energię elektryczną dla gospodarstwa domowego składają się:

  1. opłata za zużytą energię elektryczną,
  2. opłaty za dystrybucję energii zależne od zużycia,
  3. opłaty stałe za dystrybucję i sprzedaż energii.

Opłata za zużytą energię. Jest naliczana zgodnie z umową zawartą ze sprzedawcą. W moim przypadku to 0,294 zł/kWh i ta stawka obowiązuje mnie przez cały czas, na który zawarłem umowę.

Opłaty za dystrybucję energii zależne od zużycia. Składają się na nie opłaty (w nawiasie obowiązujące mnie ceny netto), które na rachunku za energię są mnożone przez liczbę kilowatogodzin pobranych z sieci w okresie, za który jest wystawiony rachunek:

  • jakościowa (0,0095 zł)
  • zmienna sieciowa (0,1459 zł)
  • OZE (0,0009 zł)
  • KOG (kogeneracyjna) (0,00406 zł)

Czyli do ceny energii elektrycznej, która w moim przypadku wynosi 0,294 zł/kWh, dochodzi jeszcze 0,16036 zł/kWh dodatkowych opłat dystrybucyjnych. Zatem w sumie kilowatogodzina energii elektrycznej pobranej z sieci kosztuje mnie 0,48 zł/kWh z 5% VAT (w drugiej połowie 2022 r., kiedy to średnia dla Polski cena energii w taryfie G11 wynosi 0,66 zł/kWh).

Przeczytaj też: Rachunek za prąd - jak wygląda i z czego się składa

Opłaty stałe za dystrybucję i sprzedaż energii. Można je uznać za abonament – jest to stała kwota w każdym okresie rozliczeniowym. Składają się na nią (w nawiasie stawki, jakie mnie obowiązują):

  • opłata handlowa za energię elektryczną (4,06 zł),
  • opłata stała przesyłowa zależna od liczby faz w układzie (11,32 zł),
  • opłata przejściowa > 1200 kWh (0,33 zł),
  • opłata mocowa 1200-2800 kWh (9,46 zł),
  • abonament dystrybucyjny (2,52 zł).

Zatem w moim przypadku stała opłata miesięczna wynosi w sumie 29,08 zł z 5% VAT.

Cena prądu listopad. Ile kosztuje 1 kWh?

Dla porównania przedstawiam poniżej ceny prądu, jakie obowiązują listopadzie 2022 r. u tak zwanych sprzedawców z urzędu, czyli powiązanych kapitałowo z lokalnym Operatorem Systemu Dystrybucyjnego (źródło: cena-pradu.pl). Cena (z 5% VAT) obejmuje opłaty zmienne za energię elektryczną i jej dystrybucję, bez stałych opłat miesięcznych.

  • Cena prądu ENEA – 62 zł/kWh
  • Cena prądu ENERGA – 0,70 zł/kWh
  • Cena prądu PGE – 0,67 zł/kWh
  • Cena prądu E.ON – 0,64 zł/kWh
  • Cena prądu TAURON – 0,63 zł/kWh
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.