Generalny remont domu kostki z lat 50. XX w. Efekty imponują, ale jednego inwestorzy żałują do dziś
Generalny remont domu kostki z lat 50. XX w. miał na celu zmodernizowanie budynku i dostosowanie go do potrzeb mieszkańców. Aż dwa sezony zajęło właścicielom ustalanie, co należy zmienić. Nie obyło się jednak bez kompromisów, podjęto także kilka złych decyzji. Zobacz efekty remontu.
Autor: archiwum prywatne, konkurs Remont Roku
Elewacja południowa, widok od strony ogrodu. W trakcie przebudowy stary taras wyburzono. Okna doświetlające piwnicę zostały zamurowane
Spis treści
- Generalny remont domu z lat 50. – zobacz zdjęcia
- Przebudowa domu i modernizacja
- Przede wszystkim termomodernizacja
- Wymiana okien i drzwi
- To była zła decyzja
Początkowo połówka tego bliźniaka z lat 50. miała być poddana tylko liftingowi wnętrza, a nie przebudowie. W miarę precyzowania potrzeb stawało się jasne, że prace będą czasochłonne. Mieszkańcy zrezygnowali z prowadzenia robót etapami. Na ponad pół roku wynajęli mieszkanie, a do budynku weszli robotnicy. Zaczęło się od odkopania budynku i wyburzania ścian działowych. Dwa pokoje na parterze połączono, co wymagało uzupełnienia konstrukcji o dwa podciągi. Wykonano też wieniec na dachu.
Generalny remont domu z lat 50. – zobacz zdjęcia
Autor: archiwum prywatne, konkurs Remont Roku
Elewacja południowa, widok od strony ogrodu. W trakcie przebudowy stary taras wyburzono. Okna doświetlające piwnicę zostały zamurowane
Przebudowa domu i modernizacja
Układ pomieszczeń na piętrze zachowano, jednak jedną ze ścian trzeba było zbudować na nowo. Stara przegroda z płyt drewnopochodnych osadzonych na stelażu nie zapewniały odpowiedniej izolacji. Otwory okienne od strony ogrodu powiększono – przedłużono je do podłogi. Wybito też nowe okno w elewacji południowej. Ułożono na nowo wszystkie instalacje, wymieniono przyłącza elektryczne i wodne, udrożniono kanały wentylacyjne.
Kolejnym etapem były modernizacja dachu i wymiana pokrycia. Początkowo zakładano, że stare tynki wystarczy jedynie naprawić, ale ich stan był gorszy, niż się wydawało. Dzięki rezerwie finansowej założonej na nieprzewidziane wydatki można było wykonać więc nowe tynki.
Prace rozpoczęły się w lipcu, a zakończyły w maju kolejnego roku. Dysponując ograniczonymi środkami, inwestorzy starali się minimalizować koszty. Rezygnowali z tego, co wydawało im się zbędnym luksusem, ale nie oszczędzali na kluczowych elementach, stolarce okiennej czy termoizolacji. W rezultacie udało im się nie przekroczyć założonego budżetu, a dom spełnia ich wymagania. Adaptacja starego budynku wymusiła kilka kompromisów, których można uniknąć, gdy zaczyna się budowę od zera.
Przede wszystkim termomodernizacja
Dom z lat 50. nie był ocieplony, dwuwarstwowe mury ze szczeliną powietrzną nie zapewniały wystarczającej ochrony przed zimnem. Mimo wysokich rachunków za ogrzewanie w domu panował więc chłód. Po termomodernizacji warstwa styropianu na ścianach ma grubość 20 cm. Ocieplono też podziemne części ścian zewnętrznych. Odkopano je, zabezpieczono masą bitumiczną i obłożono płytami polistyrenu ekstrudowanego.
Dach miał nietypową budowę jak na dom z lat 50. - na ceramicznym stropie piętra była zbudowana drewniana konstrukcja dachu kopertowego o niewielkim spadku. Termoizolację stanowiła suprema, czyli płyty wiórowo-cementowe, które były rozłożone jedynie przy zewnętrznych krawędziach dachu. W centrum pozostawiono pustą przestrzeń. Podczas remontu gęstożebrowy strop ceramiczny ocieplono styropianem, warstwa termoizolacji ma teraz 30-50 cm, a spadek uzyskano przez zastosowanie płyt klinowych. Dach jest pokryty papą termozgrzewalną.
Polecany artykuł:
Wymiana okien i drzwi
Generalny remont domu wiązał się też ze zmianą wymiarów niemal wszystkich otworów okiennych i wstawieniem w nie nowoczesnych okien bez podziałów. Dwuskrzydłowe są tylko okna na tylnej elewacji, od strony ogrodu. Stolarkę okienną dopasowano do szarej elewacji – ramy mają grafitowy odcień, także wewnątrz. Okna z PCW, mają ramy z siedmiokomorowych profili i dwukomorowe pakiety szybowe wypełnione argonem, wykończone powłoką antyrefleksyjną. W oknach na parterze zastosowano szyby o podwyższonej odporności na włamanie.
Podczas wybierania drzwi zewnętrznych ważna była ich izolacyjność. Skrzydło ma konstrukcję aluminiową i trzyszybowy pakiet o zwiększonej odporności na włamanie. Ograniczenie strat ciepła było bardzo istotne, bo w czasie przebudowy usunięto ściany wydzielające ciasny wiatrołap. Zniknął więc bufor chroniący wnętrze przed chłodem. W zamian mieszkańcy zyskali dodatkowe miejsce w strefie wejściowej oraz znacznie lepsze doświetlenie. Drzwi usytuowane są od północy, rozjaśnienie wnętrza było więc równie cenne jak ułatwienie komunikacji. Niewątpliwe korzyści są jednak okupione mniejszym komfortem – zwłaszcza w wietrzne i chłodne dni podczas otwierania drzwi na parterze odczuwalne bywają przeciągi.
To była zła decyzja
Do starego domu powietrze napływało przez nieszczelne okna i drzwi. Wymiana stolarki okiennej i kompleksowa termoizolacja zaburzyły ten obieg. W nowoczesnym, szczelnym domu najlepiej spisywałaby się wentylacja mechaniczna. Po dłuższych wahaniach inwestorzy jednak z niej zrezygnowali. Częściowo ze względu na dodatkowe koszty, częściowo z powodu trudności w rozprowadzeniu kanałów wentylacyjnych w taki sposób, żeby nie były widoczne. Dzięki temu remont kosztował kilkanaście tysięcy złotych mniej.
Ale dziś mieszkańcy żałują tej decyzji. Dom musi być regularnie wietrzony, a okna codziennie rozszczelniane. Po kąpieli trzeba otworzyć okno w łazience, podczas przygotowywania obiadu – w kuchni. Konieczne jest też częste czyszczenie kratek wentylacyjnych, by nie obniżać wydajności systemu. Te zabiegi bywają uciążliwe dla mieszkańców.
Dodatkowe kłopoty pojawiają się zimą, gdy powietrze wokół domu przesycone jest dymem. Na osiedlu przeważają bowiem stare domy opalane węglem, smog jest więc stałym problemem. Filtry w mechanicznej wentylacji zatrzymałyby przynajmniej część pyłów.