Siedlisko Polna Zdrój. Remont w ekspresowym tempie
Wleń - miasteczko na Dolnym Śląsku, gdzie Magda i Mateusz Trojanowscy znaleźli swoją przystań w 200-letnich zabudowaniach. Pierwotnie miała być miejscem na lato, do odpoczynku. Ale bardzo szybko powstało tam siedlisko w rytmie slow – Polna Zdrój – które od początku ma się świetnie, a wraz z nim jej właściciele.
Julia Wiśniewska: W zasadzie odradzano Wam Wleń, bo leży na terenach zalewowych. Ale zdecydowaliście się na życie od nowa. Od czego trzeba było zacząć?
Mateusz Trojanowski: Tak jak zawsze, trzeba było zacząć od wizji, zakochać się w miejscu i zobaczyć coś czego nie widać na pierwszy rzut oka, czyli poczuć energię miejsca, poczuć że to jest moje miejsce na ziemi. Same zabudowania mają wyjątkowo malownicze usytuowanie, znajdują się na rozległej skarpie z widokiem na pasmo Karkonoszy i to głównie, na samym początku, widok nas zauroczył. Potem było jak w filmie, najpierw myśleliśmy, że będzie to mały domek letniskowy, do którego będziemy przyjeżdżać od czasu do czasu.
No właśnie, jest Pan architektem z zawodu – dzięki temu było łatwiej?
Zawodowo zajmowałem się przebudowaniem obiektów zabytkowych w Polsce i na świecie. Zawsze robiłem to dla kogoś, a naprawdę bardzo trudno jest podejmować decyzje dla siebie samego, wiedząc, że robi się swój dom - ten najważniejszy w życiu, mając ograniczony budżet i walcząc z czasem.
Ile trwały prace?
Dwa lata. W pierwszym roku zrobiliśmy remont głównego domu!!! O którym na początku myślałem, że go wyburzymy - był w bardzo złym stanie, a Magda była już w zaawansowanej ciąży. Postanowiliśmy więc stworzyć małe przytulne gniazdko, żeby mogła w tym miejscu latem pomieszkać. Zaczęło się od gniazdka, a skończyło na kompletnej przebudowie, która trwała dwa lata, kosztowała mnóstwo środków, musieliśmy się zapożyczyć, sprzedać mieszkanie w Warszawie, a w końcu sprzedać nawet samochód, ale z dzisiejszej perspektywy wiem, że warto było podjąć ten trud i ryzyko. Jeżeli w coś włożysz serce, to miejsce zawsze ci to odda - dobrą energią emanuje do tej pory, co potwierdzają liczni goście i my sami (śmiech).
Dzieliliście czas pomiędzy Warszawę i Polną Zdrój. Teraz obydwoje już pracujecie na miejscu?
Najtrudniejsze było to dzielenie czasu - praktycznie przez pierwsze lata to Magda była tutaj codziennie. Codziennie spotykała się z wykonawcami, a ja przyjeżdżałem na weekendy z Warszawy. Na trasie Warszawa - Wleń przez 8 lat 10 razy okrążyłem ziemię po równiku (śmiech) - głównie samochodem, chociaż zdarzały się też loty samolotem do Wrocławia i potem z Wrocławia samochodem do Wlenia. Wydawało się, że to nigdy nie będzie miało końca. Nie zrezygnowałem z pracy w Warszawie - do dzisiaj mam tam zaprzyjaźnionych klientów, dla których pracuje i powstają fajne rzeczy. Natomiast od 3 lat sporo moich realizacji powstaje też na Dolnym Śląsku, m.in. restauracja na Stawach Podgórzyńskich Aquakultura, częściowo posadowiona na palach, która otrzymała Nagrodę SARP "Mister Karkonoszy 2018 " za najpiękniejszy obiekt w 2018 r. w Karkonoszach.
A co najbardziej zapamiętał Pan z całej budowy?
Myślę, że największym wyzwaniem było dopięcie wszystkiego na ostatni guzik. Praktycznie na finiszu zabrakło nam pieniędzy na cokolwiek i żeby móc przyjąć pierwszych gości musieliśmy się po raz kolejny zapożyczyć. Tym razem był to tzw. rzut na taśmę i wyjazd do IKEI, zakupy w piątek (pościele, materace, łóżka itp.), a od soboty mieliśmy już gości, więc została nam noc na montaż. Wszystko jednak udało się i od tamtej pory jesteśmy na fali wznoszącej.
Super! Niedawno postawiliście też obok domy modułowe. Skąd ten pomysł?
Postawiliśmy na naszej ziemi domy modułowe EASYHome według mojego projektu. Od dawna myślałem nad konceptem domu modułowego, który miałby elementy domu pasywnego, niskoemisyjnego wykorzystującego materiały z recyklingu. Takiej małej maszyny do mieszkania, którą można postawić w ekstremalnie trudnych warunkach i mieszkać z minimalnym zużyciem energii, nietrwale związanego z gruntem – takiego, którego można byłoby też zabrać ze sobą i przenieść w inne miejsce.
Polecany artykuł:
Długo taki dom modułowy się stawia? Od projektu do realizacji?
Finalnie powstał koncept domu składającego się z dwóch modułów o powierzchni zabudowy 35 m2. Okazało się to możliwe dzięki współpracy z firmą "MAGBOS domy z drewna". Wspólnie z nimi opracowałem projekt konstrukcji umożliwiającego transportowanie domu praktycznie wykończonego, a proces montażu to w zasadzie jeden dzień! Jeśli wszystko jest przygotowane na działce (woda, kanalizacja i prąd), to następnego dnia można już mieszkać albo wstawiać meble.
Okres świąteczny już za nami. Jak to jest u Was - przyjmujecie gości w czasie Świąt Bożego Narodzenia?
Przyjmujemy i są to goście, którzy przyjeżdżają do nas od paru lat. W zasadzie można by ich nazwać przyjaciółmi niż gośćmi. To bardzo miłe kiedy spędzasz ten wyjątkowy czas z ludźmi, których się lubi i czerpać z tego przyjemność dla siebie.
Jakie macie plany na ten rok?
Wykorzystanie potencjału projektu domów modułowych EasyHOME i zapewnienie możliwości mieszkania w takich domach także dla naszych gości - to jest coś, o czym myślę od dłuższego czasu i chciałbym ten plan w tym roku zrealizować!
