Dom "wszystkomający" nad jeziorem. Jest basen, spiżarnia, piwniczka, klub siłownia i duży garaż

2025-03-20 11:20

Siłownia, basen, ogród warzywny, miejsce do medytacji… Dom dla miłośników aktywnego uprawiania sportu i natury. Jak pogodzić wygodę codziennego życia z realizacją licznych pasji? Udało się w duchu minimalizmu i harmonii z otoczeniem. Projekt domu i wnętrz EV ARCHITECTS Ewelina Jankowska Zespół: Katarzyna Pucek, Karol Kremski Wojciech Swarowski.

Spis treści

  1. Piękna działka - miejsce na dom marzeń
  2. Wody gruntowe na działce były wyzwaniem
  3. Rozsądny kompromis - dwa poziomy domu
  4. Basen i biała wanna
  5. Beton oswojony - dom niemal w całości z żelbetu
  6. Z zieloną perspektywą - widok na jezioro
  7. Niełatwa czystość formy - minimalistyczne wnętrza
  8. Dom wszystkomający - piwniczka, klub, siłownia spiżarnia i duży garaż
  9. Ekologiczne rozwiązania w nowym domu

Piękna działka - miejsce na dom marzeń

Piękna działka w okolicy Poznania, już nie w mieście, ale też nie zupełnie na wsi, nad samym jeziorem. W pobliżu domki letniskowe z ubiegłych dekad i mnóstwo zieleni. Miejsce na dom marzeń.– Klienci przyszli do mnie z konkretnym, bardzo szerokim programem funkcjonalnym – mówi o początku pracy nad tym projektem Ewelina Jankowska. – Szczegółowo rozpisali, jakie chcieliby mieć pomieszczenia i, przede wszystkim, jakie funkcje – podkreśla architektka. A oczekiwania rodziny z dwójką dorastających dzieci były niemałe, bo w wymarzonym domu miały się znaleźć między innymi strefa fitness z siłownią, sauną i basenem, oddzielona od części prywatnej strefa rozrywkowo-chilloutowa czy w końcu miejsce do jogi i medytacji, a także ogrody kwiatowy i warzywny.

Wody gruntowe na działce były wyzwaniem

Jednym z głównych założeń było jednak wykorzystanie atutów wspaniałej lokalizacji – polany tuż nad brzegiem jeziora. Działka, choć pięknie położona, nie była łatwa do zabudowy. Mimo niedużej skarpy, około 2,5 m wysokości, większa jej część jest na poziomie brzegu jeziora, więc dużym wyzwaniem okazały się wody gruntowe. Poza tym trzeba było uwzględnić wymagane przepisami warunki zabudowy – dotyczące nie tylko wysokości budynku czy dopuszczalnego procentu powierzchni działki, który można zabudować, lecz także odległości – dom należało odsunąć od linii brzegowej, by pozostawić ścieżkę dla spacerowiczów.– Przechodzi tam sporo ludzi, więc żeby zapewnić mieszkańcom intymność, zrodził się pomysł na patio – mówi Ewelina Jankowska, która zaproponowała, by dom zbudować na planie litery U. – Ten układ po części podyktowała funkcja, ale też bryła domu potrzebowała jakiegoś zamknięcia – tłumaczy architektka. W ten sposób powstało patio, które stało się ulubionym miejscem wypoczynku domowników. Z tarasu na górnej kondygnacji roztacza się wspaniały widok na jezioro, ale w tym miejscu jest się jednak narażonym na spojrzenia przechodniów. Natomiast na patio nikt obcy nie zagląda. To tam powstała prywatna oaza zieleni.Tę koncepcję domyka kładka łącząca oba skrzydła budynku. – Dom jest bardzo rozległy, więc taka możliwość przejścia na skróty też się trochę przydaje, ale przede wszystkim jest to element architektury, który spina ten układ – tłumaczy Ewelina Jankowska.

Czytaj też: 

Rozsądny kompromis - dwa poziomy domu

Pierwsza koncepcja projektu była bardziej rozbudowana – budynek miał mieć trzy kondygnacje – ale napotkała na ograniczenia formalne i techniczne.

– Pomysł nam się podobał, i wizualnie, i dlatego, że obejmował wszystkie te funkcje, które sobie wymarzyliśmy – opowiada właściciel. – Ale ponieważ ta wersja nie uzyskała akceptacji, pracowaliśmy dalej, żeby pogodzić to, na co pozwalały warunki formalne, z naszymi potrzebami i oczekiwaniami. I ten kompromis dobrze wyszedł – dodaje.

