Podróż sentymentalna do korzeni - projekt domu D07 Praktyczny

2008-12-03 1:00

Historia zatoczyła koło. Pan Jan, chemik i biolog molekularny, z Francji wraca do Paprotni. – Ta ziemia przechowuje dzieje mojej rodziny. Mam nadzieję, że ten dom także się w nią wpisze – mówi właściciel

Podróż sentymentalna do korzeni - D07 Praktyczny
Autor: Andrzej Szandomirski

Dom czeka na wykończenie. Codziennie czegoś przybywa. Niedługo pojawią się meble, lampy, może kwiaty. Są już stare fotografie rodzinne. Latem przyjedzie rodzina – żona z Francji, syn z USA. Pan Jan chciałby, żeby dom „Praktyczny” także dla nich stał się domem w Polsce. – Nie mieliśmy tu żadnego lokum, a teraz myślę, że mamy przystań – opowiada.

Działka z zapachem historii

– To wszystko zaczęło się bardzo dawno temu – mówi pan Jan, pokazując zdjęcie z 1944 roku, w kolorze sepii. – To jest mój dziadek, który był kolejarzem. To ja (czteroletni chłopiec), a to moja babcia, która była panienką z pobliskiej wsi Pawłowice. Otóż mój dziadek w 1911 roku, a więc jeszcze przed I wojną światową, postanowił kupić tutaj 2 hektary ziemi. Te wszystkie domy, które widać, są położone naterenie kupionym wtedy przez niego. Niektóre działki są w posiadaniu naszej rodziny, inne zostały sprzedane. Po tym wszystkim ja zostałem na działce, która ma w tej chwili 3000 m2. Dziadkowie postawili tu niewielki letni dom, w którym spędzaliśmy wakacje. Na stałe mieszkaliśmy w Warszawie, w lipcu 1944 roku też tu przyjechaliśmy... i w ten sposób żyję – rozpoczyna swą opowieść pan Jan.

Dojrzewanie do „Praktycznego”

– Długie lata pracowałem we Francji. Dwa lata temu przeszedłem na emeryturę, trochę wcześniej rozpocząłem współpracę z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu. Kiedyś na lotnisku kupiłem egzemplarz „Muratora”. Zorientowałem się, że w Internecie jest grupa dyskusyjna – Forum MURATORA. Dowiedziałem się, że ludzie budują, wybierają, dyskutują. Bardzo podobały mi się te rozmowy o budowaniu. Zaraził mnie entuzjazm forumowiczów. Pomyślałem, że ja też tak chcę. Wtedy zacząłem interesować się projektami domów. Przejrzałem ich dziesiątki – i w „Muratorze”, i w innych czasopismach – z wielu pracowni projektowych. W końcu doszedłem do wniosku, że dla takiego emeryta jak ja dom D07 „Praktyczny” będzie wystarczający.  Projekt jest w pełni zasługuje na tę nazwę – jest w nim wszystko, co potrzeba. Chciałem mieć poddasze użytkowe, bo lubię umieszczone tam sypialnie, odpowiada mi ich klimat. Z kolei na dole jest wystarczająca przestrzeń dzienna dla mnie i gości. Cieszą mnie garderoba oraz liczne zakamarki w domu.

Zmiany w „Praktycznym”

– W salonie dobudowałem komin, dzięki czemu będę miał kominek. Z dyskusji na forum zorientowałem się, że robi tak wiele osób. Drzwi od kuchni wychodzące na korytarz sprawiały, że była ona bardzo nieustawna, dlatego od korytarza oddzieliłem ją ścianą. U mnie  wchodzi się do niej z salonu, ponieważ wejście ma tylko szerokość drzwi, przy ścianie mogę ustawić szafki. W projekcie kuchnia była bardzo mała, dlatego zrezygnowałem z kotłowni sąsiadującej z nią i o tę przestrzeń powiększyłem kuchnię. Zainstalowałem w niej niewielki piec elektryczny, który nie zajmuje dużo miejsca, dzięki temu w wolną przestrzeń doskonale wpisze się ciąg szafek. Kuchnia jest teraz bardziej funkcjonalna i jest w niej więcej miejsca. Połączyłem też garaż z przylegającym do niego pomieszczeniem gospodarczym. Drzwi łączące garaż z korytarzem zamurowałem, a przestrzeń korytarza łącznie ze skosem pod schodami włączyłem do łazienki, która co prawda jest wąziutka, ale swobodnie mieści się w niej brodzik, sedes i umywalka. Jest też miejsce na schowek pod schodami. Zastanawiam się nad tarasem, lubię wychodzić bosą stopą na trawę, dlatego nie wiem, czy z niego nie zrezygnuję. Na poddaszu połączyłem dwie sypialnie od strony południowej, więc mam jedną naprawdę dużą. Poza nią na poddaszu są jeszcze dwa pokoje gościnne. Mam córkę i syna – może będą chcieli tu przyjeżdżać latem razem z dziećmi, które pewnie kiedyś się pojawią?

