Spis treści
- Młode małżeństwo z Tychów postawiło na wyjątkowy dom
- Marzenia kontra rzeczywistość: Jak pogodzić sprzeczne wizje idealnego domu?
- Minimalizm do potęgi
- Lustrzany ganek, dywany z drewna czyli inspiracja tradycją w nowoczesnym wydaniu
- Boisko i sąsieki
- Przestrzenna łamigłówka. Jak wykorzystać skosy na poddaszu?
- Śląski ordnung, sekret idealnego porządku w minimalistycznym domu
- Biel nie musi być nudna
Młode małżeństwo z Tychów postawiło na wyjątkowy dom
Najciekawsze efekty daje czasem połączenie przeciwieństw. Tak było w przypadku domu, który wybudowali państwo Beata i Wojtek, młode małżeństwo z Tychów. Inwestorzy mieli różne zdania na temat tego, w jakim miejscu chcieliby zamieszkać. Pani Beata najchętniej widziałaby swój dom w spokojnej, wiejskiej okolicy. Jej mąż chciał, aby budynek stanął blisko przystanków komunikacji publicznej, w stosunkowo niewielkiej odległości od szkoły, żeby dzieci nie trzeba było dowozić. Na szczęście udało się znaleźć działkę, która spełniała oczekiwania obojga małżonków. Z odrolnionej parceli widać las, pola, ale i zabudowania sąsiadów, a szybki dojazd do centrum miasta umożliwia pobliska szosa.
Na urokliwej parceli miał powstać ultranowoczesny, minimalistyczny dom – tak oczyma wyobraźni widziała go pani Beata. Pan Wojtek z kolei liczył na coś prostego, ale z ukłonem w stronę tradycji. Chciał też, aby dom był wybudowany z dobrych materiałów. Z takimi życzeniami przyszli inwestorzy udali się do zaprzyjaźnionej katowickiej pracowni projektowej.
Marzenia kontra rzeczywistość: Jak pogodzić sprzeczne wizje idealnego domu?
Architekci rozwiązali zadanie projektowe w sposób pomysłowy i iście matematyczny – znaleźli wspólny mianownik, który pogodził pozornie sprzeczne oczekiwania. – Staraliśmy się wymyślić rozwiązanie, które satysfakcjonowałoby w pełni i Beatę, i Wojtka. Zaproponowaliśmy więc bryłę przypominającą stodołę. Tradycyjną formę skontrastowaliśmy z nowoczesnością zastosowanych rozwiązań i materiałów – wyjaśnia architekt Piotr Tokarski.
Inspirację stanowiło najbliższe otoczenie działki, czyli tereny na poły wiejskie. Zachowały się tam typowe zabudowania zagrodowe z charakterystycznymi dwuspadowymi dachami bez okapów oraz z wydłużonymi stodołami. Dom państwa Beaty i Wojciecha wygląda jak ich uwspółcześniona, uproszczona wizualnie wersja.
Minimalizm do potęgi
Ściany i dach to płaszczyzny szarości różniące się od siebie o kilka tonów. Nie ma choćby śladu innej barwy, załamania dachówek czy chropowatości tynku. Efekt totalnego minimalizmu pozwoliły osiągnąć dwie rzadko stosowane w budownictwie jednorodzinnym technologie. Elewację pokryto gładkimi płytami cementowo-drzazgowymi. Ich wysokość odpowiada wysokości parteru, dzięki czemu ograniczono liczbę linii i podziałów. Natomiast na dachu zastosowano membranę z PCW, która tworzy płaską, wodoodporną powierzchnię. Nowoczesnym materiałom wykorzystanym do wykończenia ścian zewnętrznych i połaci towarzyszy standardowa konstrukcja budynku. Posadowiono go na ławach fundamentowych, ściany są wymurowane z bloczków ceramicznych i wzmocnione trzpieniami żelbetowymi, na których opiera się żelbetowy strop. Dach to klasyczna drewniana więźba krokwiowo-jętkowa. Ma pełne deskowanie z płyt OSB, bo tego wymagała technologia pokrycia z membrany PCW.