Wszystkie funkcje, które właściciele sobie zaplanowali, trzeba było zmieścić na dwóch poziomach. Stąd wynikła konieczność umieszczenia części dziennej i nocnej na jednej kondygnacji. Ich naturalne rozdzielenie umożliwił układ budynku na planie litery U. W jednym skrzydle mieszczą się sypialnie, w drugim salon, kuchnia, jadalnia i basen, pośrodku są strefa wejściowa i gabinet.

Polecamy także: 

Basen i biała wanna

– Budowanie na skarpie zawsze jest wymagające – mówi Ewelina Jankowska. W tym przypadku, gdy działka schodzi prosto do jeziora, trzeba było się mocno nagimnastykować, by odpowiednio zabezpieczyć fundamenty. – Dom jest kaskadowy, wejście i główna przestrzeń mieszkalna są na górnej kondygnacji, a dolna, rekreacyjna i gospodarcza część budynku oraz patio na poziomie brzegu jeziora, czyli zaledwie około 30 cm nad jego taflą. Różnica poziomów wynosi około 2,5 m – tłumaczy architektka.

Pomysł zagłębienia budynku w gruncie, żeby zyskać nieco na wysokości wnętrza, okazał się niewykonalny, bo wody gruntowe były na głębokości zaledwie 80 cm. Dlatego dolna kondygnacja jest trochę niższa – zamiast 3 m ma tylko 280 cm wysokości. Z tego samego powodu basen musiał znaleźć się na wyższym poziomie – zagłębienie niecki w gruncie nie wchodziło w grę. I tak, żeby zapewnić odpowiednie posadowienie budynku, płytę fundamentową trzeba było wykonać w technologii tzw. białej wanny, czyli z betonu o specjalnej recepturze, który jest szczelny i nie wymaga hydroizolacji. – Zrobiono to bardzo dobrze, więc nawet ostatnio, kiedy były wysokie poziomy wód, nic nie przeciekało – architektka chwali ekipę, którą zatrudniono specjalnie do wykonania tego kluczowego etapu prac.

Ze względów technicznych punktem wyjścia projektu musiał być najtrudniejszy do zlokalizowania element – basen. Właścicielowi, który aktywnie trenuje, zależało na niemal pełnowymiarowym obiekcie. – Trzeba było się zastanowić, jak to zrobić, żeby wilgoć i zapachy nie przechodziły do reszty domu – tłumaczy Ewelina Jankowska. Ostatecznie basen znalazł się po frontowej stronie dziennego skrzydła domu, można powiedzieć – na zapleczu kuchni. Wewnętrzną kładką, nad prowadzącą do strefy fitness na dole klatką schodową, przechodzi się do wydzielonej strefy sauny i basenu. Także stamtąd, przez wielkie okno, jest widok na jezioro.

Pisaliśmy też: 

Beton oswojony - dom niemal w całości z żelbetu

Elegancka, minimalistyczna bryła domu prawie cała została wylana z żelbetu. Wyjątkiem są nieliczne ściany z bloczków silikatowych. Ponieważ we wnętrzu planowano pozostawienie w wielu miejscach odkrytego betonu, także tutaj potrzebne były specjalne zabiegi.

– Żeby był gładki i jasny, trzeba było zastosować beton architektoniczny i kupić nowy systemowy szalunek – tłumaczy Ewelina Jankowska. – Ściany wyszły o idealnej strukturze, prezentują się doskonale – podkreśla architektka.

Aby zachować estetyczną spójność, z tego samego betonu wykonano murki oporowe na zewnątrz i elementy małej architektury. Architektce zależało, żeby zostawić też trochę betonu na elewacji, ale ze względu na konieczność ocieplenia ścian nie było to możliwe. Jedynie prawe skrzydło dolnej kondygnacji obłożono płytami ze spieku włókno-cementowego, które wyglądają jak betonowe. W większości bryła domu jest jednak biała. Architektka zwraca uwagę, że w tym kolorze są wszystkie opierzenia.

– To ważne, że ściana attykowa jest wykończona białą, a nie grafitową blachą, jak zwykle się robi, kiedy okna są grafitowe – podkreśla Ewelina Jankowska.

Ciekawym elementem, który urozmaica minimalistyczną elewację, są pionowe lamele w oknach sypialnianego skrzydła. – Brakowało mi jakiegoś ciekawego zamknięcia tych okien z zewnątrz, bo nie chciałam wszędzie dawać zewnętrznych żaluzji – tłumaczy architektka. Ostatecznie powstały „żyletki”, które specjalnie na potrzeby tego projektu wykonała firma od okien. Ponieważ lamele nie są ruchome, okno musi być otwierane, żeby można było chociażby je umyć. – To detal, który urozmaica tę minimalistyczną architekturę i bardzo pięknie wygląda – mówi Ewelina Jankowska. Architektka zwraca też uwagę na szklaną balustradę, w której wykorzystano niewidoczny system montażu umożliwiający odpływanie wody z tarasu.

