Budowali dom systemem kontraktowym i wybierali najtańszych wykonawców. Jak na tym wyszli?

2010-11-25 10:18

Małgorzata i Piotr przeznaczyli na budowę niezbyt dużego domu 340 tys. zł. Budowa prowadzona była systemem kontraktowym. Wynajęli ekipy, inspektora nadzoru. Nie stać ich było na drogich fachowców, więc wybierali najtańszych. Jak się później okazało, to był błąd. Zobacz, na jakie problemy natrafili podczas budowy systemem kontraktowym i czego nie zrobiliby ponownie.

Budowali dom systemem kontraktowym i wybieraliby najtańszych wykonawców. Jak na tym wyszli?
Autor: Przemysław Biryło "Barwny” pod Szczecinem. Z zewnątrz dom wydaje się mniejszy, niż jest w rzeczywistości...

Małgorzata i Piotr ze Szczecina. On – 30 lat, ona z wyglądu nastolatka. Znają się od 15 lat, razem studiowali ekonomię i postanowili zostać ze sobą na zawsze. Dom był dla nich łatwiejszym celem do sfinansowania niż zakup mieszkania. I miał więcej zalet.

Jak znaleźli działkę?

Rok 2006. Ceny nieruchomości szły w górę. Spieszyli się. Znaleźli działkę na wsi – 1270 mkw. powierzchni. Zapłacili 50 tys. zł (przed kryzysem ceny sąsiednich działek osiągnęły wysokość 150 tys. zł). Wybrane miejsce miało zalety i wady. Te pierwsze przeważyły.

Małgorzata: – Pod Szczecinem, a jak na wsi. Daleko od głównej drogi. Do tego działka ma optymalny kształt: 30 x 40 m. Minusy to oczywiście dojazd – 20 km do centrum. Zawsze jest coś za coś...

Przeczytaj także:

Jak wybrali projekt?

Wybrali projekt domu Murator C132  „Barwny”. Dom został zaprojektowany przez architekta Przemysława Biryłę ze Szczecina.

Podstawowe dane: powierzchnia netto – 166 m2 (mierząc na wysokości podłogi, z garażem), poddasze użytkowe, garaż na jeden samochód. By pomieszczenia gospodarcze znalazły się od strony północnej, należało zrobić lustrzane odbicie projektu.

– Zdumiewający domek – tak określają „Barwnego” nasi inwestorzy. – W zasadzie jest mały, a wydaje się jeszcze mniejszy. Sprawia wrażenie, że jest parterowy, że pod kopertowym dachem nie ma miejsca na urządzenie pokoi! Wrażenie to znika po pierwszej wizycie wewnątrz...

Zwiedzanie „Barwnego” to same niespodzianki. W małym domu zmieściło się wszystko! Jest pokój dzienny i duża otwarta kuchnia – nawet ze spiżarnią.

Na parterze jest drugi pokój. Są też toaleta, kotłownia i garaż. Wygodę przejścia między garażem a częścią mieszkalną doceni każdy, kto ma w domu takie rozwiązanie. Na piętrze jeszcze większa niespodzianka – są trzy pokoje i duża łazienka. Małgorzata i Piotr lubią patrzeć na miny gości, którzy wchodzą na poddasze. – Zawsze są zaskoczeni wielkością tych pomieszczeń!

Co zmienili wewnątrz domu?

Zmiany w projekcie? Stało się to, co nieuchronne w każdym domu, gdy powierzchni gospodarczej jest za mało. Inwestorom udało się wygospodarować małą garderobę, pomniejszając dwa pokoje na piętrze. Kolejne istotne zmiany: kominek w salonie zamiast przy ścianie zewnętrznej blisko tarasu jest teraz w centralnym miejscu domu – przy ścianie dzielącej salon i schody. Na parterze WC zostało poszerzone tak, by zmieściła się kabina prysznicowa. Mniejsza jest za to kotłownia, która spełnia funkcję jeszcze jednego schowka – dom jest ogrzewany kominkiem.

Co zmienili na zewnątrz?

Na zewnątrz dokonali drobnej zmiany. Przy tarasie jest małe pomieszczenie gospodarcze przeznaczone na kosiarkę i narzędzia ogrodowe. Ten schowek u naszych inwestorów nie ma okna, a taras został wydłużony o 1,5 m. – Dzisiaj wydłużyłbym go o 3 m – mówi Piotr. – Dużo czasu spędzamy na tarasie, tam przyjmujemy gości. Ściany domu zostały zbudowane z pustaków ceramicznych o grubości 24 cm ocieplonych 20 cm styropianu. Dużo tej izolacji, ale Piotr był świeżo po lekturze „Muratora” i skorzystał z naszych rad – przy relatywnie niewielkich nakładach na materiały izolacyjne można mieć ciepły dom – to procentuje przez kolejne lata.