– Zastosowaliśmy typowe elementy konstrukcyjne, by więcej środków z założonego budżetu móc przeznaczyć na niestandardowe detale i materiały wykończeniowe lepszej jakości – wyjaśnia Piotr Tokarski.
Lustrzany ganek, dywany z drewna czyli inspiracja tradycją w nowoczesnym wydaniu
Cechą szczególną prostego domu-stodoły jest nietypowy wiatrołap. To nieduża dobudówka na planie trójkąta, która sprawia wrażenie, jakby część fasady odchyliła się i zapraszała do środka. Fragment elewacji z drzwiami wejściowymi pokryto blachą nierdzewną na wysoki połysk, przez co przypomina on gładkie zwierciadło. Kiedy ktoś wchodzi przez bramę, nie widzi zatem, co kryje się za drzwiami domu. W ich lustrzanej powierzchni odbijają się pola i niebo, jakby budynek już od progu mówił gościom, że otwiera się na świat.
Takich pomysłowych rozwiązań jest tu więcej. Na przykład elewacje szczytowe mają loggie. To log(g)iczna odpowiedź na wymogi prawa budowlanego – obie ściany szczytowe są oddalone o zaledwie 3 m od granic działki, a aby móc umieścić w nich okna, należało zachować odległość minimum 4 m. Dlatego przeszklenia wycofano w głąb bryły o 1 m, tworząc płytkie wnęki.
Otoczenie domu współgra z oszczędnym w wyrazie charakterem budynku. To wypielęgnowany trawnik, kilka drzew owocowych oraz dwa tarasy, które wyglądają jak rozłożone na trawie koce piknikowe. Ich drewniana posadzka jest zrównana z powierzchnią ziemi. Mniejszy taras znajduje się od strony zachodniej i sąsiaduje z podjazdem, większy od wschodu ma dodatkową wymurowaną ławę.
– Bardzo się cieszymy, że mamy dwa tarasy. Dzięki temu w zależności od pory dnia zawsze na którymś z nich jest słońce. Albo odwrotnie: latem, kiedy szuka się cienia, o każdej porze można znaleźć trochę ochłody – mówi pan Wojtek.
Boisko i sąsieki
Również wnętrze domu po trosze czerpie z układu tradycyjnej stodoły. Zazwyczaj w środkowej części tych budynków znajdowało się tak zwane boisko, gdzie odbywały się różne prace, a po bokach były sąsieki, w których przechowywano zboże i siano. W domu reminiscencją tego układu jest umieszczony centralnie pokój dzienny otoczony z jednej strony przez zaplecze budynku w postaci kuchni ze spiżarnią, a z drugiej – przez część nocną i gabinet gospodarzy.
Wystrój wspólnej przestrzeni domowników jest uderzająco prosty. Widzimy tam dosłownie kilka sprzętów – wygodną kanapę, duży stół jadalniany, małą szafkę pod telewizorem oraz wyspę. Szerokie przeszklenia przebijające bryłę na wylot wypełniają wnętrze światłem.
Gabinet i sypialnię inwestorów początkowo miała rozdzielać standardowa ściana, ale po przyjściu na świat najmłodszego dziecka postanowiono sypialnię powiększyć i otworzyć na pokój do pracy, tak by niemowlak mógł spać blisko rodziców w łóżeczku. Gabinet można jednak wydzielić przesuwną ścianką. Przydaje się to, kiedy pan domu, informatyk, pracuje w domu nad pilnym zleceniem. Kiedy praca przeciąga się do późna w nocy, wystarczy, że przesłoni gabinet ścianą, i nie przeszkadza żonie spać. Aby nieco odizolować akustycznie miejsce pracy i odpoczynku inwestorów od wspólnej przestrzeni, na granicy strefy dziennej i prywatnej architekci zaprojektowali garderobę i łazienkę.
Przestrzenna łamigłówka. Jak wykorzystać skosy na poddaszu?