Zobacz także: 

Z zieloną perspektywą - widok na jezioro

Widok na jezioro jest największym atutem lokalizacji, jemu więc podporządkowano cały projekt. Strefa dzienna położona w części domu od strony jeziora otwiera się na nie dzięki spektakularnemu przeszkleniu. – Tak wielkie okno było wyzwaniem – mówi architektka. – Cała ta przestrzeń się otwiera, a salon gładko przechodzi w taras, przyroda dosłownie wchodzi do wnętrza. Taki efekt uzyskano dzięki zastosowaniu systemu cienkoramkowego, całkowicie bezprogowego, otwieranego elektrycznie – tłumaczy Ewelina Jankowska. Aby nie dzielić widoku, w wychodzącym na taras przeszklonym narożniku salonu nie ma słupka.

– Te tafle są klejone, szyba do szyby – mówi architektka. – To ważny konstrukcyjnie element. Górny strop trzyma się na wieńcu i stalowej ramie – tłumaczy. W tej sytuacji wybór niewidocznych balustrad był oczywistością. Podobny zabieg zastosowano w centralnej części budynku. Narożne okno w holu również jest bez słupka, a balustrada schodów przezroczysta. Dzięki temu, przez hol, można spoglądać na jezioro także z gabinetu, który ma postać szklanego kubika.

Niełatwa czystość formy - minimalistyczne wnętrza

Minimalistyczne, jak bryła budynku miały być również wnętrza. Właścicielom zależało na czystej, prostej formie. – Aby osiągnąć taki efekt, trzeba planować dziesięć kroków naprzód – mówi Ewelina Jankowska, która specjalizuje się w takich wnętrzach. – Żeby nie było wpadek, kluczowa jest koordynacja międzybranżowa, panowanie nad wszystkimi instalacjami. Bardzo mocno tego pilnowałam – podkreśla architektka. Bo chociaż projekty wszystkich instalacji przygotowali branżyści na stałe współpracujący z jej pracownią i na papierze wszystko idealnie się zgadzało, na budowie, jak to na budowie, bywa, że instalatorzy robią coś na skróty albo „po swojemu”. Tu nie mogło być o tym mowy.W minimalistycznych przestrzeniach, gdzie pierwsze skrzypce gra architektura, najważniejszym elementem jest oświetlenie. – Od niego wyszłam i później wszystkie instalacje trzeba było dopasować do światła – mówi architektka. Przykładem jest wentylacja i klimatyzacja – wymiana powietrza odbywa się przez dyskretne szczeliny w suficie, dzięki temu zachowano czystą płaszczyznę.Projekt oświetlenia zakładał podział na strefy, aby można było za jego pomocą tworzyć nastrój, dzielić przestrzeń, wydobywać architektoniczne smaczki. Bazę stanowi światło sączące się ze szczelin sufitu – jego źródła, osadzone głęboko, są zupełnie niewidoczne. Dla urozmaicenia i zróżnicowania kątów padania światła wprowadzono reflektorki na szynoprzewodach. Nie zabrakło też dekoracyjnych designerskich lamp. Nad stołem w jadalni zawisła oprawa „Cosmos” holenderskiejfirmy Quasar, której ledowe punkciki przypominają rozgwieżdżone niebo, z kolei przy kanapie stoi kultowa lampa „Romeo” Philippe’a Starcka (Flos). Galeryjny efekt uzyskano dzięki zintegrowaniu inteligentnego systemu sterowania oświetleniem Dali, który pozwala między innymi na precyzyjne sterowanie natężeniem światła, z systemem inteligentnego domu w standardzie KNX.

Dom wszystkomający - piwniczka, klub, siłownia spiżarnia i duży garaż

Mimo że powierzchnia użytkowa budynku przekracza 700 m², zrealizowanie ambitnego planu funkcjonalnego inwestorów nie było łatwe.

– To miał być taki nasz dom marzeń – mówi właściciel.

A ponieważ rodzina jest aktywna, na liście oczekiwań znalazły się: basen, siłownia i sauna, duży garaż z częścią warsztatową, ale także przestrzeń klubowo-imprezowa z aneksem kuchennym czy miejsce do medytacji… Pogodzenie tych wszystkich oczekiwań z funkcjonalną przestrzenią mieszkalną okazało się nie lada wyzwaniem.

– Nie ukrywam, że walczyliśmy z projektantką o spiżarnię przy kuchni – wspomina ten etap prac właściciel. – Chodziło nam wtedy o względy estetyczne, ale dziś bez takiego zaplecza żona nie wyobrażałaby sobie funkcjonowania w tak dużej kuchni – dodaje.