POLECAMY: Zobacz projekty gotowe domów z kolekcji MURATORA

Ile pieniędzy przeznaczyli na budowę?

Budżet inwestycji, bez ceny działki, to 340 tys. zł (zostanie trochę przekroczony). Pieniądze pochodzą z kredytu i bieżących wpływów.

Budowa miała być prowadzona systemem kontraktowym. Wynajęte ekipy, nadzór inżyniera budowlanego i duża aktywność inwestorów. – Wiedzieliśmy, że nie stać nas na drogich wykonawców – tłumaczą Małgorzata i Piotr. – Postawiliśmy na sprawdzone rozwiązania. Najważniejszy był projekt. „Barwnegozbuduje nawet przeciętna ekipa. Atuty to prosta bryła, typowa konstrukcja i szczegółowo opracowany projekt. Zatrudniliśmy też inspektora nadzoru budowlanego. Miał wyłapywać błędy.

Ocena tej metody po budowie? Piotr: – Jeden błąd. Robiłem casting na wykonawców i brałem najtańszych. Teraz wiem, że trzeba wybierać oferty ze środka. Najtańszych nie sposób upilnować. Przyszła raz tania ekipa. Pracowali, aż po tygodniu dostali wypłatę i 200 zł zaliczki. Tego samego dnia poszli w nieznane. Nie wrócili do dzisiaj, nawet po narzędzia.

Nie do końca spełnił swoją funkcję inspektor nadzoru. Piotr: – W skali 1 do 10 dałbym mu 6. Chwalił się, że jego wynagrodzenie zwraca się na każdej budowie, ale jeśli pojawiły się błędy w ułożeniu dachu, trzeba obwinić również inspektora.

Drugi minus. Koszt nadzoru wyniósł 6,5 tys. zł. Z tego 3 tys. zł za budowę do stanu surowego, reszta za prace wykończeniowe. Piotr radzi: – Nadzór jest potrzebny przede wszystkim na etapie konstrukcji. Na etapie wykończenia inspektor nie ma wiele do roboty. Trudno uchwycić moment, kiedy powinien zjawić się na budowie, bo większość prac jest rozłożona w czasie. Moim zdaniem to niepotrzebnie wydane pieniądze. (Od redakcji: Nie możemy się z tym zgodzić! Są prace wykończeniowe, które wymagają fachowej kontroli, jak wylewki, tynki wewnętrzne, ocieplenie skosów. Wtedy inspektor się przyda – najprostszym rozwiązaniem będzie płacenie za każdą wizytę).

Jakie mieli probemy podczas budowy?

Jak każda budowa, tak i ta była sprawdzianem dla idei. Prostota założeń walczyła z rzeczywistością skłonną do komplikowania się.

Najważniejsza była pierwsza ekipa, która budowała fundament i ściany – nie było z nią żadnych problemów. Do stawiania dachu i układania pokrycia przyszli inni – coś zaczęło się psuć. Dekarze źle wypoziomowali łaty. Rzędy dachówek układali krzywo, dach przeciekał. Należałoby zdjąć pokrycie i na nowo rozmieścić łaty. Nie zrobili tego. Siedzieli na dachu, poprawiali, budowa się opóźniała. Dzisiaj wprawne oko wypatrzy nierówności, na szczęście przecieków nie ma. W końcu ekipa zrezygnowała z części wynagrodzenia i odeszła.

Raz zazgrzytało i mechanizm budowy psuł się coraz częściej. Tynkarze uczyli się, co mogło dać tylko jeden efekt – krzywo nałożone tynki. – System kontraktowy ma tę wadę – stwierdza Piotr – że każdy następny wykonawca zrzuca odpowiedzialność na poprzedniego. Tynki nie wyszły, bo ponoć ściany były krzywe... Co ratowało budowę?

O nadzorze (i jego ułomnościach) już powiedzieliśmy. Drugie to określony zakres odpowiedzialności – inwestorzy podpisywali z wykonawcami umowy. Małgorzata: – Tylko dzięki umowie udało się polubownie rozwiązać konflikt z dekarzami. Przekroczyli termin, więc mieliśmy prawo potrącić część wynagrodzenia, a potem się rozstać.

Jak im się mieszka w domu? Ile kosztuje ogrzewanie?

Małgorzata i Piotr mieszkają w swoim domu od stycznia 2009 r. Już w pierwszym roku dom, który powstał według projektu Murator C132 „Barwny” pokazał swoje zalety. Jest mały, jeśli chodzi o koszty użytkowania. Ogrzewanie kominkiem z płaszczem wodnym kosztuje 200 zł miesięcznie (16 m3 sezonowanego dwa lata dębu, buku i jesionu). I jest duży, jeżeli chodzi o codzienne walory użytkowe. – To na pewno nie jest mały dom – śmieje się Małgorzata. – Wiem, bo to ja go sprzątam...