We wnętrzach nie brakuje nietypowych rozwiązań. Na etapie projektowym zastanawiano się, jak doświetlić długi korytarz na poddaszu. Początkowo gospodarze chcieli, żeby światło dzienne wpadało tam przez okno połaciowe. Ale takie okno odcinałoby się od gładkiej płaszczyzny dachu. Dlatego w ścianie korytarza na górnej kondygnacji architekci zaprojektowali przeszklenie oddzielające komunikację od pustki nad salonem. Korytarz zyskał dzięki temu doświetlenie pośrednie, a wieczorem świecące w nim światło tworzy nad pokojem dziennym delikatną poświatę.
Architekci nietypowo rozwiązali też odwieczny problem domów z poddaszem użytkowym – jak wykorzystać pustą przestrzeń pod skosem? Zazwyczaj powstają tam mało praktyczne i trudno dostępne schowki albo jest to odcięta i zmarnowana powierzchnia. W tyskim domu za ściankami kolankowymi jest… pustka nad parterem. W kilku miejscach strop nie dochodzi do ściany, co sprawia, że sypialnia i gabinet gospodarzy oraz fragment salonu mają dodatkowe przewyższenie. Wnętrza stają się dzięki temu bardziej zróżnicowane: są tam otwarcia, zamknięcia, przestrzenie obu kondygnacji wydają się przenikać. Wrażenie to potęguje umiejętnie zastosowane oświetlenie. Kilkadziesiąt centymetrów nad poziomem stropu wbudowano w ścianę linie ledowe, których światło odbija się od załomu dachu i, rozproszone, wraca do pomieszczeń na parterze.
Śląski ordnung, sekret idealnego porządku w minimalistycznym domu
W domu-stodole wszystko ma swoje miejsce. Liczba pomysłowych schowków budzi zdumienie. Ale gdy projektuje się dla pedantki i informatyka, który ma idealnie poukładane pliki w folderach, nie mogło być inaczej. Inwestorom od początku zależało na tym, aby wszystkie półki i szafki zostały schowane. Widać to nie tylko w kuchni – w całym domu trudno znaleźć otwarty regał z widoczną zawartością. Nawet półki z książkami są zamykane pełnymi, białymi drzwiczkami. – Nie ma żadnych „zbieraczy” kurzu. Dzięki temu wnętrza łatwo utrzymać w czystości – zapewnia gospodyni. Bardzo praktycznie zagospodarowano również korytarz na poddaszu. Ustawione wzdłuż ścian pojemne szafy znacznie zwiększają przestrzeń do przechowywania bardzo potrzebną młodej rodzinie. W jednej z nich znajduje się… wygodny blat do prasowania. Rozwiązanie tym bardziej użyteczne, że zaplanowano je w najlepszym możliwym miejscu – w sąsiedztwie pralni i sypialni dziecięcych.
Biel nie musi być nudna
Często bywa tak, że minimalistyczne wnętrza początkowo zachowują zaproponowany przez architektów oszczędny w wyrazie wystrój, ale z biegiem czasu obrastają życiem: przedmiotami, nowymi sprzętami czy wręcz przebudowami. W tyskim domu ten scenariusz raczej się nie powtórzy – prostota i otwarte przestrzenie w stu procentach odpowiadają oczekiwaniom inwestorów. Po pół roku od wprowadzenia się dom wciąż wygląda tak, jakby właśnie został przyszykowany do sesji zdjęciowej. Wrażenie ładu potęguje wszechobecna biel. Ociepla ją drewno podłóg i wybranych mebli, na przykład wielkiego stołu w jadalni. Kolor wprowadzają przede wszystkim widoki za oknem, które kierują wzrok na pola. Barwy w pokojach zmieniają się wraz z upływem pór roku. Największe przeszklenie w salonie umieszczone we wschodniej elewacji pokazuje szeroką panoramę z nieodległym lasem. – Lubię wstać rano, pić kawę w salonie lub na tarasie i obserwować sarny – opowiada pani Beata.
Dom doceniają nie tylko jego mieszkańcy, ale i profesjonaliści – pracownia TTAT otrzymała za tę realizację wyróżnienie w kategorii dom jednorodzinny w 22. edycji konkursu Architektura Roku Województwa Śląskiego 2015. r.