Ostatecznie, na życzenie pani domu, oprócz tej podręcznej spiżarni, gdzie jest miejsce na najczęściej używane przetwory i sprzęty, takie jak Thermomix czy opiekacze, w zagłębionej w skarpie części dolnej kondygnacji powstała też „piwniczka”.

Czy te pomysły się sprawdziły? – Dużym plusem jest otwarta przestrzeń i kojące widoki. Często siadamy z żoną, pijemy kawę i patrzymy na jezioro – mówi właściciel o wrażeniach po pięciu latach mieszkania tutaj.

– Drugim plusem jest podział funkcjonalny. Mimo że dom jest duży, nie ma wrażenia nadmiaru. Dobrze czujemy się w tych otwartych, przestronnych przestrzeniach – dodaje.

Strzałem w dziesiątkę okazała się siłownia, z której korzysta cała rodzina, i część imprezowo-barowa, gdzie bez problemu można bawić się w kilkanaście osób. – Nie robimy tego zbyt często, ale przydaje się – mówi właściciel.

Doskonałym pomysłem był też duży garaż. – Chciałem mieć tam taką strefę, gdzie mogę zostawić, a jeśli trzeba, to i opłukać rower, oraz łazienkę, gdzie po treningu można wziąć prysznic, żeby w razie kiepskiej pogody nie wnosić błota – dodaje pan domu.

Z kolei wymarzony na początku basen okazał się nietrafionym pomysłem. Tak się jednak złożyło, że z wykończeniem go trzeba było trochę poczekać.

– Zaczęliśmy się zastanawiać, ile będziemy z tego basenu korzystać, a jaki może być z nim problem. Ostatecznie to pomieszczenie zagospodarowaliśmy na symulator golfa. Wieczorami, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym, przychodzą znajomi i sobie gramy, bardzo często z niego korzystamy – mówi o zmianie planów właściciel. Pomysłu z basenem nie żałuje, bo bez tego pomieszczenia nie byłoby mowy o golfie.

Czy czegoś brakuje? – Miejsca do słuchania muzyki, obejrzenia filmu z fajnym dźwiękiem – mówi pan domu, bo otwarte przestrzenie salonu i strefy klubowej temu nie sprzyjają. Dźwięk się niesie i przeszkadza innym domownikom. – Myślimy, żeby wyciąć tę nieckę basenową i zrobić tam wyizolowane pomieszczenie do słuchania muzyki – mówi właściciel i dodaje, że zwróciłby wtedy też uwagę na kanały wentylacyjne, bo przez nie dźwięk bardzo się roznosi.

– Takim elementem, którego bym dziś nie zrobił, są te rozsuwane drzwi na taras w salonie – dodaje. Miało to być miejsce na śniadania na świeżym powietrzu, ale okazało się, że jest za blisko ścieżki nad jeziorem, więc domownicy chętniej korzystają z ustronnego patio. – Jak bym robił to jeszcze raz, wolałbym jednolitą szklaną ścianę, żeby nic nie dzieliło widoku – mówi właściciel.

Ekologiczne rozwiązania w nowym domu

Ważnym aspektem przy projektowaniu było zrównoważone podejście. Właścicielom zależało na jak najbardziej ekologicznych rozwiązaniach, ale też na tym, żeby dom, znacznie większy od otaczających go domków letniskowych, nie był intruzem w krajobrazie.

Jeśli chodzi o instalacje, ogrzewanie zapewnia kondensacyjny kocioł gazowy, jest też wentylacja mechaniczna z rekuperacją (odzyskiem ciepła). Starano się też wykorzystać możliwie przyjazne środowisku materiały – jest tu dużo naturalnego kamienia, beton i bloczki silikatowe, wytwarzane wyłącznie z naturalnych surowców (piasku, wapna i wody).Duży nacisk położono też na jak najbardziej naturalną aranżację terenu, pozostawiono porastający część działki sosnowy las, nasadzenia dobrano tak, aby jak najmniej trzeba było kosić. Jest dużo ozdobnych traw, łąka kwietna, a nawet ogród warzywny, bo właściciele chcieli mieć własne uprawy.

Zrezygnowano też z typowego ogrodzenia od strony drogi, bo właściciele nie chcieli tak radykalnie ingerować w przestrzeń i odgradzać się murem. Zamiast tego są wysokie trawy. Szybko się rozrosły i stworzyły piękny, falujący na wietrze parawan. – Przechodzący tędy letnicy robią sobie z nimi zdjęcia – nie kryje zadowolenia Ewelina Jankowska. 

Na co szczególnie zwrócić uwagę,rozpoczynając budowę domu jesienią? POGADANE ZBUDOWANE
Materiał sponsorowany
Materiał sponsorowany
Murator Google News
Murowane starcie
Garaż – w bryle czy oddzielny? MUROWANE STARCIE