Budowa domu przez telefon

– Rozpocząłem wszystko po trosze ze względów sentymentalnych, a poza tym miałem trochę oszczędności, które nie wystarczyłyby na postawienie domu na Lazurowym Wybrzeżu, ale były wystarczające, by pozwolić sobie na budowę „Praktycznego” w Paprotni. Kiedy zacząłem myśleć o budowie, podczas pobytu na działce odwiedził mnie mój sąsiad, wtedy już emeryt, pan z uprawnieniami budowlanymi, który sam zbudował swój dom. Zachęcił mnie do ogrodzenia działki i zadeklarował pomoc przy budowie domu. I tak naprawdę to on ten dom zbudował. Ja przebywałem we Francji i byłem pod telefonem. To on, po konsultacji z sąsiadami, którzy niedawno postawili swoje domy, wybierał murarza, dekarzy i innych fachowców. Oczywiście wszystko konsultował ze mną. W czerwcu 2004 roku wylewano fundament, a w październiku pokryto dom blachodachówką. Wtedy też zrobiliśmy ocieplenie i tynki zewnętrzne. Podczas 2005 roku wykonano instalacje, tuż przed mrozami zamontowano piec. Niedawno zaczęliśmy prace wykończeniowe – opowiada pan Jan.

Budowanie z wyobraźnią

– Budowa domu pana Jana była dla mnie wypełnieniem czasu i satysfakcją, że robię coś pożytecznego. Widziałem, że jestem jeszcze komuś potrzebny. Brałem tylko solidnych fachowców i sprawdzone firmy, po prostu nie chciałem się za nikogo wstydzić. Wybór materiałów też był przemyślany. Ważne było dla mnie, aby wykonawca przygotował budowę pod następny etap prac. Dobrzy fachowcy to ludzie z wyobraźnią, którzy podczas  pracy wiedzą, jaki będzie następny krok na budowie. Przypadkowy wykonawca może sprawić, że ci, którzy przyjdą po nim, będą mieli problemy, a ja wychodzę z założenia, że fachowiec wykonujący swoją pracę ma za zadanie przygotować teren pod następny etap – dzieli się swoimi refleksjami sąsiad pana Jana.

Ogród – jabłonie i wierzba płacząca

– Niedawno pięknie kwitły jabłonie. Te drzewa owocowe posadziłem na początku lat 70. Po prostu wtedy ziemię rolną mógł odziedziczyć tylko ktoś z uprawnieniami. Tak stałem się mistrzem ogrodnikiem i posadziłem wtedy około stu drzew owocowych. Jeszcze niektóre z  nich przetrwały, jest ich około 20. Chcę, aby ktoś mi doradził, jak powinien wyglądać ogród, dlatego nawiązałem kontakt z architektem terenów zielonych. Działka jest duża, jej zagospodarowanie nie jest więc oczywiste. Nie zamierzam tu uprawiać marchewki, chciałbym zachować moje drzewka owocowe i akacje, które sadziłem jako dziecko. Córka powiedziała, że muszę mieć koniecznie wierzbę płaczącą. Drugim moim wymarzonym drzewem jest magnolia. Za domem może posadzę buk – to też przecież bardzo ładne drzewo. To są tylko luźne propozycje, jestem otwarty na sugestie projektantki. Mam 65 lat, a więc jeśli pożyję jeszcze 10, to zobaczę, jak rosną.

„Ukąszeni” przez Paprotnię

Budowa „Praktycznego” to powrót do dziecięcych wspomnień – spełnione marzenie o domu na wsi. Dzięki niemu mamy swoje miejsce w Polsce, miejsce z którym ja jestem niezwykle silnie związany emocjonalnie. Dzięki temu, że postawiłem dom, stoję na straży rodzinnych włości. Moi najbliżsi przyjeżdżali tu sporadycznie. Żona pracuje i mieszka w Paryżu. Brat jest w Kanadzie, siostra nie żyje. Syn był na budowie i czuje się związany z tą ziemią, ziemią pradziadka. Córka jeszcze nie odwiedziła tego domu. Teraz, gdy mamy tu swoją przystań, na pewno częściej będą przyjeżdżać do Polski. Myślę, że może to będzie następne pokolenie „ukąszone” przez Paprotnię – mówi z nadzieją pan Jan.