Obrazy w mieszkaniu. Aranżacja wnętrza nie tylko dla artystów. Zdjęcia

2009-10-27 1:00

Większość ludzi obrazy wiesza na koniec, kiedy w mieszkaniu stanęły już meble. W tym wnętrzu wszystko zaczyna się od obrazu... Oto aranżacja niezwykłego wnętrza w artystycznym stylu.

Ale sztuka...
Autor: Mariusz Bykowski

Historia zaczyna się pod koniec lat 90. Kasia, historyczka sztuki z Krakowa, przyjeżdża do pracy w Warszawie. Wojtek, też historyk sztuki, prowadzi Art, dużą galerię Związku Polskich Artystów Plastyków na Krakowskim Przedmieściu. Można powiedzieć, że kiedy zamieszkali razem w niewielkim studiu na Saskiej Kępie, połączyła ich sztuka. Ale czterdziestometrowy pokój z aneksem kuchennym okazał się krótkodystansowy.

Do poszukiwań nowego miejsca Wojtek przystępuje z entuzjazmem i starannością. W założonym specjalnie w tym celu zeszycie spisuje ciekawe oferty i prowadzi badania porównawcze. Analizują ceny, powierzchnie, lokalizacje. Zwieńczeniem trwającej trzy lata akcji jest 118-metrowe mieszkanie w nowo powstałym dwupiętrowym budynku na Sadybie.

Urządzanie

Zaczyna się etap urządzania. Interesujący, długotrwały i kosztowny. Trwa jak zwykle dwa razy dłużej, niż się planowało, i kosztuje dwa razy więcej, niż ma się do dyspozycji. Dla pary pedantów, takich jak Kasia i Wojtek, każdy szczegół staje się przedmiotem szczegółowej analizy, dyskusji, a czasem kłótni. Dla niego mieszkanie to przestrzeń ekspozycyjna. Kasia ulegnie, czując, że w tej sprawie to on ma rację. Bo krakowskie klimaty to nostalgiczny anachronizm.

Meble

Zapadają decyzje. Kuchnia będzie otwarta, salon z gabinetem połączą dwuskrzydłowe przeszklone drzwi. Przedpokój zwiększy się kosztem sypialni, zdobywając w ten sposób dodatkowe miejsce pod obrazy. Podłoga w części kuchenno-przedpokojowej będzie jasna, w części salonowo-sypialnej – przemysłowa, ciemna, z dębu. Drzwi białe. Kuchnia z ciemnej wiśni. Mebli ma być niewiele.

Kanapę i fotel Wojtek przywiózł kiedyś z Berlina, duży stół i mały okrągły stolik w stylu art déco to jedyne antyki przewalczone przez Kasię. W gabinecie potężne biurko zrobione na zamówienie. – Dla Napoleona – śmieje się Kasia. – Brakuje tylko monogramów i wieńca laurowego – dodaje.

Ale sztuka...
Autor: Mariusz Bykowski

Dziecko

Przyjście na świat Tosi sprawiło, że dom przestał być sypialnią. Pojawiło się łóżeczko, komódka, potem stoliczek. Trzeba było mieć więcej niż dwa komplety sztućców czy pościeli. Dla mieszkania dziecko to więcej niż mały człowiek w łóżeczku. To wizyty babć, cioć, rodziny, znajomych. Kasia jest przecież z Krakowa. W domu, gdzie jest dziecko, muszą poniewierać się książeczki, zabawki. Ale nawet teraz, kiedy Tosia ma sześć lat, nie jest tak, że cały dom opanowały lalki. – Nie ma u nas obrastania w rzeczy – mówi Kasia. Mamy zasadę: jedno kupić, drugie wyrzucić. Ciągle się czegoś pozbywamy. Mimo to jeden brak jest odczuwalny – szafa. Stroje narciarskie i kostiumy kąpielowe w jednej małej garderobie to przesada.

ZOBACZ TEŻ: Przestrzenne obrazki

Przestrzenne obrazki

Obrazy

Większość ludzi obrazy wiesza na koniec, kiedy w mieszkaniu stanęły już meble. Tu wszystko zaczyna się od obrazu. Główna ściana w salonie została zaprojektowana  z myślą o książkach. Ale centralnym punktem „meblościanki” stało się płótno chilijskiego malarza Ciro Beltrána. W przedpokoju potężnych rozmiarów olej Mikołaja Kasprzyka zawisł w niszy wykutej specjalnie tak, aby zlicować go ze ścianą. Fresk przy drzwiach na taras został zdjęty ze ściany mieszkania na Saskiej Kępie i umieszczony w specjalnej drewnianej skrzynce. Nawet drut zbrojeniowy znajdujący się pod miejscem, gdzie mieli go umieścić, nie powstrzymał Wojtka. On dla obrazu wysadziłby w powietrze skałę.

Do sypialni trudno wybrać dzieło sztuki. Żeby nie było słodkim kiczem ani porno. Obraz Agnieszki Sandomierz jest delikatny. – Co ta pani robi? – zapytała Tosia, widząc sylwetkę nagiej kobiety przy nieokreślonej czynności. Z kolei gabinet Wojtka to jaskinia kolekcjonera. Ściany gęsto pokrywa kilkadziesiąt malowideł, grafik i rysunków ulubionych artystów. Ale najcelniejszy opis tego, czym w tym domu są obrazy, to historia pianina. Instrument, na którym Kasia uczyła się grać, przyjechał z Krakowa dla Tosi. W obudowie mahoniopodobnej z lat 80. – trzeba dużo dobrej woli, żeby nazwać je ładnym. Miejsce by się znalazło, ale Wojtek kaprysił i chciał zesłać mebel do piwnicy. Prawo pobytu zyskał dzięki dwóm obrazom Jolanty Wagner, które za sprawą lokalizacji instrumentu mogły zyskać powierzchnię do ekspozycji. I tak malarstwo uratowało muzykę.

Nasi Partnerzy polecają
Pozostałe podkategorie